- chiński klon wzmacniacza LehmannAudio Black Cube Linear (tekst z 2009 roku na Stereo Underground)
Wstęp
Podczas poszukiwań
optymalnego wzmacniacza do słuchawek Sennheiser HD650 moją uwagę przykuł
wzmacniacz Lehmannaudio Black Cube Linear, który to, na podstawie wielu ocen
jest rekomendowany przez recenzentów do tego typu słuchawek. Uznałem, że
wzmacniacz o liniowej charakterystyce, pracujący w klasie A, będzie odpowiednim
towarzyszem do słuchawek HD650, w których to najbardziej lubię słuchać wszelkie
gatunki muzyki i najbardziej przekonują mnie swoją charakterystyką dźwięku. W
trakcie zapoznawania się z wieloma opisami wzmacniaczy firmy Lehmannaudio,
okazało się, że model Black Cube Linear posiada liczne swoje "generyki" -
jest, zdaje się, najczęściej klonowanym słuchawkowcem co
najprawdopodobniej doskonale świadczy o jego budowie jak i brzmieniu. Po
namyśle, zdecydowałem kupić chińską kopię o nazwie Matrix M-Stage, ponieważ mam
już od niedawna inne urządzenie tej firmy – Matrix mini-i, a te swoją
konstrukcją, wykonaniem i przede wszystkim dźwiękiem wprawiło mnie w wielkie
pozytywne osłupienie.
Matrix M-Stage kupiłem via Internet bezpośrednio u przedstawiciela
producenta w Hong Kongu – koszt przedmiotu razem z przesyłką wyniósł
około 800 zł, czyli około 3 - 4 razy mniej niż by wyniósł
zakup niemieckiego oryginału.
Budowa
Pozwolę sobie nie
skupiać się tu za bardzo nad elementami budowy wzmacniacza ponieważ są one łatwe
do odnalezienia w sieci i są bardzo dokładne. Urządzenie prezentuje się bardzo
schludnie i solidnie – nie jest to już niczym zaskakującym w chińskich
produkcjach, ich poziom i jakość powoli dogania standardy zachodnie, a nawet,
czasami je przewyższa. Warto wspomnieć, że producent oferuje dwie wersje
kolorystyczne: ze srebrnym panelem frontowym wykonanym ze szczotkowanego
aluminium oraz z czarnym. Do wzmacniacza można podłączyć dwa niezależne
źródła np. odtwarzacz płyt kompaktowych oraz DAC – funkcja ta zasługuje na duże
uznanie i nie jest zbyt częstą praktyką wśród innych producentów - a
szkoda ponieważ tu za pomocą małego przełącznika hebelkowego umieszczonego na
przodzie można łatwo i wygodnie wybierać rodzaj źródła, który chcemy aktualnie
słuchać. Potencjometr regulujący wzmocnienie nie jest zbyt imponujących
rozmiarów, jest jednak produkcji firmy Alps, a jego gałka wykonana z tłoczonego
metalu obraca się z lekkim, dostojnym oporem. Przy okazji warto także wspomnieć
o tym, że w odróżnieniu od oryginału, gdzie znajdują się dwa gniazda
słuchawkowe (na duży jack), tu mamy tylko jedno. Lampka sieciowa świeci
niebieskim światłem, na szczęście niezbyt intensywnym.
Wnętrze zawiera wysokiej jakości komponenty, które w łatwy sposób można dodatkowo modować. Myślę, że warto nadmienić, że podczas pracy sprzętu jego metalowa obudowa nagrzewa się dość intensywnie (jest raczej mocno ciepła, niż gorąca), co jest oczywistym indykatorem pracy amplifikacji w klasie A.
Wnętrze zawiera wysokiej jakości komponenty, które w łatwy sposób można dodatkowo modować. Myślę, że warto nadmienić, że podczas pracy sprzętu jego metalowa obudowa nagrzewa się dość intensywnie (jest raczej mocno ciepła, niż gorąca), co jest oczywistym indykatorem pracy amplifikacji w klasie A.
Wrażenia z odsłuchu
Moim zdaniem, idealne urządzenie grające to takie, z którego słuchacz odbiera wszelkie dźwięki w sposób naturalny, bez wysiłku słyszy to co pragnie usłyszeć, nie musi analizować jego brzmienia lub niepotrzebnie zagłębiać się w strukturę nagrań oraz nie śledzi mimowolnie pulsu basów zamiast skupiać się np. na partiach wokalnych. W Matrix M-Stage jego twórcom zdaje się, że udało przybliżyć się do powyższego wzorca- wzmacniacz zaskakuje homogenicznością dźwięku, jego średnica, bas i góra są ze sobą spójnie powiązane, ale nie brakuje im precyzji przy operowaniu mikro-szczegółami. Średnica ma pod dostatkiem nasycenia i otwartości – jest więcej niż poprawna, rewelacyjnie oddaje barwę poszczególnych instrumentów oraz głosy ludzkie.
Na płycie Clarie Martin „Perfect Alibi” – (Linn) głos wokalistki jest doskonale przyporządkowany na scenie, wybornie zogniskowany oraz przepięknie pełny o dużym i jasnym temperamencie. Zespół towarzyszący jest więcej niż prawidłowo zlokalizowany w przestrzeni odsłuchowej i również odpowiednio wyrażany barwami, dynamiką oraz właściwą „muskulaturą” dla poszczególnych instrumentów. Matrix M-Stage ma wybitną cechę reprodukcji nagrań w sposób żywy i zwinny, bardzo dynamiczny oraz spektakularny - lecz nigdy nie ma tendencji bycia nadmiernie surowym czy zbyt agresywnym. Kolejnym pozytywnym aspektem opisywanego wzmacniacza jest jego sposób budowania sceny, która to jest prawdziwie wielopłaszczyznowa, wielowarstwowa o doskonałej i głębokiej panoramie stereofonicznej. Drugie plany są czytelne i wyraźnie obecne, lecz nigdy nie dominujące, nie przykrywające frontów. Szerokość i głębia muzycznego przekazu naprawdę imponuje, na scenie instrumenty „oddychają”, są świetnie zlokalizowane oraz poumieszczane, co niewątpliwie wyróżnia opisywany sprzęt na tle urządzeń w pułapie do 1000 zł lub nawet o wiele wyższym.
Moim zdaniem, idealne urządzenie grające to takie, z którego słuchacz odbiera wszelkie dźwięki w sposób naturalny, bez wysiłku słyszy to co pragnie usłyszeć, nie musi analizować jego brzmienia lub niepotrzebnie zagłębiać się w strukturę nagrań oraz nie śledzi mimowolnie pulsu basów zamiast skupiać się np. na partiach wokalnych. W Matrix M-Stage jego twórcom zdaje się, że udało przybliżyć się do powyższego wzorca- wzmacniacz zaskakuje homogenicznością dźwięku, jego średnica, bas i góra są ze sobą spójnie powiązane, ale nie brakuje im precyzji przy operowaniu mikro-szczegółami. Średnica ma pod dostatkiem nasycenia i otwartości – jest więcej niż poprawna, rewelacyjnie oddaje barwę poszczególnych instrumentów oraz głosy ludzkie.
Na płycie Clarie Martin „Perfect Alibi” – (Linn) głos wokalistki jest doskonale przyporządkowany na scenie, wybornie zogniskowany oraz przepięknie pełny o dużym i jasnym temperamencie. Zespół towarzyszący jest więcej niż prawidłowo zlokalizowany w przestrzeni odsłuchowej i również odpowiednio wyrażany barwami, dynamiką oraz właściwą „muskulaturą” dla poszczególnych instrumentów. Matrix M-Stage ma wybitną cechę reprodukcji nagrań w sposób żywy i zwinny, bardzo dynamiczny oraz spektakularny - lecz nigdy nie ma tendencji bycia nadmiernie surowym czy zbyt agresywnym. Kolejnym pozytywnym aspektem opisywanego wzmacniacza jest jego sposób budowania sceny, która to jest prawdziwie wielopłaszczyznowa, wielowarstwowa o doskonałej i głębokiej panoramie stereofonicznej. Drugie plany są czytelne i wyraźnie obecne, lecz nigdy nie dominujące, nie przykrywające frontów. Szerokość i głębia muzycznego przekazu naprawdę imponuje, na scenie instrumenty „oddychają”, są świetnie zlokalizowane oraz poumieszczane, co niewątpliwie wyróżnia opisywany sprzęt na tle urządzeń w pułapie do 1000 zł lub nawet o wiele wyższym.
W porównaniu do Musical
Fidelity X-Can v.3 Matrix M-Stage demonstruje nieco inną sygnaturę
dźwięku. X-Can v.3 jest wzmacniaczem opartym na amplifikacji lampowej, a ta jak
wiadomo, ma swą indywidualną specyfikę– dotyczy to szczególnie basów, które „w
lampie” są nieco głębsze, czasami bardziej nasycone, ale także niekiedy
wolniejsze, bardziej zaokrąglone i mniej dokładne. Często ulegałem wrażeniu, że
Matrix lepiej sobie radzi z wydobywaniem szczegółów nagrań i z następnie z
umieszczeniem ich w obszarze odsłuchowym, poza tym zwykle były one bardziej
namacalne, zogniskowane. Nie chcę wcale przez to powiedzieć, że Musical
Fidelity jest gorszym wzmacniaczem, nie – on ma po prostu innego typu specyfikę
i umiejętność odtwarzania muzyki.
Wyjście słuchawkowe Matrix mini-i także ma bardzo poprawną charakterystykę
dźwięku i jedynie co je odróżnia od „dużego” Matrix’a to mniej spektakularny
dźwięk z trochę mniejszą ilością słyszalnych szczegółów, lecz nadal grający
swobodnie i z dużym polotem.
Płyta zespołu The Derek Truck Band „Already Free”– (Victor Records) słuchana
na Matrix M-Stage oraz słuchawkach Sennheiser HD650 zapewnia dużą dosłowność
muzyczną, wielką selektywność instrumentów (ich umiejscowienie oraz separację),
bardzo dobitny i szybki bas, słychać niezwykle wyraźne uderzenia pałeczek o
bębny i czynele perkusji– dźwięk jest niezwykle imponujący i mocny, ze
skłonnością do rozciągania się na boki– nie jest jednak zbyt agresywny, czy
nachalny, raczej można użyć definicji: „efektowne i otwarte brzmienie podawane
z werwą i dynamiką, lecz bez śladów kompresji, przesterowań, niepotrzebnie
rażącej ostrości– z pełną kulturą, nic na siłę”. Wzmacniacz nie ma tendencji do
spowalniania dźwięku (jak to czasami czyni lampa), świetnie radzi sobie z
basem, co jest jego niewątpliwą silną stroną, czaruje klasową potęgą dźwięku.
Każdy rodzaj muzyki jest oferowany realistycznie i rzetelnie– bez zbędnych
pogłębionych analiz nagrań, czy podkolorowań– jedynie sporadycznie wyczuwa się
lekkie „podkręcenie” wyższej średnicy, ale słuchacz odbiera to całkowicie
naturalnie, fizjologicznie.
Z każdym rodzajem
słuchawek wzmacniacz radzi sobie doskonale, świetnie je napędza wydobywając na wierzch ich konstytucyjne i specyficzne umiejętności reprodukcji
dźwięku, zgodny z ich soniczną, firmową sygnaturą. Na Matrix M-Stage zabrzmiały
dobrze (o dziwo) słuchawki Creative Aurvana Live!, które posiadają niezwykle
podkolorowany, pulchny bas, a Matrix zamiast jeszcze bardziej go
„pompować” jedynie bardziej go utwardził, lecz nie spłaszczył. Tonsil Sd-426 z
racji faktu, że mają aż 600 Ohm impedancji wymagały trochę większego
„przekręcenia” potencjometru w prawo, ale zagrały dostojnie oraz przekonująco.
Dźwięk z Sennheiser HD598 wydaje się być bliższy, bardziej przybliżony niż ten
produkowany prze inne słuchawki, słodszy i bardzo homogeniczny – uporządkowany.
Podsumowanie
Doskonały wzmacniacz dla
każdych rodzajów słuchawek, pierwszorzędnie kreujący słuchawkową
przestrzeń – realistycznie, szeroko i głęboko, nieomal holograficznie.
Wytwarzający mocny, lecz zdyscyplinowany dźwięk z silnymi i z szybkimi, dobrze
kontrolowanymi basami, emocjonującą i plastyczną średnicą oraz wspaniałymi
wokalami. Przekaz bardzo bezpośredni, acz nie nachalny, z dużą kulturą i
niepospolitą, wysublimowaną szlachetnością. Aż chce się na tym
wzmacniaczu kontemplować muzykę długimi godzinami…
Wzmacniacz kosztuje około 800 zł, a za tę cenę to prawdziwa okazja! Prawdopodobnie do
1000 zł nie uda się nabyć obiektywnie lepszego wzmacniacza niż ten tu opisywany,
no chyba, że to będzie jakiś kolejny (inny) chiński klon.
Dane techniczne
·
Pasmo przenoszenia: 10 Hz (-0.3dB) ~ 35kHz
(-1dB)
·
Odstęp sygnału od szumu: >95dB (0dB)
·
Zniekształcenia: <0.001% (6 mW/300 Ohm)
·
Impedancja wejścia: 47 kOhm
·
Impedancja
wyjścia: Line-out 60 Ohm, Phone-out 5 Ohm
·
Moc: 200 mW/300 Ohm, 400 mW/60 Ohm
·
Źródło zasilania: AC 220-240V
·
Waga: 2 kg
·
Rozmiary: 110 x 250 x 42 mm (W x D x H)
System testowy:
|
|
Źródła:
|
Musical Fidelity A1 CD-PRO, Rotel RCD-06, Matrix mini-i
DAC, Musical Fidelity X-DAC
|
Słuchawki:
|
Sennheiser HD650, Sennheiser HD598, Sennheiser HD438,
Tonsil Sd-426, Grado SR-60, Creative Aurvana Live!
|
Okablowanie:
|
Acrolink 6N-A2200II jako IC oraz Van damme Clasic z
wtykami PRO Neutrik jako przedłużacz słuchawkowy
|
Witam,
OdpowiedzUsuńMam pytanie odnośnie Matrix Quattro, czy tam jest ten sam wzmacniacz słuchawkowy co w M-Stage?
Może jakieś porównanie do Quatro?
Niestety, nie wiem - nie miałem do czynienia z Matrix Quattro.
OdpowiedzUsuńA czy M-Stage USB z DACiem ma ten sam wzmacniacz słuchawkowy?
OdpowiedzUsuńJest w tej cenie coś lepszego do HD650?
1. Niestety, nie wiem.
OdpowiedzUsuń2. Trzeba szukać :)
Mi najbardziej do gustu (i do HD650) przypadł wzmacniacz słuchawkowy Musical Fidelity X-Can v.3 plus zasilacz Tomanek, choć są też oczywiście i inne, droższe konstrukcje. Lepsze dźwiękowo. Jednak czasem trzeba postawić kreskę odcięcia ciągłych poszukiwań.
Witam, czy przypadkiem w impedancji wyjściowej dla słuchafonów nie powinno byc 5ohm a nie 50 :) ?
OdpowiedzUsuńOczywiście :)
OdpowiedzUsuńDzięki, poprawiłem.
Pozdrowienia.
Violet ty i te twoje recki ehhh pięknie Ci powiem pieknie. Ja co prawda swoje rekablowane i lekko zmodowane HD-650 "męczę" z Cayin HA-1A ale znajomemu chcę polecić Matrix-a bo swojego czasu sam o nim myślałem. Myślę, że twoje słowa pomogą niedowiarkowi :) Pozdrawiam i oby nigdy nie zabrakło twojego słowa dla nieświadomych.
OdpowiedzUsuńjak ten wzm sprawdzi się z grado sr325e?
OdpowiedzUsuńWitam czy posiada Pan jeszcze Matrix m-state?
OdpowiedzUsuńNiestety, już dawno poszedł do ludzi...
Usuń