Chyba każdy
meloman zna nazwisko Stevena Wilsona – a szczególnie polski, bowiem ten
angielski artysta jest bardzo popularny w naszym kraju. No bo, kto nie zna grupy
Porcrupine Tree, której Willson jest muzykiem i liderem od ponad dwudziestu pięciu
lat? Poza prowadzeniem tego słynnego zespołu grającego progresywno –
psychodeliczny rock, artysta angażował się w rozmaite projekty, które albo
współtworzył lub w których czynnie uczestniczył. Były to takie przedsięwzięcia jak:
eklektyczny No-Man (w kolaboracji z Timem Brownesem), kraut-rockowy I.E.M.,
elektroniczny Bass Communion, czy doskonale znany i popularny Blackfield. Ten ostatni Wilson
założył wspólnie z izraelskim muzykiem Avivem Geffenem w 2001 roku, by na początku
2014 opuścić go z powodu zajęcia się nowymi, solowymi projektami. Po drodze
była jeszcze grupa Storm Corrosion, a także liczne solowe występy, albumy
- wydawane pod pseudonimem lub
anonimowo. Oczywiście, przez wszystkie te lata Wilson aktywnie uczestniczy w działalności
Porcrupine Tree oraz innych swoich zespołów swobodnie pomiędzy nimi się
przemieszczając – warto dodać, że ten obecnie niespełna 47 letni muzyk nagrał
do tej pory nieomal 100 albumów...
Trudno
jednoznacznie określić styl muzyki tworzonej i wykonywanej przez Stevena,
ponieważ jego zainteresowania wędrują w rozmaite regiony stylistyczne: od
progresywnego Porcrupine Tree, pop-rockowe Blacfield, poprzez różne
ambientowo-eksperymentalne, a nawet jazzowe klimaty. Ciągle zmienia kierunki
poszukiwań i zainteresowań muzycznych. Poza tym jest multiinstrumentalistą: jest
przede wszystkim wirtuozem gitary, lecz doskonale gra także na fortepianie i
organach, a także gitarze basowej, melotronie i perkusji.
Na początku
2014 roku ukazał się kolejny album Stevena Wilsona zatytułowany „Cover
Version”. To wielce nietypowa płyta, bowiem jest to kompilacja sześciu
singli wydawanych przez artystę w latach 2003 – 2010 jako całkowicie solowe
przedsięwzięcie – Wilson samodzielnie wykonuje wszystkie partie instrumentalne,
a także śpiewa. Co istotne nie wszystkie są to kompozycje autorskie (6 na 12) a
covery różnych twórców pierwotnie wykonywane przez Abba, Prince, Alanis
Morisette, Donovana, czy Leitch , pozostałe zaś to oryginalne utwory Stevena.
Ścieżka dźwiękowa została zremasterowana, dodano grafiki autorstwa Carla
Glowera, bowiem wcześniejsze single nagrywane były na szybko i tak samo „na
surowo” wydawane przez niezależną wytwórnię Headphone Dust – prosto, bez
dodatkowych kolorowych okładek (za wyjątkiem szóstego singla z 2010 roku).
Powyższy
album ukazał się na razie wyłącznie jako edycja dwóch winyli
wytłoczonych na 180 gramowym nośniku – płyta CD ma się pojawić wkrótce. Wydawcą
jest niezależna brytyjska wytwórnia Kscope skupiających takich artystów jak
Porcupine Tree, czy Blackfield, ale także Anathema i Lunatic Soul. "Cover Version" ma bardzo ładną poligrafię - okładki frontową i tylną zdobią czarne grafiki na białym tle przedstawiające Steve Wilsona, podobnie lewą stronę rozkładówki - na prawej wydrukowana jest informacja o płycie. Z kolei dwie koperty winyli przedstawiają różne wersje sześciu singli: od edycji na taśmie magnetofonowej i kasetę magnetofonową, poprzez mini-disc i kartridż stereo, aż do 7" płyty winylowej. Doskonale to wygląda.
Jak już wspominałem,
Steven Wilson jest kompozytorem 6 sześciu z 12 utworów zamieszczonych na pycie,
pozostałe to covery. Artysta samodzielnie zagrał na wszystkich instrumentach
nagranych na albumie oraz, co oczywiste – zaśpiewał. Covery są tak
zaaranżowane, iż niekiedy trudno od razu zorientować się co to za utwór oryginalny.
Tak jest z kompozycją ABBA’y, czy Prince’a – zaskakujące tempo oraz wielce oryginalny
aranż. Co istotne, płyta nagrana jest stricte po audiofilsku – z wielką
dbałością o przestrzeń, detal i wybrzmienia. Brzmienie jest obfite, a nawet
eufoniczne, ale co najważniejsze pięknie analogowe w tradycyjnym znaczeniu tego
słowa: ciepłe i organiczne. Ponadto słuchacz ma wrażenie bliskości instrumentów –
są bardzo namacalne i bogate w niuanse. Niskie tony są niezwykle soczyste,
sprężyste i doskonale kontrolowane. Płyta może posłużyć za testową systemu
audio-stereo. Nagrana jest wzorowo – dawno nie słyszałem tak referencyjnie zrealizowanej produkcji płyty winylowej.
Gorąco polecam
najnowszy album Stevena Wilsona „Cover Version” zarówno ze względu na wysokiej
jakości materiał artystyczny, ale także z uwagi na perfekcyjną, bo stricte
audiofilską produkcję płyty – w pełni analogową w brzmieniu.
Opisywana płyta pochodzi z salonu audio oraz sklepu płytowego Vinyl Goldmine z Bielsko-Białej. Vinyl Goldmine jest polskim dystrybutorem winyli następujących wytwórni: Snapper/Kscope, Tonefloat oraz Analouge Productions.
Opisywana płyta pochodzi z salonu audio oraz sklepu płytowego Vinyl Goldmine z Bielsko-Białej. Vinyl Goldmine jest polskim dystrybutorem winyli następujących wytwórni: Snapper/Kscope, Tonefloat oraz Analouge Productions.
Płyty z Vinyl Goldmine przychodzą zapakowane wręcz pancernie
Płyta Stevena Wilsona świetnie brzmi na przedwzmacniaczu gramofonowym iFi iPhono
Okładka tytułowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację