Szczerze pisząc, to jeszcze kilka lat temu w ogóle nie spodziewałem się, że będę wychwalać pod niebiosa słuchawki pochodzące z Rumunii (bo jakoś ten kraj nigdy nie kojarzył się ze słuchawkami...). A tymczasem robię to na blogu Stereo i Kolorowo dość cyklicznie... I czynię to z prawdziwą przyjemnością.
Do tej pory miałem przyjemność na blogu Stereo i Kolorowo opisywać trzy pary słuchawek Meze Audio. Były to, w kolejności chronologicznej, modele: Meze 99 Classics, rok 2016 (czytaj moją recenzję TUTAJ), Meze 99 Neo, rok 2017 (czytaj TUTAJ) oraz Meze Empyrean, rok 2021 (czytaj TUTAJ). W aktualnym katalogu owe trzy pary słuchawek wciąż są obecne (i mają się bardzo dobrze!). Jest tam też sześć innych - trzy dokanałowe: Advar, Rai Penta i 12 Classics V2 oraz trzy nauszne: Elite, Liric i 109 PRO. Te ostatnie niedawno wjechały do mnie na testy...
Wrażenia ogólne i budowa
Meze 109 PRO (zobacz TUTAJ i TUTAJ) to pierwsze firmowe dynamiczne słuchawki z otwartymi komorami. Słuchawki te łączą drewno orzechowe, cynk, stal manganową i wegańską skórę w ergonomicznej i lekkiej, a jednocześnie super wytrzymałej konstrukcji. Przetworniki o średnicy 50 mm maja membrany typu Dual Composite powstały z połączenia polimeru pokrytego berylem, kompozytu celulozowo-węglowego oraz stopu miedzi z cynkiem.
Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, by spoglądając na 109 PRO nie zauważyć inspiracji innym modelem Meze Audio, a mianowicie 99 Classics. Bo rzeczywiście, firma pierwotnie planowała stworzyć godnego następcę tych słuchawek, acz w trakcie prac projektowych wyszła / powstała zupełnie nowa konstrukcja. Choć wizualnie podobna, szczególnie jeśli chodzi o mechanizm dopasowywania pałąka - jego budowę i rozdwojony kształt.
"Stodziewiątki" dostarczane są w stosunkowo dużym pudle zamykanym na klapkę z magnetycznym zatrzaskiem. Górna pokrywa pudła pokryta została wymyślną grafiką - złotymi "labiryntami" na czarnym tle. Na górze i dole owej grafiki nadrukowano logo Meze i nazwę modelu słuchawek (podobnie uczyniono też na bokach opakowania). Wewnątrz kartonu, w wyciętej grubej gąbce, umieszczono efektowny i solidny futerał przenośny, a dopiero w nim słuchawki wraz z przewodami (w osobnym woreczku ze ściągaczem).
Etui ma dość spore rozmiary, bo 109 PRO nie składają się - po prostu całe (w normalnej pozycji) muszą leżeć w futerale, stąd potrzebne jego duże gabaryty. Ale etui jest poręczne, bo sprytnie i anatomicznie zaprojektowane. Oczywiście, na pokrywie futerału jest też przymocowany znaczek-logo MEZE. W zestawie producent załącza dwa zestawy przewodów: 1,5 metrowy i 3 metrowy, oba zakończone wtykiem 3,5 mm (od strony źródła) i dwoma wtykami 2,5 mm (od strony muszli słuchawek). Oba niesymetryczne. Szkoda, że Meze Audio nie dodaje przewodu symetrycznego zakończonego wtykiem 4,4 mm Pentaconn, bo obecnie to już standard.
Dodatkowe przewody Meze Audio (w tym na przewodnikach japońskiej firmy Furukawa) są dostępne w firmowym sklepie on-line (zobacz TUTAJ). Jest ich tutaj spory wybór względem jakości, budulca i ceny. Aczkolwiek myślę, że w słuchawkach za blisko cztery koła (jakimi są 109 PRO) wypadałoby dostarczać w zestawie więcej niż jeden gatunek przewodów.
Design i wykonanie 109 PRO jest wprost doskonałe - i oryginalne. Artystyczne. Trudno Meze pomylić z innymi, bo są jedyne w swoim rodzaju. "Stodziewiątki" zachwycają stylem, który najprecyzyjniej można nazwać jako retro-klasycznym. Duży, wyoblony i rozdwojony, pałąk mocno wystający poza obrys czaszki słuchacza plus spore owalne drewniane muszle z zewnętrznymi grillami podzielonymi na sektory, a do tego liczne metalowe dodatki w miedziano-złotym kolorze (klipsy na muszlach, łączniki pałąka i nakładki na pałąku). Na pewno wzornictwo Meze nie jest nudne. Jest wyraziste. To barokowy przepych, ale na szczęście umiarkowany. Aczkolwiek niektórym użytkownikom taki bizantyjski design nie będzie odpowiadać, bo trudno go nazwać skromnym. Lecz należy podkreślić, iż materiały użyte do budowy i samo wykonawstwo są rewelacyjne. Tip-top!
Duże, owalne muszle wykonane zostały z drewna orzecha, pochodzi ono z "drzew naturalnie obumarłych", a nie ścinanych na potrzeby przemysłu. Od spodu znajdują gniazda słuchawkowe 2,5 mm umieszczone w głębokich wycięciach obramowanych metalowymi tulejami (co mocno utrudnia recabling). W centralnych miejscach muszli zamontowano kulowe zawiasy (przykryte metalowymi kapslami), od których promieniście rozchodzą się uchwyty trzymające muszle. Zewnętrzną część muszli pokrywają czarne, metalowe siateczki (przykrywające przetwornik) z nałożonymi na nimi "szprychami" uchwytów. Ta ażurowa struktura przypomina ... nogi pająka. Oj, to jest bardzo finezyjna konstrukcja!
Pałąk został wycięty na obrabiarce CNC ze stalowych taśm (następnie pomalowanych na czarno); jest rozdwojony, zbiega się dopiero w miejscu uchwytów muszli. Ciekawa koncepcja przestrzenna. Po pałąkiem przymocowano szeroką opaskę zszytą na krawędziach. Zamocowano ją na aluminiowych uchwytach w kształcie widelców przykręconych do pałąka. Regulacja objętości pałąka polega na systemie elastycznego naciągu. To samoregulujący się mechanizm, automatycznie dopasowujący się do objętości głowy / czaszki użytkownika.
Nauszniki wykonano z puszystego i miękkiego weluru, bardzo miłego w kontakcie. Pady wypełniono gęstą i sprężystą pianką. Dokładnie przylegają do powierzchni czaszki dookoła małżowin usznych, aczkolwiek są proste. Niewyprofilowane. Zaś pianka wypełniająca pady szybko powraca do pozycji początkowej, więc chyba nie jest typu "memory".
ErgonomiaWykonana z kompozytu celulozowego wzmocnionego włóknem węglowym kopułka w kształcie litery "W" jest w stanie odtwarzać wysokie częstotliwości z niesamowitą szczegółowością, przejrzystością i rozdzielczością. Bardziej wytrzymały niż konwencjonalne alternatywy stosowane w przetwornikach dynamicznych, a jednocześnie lekki, ten kompozyt pomaga nam uniknąć rezonansów, które mogą prowadzić do zniekształceń harmonicznych. Ultracienki torus otaczający kopułę składa się z pół-krystalicznego polimeru pokrytego berylem i mierzy 22 mikrony grubości. Dzięki powłoce berylowej nałożonej poprzez fizyczne osadzanie z fazy gazowej (PVD), dążyliśmy do zwiększenia sztywności i trwałości przetwornika, jednocześnie utrzymując go na tyle lekkim, aby uzyskać szybką reakcję przejściową.
Wysokie właściwości tłumiące berylu pomagają również tłumić niechciane rezonanse, nadając 109 PRO neutralny, żywy i przejrzysty charakter. Wokół membrany znajduje się stabilizator w kształcie pierścienia wykonany ze stopu miedzi z cynkiem, który poprawia pochłanianie wibracji, aby jeszcze bardziej zmniejszyć zniekształcenia. Membrana jest zamknięta w precyzyjnie obrobionej ramie aluminiowej, która ma lepszą sztywność niż typowe ramy z tworzywa sztucznego i zachowuje idealną płaskość powierzchni, co jest niezbędne do precyzyjnego montażu z membraną. (Cytat za Meze Audio).
Meze 109 PRO są wygodne i komfortowe, acz w stopniu jedynie dobrym, a nie bardzo dobrym. Jak mechanizm samoregulacji objętości pałąka jest optymalny, tak nauszniki oferują tylko niewielką oś obrotu w górę i w dół oraz w lewo i w prawo. Czasem to przeszkadza w idealnym dopasowaniu do krzywizny czaszki. Poza tym pady są miękkie i sprężyste, ale w ogóle nie wyprofilowane względem anatomii czaszki. Na szczęście małżowiny uszne całkowicie się mieszczą w padach i nic nie ciśnie. Konstrukcja słuchawek układa się i leży na głowie pewnie oraz stabilnie, zaś jej masa nie ciąży (i to pomimo stosunkowo dużej masy 375 gramów). Przewody słuchawkowe nie plączą się i nie mikrofonują. Ogólnie oceniam ergonomię na 4,25/5. Można było lepiej, ale nie jest źle.
Specyfikacja techniczna
Rozmiar przetwornika: 50 mm
Pasmo przenoszenia: 5 Hz - 30 000 Hz
Impedancja: 40 Ohm
Czułość: 112 dB SPI przy 1 kHz, 1 mW
Masa (bez przewodów): 375 g
Nauszniki z czarnego drewna orzechowego (ze źródeł posiadających certyfikat pochodzenia)
Producent podaje w opisach, że tytułowe słuchawki "wykraczają poza wierną reprodukcję dźwięku w celu dostarczania czystych emocji" oraz "zapewniają osobistą podróż po dźwięku". I trudno z takimi deklaracjami / oświadczeniami się nie zgodzić. Tutaj w przekazie najważniejsze są emocje i nastroje wyrażane przez dźwięk, ich opis, definicję oraz formulację. Meze ukazują strukturę i substancję brzmienia w sposób całościowy - holistyczny. Wielowymiarowy. Systemowo określają zbiór dźwięków - pełną kompozycję, melodię, rytm, puls oraz natężenie. Ale także ich głębię i tło, jak i akustyczne otoczenie. Całe continuum. To brzmienie sugestywne. Subiektywne, ale nie obiektywne.
Jaki wzmacniacz słuchawkowy będzie najwłaściwszy dla Meze 109 PRO? Jak już wspominałem wcześniej, w czasie testów używałem kilka wzmacniaczy słuchawkowych: Violectric DHA V380², Ferrum ERCO (wraz z zasilaczem Ferrum HYPSOS), Rupert Neve Designs RNHP, NuPrime DAC-10H, Silent Angel Munich M1 (z zasilaczem Silent Angel Forester F1), Topping G5 oraz iFi Audio GO bar. A także iPad Air 4 oraz iPhone 13. Przekrój jakościowy, gatunkowy i cenowy był więc dość szeroki i różnorodny. Na tej podstawie mogę napisać, że przedmiotowe słuchawki nie są zbytnio wybredne czy wymagające. Łatwo je napędzić, optymalnie wysterować. Nie potrzebują ekstra-wydajnego wzmacniacza, ale lubią jeżeli ma sygnaturę szczegółową, uważną i energetyczną. Lepiej je dopełnić wzmacniaczem selektywnym i analitycznym, a niekoniecznie ciepłym czy organicznym. Bardziej tutaj sprawdzi się czysty i transparentny tranzystor niźli ciepława lampa.
Jak wypada 109 pro w porównaniu do beyerdynamic T1 3rd?
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie ma porównania z Ultrasone edytion 11. Podobna cena, design. Między tymi modelami chcem wybrać. Słuchałeś jednych i drugich. Na co byś stawiał. Muzyka poważna i wokale. Sprzęt: dac lg v40, v60 , Fiio zen dac , zen can signature
OdpowiedzUsuń