Steely Dan
Donald Fagen to współzałożyciel, wokalista i muzyk kultowego
(szczególnie w USA) zespołu Steely Dan, który największe triumfy święcił w
latach 70-tych XX wieku. Ukoronowaniem ich kariery był album „Gaucho”, który
osiągnął w Stanach Zjednoczonych status platynowej płyty. Zresztą przy jej
nagraniu wziął udział też między innymi Mark Knopfler. Głównym fundamentem kompozytorsko
– wykonawczym Steely Dan byli panowie Donald Fagen oraz Walter Becker. Zespół
charakteryzował się ciekawymi, często irracjonalnymi tekstami przesiąkniętymi
sarkazmem oraz dużą dozą inteligentnego humoru, a opisującymi rzeczywistość.
Poza tym, Steely Dan przykładał obsesyjną wręcz wagę do perfekcji realizacji
albumów studyjnych oraz do różnych, często nietypowych, technik realizacyjnych.
Na przykład wspomniany album „Gaucho” nagrywany był w studio przez ponad rok
przy udziale 42. muzyków (sic!). Styl muzyczny Steely Dan można
scharakteryzować jako pop-rock z dużymi wpływami jazzu oraz funky, przy częstym
wykorzystaniu harmoniki ustnej oraz organów elektrycznych.
W 1981 roku zespół rozwiązał się, a w 1993 roku - ponownie
sformował i tak jest do dziś, choć po wydaniu płyt „Two Against Nature” (2000
r.) oraz „Everything Must Go” (2003 r.) zawiesił nagrywanie nowego materiału muzycznego
– a jedynie sporadycznie koncertuje. Zarówno Donald Fagen jak i Walter Becker skoncentrowali się na własnych karierach solowych.
Donald Fagen
Donald Fagen, solowo już, wydał tzw. trylogię Nightfly – „Nightfly” (1982 r.), „Kamakiriad” (1993 r.) oraz „Morph the Cat” (2006 r.) opisującą muzyką oraz tekstami etapy życia mężczyzny, jego przeżycia, problemy oraz doświadczenia związane z młodością, wiekiem średnim oraz starością. Poszczególne powyższe albumy po kolei, wraz z upływem lat, starzeniem się lidera opisują te odcinki życia.
Donald Fagen, solowo już, wydał tzw. trylogię Nightfly – „Nightfly” (1982 r.), „Kamakiriad” (1993 r.) oraz „Morph the Cat” (2006 r.) opisującą muzyką oraz tekstami etapy życia mężczyzny, jego przeżycia, problemy oraz doświadczenia związane z młodością, wiekiem średnim oraz starością. Poszczególne powyższe albumy po kolei, wraz z upływem lat, starzeniem się lidera opisują te odcinki życia.
Natomiast październik roku 2012 przyniósł premierę kolejnej
płyty nowojorskiego artysty zatytułowaną: „Sunken Condos”, który to tytuł można
przetłumaczyć jako „Zatopione Apartamenty”, a którego inspiracja wywodzi się od nazwy utworu (jak mówi sam Fagen w jednym z wywiadów) Claude Debussy’ego „The Sunken Cathedral” –
„Zatopiona Katedra”.
Sunken Condos
W „Sunken Condos” duży udział miał muzyk,
multiinstrumentalista grupy Steely Dan - Michael Leonhart, który oprócz
współprodukcji albumu (wraz z Fagenem) zagrał także na wielu instrumentach –
miedzy innymi na trąbce, wibrafonie, Fender Rhodes, organach B3 i wielu innych.
Z kolei Donald Fagen (oprócz śpiewu oraz gry na licznych instrumentach) napisał,
skomponował wszystkie 9. utworów na płytę - za wyjątkiem 6-go, bo to cover Isaaca Hayesa, lecz w zupełnie innej aranżacji i stylu.
„Sunken Condos” muzycznie utrzymana jest w typowym stylu dla
Fagena – to mieszanka pop-soulu z wyrafinowanym neo-funkiem, okraszony w dużym
stopniu jazzowym nastrojem. A to wszystko podane jest w niezwykle rozbudowanych
aranżacjach, pełnych zawiłości akordach, zmiennych rytmach oraz przy sporym
udziale sekcji dętej i naturalnie – harmonijki ustnej, na której gra, jak
zwykle, sam Fagen. A także dźwięków jego fortepianu elektrycznego. Fuzja
energii i melodii.
Album nie ma tak spójnej kompozycji jak te z „Trylogii
Nightfly” – to raczej luźne obserwacje świata, relacji damsko-męskich starszego
pana przetransformowane na język muzyki i słodko-gorzkiej intelektualnej ironii
Fagena. Taka formuła pozwala mu iść dokąd chce i opisywać to, na co ma ochotę,
a czyni to jak zwykle – czyli po mistrzowsku. Gładko łączy różne style,
krzyżuje je i ukazuje to, co najlepsze w Fagenie – zwykłe ludzkie sprawy
przekłada na piosenki, które zapadają głęboko w pamięć oraz których chce
słuchać się na okrągło. Nie muszę dodawać, że podobnie jak z całą dyskografią
Steely Dan i jego genialnego członka – Donalda Fagena.
Tak, zgadza się - to nie jest przełomowa płyta w dyskografii
Fagena, dla mnie jednak zasługuje wyłącznie na ocenę 5/5, ale trzeba wiedzieć,
że piszący te słowa jest dość bezkrytyczny względem twórczości pana Fagena. W
mój gust muzyczny zawsze trafia idealnie – tym razem także niezwykle celnie.
Doskonały album. Owszem, album brzmi z pozoru lekko i relaksacyjnie, ale taka
rzecz wymaga nie lada muzycznego rzemiosła i perfekcyjnego daru sztuki pisania
piosenek. To najwyższy poziom artyzmu. Oryginalny i niepowtarzalny.
Clear vinyl
I jeszcze kilka słów á propos samego albumu „Sunken Condos”,
a w zasadzie jego edycji. Nabyłem wersję na winylu. To dwa krążki 180 gram, które wytłoczone są na przezroczystym winylu. Co nietypowe, pomimo, że płyty są dwie,
to nagranych stron jest …trzy. Innymi słowy, są strony A, B i C – na każdej
po trzy ścieżki dźwiękowe. Strona D jest pusta…
Design graficzny i poligraficzny są piękne, a płyty włożone
są w białe koperty z folią antystatyczną – miła rzecz dla winylomaniaka! W
zestawie jest wkładka z tekstami utworów. Strona tytułowa to ilustracja
podmorskiego świata – widać przepływające ławice ryb, wysokie rozłożyste glony,
a na dnie – piasek i skały. Daleko w tyle, znajduje się jakby wieżowiec,
drapacz chmur zatopiony w oceanie, lecz jego szczyt wystaje ponad powierzchnię
wody, która oświetlona jest intensywnymi promieniami Słońca – przezierają
liczne jego promienie w głąb wody. Na rozkładówce wyraźnie pokazane jest
wnętrze tytułowego „Zatopionego Apartamentu”, części wieżowca – są tu panoramiczne
okna i fragment mieszkania (sofa i fotel) całkowicie zalane wodą, w której pływa, unosi się
piękna młoda dziewczyna z zamkniętymi oczyma (śpiąca? śniąca?).
Przezroczystość winyli wyśmienicie komponuje się z niebieskimi
(morskimi?) labelami, na których nadrukowane są rybki i tytułowe „Sunken
Condos”. Przezierność nośnika płyty może być uznana za alegorię wody – jej
czystość i transparentność. Umiejętność oczyszczania. A podwodny świat, za
lepszy od tego „na górze”, a przynajmniej łatwiejszy do organizacji, życia.
Prostszy. Ale też za miniony, przeszły - mając na uwadze owe tytułowe
„zatopione miasto”…
Link na stronę Donalda Fagena i opisywanej powyżej płyty: TUTAJ.
Kilka zdjęć. Gramofony to Clearaudio Emotion oraz Fonica F-600.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację