Wstęp
Na światowym rynku audio dostępny jest olbrzymi wybór konstrukcji
kolumn wolnostojących, a na rynku polskim występuje szczególne zagęszczenie w
tym segmencie ze względu na to, że Polska od lat słynęła i słynie z wielu
zdolnych konstruktorów budujących ciekawe tego typu sprzęty. Istnieje tu bowiem, co najmniej kilkanaście polskich firm, które produkują wysokiej jakości
kolumny głośnikowe. Wiele z nich, popularnością oraz jakością dorównuje, a
nawet przewyższa konstrukcje tzw. zachodnie. Jedną z takich jest manufaktura z
Łodzi – Audio Academy.
Audio Academy to przedsiębiorstwo formalnie założone w 2001
roku, lecz główny konstruktor i właściciel firmy - pan Michał Kęcerski już
znacznie wcześniej zajmował się budową kolumn. Obecnie w katalogu Audio Academy
znajdują się dwa sztandarowe modele: Phoebe III oraz Hyperion IV, czyli
kolejne, ulepszone generacje pierwotnych konstrukcji. Dla kupujących dostępne
są różne możliwe odcienie drewnianych oklein. Warto zaznaczyć, że produkty
firmy cieszą się dużym uznaniem wśród polskich audiofili i melomanów, a także i
coraz częściej zagranicznych, czego najlepszym przykładem jest prężnie
działający „Klub Miłośników Audio Academy” na forum internetowym audiostereo.pl: TU.
Kolumny Audio Academy Phoebe III zostały wypożyczone z
salonu Hi Fi Ja i Ty w Gdańsku.
Budowa
Phoebe III to proste skrzynki w kształcie regularnych
prostopadłościanów o klasycznej budowie i minimalistycznym wzornictwie. Są raczej
niskie i dość krępe, bo przy swoim niewysokim wzroście – 830 mm mają aż 190 mm
szerokości. Ranty są proste, żadnych skosów – wyłącznie 90 stopniowe kąty. Jakość
zastosowanej okleiny i sposób jej położenia nie budzi żadnych zastrzeżeń - regularne słoje drewna sapeli ładnie uwidaczniają się pod warstwą matowego lakieru. Porządna robota, choć nie aż tak finezyjna jak w produktach np. czeskiego Xaviana. Przednia ścianka oddzielona jest od pozostałej części
skrzynek cienką szparą, która nadaje kolumnom wizualnej dostojności. Phoebe III
posadowione są na grubym, z lekka ściętym cokole pomalowanym na kolor czarny. Natomiast
w cokół wkręcane są wysokie kolce (ze śrubą dystansującą) o zaokrąglonych
końcach. Na przedniej ściance cokołu umieszczona jest metalowa tabliczka z
firmowym logo. Z tyłu znajdują pojedyncze metalowe terminale przyłączeniowe,
dość solidne. Nad nimi zaś metalowa tabliczka znamionowa. Kolumny nie są zbyt
ciężkie, bo jedynie 14 kg sztuka daleko im więc do potężnej masy np. niedawno
opisywanych przeze mnie Studio 16 Hertz Minas Anor IIIs – 35 kg (TU).
Otrzymałem następujące informacje od projektanta kolumn –
pana Michała Kęcerskiego: „kolumny są dwudrożne. Zastosowane głośniki to papierowy
nisko-średniotonowy popularny Visaton W 170S, a wysokotonowy to Seas H1148.
Zwrotnica to filtr pierwszego rzędu dla Visatona, a drugiego dla Seasa. W torze
sygnału znajdują się kondensatory polipropylenowe. Dla głośnika
nisko-średniotonowego użyto korektor impedancji”.
Od siebie dodam, że Phoebe III sprawiają korzystne wrażenie
estetyczne – klasycznego głośnikowego piękna formy. Prosto, ale logicznie i
poprawnie. Całość wygląda schludnie i estetycznie, choć i surowo jednocześnie,
bo trochę zahacza o standard wizualny DIY. Jedyne, do czego można mieć
zastrzeżenia, to fakt, że do mocowania obręczy czarnych tarcz głośników użyto
mosiężnych wkrętów i to do tego zwykłych z nacięciem typu PH , a nie imbusowych.
Poza tym, spokojną linię panelu frontowego psują 4. duże otwory mocowania maskownicy,
a także surowy plastik wylotu rury bass-refleksu. Ale coś, za coś, bo jeżeli
popatrzeć na niewygórowaną cenę zestawu, to można zrozumieć te pewnego rodzaju
oszczędności. Lecz tych wkrętów nie jestem w stanie wybaczyć – na szczęście z
dystansu kilku metrów nie jest to aż tak rażące uczucie jak z bliska…
Dźwięk
Te moje powyższe marudzenia a’propos estetyki wkrętów, etc
przestają być ważne/istotne na tle jakości umiejętności gry opisywanych kolumn,
bo głośniki te, zapewniam, o wiele lepiej grają niż wyglądają, choć, jak
zwykle, to indywidualny gust decyduje o tym co jest ładne, a co nie. Dlatego
nie napiszę, że Phoebe III są niezbyt piękne, bo wiem, że mogą się podobać.
Przy pierwszych kilkudniowych odsłuchach zanotowałem następujące
uwagi: otwarty dźwięk z mocnym i wyjątkowo sprężystym basem, ale
nieschodzącym za nisko – w wystarczającym jednak stopniu by odwzorować nawet silne
uderzenia stopy w nagraniach rockowych. Co istotne, nie zauważałem poluzowania
basu, jakiegoś nieznośnego buczenia, „bumbania” czy charkotania. Niskie tony
generowane przez głośniki są szybkie i twarde, a jednocześnie o sporym ataku i dużej masie. To na pewno jest ich duży atut. Ujemną stroną jest niezbyt niskie zejście basu,
bo nie należy tu spodziewać się sejsmicznych pomruków, czy atomowych czy
huraganowych jego wystrzałów. Można go natomiast przyrównać do basu występującego
w większych monitorach – kultura i realizm na pierwszym miejscu, a dopiero
potem żywioł i subsoniczne podmuchy, pomruki. Dźwięk kolumn można opisać jako energiczny – promieniujący swobodnie w każdą stronę. Nie jest to co prawda taka czysta
siła i masa zdyspergowanych dźwięków jak z np. ze słuchanych przeze mnie
ostatnio fińskich Amphion Argon 3L, ale są one dobrze wyrażone w swej
obfitości, kapitalnie porozkładane w przestrzeni, a jednocześnie nie przykro
nachalne. Przyjemne. Subtelności i smaczki pozostają na dalszych planach, lecz
są nadal wyczuwalne
Kolumny AA charakterem najbardziej przypominają mi Vienna
Acoustics Bach Grand, które znam więcej niż bardzo dobrze. Kolumny z Łodzi to piękna barwa, dźwięczność, a do tego spora spektakularność, rozmach
plus rozbudowana scena (szeroka i głęboka), są żywo grające i z polotem, ale pełna
precyzja nie jest (dla nich) ich priorytetem. Phoebe III są dojrzałe i rzetelne, ale nie do
końca wyrafinowane w stylu produktów high-end. Jednocześnie trzeba napisać, że
AA to nie są w żadnym razie klony Bachów, a raczej kolumny wpisujące się w ich
styl gry, charakterystykę.
Co istotne, Phoebe III bez problemu nasączają pełnym
dźwiękiem duże powierzchnie. Miałem ustawione te kolumny w około 30 m2 – duży
pokój z wnęką oraz z aneksem kuchennym i do tego z jednej strony otwarty na obszerny
korytarz. AA poradziły sobie z tą niemałą powierzchnią i nieregularnością kształtów
pomieszczenia więcej niż dobrze – nie dało się odczuć niedomagań w barwie, czy
małości przekazu. Nic z tych rzeczy – dźwięk był dosadny i bliski. Wystarczająco
dynamiczny i o dużym wolumenie. Innymi słowy, wydaje się, że łódzkie kolumny
zostały tak skonstruowane, by minimalizować wpływ pomieszczenia na brzmienie. Muszę,
jednak zaznaczyć, że pokój mam wygłuszony/rozproszony 10. panelami akustycznymi
Vicoustic Wave Wood (TU), a same kolumny ustawiłem lekko skręcone w stronę słuchacza
w odległości około 2,5 m wzajemnie od siebie oraz 2,5 m od miejsca
odsłuchowego.
Warto podkreślić, że AA każdy rodzaj muzyki równie dobrze odwzorowywują
- radzą sobie doskonale zarówno z mocnym gitarowym rockiem, akustycznym jazzem,
czy delikatnie śpiewającymi wokalistkami typu Anna Maria Jopek lub Natasha St.
Pierre. Trzeba jednak zaznaczyć, że kolumny wszystkie te nagrania na swój
uśredniają lub intrerpoluja, jak kto woli. Ta uwaga oznacza, że gorzej
zrealizowane płyty Phoebe III podają w sposób niejako ulepszony, czyli tak, że
nie razi (nie kłuje w uszy) ich niedoskonałość realizatorska. Np. wczesne płyty
zespołu U2 zagrane na AA dostały więcej plastycznej przestrzeni i zróżnicowania
basów, a głos Bono był więcej niż wyraźny oraz nareszcie nie krzykliwy.
Natomiast gęste płyty takie jak np. duńskiej wytwórni Stund Records kolumny
odtwarzają z pewnym uproszczeniem, bo gdzieś po drodze nikną najmniejsze
mikrowybrzmienia oraz specyficzna aura wokół instrumentów, ale i tak większość informacji
zapisanych na płytach jest słyszalna, choć nie zawsze jest to pierwszy plan czy
zdecydowane ich zaakcentowanie. Dla uczciwości opisu, dodam, że nie jest to
wada, a jedynie najprawdopodobniej celowy zabieg konstrukcyjny, stylistyka dla
dobra trójstronnego kompromisu pomiędzy muzykalnością, naturalnością, a
przyjemnością odsłuchu, bo ta ostatnia cecha przecież jest wzorowa.
Na (rewelacyjnej, nawiasem mówiąc – polecam!) płycie zespołu
z Alabamy The Black Keys „El Camino” (Nonesuch – 2011r.) silne natężenie emocji
muzycznych zostało bardzo ładnie przez kolumny AA uchwycone, podkreślone i
przekazane słuchaczowi. Gęste i ostre gitarowe brzmienie zespołu głośniki
Phoebe III reprodukowały esencjonalnie i z pełną dynamiką. Wyśmienicie. Pewne
różnice w porównaniu z płytami U2 ujawniały się przede wszystkim w zakresie
wysokich tonów, a dotyczyły wierniejszego odwzorowania ich mikro-detali i barwy
– ale rewelacyjna, wręcz holograficzna przestrzeń wywierała ogromnie pozytywne
wrażenie. Bębny zabrzmiały z mocnym bitem, z dużym atakiem oraz pięknie
plastyczną sprężystością – blisko realnego koncertowego dźwięku. Trudno
uwierzyć, że tak nasycony i zniuansowany bas (choć jednak typowo rockowy) jest
produkowany przez tak niewielkie 17 centymetrowe pojedyncze membrany Visatona.
Klasa!
Winyl brytyjskiej wokalistki Rumer „Seasons of my Soul”
(Atlantic/Warner – 2010r.) ukazał otwartą średnicę z wielkim bogactwem afektywnych
namiętności głosu wokalistki, jej subtelny, a komunikatywny wokal z nasyceniem całej
palety kolorów pasma. Ogniskowanie poszczególnych instrumentów zespołu
towarzyszącego było stabilne, a organizacja sceny – czytelna i czysta. Poza tym
ciekawie przedstawiona została dynamiczność – z nią kolumny nie miały
problemów, bo nawet duże skoki głośności oddane były wiernie i naturalnie.
Realistycznie i uczciwie. Podparcie basowe kontrabasu, choć nie żywiołowe, to
także niedominujące, a współistniejące – budujące sporą konstrukcję dla
pozostałych podzakresów. Góra pasma dość „przewiewna”, ale harmonijna i spójna
– z wieloma detalami (jednak nie można napisać, że ze wszystkimi, bo część
ginęła) słyszalnymi w wielu planach i poziomach. Całościowe brzmienie jest
odbierane jako szybkie, mięsiste – z elastycznym basem i z wieloma przyjemnymi
harmonicznymi. Bezpretensjonalnie gładkie, z dystansem do nachalności. Melodyjne
i dźwięcznie wypoziomowane. Jednocześnie bez nadmiernego i głębokiego analitycznego
wglądu we wszystkie niuanse nagrań.
Konkluzja
- Kolumny o bardzo harmonijnym dźwięku i urzekającej barwie. Wszystkie podzakresy są spójne i łagodnie przechodzące jeden w drugi – nie ma tu żadnych niedostatków pod tym względem.
- Mocny i sprężysty realistyczny bas, ale niezbyt nisko schodzący – trudno go nazwać obszernym. Niemniej jednak, życzyłbym wielu kolumnom takiej jakości niskich tonów, bo te w Phoebe III są po prostu fizjologicznie cielesne (namacalne). Prawdziwe.
- Kolumny o własnym indywidualnym charakterze gry, sposobie przekazywania sygnału ze wzmacniacza. Traktujące każdy gatunek muzyki w taki sposób, że zawsze brzmi przyjemnie i niemęcząco, choć trzeba też szczerze przyznać, że nadmierna detaliczność nie jest priorytetem dla Phoebe III. Nie są szkłem powiększającym, a raczej czymś co upiększa to, co gorsze, ale i równocześnie nieco spłaszcza to wybujałe. Mają to coś, co powoduje pełną relaksację i prawdziwą przyjemność odsłuchów
- Budowa skrzynek porządna, drewniana okleina estetyczna, design skromny, by nie rzec, że minimalistyczny – proste skrzynki postawione na cokole z kolcami. Pewne detale (jak np. nie estetyczne wkręty mocujące głośniki) na trudno akceptowalnym poziomie.
- Cena około 3000 zł w porównaniu do jakości dźwięku więcej niż atrakcyjna – okazyjna. Jeżeli natomiast przyjrzeć się bliżej zastosowanym elementom konstrukcyjnym i ogólnej jakości wykonania, to ta okazja nieco się spłaszcza, ale dalej występuje, jest.
- Mówiąc krótko - udane kolumny. Rekomendacja!
Dane techniczne
Dostępne na stronie firmowej Audio Acacemy: TUTAJ.
Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100, Xindak MT-3, Rotel RC-03/Rotel RB-03/Rotel RB-03 i Xindak PA-M
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart
Grand, Usher S-520 i Amphion Helium 510.
Źródła:
odtwarzacz płyt CD – Musical Fidelity A1 CD-PRO, MacBook Apple, gramofon – Clearaudio Emotion,
tuner – Rotel RT-1080
Kable: różne
Witam. Byłem posiadaczem tych kolumn. Niestety nie mogę podzielić Pana dość pozytywnej opinii o tym zestawie. Należy przede wszystkim uświadomić potencjalnym klientom, że są to kolumny 4 omowe, raczej średnio skuteczne - nie pamiętam - wymagające wzmacniacza o niezłej wydajności prądowej. W moim przypadku niestety nie sprawdziły się z budżetowymi konstrukcjami typu Denon PMA525, Technics - jeden ze starszych budżetowych modeli, i podobne tańsze wzmacniacze. Po zakupie Pan Kęcerski potwierdził, że jednak dedykowany wzmacniacz to no Atoll 80-100. Moje pomieszczenie jest wybitnie trudne akustycznie rozległy salon, z otwartą kuchnią, przejściem schodowym, wnęką jadalni, wysokie 3m. Z tymi kolumnami radził sobie Baltlab 3. Ale ideą była zmiana kolumn, a Phoebe rozpoczęły wyścig z pozostałymi elementami zestawu. No i zaczęło się. Szczęśliwie udało mi się sprzedać kolumny bez straty. Nie chciałbym tutaj nikogo zniechęcić, nie mniej zanim dokonacie Państwo zakupów polecam najpierw dogadać się z producentem lub sprzedawcą co do możliwości pełnego zwrotu kolumn w razie niepowodzenia. Mi się nie udało - zapomniałem i musiałem je sprzedać na rynku wtórnym. Pozdrawiam. Marek.
OdpowiedzUsuńWitam, też pozwolę sobie dodać kilka spostrzeżeń, jako kilkuletni posiadacz tych kolumn - jak z resztą mój poprzednik również dysponowałem trudnym akustycznie pomieszczeniem (mały pokój o proporcjach ścian 2:1). Przez ten czas kolumny były napędzane różnymi wzmacniaczami": Audiolab 8200A, Onkyo A9755, czy wreszcie Atoll IN100 SE - i tu potwierdzam te kolumny lubią prąd - zachowywały się coraz lepiej, w kolejności jak wypisałem wzmacniacze. Jeżeli dodatkowo dostaną trochę więcej przestrzeni, to odwdzięczą się przyjemną dynamiką. Osobiście najbardziej podobał mi się ich dźwięk z mniejszych składów jazzowych. Przyjemnie też było słuchać kobiecego wokalu. Nie twierdzę, że są to kolumny wybitne, bo sam zmieniłem je na ATC, ale warte są swojej ceny bez dwóch zdań. Myślę, że też jako zaletę podkreśliłbym otwór bass-reflexu umieszczony z przodu obudowy-to będzie ważne dla osób, które dysponują mniejszym metrażem i będą zmuszeni "wcisnąć" kolumny bardziej pod ścianę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za merytoryczną opinię. Pozdrowienia.
UsuńDzień dobry. Planuje kupić Integre all-in-one NAD C368 słuchałem jej z Bowersami i to była charakterystyka dźwięku jaka mi odpowiadała. Ale niestety póki co budżet pozwala mi na kolumny używane i w tym budżecie właśnie mieszczą się Audio Academy Phoebe III. Pomieszczenie 20m3 - czy ten wzmacniacz da sobie radę z napędzeniem Audio Academy Phoebe III? Nie mam jak dokonać odsłuchów bo to jednak używany sprzęt. A z tego co czytam AA lubią "prąd". Może ktoś słuchał takie zestaiwienie. Z góry dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam Pana Ludwika, bardzo cenię sobie Pana Blog.
OdpowiedzUsuńPanie Mariuszu, Jak Pan pewnie zauważył, moja recenzja tych głośników pochodzi prawie sprzed ...9 lat, więc trudno mi się ustosunowywać do pytania. Jednakże pamiętam te głośniki jako doskonałe w swej cenie. Bardzo mi się podobało ich granie. Więcej nie pomogę...
Usuń