Polpak

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rogoz-Audio 3SG40. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rogoz-Audio 3SG40. Pokaż wszystkie posty

piątek, 13 kwietnia 2012

Stoliki audio: VAP – TR-S2 i TR-S1



Wstęp 
Postanowiłem napisać kilka słów o stolikach firmy VAP, ponieważ od kilku lat niezmiennie używam ich w kilku systemach audio, a ich praktyczność stosowania oraz estetyczny wygląd ciągle sprawiają mi dużą radość. Poza tym, są wciąż „tłem” opisów różnych sprzętów na „Stereo i Kolorowo”, a przecież ich walory zasługują na coś więcej niż tylko na luźną wzmiankę, że "podczas recenzji taki, a taki sprzęt stał na stoliku". Stąd niniejszy pomysł na bliższe przedstawienie P.T. Czytelnikom stolików audio VAP w roli głównej.

VAP
VAP to skrót od Voltec Audio Product - firmy, która działa na rynku już od 1999 roku. Mieści się w Woli Rzędzińskiej, czyli w pięknej małopolskiej wsi niedaleko Tarnowa. W swojej ofercie ma kilka niezbędnych dla melomanów sprzętów stosowanych głównie do ustawiania urządzeń audio-video. Są to różnego asortymentu podstawki do monitorów (tzw. standy), przeróżne kolce pod sprzęt audio oraz stoliki audio. To, co wyróżnia firmę VAP, to to, że większość swoich konstrukcji buduje z bardzo wysokogatunkowej stali (nierdzewna kwasoodporna) z renomowanych europejskich hut takich jak: ThyssenKrupp Stahl AG, Avesta Polarit Sweden oraz Bulten Stainless Industry AB Sweden. Natomiast hartowane szkło na blaty stolików pochodzi z huty Piklington Automotive Polska. VAP obecnie sprzedaje swoje wyroby praktycznie na całym świecie.

Budowa
Stoliki VAP mają budowę modułową, tzn., że istnieje wiele możliwości dopasowania i dostosowania ostatecznej konstrukcji własnego stolika w zależności od indywidualnych potrzeb i ewentualnie - od zasobności portfela nabywcy. Podstawowy moduł to TR-S2 składający się z dwóch półek (blatów), a będący już samodzielnym stolikiem, na który można postawić dwa pełnowymiarowe elementy systemu audio. Kolejne moduły TR-S1 stawia się po prostu na TR-S2, który posiada na przedłużeniu stelażu nośnego wkładki górne z wkrętami typu TORX, które mają gniazda, na które nasadza się kolce górnego modułu. Jeżeli zajdzie taka konieczność, to można rozszerzać konstrukcję o kolejne elementy TR-S1…








Co istotne, poszczególne elementy stolika nie są ze sobą spawane, a skręcane, co eliminuje szkodliwe naprężenia konstrukcji i lepsze zapewnia tłumienie szkodliwych rezonansów. Stoliki stoją na trzech nogach, co znacznie przyczynia się do poprawy stabilności. Nogi zaś dolnego modułu TR-S2 stoją na kolcach, które dodatkowo stoją na metalowych podstawkach.

Użyta stal do budowy jest niezwykle solidna, bo tak jak pisałem wcześniej – pochodzi wyłącznie z renomowanych europejskich hut. Boczne i tylnie pionowe stalowe rury pokryte są warstwą wysokogatunkowego chromu. Elementy poprzeczne (skręcone w kształt trójkąta) podtrzymujące szklane półki wykonane są ze stali szlachetnej, dodatkowo szczotkowanej. Muszę przyznać, że bardzo porządnie i estetycznie to wygląda  oraz sprawia wrażenie prawdziwej ekskluzywności.




Minusem stolików VAP jest niemożność zamówienia wersji z innym blatem niż szklany np. marmurowym,  drewnianym - choć mam nadzieję, że producent kiedyś rozszerzy swoją ofertę  i o taki wariant. Piszę o tym dlatego, że niedawno, po zakupie gramofonu, zdecydowałem się dodatkowo na platformę antywibracyjną Rogoz-Audio 3SG40 z solidnym drewnianym blatem, ponieważ gramofon jako element toru audio mało odporny na wibracje nie powinien być stawiany bezpośrednio na szklanym blacie. Ale to temat na osobną dyskusję.

Konkluzja
1. Solidny i estetyczny stolik o modułowej budowie umożliwiającej rozbudowę konstrukcji nośnej o kolejne elementy wraz z rozwojem domowego systemu audio.
2. Wysoka jakość zastosowanych elementów (szlachetna stal, chromowane elementy) pozycjonują stoliki VAP w klasie premium.
3. Rozsądna cena - 700 zł za TR-S1 i 900 zł za TR-S2.


Dane techniczne
Elementy:
1) Półki - szkło hartowane bezpieczne przyciemnione grafit szlifowane i polerowane krawędzie o wymiarach 470 x 440 x 6mm specjalnie przygotowane przez Firmę Pilkington Automotive Polska
2) Kolce regulowane, kontrowane nakrętką ze stali nierdzewnej z możliwością wyboru kąta stożka (obracane) w zależności od ustawień modułów lub obciążeń.
3) Wkładki górne zawierają gniazda z wkrętami typu TORX, które po wykręceniu umożliwiają również ustawienie kolców stroną o mniej ostrym stożku ( zalecane do większych obciążeń)
MODUŁ SEGMENTU TR-S1
Wym. zewnętrzne wys.- 235 mm, szer.- 560 mm
Wym wewnętrzne
Max. dla stosowanych urządzeń
wys. - 190 mm
szer.- 480 mm
Półka szklana gr. 6 mm = 1szt

MODUŁ SEGMENTU TR-S2
Wym.zewnętrzne wys. - 305 mm, szer. - 560 mm
Wym. wewnętrzne Max:
wys. - 190 mm
szer. - 480 mm
Półka szklana gr. 6 mm = 2 szt.
Zalecenia:
1) Obciążenie półek-pojedynczo stawiane = do 25,0 kg
stawiane max. do 3 pięter = do 10,0kg/szt
2) Do dużych obciążeń stosować kolec o krótkim stożku!
Strona producenta: TUTAJ.

poniedziałek, 26 marca 2012

Wzmacniacz Hegel H100



Wstęp nr 1
Mam niezwykłą przyjemność zapoznania P.T. Czytelników  z 3. kolejnym wzmacniaczem Hegla na odcinku kilku ostatnich tygodni, bo po modelach H200 (TU) i H70 (TU) przyszła pora na H100. Wypożyczając go wyobrażałem sobie jego dźwięk jako pośredni pomiędzy niższym i wyższym modelem, taką ich „mieszankę firmową”, konglomerat dwóch stylów. Nic z tego - Hegel H100 to pełnoprawny i rasowy egzemplarz o swojej charakterystycznej manierze i kulturze. Wyjątkowy, można rzec.

Wstęp nr 2
Pewnie spora część Czytelników zastanawia się, jaki jest cel tej mojej ciągłej szczególnej eksploracji i opisów Hegla? Czy to jest tylko taka czcza pisanina? Zatem w tym miejscu muszę się przyznać, że oprócz  frajdy obcowania ciągle to z nowymi urządzeniami mam też swoją ukrytą intencję – a mianowicie, szukam odpowiedniego wzmacniacza dla mojego gramofonu Clearaudio Emotion. Dlatego po opisie wzmacniacza Hegel H200 oraz H70 przystępuję do modelu H100. Wśród tej trójki mam zamiar wybrać urządzenie najbardziej współpracujące z gramofonem – pod względem dźwięku oraz funkcjonalności.




Opisywany sprzęt został wypożyczony z salonu audio Premium Sound w Gdańsku.

Budowa
Hegel jak to Hegel - formę ma prostą i ascetyczną. To surowy kawał metalu postawiony na trzech nóżkach i z trzema manipulatorami na froncie, na którym widnieje jeszcze oszczędny wyświetlacz. Typowo skandynawski design. Piękny w swojej pozornej pospolitości, za którą kryje się duża logiczność i ergonomiczność budowy. Trzy metalowe nóżki zapewniają wyjątkową stabilność na podłożu – nic się nie ma prawa kiwać, czy przechylać się. Tu muszę dodać tę samą uwagę co przy modelach H70 i H200 – metalowe nóżki od spodu mają wyłącznie goły metal, dlatego konieczne jest bezwzględne zaopatrzenie się w dodatkowe podkładki, zastosowałem świetne (i niedrogie) Rogoz-Audio BW40 (opis TU). Generalnie H100 wygląda jak H200 jest tylko ociupinę od niego niższy – o jakieś 3-4 centymetry. Pokrętła potencjometru i selektora wejść, a także włącznika sieciowego chyba takie same jak w H70 i H200. Zunifikowane. Wyświetlacz natomiast identyczny jak w H200 i zdaje się, że też w odtwarzaczach płyt CD – CDP2A mk2 i CDP4A mk2.




Tym razem po czarnych jak noc egzemplarzach, wypożyczyłem wersję srebrną, czy jak to opisuje producent „perłową srebrną” – i muszę przyznać, że ta o wiele bardziej mi się podoba. Zarówno front jak i obudowa wykonane są z pięknej blachy. Przód z jakby odlanego i polerowanego aluminium, a pokrywa – ze stosunkowo grubej i drapanej stali . Coś pięknego! W czarnej edycji nie widać naturalnej estetyki czystego metalu. Trudno to jednoznacznie i precyzyjnie pokazać na zdjęciu, ale proszę spojrzeć na te moje poniższe.





Z tyłu urządzenia umieszczono wysokiej jakości terminale głośnikowe a’la WBT, a tuż obok 4. pary wejść analogowych w postaci gniazd RCA i 1. parę gniazd XLR. Dodatkowo znajduje się 1. para RCA dla kina domowego – wówczas wzmacniacz pracuje w trybie „by-pass”, czyli ustawia się na 100% głośności, a sterowanie dokonywane jest z systemu kina domowego. Przydatna rzecz dla amatorów „home cinema”. Co niezwykle interesujące, H100 posiada także 3. pary wyjść RCA – w tym jedno do nagrywania, można więc podłączyć np. magnetofon kasetowy i mieć prawdziwą pętlę magnetofonową: nagrywanie/odtwarzanie. Wspaniała funkcja dla zwolenników kaseciaków! Pozostałe 2. pary gniazd RCA to wyjścia przedwzmacniacza, czyli istnieje możliwość przyłączenia dwóch końcówek mocy lub subwoofer jeżeli komuś by było za mało basu. Osobnego omówienia wymaga wejście USB dla komputera. Współczesny system audio często pozbawiony jest już zwykłego (normalnego) odtwarzacza płyt CD, a jego funkcję przejmuje komputer, dlatego coraz więcej producentów montuje wewnętrzny przetwornik cyfrowo-analogowy, aby ułatwić życie melomanom korzystającym z komputera jako źródła muzyki. Hegel, zarówno w modelu H70 jak i w tym opisywanym, zaimplementował DAC, więc można spokojnie przyłączyć np. MacBook i w ten sposób cieszyć się chociażby dźwiękiem sprowadzonym z Internetu.


Pilot zdalnego sterowania wykonany jest z takiego samego metalu co front wzmacniacza. To perłowe aluminium. Jest estetyczny i ergonomiczny, choć nie lekki. Można nim także obsługiwać inne modele wzmacniaczy lub odtwarzacze płyt CD.




Funkcjonalność 
Funkcjonalność wzmacniacza stoi na bardzo wysokim poziomie. Tak jak już o tym wspomniałem wcześniej, urządzenie ma możliwość podłączenia 5. źródeł analogowych oraz 1. cyfrowe (komputer), a także np. amplituner kina domowego lub subwoofer. H100 ma także pełnoprawną pętlę magnetofonową. Przypominam, że model H200 ma tylko 3. wejścia źródłowe (sic!), a H70 - aż 7. Jeśli chodzi natomiast o ergonomię przełącznika sygnału, to jest ona specyficzna dla Hegla. Po włączeniu sprzętu do sieci automatycznie ustawia się na źródło zbalansowane i zawsze na poziomie wzmocnienia „+30”. Ciężko z tym żyć…

Dźwięk
Akurat zbiegła się w czasie możliwość porównania H100 do wzmacniacza lampowego Xindak MT-3 na lampach EL34 i nie jest to konfrontacja nieuprawniona. Można powiedzieć, że ten model Xindaka jest w pewnych środowiskach wręcz kultowy, bo dysponujący bardzo ładną barwą dźwięku oraz wybornymi, jędrnymi basami. Natomiast Hegel, moim zdaniem, pomimo, że oparty jest na amplifikacji czysto tranzystorowej to grający bardzo „lampową” manierą pod względem ciepła i przyjemności dźwięku. Tak przynajmniej mi się kojarzy. Sygnatura H100 jest nie tylko miła dla ucha jak z lamp elektronowych, ale także bardzo plastyczna i sugestywna. Kształty poszczególnych dźwięków, tonów są świetnie obrysowane w przestrzeni, instrumenty namacalne i z piękną aurą, a do tego dokładnie zlokalizowane na scenie. Hegel odróżnia się natomiast od Xindaka MT-3 większą szczegółowością - nie ma problemów z ukazaniem zróżnicowania gęstych nagrań np. chórów, dużych składów instrumentalnych, etc.

Kolejną cechą, która może się podobać to jego umiejętność generowania niskich tonów. Te są świetnie porozciągane w dół, a jakość basu, jego sprężystość i wielopoziomowość, moc i atak predysponują norweski wzmacniacz do wysokiej klasy. Każdy rodzaj muzyki jest świetnie oddawany przez Hegla, czy to opera, czy rock, czy też jazz akustyczny – a wzmacniacz robi to tak czysto i naturalnie, że słuchanie to prawdziwa przyjemność. Piszę te słowa z rozmysłem – więc, podkreślę jeszcze raz: Hegel H100 ma bardzo radosny charakter dźwięku, którego słuchanie nigdy nie męczy, a wiem co piszę, bo odbiór niektórych egzemplarzy to czasami rzeczywiste katusze. Kiedyś słuchałem wysoko notowaną integrę Krell S300i – za przeproszeniem, krew z uszu, żyleta i udręka. Próbowałem zneutralizować jego specyficzną ostrość jakimiś łagodnymi kolumnami – bez efektu, to chyba wzmacniacz dla masochistów.

Ale wracając do tematu, muszę napisać, że Hegel gra mocno nasyconą średnicą, skrystalizowaną i ciut wypchniętą do przodu. Substancjalną i nacechowaną emocjami. Mówiąc, zwięźle - tony średnie to prawdziwy high-end. I to nie żaden przedsionek high-endu, a pełnoprawne i dobitne znaczenie tego słowa. Zastanawiające jest, jak udało się konstruktorom zbudować urządzenie, które produkuje taką masę wyrazistego i nasączonego wielobarwnością dźwięku, który odbierany jest jako prawdziwy i często odpowiadający koncertowemu. Słuchacz ma autentyczne wrażenie obecności wykonawców w pokoju odsłuchowym, blisko i realnie - zdecydowanie, ale nie agresywnie.

Na płycie CD Boba Rockwella „Bob’s Ben” (Stunds Records) saksofon tenorowy lidera zabrzmiał śpiewnie i słodko. W finezyjnym przestrzennym kształcie i barwie. Zaś zespół towarzyszący Bobowi ustawiony był na linii głośników, ani wypchnięty, ani cofnięty. Sugestywnie,  dokładnie i z dużą wiarygodnością. Struny kontrabasu wyraźnie zróżnicowane, nisko schodzące, ale bez subsonicznych pomruków. Nie muszę, zdaje się, dodawać, że wrażenia stereofoniczne były doskonałe, choć oprócz sumy gry wzmacniacza i kolumn należy tu także dołożyć perfekcyjną realizację płyty, jak zwykle to ma miejsce w studio Stund Records w Kopenhadze. Oczywiście, czasami można było się można przyczepić do najniższego basu, który nie zawsze pojawiał się, choć on tam na płycie na pewno jest zapisany, o czym dokładnie wiem,  bo słuchałem tej płyty też na innych systemach, w tym i słuchawkowych.

Trochę mnie zaskoczyła reedycja winylu Pink Floyd „The Wall” z 2012 roku słuchana na gramofonie Clearaudio Emotion. Pierwszy utwór – „In the Flesh?” wysłuchałem w skupieniu by móc w mózgu skalibrować sobie nowy analogowy wzorzec dźwięku po wcześniejszych odsłuchach tej płyty na nośniku cyfrowym (reedycja - podwójny CD z 1994 roku), który dobrze znam i uważam go za majstersztyk realizatorski, taki soniczny odpowiednik „metra w Sevres”. Zaskakująca była natomiast 3. ścieżka „Another Brick in the Wall Part 1” – początkowy sugestywny nalot śmigłowca, a potem wielopłaszczyznowość planów, ich realna dookolność, a także gęsta magma dźwięków, ale świetnie separowanych, przyniosła spektakl totalny, całkowicie angażujący w muzykę i jej głęboką i skomplikowaną strukturę. Dawno nie słyszałem, aż takiej substancjalności i wypełnienia dźwiękiem! Zresztą muszę przyznać, że reedycja na LP pod względem dopieszczenia detali i przestrzeni jest świetna, bo na płycie CD z 1994 roku ma się lekkie wrażenie kompresji dźwięku, jego mniejszej skali. Efekty dźwiękowe i głosy na winylu są trójwymiarowe, bez wątpienia sugestywne i żywe. Gitarowe solo Gilmoura na ścieżce „Comfortable Numb” brzmi bardzo wyraźnie i blisko, słychać każdą strunę – nuty przeszywają powietrze niczym błyskawica. Wspaniała płyta, a wzmacniacz pokazujący ją w wielkim stylu zasługującym na pochwałę. Owszem, istnieją wzmacniacze, które płytę tę zagrają z ukazaniem jeszcze większej ilości szczegółów, ale zapewniam, że Hegel pomimo, że nie zawsze pochyla się nad nimi specjalnie, to robi to z korzyścią dla ogólnego dźwięku, ponieważ niczego nie spłaszcza, ani nie eliminuje, a przynajmniej nigdy nie ma się takiego poczucia.




Konfiguracje
Najbardziej podobało mi się połączenie wzmacniacza z gramofonem Clearaudio Emotion – cechy charakterystyczne tego zestawu to klarowność, gładkość i naturalność, a także i neutralność. Nie zanotowałem zbytniego podkolorowania, często właściwego dla wielu konstrukcji. Na wielkie uznanie zasługuje stereofonia z precyzyjnie oddaną sceną – szeroką i głęboką. Nie ma wątpliwości, że Hegel H100 jest wręcz stworzony dla dźwięku gramofonu, swoją precyzją czystą i zwinną górą oraz plastyczną średnicą kapitalnie oddaje wszelkie dźwięki, a także zjawiska przestrzenne. Podobnie sprawa ma się z magnetofonem kasetowym – przekaz jest płynny i homogeniczny, z soczystymi basami i mocnym bitem.



Kolumny
Spośród 4. par kolumn stosowanych w teście (Vienna Acoustics Mozart Grand, Xindak MS-1201, Pylon Pearl Monitor oraz Usher S-520) każda z nich ukazała zarówno swoje silne, jak i słabsze strony.

Vienna Acoustics Mozart Grand posiadają podobną ogólną sygnaturę dźwięku jak Hegel H100 – plastyczność przekazu, referencyjną średnicę, pewne niedoskonałości w najniższym basie, a także brak agresji. Zestawione z „norwegiem” zagrały jednak pięknie, z dużą precyzją stereofonicznego obrazu, z wielką sceną – szerszą niż rozstawienie kolumn. Hegel wysterował je totalnie - narzucił głośnikom swój rytm i tempo. Mocno i apodyktycznie, choć Vienny przez wiele wzmacniaczy, które testowałem, nie były całkiem opanowywane. A Hegel zrobił to z łatwością, zresztą niższemu modelowi H70, też to się nieźle udawało. Kolejną mocną stroną mieszanki norwesko-austiackiej był duży zakres dynamiczny przekazu, a także jego fizyczna bezpośredniość. Można ten styl opisać sformułowaniem  - „granie koncertowe”.

Xindak MS-1201, pomimo że zalecane przez producenta do wzmacniaczy lampowych z uwagi na jego budowę (tuba wysokotonowa oraz 12 calowy głośnik niskotonowy) oraz wysoką skuteczność 95 dB to tworzące całkiem interesującą synergię. Xindaki otrzymały od Hegla więcej niższego basu, a w zamian Hegel – subtelność i szczegółowość, choć oczywiście w granicach rozsądku. Myślę, że uprawnione pędzie to zjawisko podsumować określeniem - niezłe „zgranie”.

Z Usher S-520 dźwięk okazał się być niewymuszony, dokładny (rzeczywisty), z szeroką sceną, a jednocześnie elastyczny i obrazowy, ale o skali odpowiedniej do gabarytów kolumn. Z zaangażowaniem, lecz z ograniczeniami na basie.

,„And last, but not least” – Pylon Pearl Monitor, które bardzo lubię i uważam je za wspaniałą konstrukcję przy jednocześnie okazyjnej wręcz cenie. I tym razem nie zawiodłem się na nich, bo z Heglem bardzo ładnie zagrały – z dużą kulturą i z obszernym dźwiękiem. Rasowo i spontanicznie. Pylony bardzo namacalnie ukazują zjawiska przestrzenne i mają bardzo dobrą stereofonię. Oczywiście, pewne szczegóły, które Vienny wyłuszczały na pierwszy plan, Pearle pozostawiały w tyle, lecz dalej były one obecne. Podobnie miała się rzecz lokalizacją instrumentów – właściwa, lecz nie do końca precyzyjna i bez owej „aury” wokoło. Podsumowując, Pylony zaproponowały bardzo dobry dźwięk, naturalny i przyjemny w odsłuchach, przestrzenny i rzeczowy, ale bez audiofilskich zapędów. I bardzo dobrze!






DAC
Hegel H100 ma bardzo dobry wewnętrzny DAC lub kartę dźwiękową, jak to o nim pisze producent w materiałach informacyjnych. Podłączałem MacBooka Apple do wejścia USB i słuchałem różnych plików z komputera, odtwarzałem płyty CD w komputerowym napędzie, a także słuchałem muzykę z serwisów „YouTube” i „LastFM”. Muszę przyznać, że dźwięk za każdym razem wywierał bardzo dobre wrażenie. Hegel ma specyficzną umiejętność realizowania z komputerowego dźwięku cyfrowego (nie najlepszego, przecież) angażującego spektaklu o fenomenalnej przestrzeni i z wielką dynamiką. Z namacalnymi instrumentami oraz wyjątkowo wyraźnymi wokalami. Dobrym niskim i mięsistym basem. Dźwiek całościowo jest jednorodny i gładki. Dla mnie pierwsza klasa, choć nie jestem gorącym zwolennikiem computer-audio, a raczej zdystansowanym sceptykiem.

Hegel H100 versus Accuphase E-213
Wydawało by się, że to zestawienie z pozoru jest nieuprawnione - z jednej strony silny i surowy, a nawet nieokrzesany "norweg", a z drugiej strony luksusowy i dopieszczony "japończyk". Muszę szczerze w tym miejscu przyznać się, że Accuphase E-213 zawsze był moim ulubionym wzmacniaczem. Bo Accu hipnotyzuje pięknymi podświetlonymi wskaźnikami wychyłowymi, które po zmroku pięknie falują w rytm muzyki. Jest w tym coś urzekającego. Ponadto Accuphase posiada niesamowicie dopracowaną budowę i design - wytworny i estetyczny. Do tego całą rozciągłość wyboru wejść, trybów pracy, pętlę magnetofonową z trybem "monitor", możliwość implementacji wewnętrznej karty DAC, przedwzmacniacza gramofonowego, etc. Niestety, wszystkie jego powyższe zalety bledną gdy zestawić go z Heglem H100, bo tak jak Accuphase wygląda, tak Hegel H100 gra i odwrotnie. I nie ma w tym sformułowaniu ani krzty przesady, czy  zbytniej hiperboli. Hegel H100 podaje muzykę tak kompletnie i namacalnie oraz w sposób tak niezwykle wyrafinowany, że "świecidełka" Accuphase stają się nieważne/pomijalne i wręcz tandetne przy charakterze prawdziwego dźwięku "norwega". Co więcej, model H100 może stanąć śmiało także i do konfrontacji z Accuphase E-360 - i jestem całkowicie spokojny o wynik tego pojedynku. Bo Hegel to bardzo mocny konkurent.

Accuphase E-213 stoi po stronie miłego i sympatycznego dźwięku, z dużą ilością detali i mikro-wybrzmień, a Hegel po stronie wyrafinowanego przekazu o mocnej i dosadnej charakterystyce. Plastycznej i cielesnej. Namacalnej.

Podsumowanie
Hegel H100 ma bas o niezłym rozciągnięciu, zdyscyplinowany, wielowarstwowy i jędrny, choć nie do końca referencyjny. Średnie tony są bardzo pełne, charakterystyczne dla „lampy” - nasycone i wyraźne, ale trudno tu mówić o wyjątkowej szczegółowości i skrupulatnej wierności. Duża detaliczność nie jest priorytetem dla Hegla. Soprany bardzo śpiewne i niemęczące. Gdyby ten opis zakończyć w tym miejscu, to nie wyszłaby najlepsza opinia dla „norwega”. Trzeba więc koniecznie napisać, że te powyższe elementy, pomimo, że w pojedynkę nie high-endowe, to podane łącznie tworzą arcyciekawy i wyjątkowy konglomerat plastyczności dźwięku, wglądu w jego prawdziwą wielowątkową strukturę, nieprawdopodobną stereofonię i tego co najważniejsze w odbiorze muzyki – emocje. Bo te generowane przez H100 są nieprzeciętnie żarliwe, budujące realny przekaz – pełen nut, nasączony muzyką i z rzeczywistą mocą dźwięków. Dźwięk jest elastyczny i świeży z dużą sugestywną plastyką, ze wspaniałą niepowtarzalną barwą i wyborną harmonią. Wzmacniacz narzuca głośnikom swój rytm i tempo. Angażuje je do maksymalnego wysiłku. Apodyktycznie i kompletnie. Wzorowo.

Wzmacniacz bardzo dobrze gra w połączeniu z komputerem przed wejście USB, a także z odtwarzaczami płyt CD. Ma styl gry, który każdy materiał (zarówno ten lepiej, jak i ten gorzej zrealizowany) ukazuje w sposób przyjemny dla ucha i z dużym poczuciem realności oraz namacalności dźwięku. Można powyższe zjawisko nazwać niepospolitą muzykalnością. Jest szczególnie predysponowany do źródła analogowego – gramofonu oraz magnetofonu, tym bardziej, że producent zaopatrzył H100 w świetną pętlę magnetofonową.

Hegel H100 tworzy bardzo zaawansowany dźwięk, gra bardzo bezpośrednio – wprost do uszu, prosto do serca. Wart każdej złotówki, a przy cenie 10 500 PLN to prawdziwa okazja.



Zakończenie
Ulegam silnemu wrażeniu, że opisywany wzmacniacz nareszcie kupię dla siebie. I będzie to nieodłączny kompan dla gramofonu Clearaudio Emotion…

Cena w Polsce - 10 500 PLN.

Sprzęt użyty podczas testu
Wzmacniacze: Accuphase E-213, Yaqin MC-100B (z wymienionymi lampami), Xindak MT-3
Odtwarzacz płyt CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO
Gramofon: Clearaudio Emotion
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1
Tuner: Rotel RT-1080
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Xindak MS-1201, Usher S-520 oraz Pylon Pearl Monitor
Kable: głośnikowe - Siltech Amsterdam, IMG, Klotz, interkonekty - Acrolink, Furutech, Belkin i Klotz, sieciowe - Oyaide i DIY
Kondycjoner: Bada LB-5600 oraz Filtercon
Akcesoria: stoliki VAP oraz Ostoja, sprzęt antywibracyjny: Rogoż-Audio (platforma pod gramofon oraz stopy antywibracyjne pod Hegel H100).

Dane techniczne
Dostępne na stronie producenta: TUTAJ

niedziela, 11 marca 2012

Clearaudio Clever Clamp – krążek dociskowy do gramofonu

Źródło zdjęcia Analog Apartment


Wstęp
Wielu użytkowników gramofonu zastanawia się, czy nie można polepszyć parametrów dźwięku z odsłuchiwanej płyty przy pomocy dociśnięcia jej do talerza gramofonu. Zagadnienie to jest bardzo rozległe z punktu fizycznego i dalej – dźwiękowego. W skrócie mówiąc, dociśnięcie winylu do talerza zmniejsza (absorbuje) rezonanse płyty, a poza tym może nieco prostować krzywą, pofałdowaną (wypaczoną) płytę – oczywiście, robi to wyłącznie do pewnego stopnia. Ponadto docisk zabezpiecza przed ewentualnym jałowym obracaniem się talerza pod płytą (rzadko spotykane zjawisko i tylko w ekstremalnych przypadkach, ale jednak).

Kilka rodzajów docisków
1. Docisk zakręcany/dokręcany na gwintowanym szpindlu talerza. Jego zaletą jest to, że dokładnie dociska płytę do talerza jednocześnie, pomimo że sam jest najczęściej dużej masy to jego ciężar jest przejmowany przez szpindel (oś). Naturalnie, dokręcany docisk jest fabrycznie stosowany jedynie w niektórych modelach gramofonów - np. AVID, niektóre Pro-Ject. Trudno we własnym zakresie gwintować szpindel, choć nie jest to rzecz niemożliwa do wykonania. Małą wadą tego rozwiązania jest konieczność przed odsłuchem winylu dokładne jego dokręcanie do płyty, a po – odkręcanie. Zajmuje to trochę czasu, ale może też być przecież i przyjemną częścią rytuału słuchania płyt.

2. Docisk w formie nakładki na talerz, kładziony na szpindel. Najczęstsza postać docisku, która występuje w różnych odmianach i kształtach - mogą to być krążki lub ciężarki wykonane z metalu, szkła, tworzywa sztucznego, etc. Mają zróżnicowaną masę - od kilkudziesięciu gram do nawet kilku tysięcy. Mogą być używane w zasadzie w każdym gramofonie, łatwe i praktyczne w użyciu. Jednak trzeba koniecznie pamiętać o tym, że w gramofonach nieprzystosowanych do ciągłego zwiększonego nacisku na łożysko przez dużą masę dodatkowego docisku może dojść do nadmiernego i zbyt szybkiego zużycia łożyska. Poza tym zbyt duży ciężar talerza z dociskiem obciąża również silnik napędowy gramofonu, a także paski napędowe.

3. Docisk z tworzywa sztucznego zaciskany na szpindlu talerza. Tu jedynym znanym mi reprezentantem jest Clearaudio Clever Clamp. Docisk zaciskany jest na osi gramofonu, a dociska z dużą siłą płytę do talerza jednocześnie nie zwiększając istotnie masy talerza. Do zastosowania w wielu odmianach gramofonów z wyjątkiem tych z gwintowanym szpindlem oraz ze sprężynowym sub-chassis – np. Linn Sondek LP 12.





Clearaudio Clever Clamp
Sprzedawany przez Clearaudio, dodawany jako zwyczajowe wyposażenie gramofonów tej firmy. Nie jest to jednak oryginalny produkt Clearaudio, a patent rodem z USA. Zaprojektowany został przez pana Lou Southera, produkowany zaś jest w USA przez Souther Engineering Corp.

Clever Clamp ma pomysłową i nowatorską konstrukcję. To 20-sto gramowy krążek z twardego przezroczystego tworzywa sztucznego o wyglądzie ekstrawaganckiej popielniczki. Po środku ma wycięcie w kształcie rombu, w które wciska się szpindel gramofonu. Przez to wycięcie przebiega długie podłużne nacięcie (szczelina), a równolegle do niego (po jednej i drugiej stronie) kolejne dwa nacięcia, ale nieco szersze i krótsze. To wszystko. Budowa jest bardzo prosta, ale niezwykle skuteczna.

Krążek bardzo łatwo nasadza się na szpindel gramofonu - wystarczy tu jedna ręka, przy zdejmowaniu zresztą też. Nałożony na winyl dociska  go do talerza niesamowicie mocno – z siłą odpowiadającą co najmniej 1 000 gram lub większą, potrafi więc dość skutecznie rozprostować (do pewnych granic, oczywiście) pofałdowaną płytę. Dodatkową korzyścią z jego użycia jest eliminacja rezonansów przez efektywne zwiększenie masy płyty bez nadmiernego jednoczesnego obciążenia talerza. Zwiększa wydajność gramofonu nie przyczyniając się do niechcianego szybszego zużycia jego elementów, tak jak to mogą czynić inne dociski - nieumiejętnie lub nierozważnie stosowane. Co istotne, docisk jest praktycznie niezniszczalny. Używam go naprawdę bardzo intensywnie od ponad roku w gramofonie Clearaudio Emotion, a nie stwierdziłem praktycznie żadnych śladów zużycia, czy rozluźnienia siły zacisku na szpindlu.

Konkluzja
Stosowanie docisku Clearaudio Clever Clamp zmniejsza i amortyzuje lub całkowicie eliminuje rezonanse płyty, a jednocześnie nie obciąża niepotrzebnie łożyska gramofonu oraz silnika, bo waży tyle, co nic. Zalecany do wielu modelów gramofonów. Łatwy w użyciu. Inteligentny. Potrzebny.

Cena w Polsce - około 110 PLN.

Link do sklepu internetowego Clearaudio TUTAJ.

poniedziałek, 27 lutego 2012

Stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40



Wstęp
Po teście platformy antywibracyjnej Rogoz-Audio 3SG40 (recenzja TU), po raz drugi mam okazję przedstawić Szanownym Czytelnikom produkt tej zacnej i szybko rozwijającej się katowickiej firmy – tym razem stopy antywibracyjne BW40.

Wielu producentów sprzętu audio nie przykłada zbyt wiele uwagi do konstrukcji stóp swoich urządzeń lub czyni to na niedostatecznym poziomie. Znane są całkiem dobre pod względem jakości dźwięku wzmacniacze lub odtwarzacze płyt CD uznanych światowych marek, ale kiedy przyjrzeć się im podstawom, wydaje się, że te kosztowały 2 zł za sztukę. Są także i liczne pozytywne przykłady implementacji dobrej jakości nóg w audio – tak czyni w większości np. Yamaha, Xindak, Musical Fidelity, czy oczywiście Accuphase. Natomiast niektóre firmy fabrycznie z rozmysłem i premedytacją wyposażają swoje urządzenia w metalowe nogi zmuszając wprost użytkownika do kupna we własnym zakresie specjalnych podkładek. Tak robi np. norweski Hegel – pod metalowe nogi jego wzmacniaczy trzeba „coś” podłożyć, bo inaczej nie tylko wibracje są zagwarantowane, ale także i porysowany blat stolika audio lub, nie daj Boże, korpus urządzenia, na którym ustawić taki sprzęt.

Osobnym zagadnieniem jest konieczność odseparowania kolumn głośnikowych od podłoża. Zarówno monitory ustawione na podstawkach jak i kolumny podłogowe narażone są na wibracje, drgania podłoża, a co za tym idzie - pogorszenie parametrów generowanego dźwięku – głównie niskotonowego pasma. Niestety, zazwyczaj kolce pod kolumnami (lub podstawkami pod monitory) nie do końca skutecznie wywiązują się ze swojej funkcji pełnej izolacji od podłoża. Dlatego w takich przypadkach ważne jest (lub niezbędne) dołożenie dodatkowych podkładek, o takiej konstrukcji, która w sposób właściwy odizoluje kolumny od drgającej podłogi. Takimi specjalistycznymi produktami są np. stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40.

Budowa
Stopy BW40 są wykonane bardzo estetycznie i prezentują się znakomicie – niczym wyrób jubilerski, a nie do zastosowania w audio. Na górze znajduje się warstwa szczotkowanej stali nierdzewnej z wygrawerowanym logo „Rogoz Audio”, po środku – warstwa grubej stali wysokowęglowej oraz warstwa stali stopowej z zewnątrz malowane proszkowo na biało. Warstwy stali przedziela czarna guma polimerowa, która jest także na spodzie. Jedna sztuka waży około 130 gram, czyli dość dużo. Szerokość to 40 mm, a wysokość – 17 mm.





Wpływ na dźwięk systemu audio
Największą korzyść stopy przyniosły zastosowane pod kolumny głośnikowe. Umieszczałem je pod Vienna Acoustics Mozart Grand oraz pod podstawy głośnikowe VAP, na których stały monitory Usher S-520. Najbardziej słyszalną zmianą w dźwięku było uspokojenie niskiego basu, który do tej pory niekiedy był zbyt swobodny – nie utemperowany, można powiedzieć. Jego struktura utwardziła się, stał się bardziej sprężysty i autentycznie szybszy. Bas w Viennach zawsze potrafił zaskoczyć głębią i mocą, ale z podstawkami Rogoz-Audio, przestał zaskakiwać a wreszcie zaczął grać jak powinien. Nie przypuszczałem, że dodatek tak niewielkich ustrojów może przynieść tyle korzyści w dźwięku. Inne zmiany były już bardziej subtelne, ale zauważalne przy większej koncentracji uszu. Wydaje się, że średnica nabrała nieco więcej powabu i ostrości – kontury dźwięków stały się bardziej rozróżnialne i namacalne, o ile takiej konstrukcji słownej można użyć.

Stopy antywibracyjne BW40 okazały się być niezwykle przydatne podczas odsłuchów wzmacniaczy Hegel (o czym już pisałem we wstępie). Modele Hegel H70 (TU), H100 oraz H200 (TU) mają nóżki wykonane z toczonego metalu, a jednocześnie nie posiadają żadnych miękkich podkładek od spodu. Obowiązkowo należy, więc ustawiać te wzmacniacze na dedykowanych specjalnych podkładkach. Wzmacniacz Hegel H70 ustawiłem na stopach BW40 i ta kompozycja utworzyła nierozerwalne już towarzystwo, bo okazały się one być dla siebie jakby specjalnie stworzone. Dodam jeszcze, że wzmacniacz normalnie stał na blacie ze szkła hartowanego stolika VAP, więc dodatek stóp okazał się być więcej niż zbawienny. Racjonalny.






Stopy dokładałem do różnych urządzeń takich jak - odtwarzacze płyt CD, wzmacniacze, a nawet DACi. W każdym przypadku dźwięk uspokajał się, stawał się łagodniejszy – mniej nerwowy. Często pojawiało się więcej szczegółów nagrań, tak jakby BW40 akcelerowały pozytywne elementy dźwięku, eliminując (tłumiąc) te negatywne, złe. Zyskiwała także precyzja w ogólnym przekazie, na wierzch łatwiej wypływały subtelności nagrań. Co istotne, wokale także zyskiwały, bo w wielu przypadkach, na licznych płytach ukazywały się obficiej i z większą artykulacją. Bardziej prawdziwie.



Dla uczciwości opisu dodam, że zastosowanie stóp antywibracyjnych przynosi subtelne jedynie zmiany, które trudno od razu wychwycić - tu trzeba cierpliwości i trochę osłuchania. Nie polecam początkującym adeptom audio-stereo od razu wszędzie je stosować jako podkładki. Nie tędy droga! Akcesoria tego typu są ukoronowaniem długiej drogi ciągłego progresu systemu audio, są jego ukoronowaniem. Kropką nad "i".

Podsumowanie
  1. Stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40 to przykład rzetelnego produktu o wysokiej i innowacyjnej jakości w umiarkowanej, rozsądnej cenie. Wykonany wzorowo i estetycznie.
  2. Przeznaczone do wielu zastosowań – jako podstawki pod kolumny, wzmacniacze, odtwarzacze płyt CD, DACi, etc. Wszędzie tam, gdzie ważna jest izolacja wibracji od podłoża.
  3. Przynoszące korzyści w dźwięku szczególnie, gdy używać je jako stopy pod kolumny – zarówno podłogowe, jak i monitory. Temperujące niski bas, który zamiast wylewać się w sposób niekontrolowany, zostaje skanalizowany, a przez to dostający jędrności i większego powabu. Zastosowane w innych konfiguracjach niż pod głośniki, działające kojąco na dźwięk, który staje się bardziej uporządkowany i relatywnie spokojniejszy. Przyjemniejszy w odbiorze.
  4. Do wielu urządzeń wręcz niezbędne – np. do wzmacniaczy firmy Hegel, które nie posiadają fabrycznie miękkich, a solidne, aczkolwiek metalowe - nogi.
Budowa stóp antywibracyjnych
(wg. strony producenta)
Warstwy (od góry):
1 x stal niemagnetyczna
1 x guma polimerowa
1 x stal wysokowęglowa
1 x guma polimerowa
1 x stal stopowa
1 x guma polimerowa

Link na stronę producenta: TUTAJ

czwartek, 23 lutego 2012

Platforma antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40





Wstęp
Pierwszy kontakt z firmą pana Janusza Rogoża z Katowic miałem już dobrych kilka lat temu. Byłem wówczas początkującym audiofilem i usilnie poszukiwałem do ówczesnego systemu Rotela (i kolumn) optymalnych kabli. A próbowałem wtedy różnych konfiguracji, przy czym uważałem, że kabel by właściwie „zagrał” koniecznie musi być drogi i najlepiej pochodzący z uznanej międzynarodowej firmy kablarskiej, z odpowiednimi certyfikatami i pieczątkami audiofiskości, etc. Moje udręki ciągłej i jałowej eksploracji przerwał dopiero bardziej doświadczony kolega, który podpowiedział mi dobór kabli profesjonalnego Klotz’a… 

Tak trafiłem do firmy Rogoz-Audio, która wówczas jako jedyna w Polsce oferowała te przewody - mam je zresztą do dziś i są one jednymi z  moich ulubionych. Właściciel firmy, pan Janusz Rogoż od tego czasu bardzo rozwinął swoje przedsiębiorstwo, skupił się na konstrukcji i budowie mebli dedykowanych strefie audio takich jak stoliki audio, podstawy pod kolumny oraz podstawy antywibracyjne. W asortymencie można znaleźć cały wachlarz wymiarów (zresztą dostosowywanych pod indywidualne zamówienie), kolorów i wybawień wszystkich mebli audio i ich elementów – blatów, podstaw, frontów, etc. Dodam jeszcze, że kable Klotz pozostały w ofercie Rogoz do dziś…

Rogoz-Audio zaopatruje także Europę zachodnią w swoje wyroby – np. można kupić jego produkty (głównie podstawy pod kolumny Harbeth) w Hiszpanii w dużym sklepie Style&Sound: TU


Budowa
Jak już napisałem wcześniej, kupując platformę antywibracyjną Rogoz-Audio (lub inny mebel audio) można wybrać wybarwienie w nieograniczonej wręcz palecie barw, wśród różnych odmian drewna blatów lub naturalnie – wymiarów. Można powiedzieć, że firma realizuje każde zamówienie pod indywidualne zapotrzebowanie i gust. Bardzo profesjonalne i elastyczne podejście do klienta i rynku.

Paczka z platformą przyjechała do mnie do domu zapakowana pancernie i tak ściśle opakowana na przemian wielowarstwowo folią bąbelkową i tekturą falistą, że przypominała strukturą rosyjską matrioszkę. Po uporaniu się z odpakowaniem, co zajęło około 10. minut, zająłem się złożeniem platformy – tak upłynęło następne 15. minut. Ten proces, choć był łatwy, to wymagający nieco cierpliwości i uwagi – szczególnie przy wkręcaniu kolców i ustawianiu poszczególnych elementów jeden na drugi. Dodatkowy wysiłek należy skierować na właściwe wypoziomowanie górnego blatu.



Komplet składa się z 6. złoconych kolców, które należy wkręcić w podstawę od dołu i od góry. Górne 3. kolce stanowią podporę dla blatu, a 3. dolne podstawę nóżek - te dodatkowo stoją na 3. metalowych podstawkach (w zestawie i także złoconych). Stelaż to konstrukcja metalowa malowana proszkowo na czarny mat. Wnętrze rur zawiera wsypany wyprażony piasek balastowy, który zwiększa masę. Proszę mi wierzyć, że platforma jest okrutnie ciężka - i bardzo dobrze! Blat wykonany jest z solidnego i masywnego (dużo ważącego) kawałka płyty MDF (40 mm grubości) pokrytej fornirem z naturalnej drewnianej okleiny. Jej jakość jest bardzo wysoka, można powiedzieć – gabinetowa. 

Blat od spodu ma przyklejone 3. metalowe okrągłe podstawki ze żłobieniami, na których opierają się 3. kolce zamontowane na metalowym stelażu podstawy. Całość wywiera bardzo korzystne wrażenie zarówno pod względem wysokiej próby wykonawstwa jak i stabilności budowy oraz jej trwałości. Producent zapewnia, że platforma antywibracyjna wytrzymuje obciążenie do 150 kg, czyli innymi słowami, może na nią wejść bez szkody dla jej konstrukcji dwóch dorosłych mężczyzn (sic!). Budowa i wykonanie budzi prawdziwy szacunek – ciekawe czy przełoży to się na jakość dźwięku podczas odsłuchów?

Założenia i cel testu
Od pewnego czasu jestem zwolennikiem dźwięku analogowego, posiadam gramofon niemieckiej firmy Clearaudio - model Emotion. Jest to gramofon o delikatnej budowie - plinta z płyty akrylowej, talerz i nogi wykonane także z akrylu. Cała konstrukcja podatna jest na wibracje, a te jak wiadomo nie sprzyjają jakości odsłuchów z gramofonu. Wibracje są częścią normalnego życia, wszystko dookoła drga, wibruje – ciągle porusza się. Samochody, samoloty, ludzie, etc. W mieszkaniu, które jest najczęściej częścią większego domu drgania są przenoszone przez całą konstrukcję budynku, a dodatkowo człowiek poruszając się w nim wprawia w wibracje przedmioty sztywne. Słuchając muzyki lub rozmawiając człowiek wytwarza ciśnienie akustyczne, fale dźwiękowe, które także rezonują ze sprzętem grającym – w tym i z gramofonem. Dlatego eliminacja wibracji jest niezwykle ważna dla właściwego i wiernego dźwięku generowanego przez sprzęt audio. 

Oczywiście, gramofon najbardziej jest narażony na „skażenie” drganiami z zewnątrz – dochodzi tu do sprzężeń i pojawiają się kłopoty z niskim basem, który często „rozłazi się”, staje się nieczytelny. Ten sam gramofon, z tą samą wkładką postawiony na dwóch różnych podłożach (pod względem stabilności i masy) może inaczej zagrać! Izolacja gramofonu od środowiska zewnętrznego wibracji oraz podmuchu akustycznego ma duży wpływ na jakość słuchanej muzyki. Bardzo ważne jest izolowanie gramofonu (lub pozostałych urządzeń) od wibracji generowanych przez głośniki. Chodzi o przerwanie akustycznego sprzężenia zwrotnego pomiędzy membranami głośników, a elektroniką. Zjawisko dotyczy głównie niskich częstotliwości, przenoszonych przez podłogę i podłoże. 

Rezonansowe wzbudzenie elektronicznych i mechanicznych elementów urządzeń (źródeł i wzmacniaczy) powraca w formie zmodulowanego sygnału (podbarwień) z powrotem do głośników i odtwarzane jest ponownie jako artefakt (wtórny sygnał nałożony na sygnał pierwotny z opóźnieniem fazowym). W efekcie powstaje sprzężenie, działające przez cały czas i jest słyszalne w formie szkodliwych podbarwień (sygnatur). Oczywiście, to tylko krótkie streszczenie problemu separacji gramofonu (i innych sprzętów audio), bo ten temat jest bardziej złożony, ale to nie on jest przedmiotem niniejszego opisu…

Do tej pory mój gramofon stał na stoliku audio firmy VAP, który jest sam w sobie konstrukcją niesłychanie solidną i ciężką. Stoi dodatkowo na wysokich kolcach, postawionych na metalowych podkładkach z gumowym podklejeniem od dołu. Niestety, górny blat stolika VAP wykonany jest ze szkła hartowanego, a szkło nie jest dobrym izolatorem drgań. Dlatego też zdecydowałem się wybrać platformę antywibracyjną Rogoz-Audio, bo ma ona gruby i masywny blat drewniany, a także dużą masę własną, co może mieć fundamentalne znaczenie dla jakości generowanego dźwięku ustawionego na nim gramofonu. Niezaprzeczalną wartością dodaną jest możliwość umieszczenia pod blatem platformy przedwzmacniacza gramofonowego - w bezpośredniej lokalizacji tuż przy gramofonie (zdjęcie poniżej).



Poza testowaniem gramofonu, na platformie będę także ustawiał wzmacniacze oraz odtwarzacz płyt CD.

Wpływ platformy na jakość dźwięku
Bez zbędnych wstępów od razu napiszę, że gramofon Clearaudio Emotion postawiony na platformie Rogoz-Audio zyskał na jakości i kulturze dźwięku. Ba! Bardzo zyskał. Przede wszystkim całkowicie zniknął niekiedy pojawiający się „kluskowaty” bas, denerwujący swoją rozlazłością i dudnieniem. Naturalnie, nie zawsze i na każdej płycie ten „niechciany” bas był przedtem obecny, ale na tyle często, że warto było zaopatrzyć się w platformę. Kolejnym odczuwalnym profitem była struktura basu, jego słyszalne polepszenie wielowarstwowości oraz sprężystości – na nagraniach z kontrabasem wreszcie jego niskie tony stały się bardzo wyraźnie rozróżnialne i zróżnicowane, co na szklanym blacie stolika VAP było nie tyle niemożliwe, co utrudnione, bo z lekka zamazane. Tu, z nową platformą nastąpiło całkowite odkrycie basu, jego eksplikacja i ukazanie pięknego złożenia. Wielopoziomowości. Większej sprężystości i odczuwalności. 

Dalsze korzyści w dźwięku już nie były tak spektakularne jak powyższe, co nie znaczy, że niezauważalne, lecz bardziej subtelne. Można było odnotować lekkie poszerzenie się sceny, jej zróżnicowanie i umiejscowienie poszczególnych instrumentów. Separację i detaliczność. Nie chcę tu pisać, że „nagle stanąłem twarzą w twarz z Elvisem śpiewającym >Love me tender<” lub, że „podczas słuchania V Symfonii zdawało mi się widzieć i witać się z samym Bethoveenem”, bo nie o to mi chodzi, ale mogę z całą odpowiedzialnością napisać, że progres w naturalności dźwięku gramofonu jest odczuwalny i jako taki, prawdziwy i rzetelny. Przychodzący rzeczywiście.





Osobnym zagadnieniem i swoistą jakością były natomiast zmiany w dźwięku stawianych na platformie innych urządzeń niż gramofon. Po kolei przetestowałem odtwarzacz płyt CD oraz wzmacniacze Hegel H70 oraz Accuphase E-213. Analogicznie jak przy gramofonie, modyfikacje brzmienia „przed i po” oczywiście były, ale nie były one tak jednoznacznie wyraźne i spektakularne jak np. z basem winyli. Co nie oznacza, że przemiany te należy uznać za nieważne, czy nieistotne. W żadnym wypadku! Moim pragnieniem jest zaznaczyć, że choć polepszenie dźwięku jest, to nie należy się nastawiać na szokujące różnice, a raczej delikatną odmianę sprzyjającą w ogólnym charakterze odbioru muzyki. Podkreślenia jej obrysu i skali mikro.

Odtwarzacz płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO postawiony na platformie dostał więcej konturów dźwięków, ich uchwytności i wymiarów. Także i basy zyskały na dociążeniu oraz tzw. mięsistości, polepszył się atak basu, który zaczął jeszcze niżej schodzić - dotyczyło to w szczególności nagrań akustycznych, bo np. w rockowych mniej ten proces był odczuwalny. Podobnie stało się ze stereofonią, która poszerzyła się, przybrała nieomal uchwytną formę i fakturę.

Wzmacniacze okazały się najmniej podatne na wibracje, drgania podłoża. Czasami miałem wrażenie, że dzięki platformie dźwięk dostawał szczególnej głębi oraz nasycenia oraz zmieniał charakter w bardziej płynny i gładki. Zmiany te były już mocno subtelne i często na granicy percepcji - być może nie mam jeszcze tyle osłuchania, co starsi koledzy redaktorzy z periodyków audio, by wszystko wyraźnie i jednoznacznie rejestrować własnym narządem słuchu. Tak, czy inaczej nawet najmniejszy korzystny wpływ na dźwięk, to jest to czego audiofil poszukuje i ta wartość, jako taka jest cenna sama w sobie.



Co istotne i niezwykle ważne, wzrost jakości dźwięku zyskiwał dodatkowo podczas ustawiania urządzeń na stopach antywibracyjnych Rogoz-Audio BW40, które raz to dodawałam lub odejmowałem z systemu audio. Przyrost korzyści w brzmieniu zwielokrotniał się, przybierał jeszcze bardziej namacalne i fizyczne istnienie. Odnosi się to w równym stopniu do wszystkich sprzętów – zarówno gramofonu, jak i odtwarzacza płyt CD oraz wzmacniaczy. Zapraszam wkrótce P.T. Czytelników na osobny test stóp BW40 na „Stereo i Kolorowo”, bo są one na tyle innowacyjnym produktem, że wartym szczegółowego opisu.




Konkluzja
  1. Platforma antywibracyjna o bardzo solidnej konstrukcji i budowie, kapitalnej jakości wykończenia. Wysoki ciężar własny sprzyjający izolacji od zewnętrznych drgań. Wykonywana przez producenta pod indywidualne zamówienie w wielu możliwych rozmiarach i wykończeniu.
  2. Największy korzystny wpływ platforma przyniosła dźwiękowi gramofonu, dotyczy to w szczególności struktury basu, którego zmiana miała maksymalny wolumen. Zaskakująco duży, można napisać. Poza tym zyskała scena i przestrzenność przekazu. Gramofon ukazał wszystkie swoje możliwości i zagrał dużo, dużo lepiej niż postawiony wcześniej na szklanym stoliku VAP.
  3. Duży pożytek dla dźwięku zanotowano przy odtwarzaniu płyt CD z odtwarzacza postawionego na 3SG40 – bas ujędrnił się i zaczął niżej schodzić, a zjawiska stereofoniczne wyklarowały się. Przekaz zyskał bezpośredniość i namacalność.
  4. Wzmacniacze stawiane na platformie okazały się najmniej podatne na zewnętrze wibracje, więc odseparowane na niej najmniej modyfikowały dźwięk. Subtelnie i delikatnie, lecz nadal w dobrym kierunku korzyści głębi i nasycenia barw. Ponadto, nieznacznie, aczkolwiek zauważalnie zyskiwała detaliczność.
  5. Wszystkie korzyści zwielokrotniały się, kiedy dodatkowo używano w teście stóp antywibracyjnych Rogoz-Audio BW-40.
  6. Myślę, że platforma może być wykorzystana jako świetna podstawa dla kolumn podstawkowych – monitorów. Jej budowa i świetna izolacja od środowiska drgań bardzo ją do tej funkcji predysponują.
Dane techniczne
Wysokość całkowita – 170 mm
Szerokość całkowita – 550 mm
Głębokość całkowita – 450 mm
Profile nóg – rury stalowe (80 mm)
Obciążenie półki – do 150 kg
Balast – piasek

W zestawie:
1 stelaż stalowy
1 blat
6 stozków do regulowania poziomu
3 talerzyki separujące
3 pasywne podkładki chroniące podłoże

Link na stronę producenta: TUTAJ