Wstęp
Wyrażenie Ming
Da po chińsku znaczy mniej więcej „dążenie do najlepszego”.
Marka Ming
Da to własność przedsiębiorstwa Mei Xing zlokalizowanego na wyspie Qi’Ao w
mieście-parku hi-tech Zhuhai w
południowochińskiej prowincji Guangdong, tuż przy dawnej portugalskiej koloni i
centrum hazardu Makao. Ming Da została założona w 1991 roku przez pana Jigui
Xiao, jest firmą stricte rodzinną. Pan Xiao jest głównym projektantem,
konstruktorem, a także wielkim zwolennikiem technologii lampowej. Jest także
zapalonym melomanem. Co ciekawe, osobiście uczestniczy we wszystkich procesach
budowy sprzętów audio, nadzoruje i kontroluje nie tylko pracowników, ale przede
wszystkim poszczególne etapy konstrukcji urządzeń. Dozoruje także wysyłkę
gotowych produktów do dystrybutorów. Uczestniczy w licznych w branżowych
wystawach i odsłuchach.
Jak
napisałem, początek marki Ming Da to 1991 rok. Przez ponad 20 lat firma
znacznie powiększyła się, wydatnie zwiększyła liczbę produktów, nawiązała kontakty w
wieloma dystrybutorami – jej urządzenia audio są obecnie dostępne praktycznie
na całym świecie. Kilka lat temu przedsiębiorstwo przeszło kolejną istotną
transformację. Z okazji przypadającej w 2011 roku 20 rocznicy przedsiębiorstwo został unowocześniony park maszynowy – przede wszystkim zainwestowano w
japońskie obrabiarki numeryczne CNC firmy Fanuc do perfekcyjnego wycinania
aluminiowych obudów oraz elementów konstrukcyjnych. Pojawiły się zupełnie nowe
modele w niczym nie przypominające (zewnętrznie) dotychczasowych. Nowoczesnym
stylem i perfekcyjną budową reprezentujące już światowy poziom designu. Z uwagi
na ograniczone możliwości produkcyjne, zarząd Ming Da zdecydował o ograniczeniu
produkcji najtańszych najniższych w ofercie modeli, te są i będą stopniowo
zastępowane przez wyższe. Stąd Szanowny Czytelnik powoli powinien zapominać o
Ming Da jako o firmie produkującej znakomite wzmacniacze lampowe w niskiej,
bardzo przystępnej cenie – zostaje tylko wysoka jakość, zaś cena wraz z
postępującymi kosztami produkcji rośnie, lecz nadal pozostaje konkurencyjna
względem analogicznych konstrukcji zachodnich.
Ming Da
wycofała się także z produkcji na zamówienie innych firm – stąd nie będzie już
polskich wersji wzmacniaczy oznaczonych symbolem PL. Cieszyły się one w Polsce
dużym powodzeniem – wprowadził je polski dystrybutor Elektropunkt z Bydgoszczy.
Pozbawione były zdalnego sterowania i kilku elementów instalowanych na frontach
urządzeń (między innymi wskaźników wychyłowych), zaś elementy wewnętrzne były
identyczne jak w światowych modelach.
Jak widać w
najnowszym katalogu Ming Da na rok 2014 (TUTAJ) w aktualnym portfolio dominują nowe
modele z obudowami wycinanymi na nowoczesnych frezarkach CNC (numeryczno-cyfrowe).
Na firmowej stronie można przeczytać, że Ming Da szczyci się następującymi cechami
swoich produktów:
1. Całe okablowanie wewnętrzne wykonywane jest ręcznie metodą
„point to point” (czyli wykluczającą zastosowanie płytek drukowanych) za pomocą
drutów miedzianych oraz srebrnych w izolacji z oryginalnego teflonu.
2. Podzespoły konstrukcyjne pochodzą od renomowanych dostawców
takich jak: Alps, Jansen, Philips, czy Aerovox.
3. Wykorzystywane lampy elektronowe kupowane są wyłącznie u
sprawdzonych producentów (Sovtek, JJ, Electro-Harmonix i Shuguang) – są
starannie dopasowywane, testowane, a następnie wstępnie wygrzewane przez 60
godzin przed implementacją w urządzeniach audio
4. Transformatory wykonywane są na miejscu w firmie; są nawijane
ręcznie na rdzeń z najwyższej jakości japońskiej stali, a następnie wyprażane.
5. Terminale wejściowe i wyjściowe produkowane są na Tajwanie.
Wykonywane są z miedzi, pokrywane galwanicznie warstwą złota zapewniającą dobre
parametry styku oraz odporność na utlenianie.
6. Produkty Ming Da dostępne są na całym świecie – posiadają
wszelkie wymagane certyfikaty, w tym i europejskie CE i RoHS.
Kilkanaście
dni temu przyjechał do mnie od polskiego dystrybutora marki, firmy Elektropunkt z Bydgoszczy, najnowszy model oparty o lampy elektronowe EL34 o nazwie Ming Da
MC34-ASE.
Wrażenia
ogólne i budowa
To, że Mei
Xing zainwestował w nowoczesne obrabiarki sterowane numerycznie CNC (ang.
Computerized Numerical Control) od razu widać po wypakowaniu wzmacniacza MC34-ASE
z kartonu. Obudowa klasą wykonania, precyzją dopasowania elementów oraz równym
cięciem przewyższa po wielokroć klasyczne obudowy Ming Da. To już zupełnie inna
liga i nowa jakość. Wzmacniacz prezentuje się wybornie – wykonanie i montaż są
bez zarzutu. Doskonałe. W stylistyce nowych modeli Ming Da można doszukać się
nawiązania do austriackiej firmy Ayon Audio – chassis jest identycznie
modelowane: łagodnie półokrągłe rogi i czarne anodowane aluminium obudowy.
Obudowa
wycięta jest z aluminium – ma grubość 6 mm. Na froncie wmontowana jest
dodatkowa aluminiowa płytka – tworzy ona panel, na którym osadzone są dwa
okrągłe wskaźniki wychyłowe VU (podświetlane), falujące wraz z rytmem natężenia
dźwięku. Po środku znajduje się guzik włącznika sieciowego wykonany ze stali.
Nad nim, pod ochronną metalową siateczką, kryje się oko odbiornika
podczerwieni. Powyżej znajduje się wygrawerowane logo Ming Da ładnie
kontrastujące czystym aluminium na czarnej anodowanej powłoce. Identycznie
wygrawerowane są pozostałe napisy na froncie – oznaczenie modelu, etc.
Prezentuje się to efektownie.
Regulator
wzmocnienia oraz selektor źródeł umieszczono na pokrywie górnej zamiast na
froncie. W przypadku odsłuchów z zamontowaną ochronną klatką na lampy,
uniemożliwiony jest do nich (do regulatorów) dostęp. Można sterować jedynie
głośnością z poziomu pilota zdalnego sterowania, bo wyborem źródeł już nie
(pilot nie ma takiej funkcji). Muszę szczerze przyznać, że jest to rozwiązanie
bardzo nieergonomiczne, choć da się z tym żyć. Gałki regulatorów wytoczone są z
aluminium przy użyciu obrabiarek CNC. Wzorem i kształtem nawiązują nieco do
kultowych pokręteł szwajcarskiej firmy Nagra, choć można spotkać podobne
również w topowych urządzeniach brytyjskiej Rega. Lewa gałka odpowiada za
wzmocnienie siły głosu, prawa to selektor źródeł (ma cztery pozycje).
I jeszcze
praktyczna uwaga dotycząca obsługi. Wzmacniacz przyłączony do zasilania
(włączony, innymi słowy) automatycznie przesuwa gałkę wzmocnienia do pozycji
minimalnej, zaś po kilkunastu sekundach (po rozżarzeniu lamp), pokrętło ponownie
wraca do poziomu wyjściowego (pozostawionego przez słuchacza) – zaczyna
dobiegać muzyka z głośników. Podobnie ma się sprawa z funkcją „mute” (dostępna z poziomu pilota) – aktywowana, powoduje obrót gałki wzmocnienia do minimum.
Po środku
górnej pokrywy, rzędem wzdłuż pokrywy transformatorów, na sztorc umocowano
cztery niebieskie lampy elektronowe EL34 produkcji słowackiej firmy JJ
Electronic (zobacz TUTAJ). Przed nimi, w dwóch rzędach,
znajdują się pary lamp 12AX7 i 12AU7 Ruby Tubes (zobacz TUTAJ). Z tyłu
znajduje się duża aluminiowa pokrywa skrywająca transformatory mocy i
zasilania. Na niej wycięty jest duży napis Mei Xing – pomiędzy wyżłobionymi dwoma
rowkami dzielącymi pokrywę na trzy części. W zestawie dołączona jest ochronna
klatka na lampy wykonana ze szczebelków z przezroczystego tworzywa sztucznego (pleksiglas) o
lekko żółtym zabarwieniu. Montaż klatki odbywa się poprzez wciśnięcie
specjalnych uchwytów (przypominają wtyki głośnikowe tzw. bananowe) do
dedykowanych otworów w obudowie. Dzięki temu montaż lub demontaż trwa dosłownie
parę sekund. Jedyną niedogodnością jest już wspomniany fakt przysłaniania (i
braku dostępu) do regulatorów umieszczonych na górnej obudowie.
Z tyłu
wzmacniacza, po prawej stronie, zamontowano odczepy głośnikowe – osobne dla
oporności 4 Ohm i osobne dla 8 Ohm. Po lewej stronie znajdują się cztery pary
złoconych gniazd RCA bardzo wysokiej jakości. Jest jeszcze oczywiście gniazdo
sieciowe IEC wraz z bezpiecznikiem.
Od spodu
umieszczono cztery stopy antywibracyjne wytoczone w aluminium, z zamontowanymi
gumowymi pierścieniami izolującymi wzmacniacz od podłoża.
Pilot
zdalnego sterowania to czarny kawałek aluminium anodowany na czarno. Dobrze koresponduje
estetyką ze wzmacniaczem. Na jego panelu znajdują się tylko trzy guziki: ciszej,
głośniej i wyciszenie (mute). Nie ma funkcji wyboru źródła. Przyciski działają
dość opornie.
Wnętrze
wzmacniacza Ming Da MC34-ASE kryje misterny montaż typu „point-to-point”, brak
jest płytek drukowanych (poza płytką układu zdalnego sterowania). Kondensatory pochodzą od Jensena, potencjometr to
japoński Alps, zastosowano przewody sygnałowe ze srebrnego drutu lub z miedzi, kondensatory
elektrolityczne HT i inne komponenty wysokiej klasy. Warto zauważyć, że
wzmacniacz wyposażony jest w autobias.
Moc wyjściowa
to 2 x 40 Wat, pobór mocy – 140 Wat, masa własna – 18 kg.
Estetyczna klatka ochronna z pleksiglasu
Powyżej widać cztery otwory, w których mocowana jest klatka ochronna - po jej instalacji nie ma dostępu do regulatorów
Po środku frontu znajduje się włącznik sieciowy oraz port podczerwieni
Dwa wskaźniki wychyłowe VU - podświetlane
Logo Ming Da świeci czystym aluminium na czarnym tle
Z przodu po dwie pary lamp 12AX7 i 12AU7 Ruby Tubes
Z tyłu rząd niebieskich lamp elektronowych EL34 ze słowackiej JJ Electronics
Selektor źródeł (z aluminium)
Pokrętło głośności
Pilot zdalnego sterowania Ming Da w towarzystwie sterownika Rega Solaris
Zbliżenie na finezyjnie wyciętą obudowę z aluminium
Ładnie zaokrąglone rogi wzmacniacza
Dwie pary odczepów głośnikowych: 4 i 8 Ohm
Wnętrze to klasyczny montaż "point-to-point" - piękny widok
Od lewej: Vienna Acoustics Mozart Grand, Pylon Pearl 25 i Ming Da MC34-ASE
Widok ogólny na system odsłuchowy
Dźwięk
Jako
wzmacniacze porównawcze używałem głównie Rega Elicit-R oraz Hegel H100. Źródła
cyfrowe to pliki cyfrowe z komputera konwertowane do sygnału analogowego przez
M2Tech Young DAC (wraz z dedykowanym zasilaczem akumulatorowym M2Tech Palmer
Power Station) oraz Rega Saturn-R. Jako serwis streamingowy wykorzystywałem
WiPM HiFi (16 bit / 44,1 kHz). Gramofon to Clearaudio Emotion wraz z wkładką
Goldring Legacy i przedwzmacniaczem iFi iPhono. Kolumny to Vienna Acoustics
Mozart Grand oraz Pylon Pearl 25. Pomieszczenie odsłuchowe o powierzchni około
30 m2, wygłuszone panelami (10 sztuk) Vicoustics Wave Wood.
Na początek
napiszę, że Ming Da MC34-ASE przede wszystkim dysponuje bardzo wciągającą barwą
oraz gęstą, mocno nasyconą średnicą, a także swobodą w kreowaniu realnej
przestrzeni. Pisząc „wciągająca barwa” mam na myśli, iż wzmacniacz bardzo
dobrze oddaje dźwięki instrumentów oraz głos ludzki – czyni to żywo i naturalnie,
eksponuje ich kolory oraz podkreśla teksturę, ujawnia bogactwo i plastykę
złożonej chromatyki. Jednocześnie zapewnia gładkość dźwięku, dużą potoczystość
i transparentność. Dostarcza jego wysokie natężenie i moc zbieżne z wrażeniem
brzmienia koncertowego. Zjawisko to potęguje dodatkowo fakt budowania przez
MC34-ASE szerokiej i dość głębokiej sceny – źródła pozorne rozmieszczone są
wyraźnie i jednoznacznie, z dużą ilością powietrza i oddechu, ale także z lekką
lampową mgiełką, która dostarcza nieco ciepłego uroku. Plany dźwiękowe są
reprodukowane na zadowalającym poziomie, z kolei zjawiska stereofoniczne mają
wyraźne obrysowanie.
Średnica jest
pięknie cielesna i dynamiczna. Jest również minimalnie osłodzona, lecz nie jest
to lepiąca się wata cukrowa, a raczej słodki i jędrny owoc, który smakuje
wybornie (przepraszam za kulinarne porównanie, ale tak mi się to kojarzy, a także dobrze opisuje). Średnie
tony z tej przyczyny brzmią dostatnio i przyjemnie, instrumenty są dobrze
ekspansywne, namacalne i sugestywne, a przede wszystkim – emocjonalne. A ta
cecha jest bardzo pożądana w audio-stereo, bo muzyka musi budzić właściwą
ekscytację, a nawet wzruszenie. Ming Da nie ma z tym najmniejszego problemu.
Myślę, że
uprawnione będzie stwierdzić, że niskie tony, ich wymiar, potęga oraz uderzenie
mogą prawdziwie zauroczyć. Bas schodzi nisko, jest wspaniale sprężysty i
prężny. Obfity, lecz nie wylewający się w nadmiarze – dobrze kontrolowany i
rytmiczny. Ujarzmiony i koherentny, można rzec. Jego głębia i moc są bardzo
wysokiej jakości, silne uderzenie i soczysta potęga są wręcz zaskakujące. Taka
charakterystyka przywodzi skojarzenia z urządzeniami z wyższego pułapu
cenowego.
Soprany są
nieco wycofane, ale wciąż wyraźnie obecne. Są kolorowe i dźwięczne, aczkolwiek
trudno je nazwać doskonale rozdzielczymi – mówiąc wprost Ming Da nie jest
mistrzem dogłębnej analityczności i wydobywania detali, bo nie to było dla
konstruktorów priorytetem. Wydaje się, że najważniejszym było dostarczenie
urządzenia, które zapewni bogaty i spójny dźwięk przynoszący żywą i zdrową
dynamikę oraz organiczne i eufoniczne brzmienie. Z długo wybrzmiewającymi
tonami, z klimatem i magią. A to udało się perfekcyjnie. Owszem, gwoli
ścisłości - subtelności i niuanse nagrań są słyszalne, lecz nie zawsze na
pierwszym planie i nie zawsze całkiem wyraźnie, co w ogóle nie przeszkadza w
pełnoprawnym i radosnym odsłuchu muzyki. Tym bardziej, że soprany poprzez swoją
delikatną naturę nie mają tendencji do wyostrzania dźwięku, syczenia góry, ukazywania przykrych defektów nagrań, czy żądlenia sybilantami, co sprzyja bardzo długim
sesjom odsłuchowym.
Na
zakończenie warto jeszcze wspomnieć o współpracy Ming Da MC34-ASE z gramofonem.
Piszę o tym, ponieważ nie każdy wzmacniacz lampowy lubi się z gramofonem
analogowym. Przeżyłem kilka rozczarowań, kiedy podłączałem mój Clearaudio
Emotion do urządzeń opartych na lampach elektronowych, bowiem zdarzało się, iż
dźwięk bywał nijaki, bez emocji, czasami wręcz nieznośny – za przeproszeniem:
kluskowaty. Natomiast porozumienie tonalne pomiędzy gramofonem a MC34-ASE jest
doskonałe – urządzenia zamiast interferować i psuć wzajemnie swoją barwę,
zestawione ze sobą korespondują analogowym ciepłem, wybornie podkreśloną
średnicą oraz pulsującym, rytmicznym basem. Wprawiają w podziw wysoką dynamiką
i koherencją brzmienia – piękną synergią.
Podsumowanie
1. Ming Da
MC34-ASE to przedstawiciel nowej generacji firmowych wzmacniaczy. Obudowa i inne
elementy konstrukcyjne wycinane są w zaawansowanych obrabiarkach numerycznych
CNC japońskiej firmy Fanuc. Design stoi na światowym poziomie. Wykonanie –
perfekcyjne.
2. Montaż
wewnętrzny odbywa się tradycyjną metodą „point-to-point”, czyli łączenia poszczególnych
elementów przy użyciu przewodów elektrycznych (najczęściej jest to srebrzony
miedziany drut). Brak płytek drukowanych (poza płytką zdalnego starowania). Sposób taki jest droższy, bo wymaga
dużego nakładu ludzkich rąk, lecz zapewnia najwyższą jakość. Zastosowane
komponenty i podzespoły pochodzą wyłącznie od renomowanych producentów
(kondensatory Jansena, potencjometr Alps, lampy elektronowe JJ Electronics i Ruby Tubes, etc).
3. Dźwięk
wzmacniacza jest typu substancjalnego, barwnego i dynamicznego – to rzetelny
przekaz, urzekający eufonią i pięknym kolorytem. Brzmienie jest dynamiczne i
ekspansywne, z soczyście nasyconą średnicą oraz mocnymi i sprężystymi basami. Przestrzeń kreowana jest szeroko i dosyć głęboko, instrumenty na scenie są sugestywne, a wokale lekko przybliżone.
4. Opisywany
wzmacniacz nie jest mistrzem wybornej detaliczności, czy dogłębnej analizy. Ma
także nieco ocieploną barwę, jak i również minimalnie posłodzoną średnicę.
Cechy te są jednak rekompensowane ogólnie organicznym brzmieniem, koherentnym, a
przede wszystkim – emocjonalnym. Dostarcza to dużo przyjemności odsłuchom, zaś
te trwające nawet wiele godzin, nie męczą, co jest dużą zaletą.
5. Polecam Ming
Da MC34-ASE tym melomanom, którzy pragną posiadać estetyczny wzmacniacz,
dysponujący zdrowym i muzykalnym dźwiękiem o wybitnej barwie i doskonałym
nasyceniu tonalnym. A przy tym zaproponowany w rozsądnej, konkurencyjnej cenie.
Tak trzymać, Ming Da!
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Rega Elicit-R (test TU), NuForce DDA-100 (test TU), Taga Harmony HTA-700B (test TU) oraz Dayens Ampino (test TU).
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Amphion Ion+ (test TU), Studio16 Hertz Canto Two (test TU), Usher S-520, Pylon Topaz Monitor (test TU) oraz Pylon Pearl 25.
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO i Rega Saturn-R (test TU), iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU), Audinst HUD-mx2 (test TU) oraz M2Tech Young DAC (test TU).
Źródła przenośne: iPod nano 3G oraz iPhone 5S i iBasso DX50 (test TU), a także FiiO X5 oraz HiFiMan HE-802.
Komputery: McBook Apple i Lenovo ThinkPad X230.
Gramofon: Clearaudio Emotion z wkładką Goldring Legacy (test TU) oraz przedwzmacniacze iFi Phono (test TU) i Ri-Audio PH-1 (test TU).
Słuchawki: Harman Kardon CL (test TU), Creative Aurvana Live!, HiFMan HE-300 (test TU), Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU), Sennheiser PX100 i Koss PortaPro (test TU), a także douszne EarPods Apple.
Komputery: McBook Apple i Lenovo ThinkPad X230.
Gramofon: Clearaudio Emotion z wkładką Goldring Legacy (test TU) oraz przedwzmacniacze iFi Phono (test TU) i Ri-Audio PH-1 (test TU).
Słuchawki: Harman Kardon CL (test TU), Creative Aurvana Live!, HiFMan HE-300 (test TU), Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU), Sennheiser PX100 i Koss PortaPro (test TU), a także douszne EarPods Apple.
"Gramofon to Clearaudio Emotion wraz z wkładką Goldring Legacy i przedwzmacniaczem iFi iCAN." Chodziło pewnie o iphono. : ) Taki mały błędzik się wkradł ;)
OdpowiedzUsuń"Gramofon to Clearaudio Emotion wraz z wkładką Goldring Legacy i przedwzmacniaczem iFi iCAN." Chodziło pewnie o iphono. : ) Taki mały błędzik się wkradł ;)
OdpowiedzUsuńDzięki. Poprawione!
OdpowiedzUsuń