Polpak

czwartek, 29 maja 2014

Słuchawki planarne Audeze LCD-X






Wstęp
Rewolucja w audio trwa – postęp dokonuje się na naszych oczach. Tu i teraz zachodzą duże zmiany w technologii stereo. Pliki cyfrowe (w tym i serwisy streamingowe oferujące strumieniowanie FLAC – np. WiMP HiFi) wypierają płyty kompaktowe, do tego komputery i przenośne odtwarzacze plikowe powszechnie i masowo zastępują odtwarzacze CD, zaś wysoka jakość dźwięku dostępna jest już niekoniecznie wyłącznie w pokoju odsłuchowym wyposażonym w duże kolumny podłogowe i wysoko-skuteczną amplifikację – dziś aby otrzymać jakość high-fidelity wystarczy zaopatrzyć się w nieduży odtwarzacz przenośny HD i dobre słuchawki. I to najlepiej magnetoplanarne. Do niedawna słuchawki magnetoplanarne wymagały do skutecznego i pełnego wysterowania dedykowanych wysoko-sprawnych wzmacniaczy słuchawkowych, które były drogie i, co oczywiste – duże, czyli nieprzenośne. Od kilku lat przebiega na tym polu rewolucja – powstają referencyjne słuchawki planarne, które można napędzić byle iPhonem, czy popularnym odtwarzaczem przenośnym (do pewenego stopnia, ma się rozumieć). Tak innowacyjne firmy jak Audeze, HiFiMan, JPS Labs, czy Oppo proponują już słuchawki magnetoplanarne do uniwersalnego i codziennego użytku. Natomiast ich ceny ciągle spadają – stają się dostępne dla coraz większego grona słuchaczy.

Mogę zaryzykować twierdzenie, że dla tego melomana, który doświadczył dźwięku współczesnych słuchawek planarnych z dobrym źródłem, powrót do świata klasycznych słuchawek dynamicznych będzie trudny, o ile w ogóle możliwy. Bowiem magnetostaty oferują tak bogaty i eufoniczny, bezpośredni i przestrzenny oraz jednocześnie detaliczny dźwięk, że większość konstrukcji opartych na przetwornikach dynamicznych wydaje się na tym tle być mdła i nieciekawa. Być może nieco przesadzam, ale coś w tym twierdzeniu jest i osoby, które miały kontakt z orthodynamic'ami wiedzą o co mam na myśli.

Słuchawki magnetoplanarne – zasada działania
Przy okazji testu słuchawek planarnych HiFiMan HE-400 opisałem mniej więcej zasadę ich działania oraz prawa fizyczne, które wykorzystują. Dziś, dla porządku rzeczy, przypomnę jedynie najważniejsze informacje.

Słuchawki magnetoelektryczne albo magnetostatyczne, zwane są także planarnymi (planarny znaczy płaski), ortodynamicznymi lub izodynamicznymi – można je także nazwać magneplanarnymi, lecz jest to nazwa zastrzeżona przez firmę Magnepan (swoją drogą, zadziwiające jest bogactwo synonimów na określenie jednego tylko typu słuchawek). Z kolei formuła „orthodynamic” została stworzona przez firmę Yamaha w 1976 roku dla określenia swoich słuchawek planarnych; jest to nazwa czysto marketingowa, która przyjęła się później na rynku dla całej grupy słuchawek magnetoelektrycznych. Termin słuchawki izodynamiczne odnosi się do sformułowania „mający równą siłę” i pochodzi od stref równomiernego rozłożenia siły magnetycznej w sterowniku, w którym są zatopione przewody elektryczne. Najbardziej optymalną jest nazwa słuchawki planarne (czyli płaskie), bowiem odnosi się wprost do „planar magnetic”, czyli do głównej zasady działania – płaskiego przewodnika umieszczonego w polu magnetycznym.

Słuchawki planarne są w istocie czymś pomiędzy słuchawkami dynamicznymi a elektrostatycznymi, bo z oboma posiadają cechy wspólne - można powiedzieć, że są mieszańcami. Tak jak w tradycyjnych słuchawkach dynamicznych, słuchawki planarne używają pola magnetycznego wokół przetwornika napędzającego membrany, które to pole jest wzbudzane prądem elektrycznym. Natomiast zupełnie jak w słuchawkach elektrostatycznych sterownikiem słuchawek izodynamicznych jest arkusz cienkiej elastycznej folii, która drgając wytwarza fale akustyczną – jednak owa folia (w przeciwieństwie do elektrostatów) ma zatopione bardzo cienkie, płaskie przewody elektryczne. Tyle teorii w skrócie.

Kilka słów o firmie Audeze LLC
Audeze LCD-X na światowym rynku pojawiły się kilka miesięcy temu, a na polskim właśnie debiutują. Ich polskim dystrybutorem stała się firma Audiomagic.pl z Warszawy. Słuchawki demo zostały rozesłane do różnych redakcji i testerów, w tym i do „Stereo i Kolorowo”.

Warto podkreślić, że Audeze LLC to przedsiębiorstwo stricte amerykańskie (USA) – mieści się w Fountain Valley w stanie Kalifornia. Słowo „Audeze” to fonetyczny zapis angielskiego słowa „Oddysey”, czyli po polsku „Odyseja”. Odyseja zaś to jeden z mitów greckich, później zaadaptowany przez Homera do eposu o tym samym tytule. Opisuje on długoletnią i zawiłą podróż Odyseusza do domu w Itace po zakończeniu wojny trojańskiej. Nawiasem mówiąc, koń trojański to właśnie pomysł Odyseusza – czyżby magnetostaty miały stać się analogicznym tworem w świecie słuchawkowym? Wracając do tematu - Audeze zostało założone w 2009 roku przez słuchawkowych entuzjastów – dziś załoga liczy kilkanaście osób (zobacz TUTAJ). Wszelkie prace projektowe i technologiczne wykonywane są w Kaliforni, produkcja i montaż słuchawek odbywa się ręcznie - także na miejscu. Pierwszymi modelami były LCD-1 – zostały zaprezentowane w 2009 roku przez Alexandra Rossona i Sankara Thiagasamudrama na branżowej wystawie. Obecnie nie produkowane. W 2010 roku zadebiutowały LCD-2 (w wykończeniu muszli w drewnie różanym lub bambusowym) oraz potem LCD-3; najnowszymi są zaś LCD-XC (typu zamkniętego) oraz LCD-X (otwarte). Do niedawna oferowany był także wzmacniacz słuchawkowy The PanAm – aktualnie już niewytwarzany. Co istotne, Audeze oprócz słuchawek utrzymuje w ciągłej sprzedaży także wszelkie elementy zamienne i tuningowe do wszystkich modeli słuchawek. Stąd są tu takie akcesoria jak przewody słuchawkowe, adaptery, muszle, pady, śrubki, a także środki do czyszczenia słuchawek. Jak widać, przedsiębiorstwo niesłychanie profesjonalnie podchodzi do biznesu oraz do klientów. Full servis.

Wrażenia ogólne i budowa
Słuchawki dostarczane są w dużym kartonie, w którym znajduje się sporych rozmiarów transportowy kufer z czarnego, twardego tworzywa sztucznego z logo Audeze. Wewnątrz, pośród finezyjnie powycinanej szarej gąbki pod kształt muszli i pałąka, umieszczone są LCD-X. Na nich spoczywa list od Audeze zapieczętowany złotą okrągłą naklejką – firma dziękuje za zakup słuchawek, zapewnia, że dołożyła największej pieczy, aby klient był usatysfakcjonowany w 100 %. W kopercie jest też instrukcja obsługi, gwarancja i... dwie nalepki. W zestawie (oprócz samych słuchawek) są również dwa przewody słuchawkowe wysokiej jakości: pierwszy zakończony wtykiem typu jakc 6,3 mm, a drugi wtykiem XLR. Oba, z drugiej strony, mają wtyki mini-XLR, które wpina się do gniazd w muszlach. W komplecie jest jeszcze adapter duży jack 6,3 mm – mały jack 3,5 mm.

LCD-X w znacznym stopniu odróżniają się wizualnie od pozostałych firmowych słuchawek. A to z tej przyczyny, iż jest to jedyny egzemplarz w ofercie, do którego do budowy muszli nie użyto drewna. Owszem, drewno jest ekologiczne, ale może (ale nie musi) sprawiać optyczne wrażenie ciężkości lub niekiedy nawet wyrobu DIY. W LCD-X jest inaczej – jako budulec muszli zastosowano aluminium anodyzowane na czarno, z którego uformowane są ażurowe nakładki na zewnętrznej części muszli. Owa ażurowa nakładka przecięta jest jakby dużą literą „A”, co jest swoistym logo Audeze wkomponowanym w element konstrukcyjny. Fascynująco to wygląda. Aluminiowe grille przykręcone są czterema śrubkami do muszli. Wewnątrz znajdują się rozciągnięte przy dużych magnesach cienkie folie z ultra-cienkiej błony - specjalnie opracowane do tego modelu dla polepszenia szybkości i dokładności drgań. Przy okazji warto zwrócić, że LCD-X mają wyższą skuteczność niż pozostałe modele, bo aż 95 dB (LCD-2 i LCD-3 – po 93 dB).

Metalowy pałąk obszyty jest miękką skórą (naturalną), podobnie jak pady. Te są grube, uformowane są na kształt klinów – od przodu do tyłu zwiększające grubość. Taki zabieg pozwala precyzyjniej układać się słuchawkom na kościach czaszki wokół uszu, co zapewnia większą wygodę. Do muszli doprowadzone są przewody słuchawkowe za pośrednictwem gniazd mini-XLR. Gniazda wystają fikuśnie do przodu, pokryte są warstwą chromu.

Generalnie, projekt, jakość zastosowanych materiałów oraz dokładny i pieczołowity montaż są najwyższej próby. To klasa premium. Słuchawki prezentują się bardzo korzystnie – w moim odczuciu są po prostu ładne.

Ergonomia
Ergonomia słuchawek magnetoplanarnych to zazwyczaj ich największa pięta Achillesa, bo są cięższe niż te dynamiczne – z uwagi na konieczność umieszczenia masywnych magnesów w muszlach. Audeze LCD-X mają sporą masę, bo aż 600 gram, są więc, nie ma co ukrywać – ciężkie. Takie na przykład dynamiczne Sennheiser HD650 tych gram mają jedynie 260, czyli ponad dwa razy mniej, a Beyerdynamic DT880 – 295 (dwa razy mniej). Aczkolwiek nie jest to specjalny problem, a to z tej przyczyny, że LCD-X mają odpowiednio ukształtowane pałąk i pady. Jak już pisałem, duże, grube i miękkie pady wycięte są na podobieństwo klinów, w związku z czym, delikatnie osiadają na kościach czaszki wokół małżowin usznych (te zaś całkowicie mieszczą się w padach). Drugi punkt podparcia stanowi pałąk obszyty miękką skórą wraz z poduszeczkami. Siły nacisku słuchawek rozkładają się więc równomiernie na sklepieniu czaszki i jej dwóch fragmentach skroniowych. Z kolei stopień nacisku padów na uszy można dodatkowo regulować poprzez większe lub mniejsze odgięcie stali pałąka.

Podsumowując, Audeze są wygodne i komfortowe w użytkowaniu, choć są też bardziej ergonomiczne słuchawki na świecie. Bez zmęczenia głowy i uszu można słuchać na LCD-X gdzieś tak do 60 minut – potem wskazana jest krótka przerwa. Poza tym grube skórzane pady dość mocno grzeją uszy – w upalne dni może to być dotkliwe.


Niewielka nalepka Made in USA na kartonie

W kartonie znajduje się walizka...

...która przypomina narzędziową

Certyfikaty, instrukcje, gwarancja i dwie nalepki

LCD-X bezpiecznie spoczywają opatulone gąbką

Dwa przewody słuchawkowe i adapter


Audeze LCD-X na głowie przystojnego modela


Pady są grube, szerokie i wyjątkowo miękkie

Boczna siateczka z anodowanego aluminium szykownie układa się w literę A, A - jak Audeze


Zamontowany wtyk mini XLR w gnieździe

Pod grillem znajduje się warstwa filcowej tkaniny

Mechanizm regulacji muszli

Solidny wtyk 6,3 mm

Dostęp do wnętrza muszli jest łatwy - wystarczy odkręcić cztery śrubki

Przetwornik megnetostatyczny


System odsłuchowy - wzmacniacze słuchawkowe Ming Da MC66-AE, iFi iCAN, Taga Harmony HTA-700B, Audinst HUD-mx2, a także wzmacniacz cyfrowy/DAC NuForce DDA-100 i monitory Guru Audio Junior; widać też słuchawki HiFiMan HE-400 i laptop Toshiba Satellite S75


Audeze LCD-X w towarzystwie wzmacniacza iFi iCAN

Wtyk 6,3 mm grubszy jest niż gałka wzmocnienia iFi

Słuchawki nieźle grają podłączone do odtwarzacza cyfrowego HiFiMan HM-802

Audeze LCD-X i wzmacniacz słuchawkowy Bakoon HPA-21

Wzmacniacz lampowy Audion Silver Night Anniversary 300 B H/W wraz z adapterem słuchawkowym HiFiMan



System odsłuchowy
Wzmacniacze słuchawkowe to: iFi iCAN, Ming Da MC66-AE, Musical Fidelity X-Can v.3 (wraz z zasilaczem ULPS firmy Tomanek), Taga Harmony HTA-700B oraz Audinst HUD-mx2, a także Bakoon HPA-21 oraz wzmacniacz lampowy Audion Silver Night Anniversary 300 B H/W wraz z adapterem słuchawkowym HiFiMan (zobacz TUTAJ). 
Odtwarzacze plikowe to: HiFiMan HM-802, FiiO X5 oraz iBasso DX50. A także różne grajki marki Apple.
Słuchawki porównawcze to: HiFiMan HE-400, HiFiMan HE-300, Sennheiser HD650 (z przewodem Ear Stream), Harman Kardon CL, Audeze LCD-3 oraz hybrydowe (!) Final Audio Works Pandora Hope VI. 
Wykorzystywane były firmowe przewody słuchawkowe Audeze oraz Forza Audioworks Noir HPC. 
Źródła: różne. Od komputera wraz z serwisem streamingowym WiMP HiFi oraz plikami high-res, poprzez iPod 3G Apple, aż do kilku odtwarzaczy płyt kompaktowych i wielu DACów (w tym Rega Saturn-R i M2Tech Young DAC z zasilaczem akumulatorowym M2Tech Palmer Power Station).

Wrażenia odsłuchowe
Tak, jak już napisałem we wstępie – ten meloman, który miał do czynienia z nowoczesnymi słuchawkami magnetoplanarnymi, może mieć duże trudności z ponowną adaptacją do dźwięku klasycznych dynamicznych. Bowiem ich łatwość budowania realnej przestrzeni odsłuchowej jest znacznie większa niż tych opartych na przetwornikach dynamicznych. Przewyższają je także naturalnością dźwięku oraz swobodą i rozmachem brzmienia, czy wyborną harmonią. Mówiąc krótko – Audeze LCD-X dysponują dźwiękiem niedościgłym dla klasycznych słuchawek (zaraz tezę tę rozwinę). Lub innymi słowy – są to jedne z najlepszych modeli słuchawek, jakie w ogóle słyszałem. Być może ich rywalem mogą być hybrydowe konstrukcje japońskiej firmy Final Audio Works typu Pandora Hope lub elektrostatyczne (też japońskie) Stax, ale nie żadne dynamiczne. Te ostatnie mogą ewentualnie przewyższać słuchawki planarne w kategorii selektywności, wyrafinowanej barwy, czy zejścia basów, a także wygody użytkowania (ergonomii), ale nie sądzę, aby mogły z nimi zwyciężać w strefie plastycznego oraz nasyconego grania, swobody dźwiękowej, masywności i naturalności przekazu, a jednocześnie subtelności i harmonii. Warunek sine qua non to oczywiście też optymalny wzmacniacz słuchawkowy. Jest prawdopodobne, że nieco egzaltuję, lecz jak pewnie Szanowny Czytelnik domyśla się – Audeze LCD-X wywarły na mnie doskonałe wrażenia odsłuchowe. Piorunujące.

Audeze LCD-X to przede wszystkim doskonałe poczucie namacalności dźwięku, jego masy i potęgi. Muzyka jest przedstawiana w wysokim stopniu jak ta prawdziwa – ma się poczucie uczestnictwa w realnym spektaklu. Co więcej, słuchawki nie grają zupełnie „w głowie”, a dość swobodnie rozpościerają na całkiem szeroki półokrąg przed głową słuchacza. Owe granie wewnątrz głowy jest najczęstszą bolączką słuchawek dynamicznych (poza kilkoma modelami – w tym firmy Grado). Dużą zaletą LCD-X jest umiejętność reprodukcji szybkiego i zwinnego dźwięku – odpowiedź częstotliwościowa jest błyskawiczna, dzięki temu wszelkie instrumenty mają bardzo wysoki poziom oddziaływania. Rezonans i rozkład dźwięku są fantastycznie przekonujące. Czy to werbel, czy to gitara, czy fortepian – dźwięk jest pełny, eufoniczny i wysoce nasycony, a do tego wybornie selektywny. Soprany są szczegółowe, dobrze dociążone, ale i jednocześnie delikatne i pastelowe – nie mają drażniącego metalicznego połysku. Słuchawki zaglądają dalej i głębiej niż wiele innych – ujawniają całą rzeszę niuansów, drobiazgów i zawiłości tonalnych. Selektywność stoi na wysokim poziomie. Przy tym słuchawki mają rzadką cechę posiadania gładkiego i pastelowego dźwięku, bez strat dla rozdzielczości.

Scena jest wyraźnie zarysowana, kontury źródeł pozornych są dokładnie i jednoznacznie określone, dużo jest wokół powietrza i oddechu, głębia jest obecna, tło – obrazowe i przejrzyste, a gradacja planów – proporcjonalna i koherentna. Przestrzeń jednakowoż bardziej preferuje głębię, niż szerokość, chociaż jej wymiar nadal jest prawidłowy. Nagrania gorzej zrealizowane słuchawki nieco kolorują, rasują, lecz tych o stricte audiofilskiej produkcji nie spłaszczają, a wręcz przeciwnie – wydobywają z nich maksimum potencjału dźwiękowego. LCD-X lubią zarówno repertuar akustyczny, jak i rockowy, czy elektroniczny. Nie różnicują go, z każdą odmianą muzyki grają na pełnym gazie, akcelerując poszczególne tony dla dobra ostatecznego przekazu i budowania klarownej i czytelnej przestrzeni odsłuchowej.

Niskie tony wymagają osobnego akapitu, bowiem wysoka jakość odtwarzania basu jest dużym atrybutem Audezee. Bas jest korpulentny i sprężysty, masywny, ale dobre kontrolowany. LCD-X strzelają basem niczym snajper – precyzyjnie, punktowo i wyjątkowo skutecznie, ale nie wówczas, kiedy nie potrzeba. Zawsze na czas i trafnie. Przeszywająco, można rzec. Niskie tony są wiarygodne i kapitalnie proporcjonalne. Czuć ich wielowarstwowość i potęgę. Dawno nie słyszałem niskich tonów o tak arystokratycznym sznycie, takiego dobrego drive’u z perfekcyjnym timeing’iem. Po prostu elegancka moc i kultura.

Wypada napisać kilka słów o tym, czym najlepiej napędzać opisywane słuchawki. Choć mają one wyjątkowo niską oporność (a dla magnetostatów wręcz szokująco niską), bo jedynie 22 Ohm, zaś skuteczność 95 dB, to nie oznacza, że nie są łase na prąd, bo są. Co prawda, tak jak pisze producent, można je już poprawnie wysterować grajkami typu iPody, iPhone’y, czy innymi i grają w takim zestawieniu dobrze oraz całkiem wydajnie, lecz kiedy przyłączyć do pełnoprawnego wzmacniacza dopiero wówczas zaczynają śpiewać pełnią głosu. Nie, nie muszą to być zawsze wielgachne wzmacniacze stacjonarne – wielu osobom wystarczą (do pewnego stopnia) wysokowydajne odtwarzacze przenośne w stylu HiFiMan HM-802 (czytaj recenzję TUTAJ). Jednak dla ujawnienia całego potencjału dźwiękowego LCD-X najlepiej podłączać do klasycznych wzmacniaczy słuchawkowych. Dobrym rozwiązaniem będzie już wzmacniacz iFi iCAN, potem Ming Da MC66-AE lub Musical Fidelity X-Can v.3. Aczkolwiek piszącemu te słowa, najbardziej spodobał się przekaz zaoferowany przez wzmacniacz Bakoon HPA-21 – najwięcej było soczystości dźwięku, namacalność źródeł najlepsza, a głębia sceny – referencyjna. Warto iść w tym kierunku, czyli w stronę wysokiej klasy wzmacniacza słuchawkowego.

Natomiast przy okazji austriackich odsłuchów (czytaj TUTAJ) w gdańskim studio Premium Sound stała się rzecz niebywała. Gościł tam akurat, przybyły z dalekiego Krakowa pan Piotr Ryka, który przyjechał zrelacjonować przebieg tego spotkania na swoim portalu. Przypadkowo zauważył stojący w kącie wzmacniacz lampowy Audion Silver Night Anniversary 300 B H/W (na lampach elektronowych 300B firmy JJ Electronics). Poprosił załogę Premium Sound o przypięcie go do adaptera słuchawkowego HiFiMan przewodami głośnikowymi Cardas. Za źródło posłużył odtwarzacz CD firmy Primare. Firmowe przewody słuchawkowe zostały wymienione na Forza Audioworks Noir HPC. Po podpięciu Audeze LCD-X do gniazda adaptera słuchawkowego HiFiMan (i po wcześniejszym stosownym wygrzaniu lamp), jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, popłynął zjawiskowy dźwięk o wyśmienitej plastyce i referencyjnej barwie. Potoczysty i kolorowy. Bajkowy. Można napisać, że usłyszałem pieśń Syren – czarującą i hipnotyzującą pięknem. Zupełnie tak, jak wspominany już mityczny Odys, który wracając do domu miał tego typu przygodę po drodze (choć on słuchał śpiewu Syren przywiązany linami do masztu statku przez załogę, by nie ulec czarowi ich niebiańskich głosów). Zaś przecież to od eposu jemu poświęconemu (Odyseja – ang. Oddysey) pochodzi nazwa firmy Audeze. Po powyższym odsłuchu staje się jasne, że nie jest to określenie na wyrost.

Podsumowanie
1. Audeze LCD-X to najnowsza firmowa konstrukcja, najbardziej dopracowana – można napisać. Design nieco technicyzujący, ale estetyczny i atrakcyjny. Jakość zastosowanych materiałów, wykonanie i montaż klasy premium. W zestawie są dwa przewody słuchawkowe – „normalny” i symetryczny. Całość zamknięta jest w kuloodpornej (?) walizce.

2. Ergonomia stoi na poprawnym poziomie i to pomimo faktu, że słuchawki nie są lekkie – 600 gram masy własnej. Wygodę zapewniają grube i szerokie pady uformowane na kształt klinów, a także wyścielany miękką skórą pałąk. Dzięki temu Audeze równomiernie rozkładają ciężar na trzech różnych punktach czaszki.

3. LCD-X zapewniają pełny i eufoniczny dźwięk o dużej energii, pięknej harmonii oraz wysokiej kulturze. Są wyjątkowo selektywne i detaliczne, choć nie męczą zaostrzonymi sopranami. Spójność przekazu, jego bezpośredniość i nasycenie są zjawiskowe. Trudne do opisania słowami.

4. Audeze zagrają poprawnie już z „byle czym”, czyli z iPhone’m, czy iPodem firmy Apple, lecz dla korzystniejszych wrażeń dźwiękowych warto je podłączać do lepszych źródeł. Mogą to być wysokowydajne przenośne odtwarzacze cyfrowe w stylu FiiO X5 lub (lepiej) HiFiMan HM-802. Optymalnie jednak zgrywają się z klasycznymi wzmacniaczami słuchawkowymi. Wówczas ujawniają cały swój potencjał dźwiękowy, a ten jest kolosalny. W powyższym teście słuchawki najlepiej zagrały z tranzystorowym Bakoon HPA-21 oraz lampowym Audion Silver Night Anniversary 300 B H/W - za jedyne 17 000 zł...

5. Jeżeli ktoś szuka docelowych słuchawek, to warto zainteresować się nowym modelem Audeze LCD-X. Pełna rekomendacja!

6. Cena w Polsce - 5 950 zł.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację