Polpak

niedziela, 26 sierpnia 2012

Muse Audio Mini TDA1543 DAC





Wstęp
Przetwornik cyfrowo-analogowy (DAC) jest niezbędny, by przetworzyć zapisany na nośniku cyfrowy sygnał binarny („zero-jedynkowy”) na analogowy (zawierający ładunek elektryczny), czyli taki, który może być wzmacniany przez typowy wzmacniacz, by dalej przesłać go do przetworników kolumn lub słuchawek. Dlatego DAC zawiera każdy odtwarzacz płyt CD, DVD, czy Blu-ray. Musi być także zainstalowany w takich urządzeniach jak iPody, iPhony lub inne przenośne odtwarzacze plikowe, a także karty dźwiękowe komputerów. Jeszcze dwadzieścia lat temu nikomu do głowy nie przychodziło (lub jedynie nielicznym) by produkować inne DACi niż te montowane wewnątrz odtwarzaczy CD, a na pewno taka rzecz nie odbywała się w przedziale budżetowym audio, a nawet i w średnim. Była to domena zarezerwowana dla segmentu high-fidelity. Pierwsze zewnętrze przetworniki cyfrowo-analogowe w rozsądnej cenie wyprodukowano kilkanaście lat temu w np. w firmie Musical Fidelilty (X-DAC, czyli słynny "prosiaczek”), czy w Arcam (Black Box zaprezentowany już w roku 1989). Zdobyły one wówczas dosyć dużą przychylność melomanów, ale to dopiero był początek ekspansji zewnętrznych DACów. Bo prawdziwy wysyp kolejnych konstrukcji tego typu nastąpił dopiero wraz z nadejściem ery tzw. computer-audio, czyli de facto kilka lat temu. Powstało bardzo dużo nowych urządzeń typu DAC, a format USB używany w komputerach wymusił na producentach dostosowanie przetworników do akceptowania, oprócz dotychczasowych wejść cyfrowych typu S/PDIF (optycznych i elektrycznych), także i USB. Obecnie, prawie każda szanująca się firma z segmentu audio ma w swojej ofercie przetwornik cyfrowo-analogowy z wejściem USB, a natomiast gwałtownie maleje ilość DACów wyłącznie z wejściami SPDI/F…

Zagadnienie konwersji cyfrowej jest skomplikowanym tematem i niezwykle rozbudowanym teoretycznie. Istnieje wiele sposobów takowej konwersji, są różne przetworniki, zegary taktujące, etc. Najpopularniejszym DACiem jest przetwornik nadpróbkowujący (oversampling DAC) np. delta-sigma. Ponadto przetworniki charakteryzują się następującymi cechami jak: szybkość przetwarzania, rozdzielczość, maksymalna częstotliwość próbkowania, monotoniczność, THD + N (szum wprowadzany przez DAC do układu), zakres dynamiki i wiele innymi.
Czytelników szerzej zainteresowanych powyższym tematem odsyłam do literatury zewnętrznej np. do świetnej książki „The Data Conversion Handbook” pod edycją Walta Kestera dostępnej TUTAJ.

Philips TDA1543
Kość Philipsa TDA1543 (TUTAJ) cieszy się dużą estymą w wielu środowiskach audiofilów - melomanów, a nawet owiana jest swoistą mgiełką kultowości. Dużo pisze się o niej w Internecie. Dyskutuje. Co ciekawe, choć od dawna jest już nieprodukowana, bo zastąpiona przez nowsze i doskonalsze konstrukcje, to dalej z powodzeniem aplikowana w wielu urządzeniach stereo. Na przykład odtwarzacze plikowe HiFiMan (w tym i te najnowsze np. HM-601 Slim) są wyposażane w owy przetwornik. Podobnie jak Chameleon Tera DAC, czy Lite DAC lub odtwarzacz płyt CD Xindak CD-06, czy czeski Pro-Ject CD Box SE. TDA1543 jest także w ciekawym DACu CuteHiFi Dacable. Chińska firma Muse Audio z powodzeniem, od kilku lat sprzedaje parę modeli mini DACów uwzględniając w tym i opisywany, ale także ciekawy egzemplarz TDA1543 x 4, gdzie zamontowano aż 4. niezależne takie kości. Swoją drogą, wygląda na to, że Chińczycy zabezpieczyli się w spore zapasy TDA1543 i wystarczy im tej kości na długie lata…

Co powoduje, że TDA1543 osiągnął taki kultowy status i jest przez wiele osób poszukiwany do systemów audio-stereo? I to pomimo faktu, że jest to stara konstrukcja, wręcz antyczna, gdy popatrzeć na olbrzymi postęp technologiczny w konstrukcjach kości przetworników cyfrowo-analogowych w ostatnich 20-leciu. Bo jest to przecież DAC nienadpróbkowujący, czyli mówiąc z angielska non-oversampling (NOS DAC) – innymi słowy pozbawiony dodatkowych filtrów cyfrowych, które mają za zadanie „wygładzić” dźwięk, uczynić go doskonalszym, a do tego nieobsługujący sygnału hi-res (wysokiej częstotliwości), bo jest kompatybilny z sygnałem danych o częstotliwości próbkowania jedynie do 96 kHz. Odpowiedzią na powyższe pytanie może być nietypowa specyfika dźwięku generowanego przez TDA1543 opisywana jako gładka, ciepła, o lampowej stylistyce, z piękną barwą – słodką i pokazującą w muzyce wiele smaku, emocji. Muzykalna. Tyle teorii, natomiast na mój subiektywny opis dźwięku kości Philipsa zapraszam w dalszej części tekstu.

Muse Audio Mini TDA1543 DAC – wrażenia ogólne
Na początek należy zaznaczyć, że cena owego DACa (kiedy kupić go w Chinach w opcji bezpłatnej wysyłki) wynosi niecałe …150 zł, więc kwota ta jest szokująco niska jak na koszt sprzętu audio-stereo.

Obudowa przetwornika wykonana jest niezwykle estetycznie z gładkiego anodyzowanego aluminium, w kształcie małego płaskiego pudełeczka, po bokach ładnie wyoblonego. Pokrywa pozbawiona jest widocznych łączeń, spawów. Do jej środka wsunięta jest płytka z układami. Z przodu i z tyłu obudowy znajdują się odkręcane płytki. Na jednym panelu zamontowano gniazdo zewnętrznego zasilacza 12 V oraz parę terminali wejściowych S/PDIF – Toslink i elektryczne RCA, przełączane hebelkiem. Na drugim zaś panelu – parę analogowych RCA oraz dwie diody: czerwoną i zieloną. Czerwona gaśnie po doprowadzeniu sygnału cyfrowego do przetwornika, a zielona zaświadcza o gotowości do pracy urządzenia (przyłączeniu do zasilania). Obok diod umieszczono wyjście sygnału analogowego w gnieździe na tzw. mini-jack; można tu przyłączyć np. słuchawki lub kolumny aktywne, etc. W zestawie znajduje się także zewnętrzny zasilacz 12 V tzw. komputerowy – tu produkcji firmy Cisco.

Jak widać na zdjęciach poniżej, Muse Audio DAC mniejszy jest od pudełka na płytę kompaktową CD, jego wymiary to: 105 x 70 x 25 mm (długość x szerokość x wysokość), a masa – 400 gram.
Wewnątrz, oprócz oczywiście TDA1543 zamontowano także i odbiornik (dekoder dźwięku) Texas Instruments (*) DIR9001 (TUTAJ), który sławą prawdopodobnie dorównuje temu pierwszemu, bo uważany jest za dobrą parametrowo kość, choć tanią, a zapewniający czysty i naturalny dźwięk, z bardzo niskim jitterem. Oprócz powyższych, w środku można znaleźć też inne komponenty wysokiej klasy produkcji renomowanych firm takich jak np. Nichicon.












Co ciekawe, istnieją także i inne wersje Muse Mini DAC skonstruowane na kościach Burr-Brown (*) PCM2706 (Muse Audio DA20) czy PCM2704 (Muse Audio DA10).

(*) Dla jasności, dodam, że firma Burr-Brown wchodzi obecnie w skład Texas Instruments (TUTAJ).

Dźwięk
Przed przystąpieniem do jakichkolwiek odsłuchów wymieniłem załączony zasilacz impulsowy tzw. komputerowy firmy Cisco na zasilacz transformatorowy Tomanek TM100-12D (podobny TUTAJ) wyposażony w transformator kształtkowy, stabilizator napięcia oraz filtry pojemnościowe, które skutecznie blokują większość zakłóceń sieciowych.

Poniżej zdjęcia zasilacza komputerowego Cisco oraz transformatorowego firmy Tomanek (dodatkowo rozkręcony, w celu ukazania wnętrza).




Muszę przyznać, że spodziewałem się sporej degradacji dźwięku po wpięciu Muse Audio TDA1543 DAC do mojego głównego systemu audio-stereo składającego się z odtwarzacza płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, wzmacniacza Hegel H100 i kolumn Vienna Acoustics Mozart Grand wraz z kompletem okablowania Audiomica Laboratory. Bo do całego zestawu, kosztującego około 35 000 zł wpinałem chińskie „urządzonko” warte niecałe 150 zł, a wraz z zasilaczem Tomanek – 200 zł. Karkołomne przedsięwzięcie, ale bardzo korzystne dla dobra eksperymentu! Bo, jak wkrótce okazało się, da się tego słuchać. Ba! Przyjemnie słuchać.

Przekaz oferowany przez Muse Audio pozytywnie zaskoczył przede wszystkim homogenicznością dźwięku, wielce naturalnymi barwami oraz miłym, relaksującym charakterem z dużą dozą słodyczy, którą można przyrównać do tzw. lampowej. Natomiast pod względem tonalnym brzmienie okazało się być ciepłe i delikatne, z odpowiednią energią i sporą eufonią. Co istotne, cała średnica pokazywana była w rzeczywistych rozmiarach, z wypchniętymi nieco do przodu instrumentami i ludzkimi głosami, co sprawiało wrażenie większej bezpośredniości i namacalności. Choć pozornie skraje średnich tonów wydawały się trochę uwypuklone, w istocie rzeczy DAC grał dość, neutralnie, bez uciekania w jakiekolwiek maniery – jest raczej przezroczysty, ale z lekkimi, tu i ówdzie, przyprawami jak na przykład trochę sztucznie rozciągniętą scenę na szerokość, ale w granicach akceptowalnej normy – bez strat dla harmonii. Kiedy było potrzeba, Muse Audio potrafił przekazać (oddać) dużą dawkę pozytywnej mocy, aby kolumny odpowiednio trzęsły membranami głośników, by te wydały niskie i dynamiczne głosy, bez szkód dla wokalistyki czy saksofonów. Zadziwiające.
Ogólnie, opisywany przetwornik nie miał najmniejszych problemów z budowaniem sceny, lokacją instrumentów i wokalistów na scenie, odpowiednią jej gradacją, czy oddaniem właściwych pogłosów.  Muse DAC zapewnia przekaz dobrze kontrastowy, a także spokojny i odpowiednio zrównoważony.

Niestety, kiedy dłużej przysłuchać się Muse Audio DAC, można także odkryć i jego ułomności lub niedociągnięcia. Przede wszystkim to słabość w reprodukcji wysokiej jakości sopranów, a także wiernej ich rozdzielczości. Pod względem tych parametrów, TDA1543 wyraźnie odstawał w dół względem zaaplikowanego wewnętrznego DACa w Musical Fidelity A1 CD-PRO – Burr-Brown DSD1792 z upsamplerem asynchronicznym SRCA4391 – też Burr-Browna.  Poza tym, pomimo miłego charakteru grania – wciągającego i relaksującego, chiński DAC nie jest na tyle analityczny, by usłyszeć wszelkie detale nagrań i ich pełną mikroskalę dynamiczną, co oczywiście wcale nie musi być specjalną wadą, która by przeszkadzała w przyjemnym odbiorze muzyki i tu też właśnie tak jest – Muse Audio gra wielce emocjonalnym dźwiękiem, o sporej skali (rozciągnięciem), ale nie skupia się na wszelkich szczegółach. Można to zjawisko przyrównać do charakteru wkładki gramofonowej renomowanej firmy, ale modelu niższej klasy, gdzie dźwięk jest zawsze przyjemny, dobrze wyważony i wystarczająco dynamiczny, lecz także i z lekka zamglony, zamazany (niewyostrzony), bo "niewyciągający” z rowków winyli zbyt dużej ilości szczegółów. Ale jednocześnie zawsze dostarczający miły przekaz, zarówno z tych gorzej zrealizowanych nagrań, jak i oczywiście – lepiej. Muse Audio uśrednia dźwięk, interpoluje go.

Z dużo lepszej strony zaprezentował się chiński DAC kiedy przyłączyłem go kablem optycznym do serwera muzycznego CocktailAudio X10 (TUTAJ) z jednej strony, a z drugiej - interkonektem Audiomica Laboratory Mica Transparent do wzmacniacza zintegrowanego Dayens Ampino. Kolumny to Klipsch Synergy B2. Ten zestaw zapewnił brzmienie nie tylko poprawne, czy prawidłowe, ale przede wszystkim ze wspaniałym klimatem słuchanej muzyki. Tu nie była potrzebna wybitna szczegółowość, pogłębiona analiza nagrań dla wytworzenia tej specyficznej radości z dźwięków, bo i sam Dayens Ampino, choć będący urządzeniem wybitnym jak na swoją cenę, to nie lupą powiększającą detale. Ampino to raczej wzmacniacz naturalny, który wygładza niedociągnięcia, a nie dodatkowo je wzmacnia, uwypukla. Tego typu maniera (umiejętność) wzmacniacza w połączeniu z Muse DAC pozwala cieszyć się plastyczną i soczystą średnicą, z pięknym wyważeniem tonalnym. Nieirytującym. Z kolei basy były budowane mocno i ze sporym rozciągnięciem w każdą stronę, ale bez zbytniego pogłębienia, bez drugiego, trzeciego dna, dalszej płaszczyzny. Nie mniej jednak ze wszech miar muzykalnie oraz dźwięcznie.









Konkluzja
1. Muse Audio Mini TDA1543 DAC zbudowany jest w oparciu o kultową kość Philips TDA1543 (już od dawna nieprodukowaną) oraz dekoder dźwięku Burr-Brown DIR9001.
2. Ładna, estetyczna forma obudowy z anodyzowanego aluminium. Solidna i ergonomiczna. Dwa wejścia cyfrowe – elektryczne i optyczne. Brak USB.
3. Dźwięk z chińskiego DACa można scharakteryzować jako gładki, powabny z efektowną błyszczącą i kolorową średnicą – plastyczną i emocjonalną. Bliską „lampowemu” brzmieniu. Smaczną. Oferujący dobre, sprężyste basy. Soprany niezbyt wierne, a precyzja i rozdzielczość – „nie priorytetowe”, w skrócie mówiąc. Co ciekawe, tego typu prezentacja nie przeszkadza w swobodnym i przyjemnym odbiorze muzyki, a wręcz odwrotnie – TDA1543 wciąga i uzależnia, choć przy bezpośrednim porównaniu z kościami o lepszych parametrach, ukazujący swoje wady i niedociągnięcia.
4. Załączany zasilacz impulsowy nie jest najwyższej próby. Najlepiej zainwestować dodatkowe 40zł w zasilacz transformatorowy – np. firmy Tomanek, który przynosi znaczącą poprawę dźwięku. Uspokojenie.
5. Niestety, Muse Audio nie posiada wejścia na USB, a jedynie wejście elektryczne RCA oraz optyczne Toslink, co utrudnia zastosowanie go w tzw. computer-audio, ale nie uniemożliwia, bo duża część obecnych komputerów ma także i wyjścia S/PDIF. Poza tym można ten DAC używać do apgrejdu sygnału np. z telewizji cyfrowej, DVD, czy zewnętrznego serwera z muzyką.
6. Tani DAC – niecałe 150 zł czyni go trudnym do racjonalnej oceny, jak i pozycjonowania na skali (tle) innych urządzeń. Niemniej jednak uważam, że klasą dźwięku, ogólnym klimatem brzmienia dościga konstrukcje typu Pro-Ject DAC Box, czy Cambridge Audio DacMagic 100.
7. Muse Audio Mini TDA1543 DAC jest tani, a dobry. Nie audiofilski, lecz po prostu rzetelny. Nie zapewnia audio-Nirvany, ale przynosi sporo przyjemności ze słuchania muzyki. Rekomendacja!

Sprzęt użyty podczas testów
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Yaqin MC-13S (test TU) i Dayens Ampino (test TU).
Źródła: Odtwarzacz płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, serwer muzyczny CocktailAudio X10 (test  TU) oraz komputer MacBook Apple.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand oraz Klipsch Synergy B2.
Kable głośnikowe: Audiomica Laboratory Dolomit Reference oraz Diamond Gold.
Interkonekty: Audiomica Laboratory Mica Transparent oraz Rhod Reference, a także firmy Ear Stream model Signature (test TU).
Kable sieciowe: Audiomica Laboratory Jasper Reference oraz Volcano Transparent.
Kable cyfrowe: Belkin Pure AV Digital i Optical, a także optyczny "no name" z Chin.

Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40  (test TU) pod wzmacniaczem Hegel H100, stoliki audio Ostoja i VAP (test TU), listwy sieciowe Bada LB-5600 (test TU), Sonus Oliva i Filtercon PFpz2-4-D (test TU).

Link na stronę Muse Audio TUTAJ.

14 komentarzy:

  1. Czy może Pan krótko porównać ten DAC do zintegrowanych układów Realteka ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, ale nie porównam Muse DAC TDA1543 do zintegrowanych układów Realteka, bo nie znam ich.

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy możesz porównać brzmienie tego DACa do Audigy 2 ZS?

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Panie Ludwiku a czy miał Pan może okazję porównać tego DAC-a z FiiO E10 ? Zastanawiam się właśnie nad jakimś budżetowym daciem. Pozdrawiam i dziękuję, za odpowiedź.

      Usuń
  5. Polecam raczej FiiO niż Muse - ten drugi nie ma w Polsce dystrybutora i mogą być kłopoty jeżeli coś nie będzie grało jak należy.

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dźwiękowo? 200 zł to nie jest jakieś duże ryzyko jakby nawet coś miało się zepsuć to i tak pewnie nie od razu:)

      Usuń
  6. Muse Audio TDA1543 ma bardzo przyjemny dźwięk. FiiO E10 nie słuchałem.

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może wie Pan czy TDA 1543 może pełnić też funckję wzmacniacza sluchawkowego i jeżeli tak to czy w tej roli by się sprawdził? Przepraszam za ilość pytań i dziękuje za odpowiedzi.

      Usuń
  7. Dzień dobry,

    Muse Audio TDA1543 ma wyjście słuchawkowe - można tam przyłączyć słuchawki, sterować ich głośnością należy urządzeniem zewnętrznym. Jednak nie spodziewałbym się powalającego dźwięku, bo ten Muse to raczej DAC niż wzmacniacz słuchawkowy.

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  8. co lepiej (co cieplej)? 4xtda czy ten na jednym tda?

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzień dobry,

    Nie pomogę, bo nie znam 4 x TDA Muse Mini DAC.

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten zasilacz Tomanek kosztował kiedyś 200zł? za co? w środku nic nie ma normalna chińszczyzna ..

    OdpowiedzUsuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację