Wstęp, czyli kilka słów o Fonica
Na pewno każdemu polskiemu melomanowi (a szczególnie temu po
40-stce i starszemu) marka Fonica przywodzi miłe wspomnienia muzyczne, bo to przecież kiedyś
na sprzęcie tej firmy z Łodzi głównie słuchało się winyli. Fonica, a w zasadzie
Łódzkie Zakłady Radiowe Fonica istniała od 1945 roku, kiedy to została
wyodrębniona jej struktura (jako filia) z warszawskich Państwowych Zakładów
Tele i Radiotechnicznych, aż do 2002 roku, kiedy to po nieudanej prywatyzacji i
ciągłych konfliktach załogi z nowymi koreańskimi właścicielami, zamknięto ją.
Dokładna historia przedsiębiorstwa Fonica dostępna jest TUTAJ.
W Fonice gramofony produkowano od 1956 roku, aż do początku lat 90-tych XX
wieku. Na początku lat 70-tych zakupiono licencję na ich produkcję od
niemieckiego Telefunkena, a następnie także od Thomsona na wzmacniacze hi-fi.
Szczytowe możliwości technologiczne i produkcyjne osiągnięto na przełomie lat
70/80-tych. To z tamtych lat pochodzą takie konstrukcje gramofonów jak Adam,
Daniel, czy Bernard i Fryderyk z lat późniejszych. Oprócz gramofonów w Fonice
produkowano także wkładki gramofonowe, wzmacniacze, a nawet odtwarzacze CD –
modele CDF-1 oraz CDF-2, bo w 1987 roku została zakupione wewnętrzne elementy (kity) na nie od japońskich Sony oraz Sanyo.
Czytelnika zainteresowanego dawną firmą Fonica odsyłam do TEGO i TEGO miejsca Internetu, gdzie znajdują się Unitra Fanklub oraz strona Polskie HiFi, zawierające wiele ciekawostek przedmiotowych.
Czytelnika zainteresowanego dawną firmą Fonica odsyłam do TEGO i TEGO miejsca Internetu, gdzie znajdują się Unitra Fanklub oraz strona Polskie HiFi, zawierające wiele ciekawostek przedmiotowych.
W związku z powyższym, na wielu miłośnikach technologii
gramofonowej duże zdziwienie (i niedowierzanie) wywarła informacja, że firma
Fonica z Łodzi w tym roku ponownie rozpoczęła produkcję gramofonów. Z tym, że z
dawną Fonicą, ta nowa - Audio-Fonica ma wspólną tylko nazwę, bo jest to już całkowicie inne
przedsiębiorstwo. Wchodzi w skład wielkiego holdingu Complex S.A. notowanego
na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Complex S.A. ma bardzo bogaty
zakres działalności, ale generalnie skupia się na przemysłowej mechanice
precyzyjnej (w tym na produkcji łożysk tocznych i śrubowych), automatyce i
pneumatyce, a także połączeniach śrubowych i spawanych. Tak, czy inaczej
obecność takiego segmentu jak wytwarzanie gramofonów przeznaczonych do
odtwarzania muzyki z płyt gramofonowych, może z pozoru nie pasować do podstawowego
profilu działalności. Jednak o takim obrocie sprawy, czyli rozpoczęciu
wytwarzania gramofonów, a także przejęciu marki dawnej Fonici zdecydowało
zamiłowanie do muzyki (i audiofila) jednego z Członków Zarządu holdingu Complex
S.A. pana Radosława Łodziato. Stąd też pomysł, projekt oraz przedsięwzięcie
gramofonowe o nazwie Audio-Fonica Sp. z o.o. Inicjatywa na pierwszy rzut oka karkołomna,
lecz mająca ręce i nogi. Wiarygodny biznesplan oraz odpowiednie finansowanie.
Warto zauważyć, że gramofony Fonica produkowane są w Polsce,
przy użyciu polskich materiałów i rąk, choć prawdopodobnie know-how jest
pochodzenia zagranicznego. Oczywiście, wszystkie wytwarzane modele są nowymi konstrukcjami,
niebazującymi na rozwiązaniach dawnej Unitra-Fonica. W tej chwili firma ma w
ofercie dwa gramofony: F-600 oraz F-800, niebawem ma zostać przedstawiony na
warszawskiej wystawie Audio Show model budżetowy oraz referencyjny.
Wrażenia ogólne i budowa
Gramofon zapakowany jest wspaniale. Opakowanie to solidna
drewniana skrzynia z zawiasami i zatrzaskowym zamkiem. Poszczególne części
gramofonu spoczywają bezpiecznie w miękkiej czarnej gąbce, a są to: plinta z
ramieniem, silnik, kontroler silnika wraz zasilaczem impulsowym, docisk oraz
pasek i trzy podkładki pod kolce plinty. Czarny akrylowy talerz leży na krążku
z gąbki, a ta na plincie. Wszystkie powyższe elementy w skrzynce kapitalnie są
zabezpieczone przed przemieszczaniem, ewentualnym uszkodzeniem podczas
transportu. Chyba trzeba by rzucić drewnianym opakowaniem z wysokości drugiego
pietra, aby coś tu zepsuć w środku.
Zastanawiający jest brak dołączonej jakiejkolwiek instrukcji
montażu i parametrów technicznych – te zamieszczone są na stronie internetowej.
Plinta to finezyjnie wycięty prostokąt z wyoblonymi rogami i
wklęsłymi bokami (kształt à la Transrotor Zet1) - wykonana jest z grubej,
ciężkiej akrylowej płyty polerowanej na wysoki połysk. Do plinty od spodu
przymocowano 3. mosiężne nóżki uformowane w formę stożków, których ostrza
spoczywają na 3. metalowych (mosiężnych) okrągłych podkładkach z wywierconym po
środku wgłębieniem. Gramofon, w związku z powyższym, stoi na podłożu bardzo
stabilnie – łatwo go także wypoziomować przy pomocy dokręcania/odkręcania
nóżek.
Fonica F-600 jest gramofonem o konstrukcji nieodsprzęganej z
silnikiem sterowanym przez zewnętrzny kontroler obrotów. Z napędem paskowym. Zarówno
silnik, jak i jego kontroler zamknięte są w identycznych mosiężnych walcach. Kontroler stawia się swobodnie w okolicy plinty, a następnie spina kablem zasilającym z zasilaczem. Na górze walca kontrolera silnika umieszczono selektor obrotów (33 i 45 obr./min) oraz włącznik/wyłącznik. Działanie urządzenia sygnalizowane jest niebieską diodą.
Silnik na górze przymocowany ma obrotowy talerzyk, na który nakłada się czarny gumowy pasek. Walec z silnikiem wstawia się (wciska) do okrągłego wycięcia w plincie – opiera się w tym wycięciu gumowym dookolnym adsorberem, który buforuje ewentualne wibracje. Od spodu walec silnika ma przyklejone silikonowe krążki – w ten sposób zapewniona jest izolacja drgań konstrukcji gramofonu od zespołu napędowego. Samo mocowanie silnika jest bardzo optymalnie zaaplikowane – podobnie postępują najbardziej renomowane marki typu Clearaudio, czy Transrotor. Zresztą mój gramofon Clearaudio Emotion ma podobny system montowania (stawiania) silnika w wyciętym fragmencie plinty, nie ma jednak adsorbera - stoi "luźno" w okrągłym wycięciu. W przypadku Fonica F-600 gumowy adsorber na silniku można ewentualnie zdjąć i wstawić silnik bez bezpośredniego łączenia go z "ciałem" podstawy gramofonu. Wiele firm decyduje się na to, by stawiać silnik w pewnym dystansie od plinty – raz, że eliminuje się prawie całkowicie wibracje, a dwa, że w ten sposób możliwa jest regulacja naciągu paska napędowego. To taka dygresja.
Silnik na górze przymocowany ma obrotowy talerzyk, na który nakłada się czarny gumowy pasek. Walec z silnikiem wstawia się (wciska) do okrągłego wycięcia w plincie – opiera się w tym wycięciu gumowym dookolnym adsorberem, który buforuje ewentualne wibracje. Od spodu walec silnika ma przyklejone silikonowe krążki – w ten sposób zapewniona jest izolacja drgań konstrukcji gramofonu od zespołu napędowego. Samo mocowanie silnika jest bardzo optymalnie zaaplikowane – podobnie postępują najbardziej renomowane marki typu Clearaudio, czy Transrotor. Zresztą mój gramofon Clearaudio Emotion ma podobny system montowania (stawiania) silnika w wyciętym fragmencie plinty, nie ma jednak adsorbera - stoi "luźno" w okrągłym wycięciu. W przypadku Fonica F-600 gumowy adsorber na silniku można ewentualnie zdjąć i wstawić silnik bez bezpośredniego łączenia go z "ciałem" podstawy gramofonu. Wiele firm decyduje się na to, by stawiać silnik w pewnym dystansie od plinty – raz, że eliminuje się prawie całkowicie wibracje, a dwa, że w ten sposób możliwa jest regulacja naciągu paska napędowego. To taka dygresja.
Wracając do budowy. Sterownik silnika zaopatrzony jest w
generator kwarcowy o wysokiej precyzji działania zapewniający idealną prędkość
obrotową. Kontroler silnika zasilany jest dedykowanym zasilaczem impulsowym.
Tu, z pewnością, przydałby się lekki apgrejd o lepszej jakości zasilacz.
Ramię nie jest zamontowane bezpośrednio na plincie, lecz na
obrotowym mosiężnym pierścieniu zintegrowanym ze stalową podstawą ramienia. Zastosowano słynne ramię brytyjskiej firmy Rega model RB-300, który zdobył wielkie uznanie na
całym świecie, a także wiele nagród. Ramię to, Rega sprzedała (od 1983 roku) w
oszałamiającej ilości 400 000 sztuk; obecnie jest produkowany kolejna jego
generacja o symbolu RB-303. RB zaś to skrót od Rega Britain.
W związku z tym, że Rega RB-300 nie ma możliwości regulacji
VTA (wysokości ramienia nad talerzem) konstruktorzy Audio-Fonica zdecydowali
się umieścić je na obrotowym pierścieniu, który obracany w lewo lub w prawo
zmienia wysokość przymocowanego do niego ramienia. Rozsądna aplikacja, bo
przecież płyty winylowe mają bardzo zróżnicowaną grubość – a tu regulacji VTA
można dokonywać nawet podczas odtwarzania winylu. Takie rozwiązanie umożliwia
też zastosowanie zróżnicowanych wkładek gramofonowych.
Jak można przeczytać w materiałach reklamowych, odwrócone
łożysko ślizgowe zostało skonstruowane bezpośrednio w Fonice, co zresztą
patrząc na profil działalności firmy-matki, czyli Complex Holding, wydaje się
naturalne. Łoże łożyska wykonane jest z mosiądzu, na zewnątrz (na końcu
trzpienia) znajduje się kulka z dwutlenku cyrkonu, czyli materiału o twardości
porównywalnej z diamentem. Na niej ślizga się mosiężny walec ze wystającym
szpindlem, na który (na walec) nasadzony jest ciężki, dość gruby talerz z
czarnego akrylu. Mechanizm ten jest precyzyjnie dopracowany, niezwykle ściśle
przylegający i bez śladów luzów. By nasadzić walec dźwigający talerz (a
posmarowany smarem) trzeba mocno go docisnąć. Super robota!
Na szpindel (i oczywiście obracającą się płytę winylową)
nakłada się ciężki docisk wykonany z toczonego kawałka mosiądzu (masa około
kilograma), na którego wierzchu wmontowano małą poziomicę w formie okrągłej
libelli z pęcherzykiem powietrza. Z boku docisku znajdują się dwa gumowe ringi.
Z prawego tyłu gramofonu przykręcono mosiężny blok, na
którym znajdują się wyprowadzenia sygnału (złocone gniazda RCA) oraz zacisk
uziemienia, także złocony.
Z przodu plinty przyklejona jest mosiężna tabliczka z logo
„Fonica”.
Montaż i ustawienie Fonica F-600 są niezwykle łatwe i
intuicyjne – instrukcja jest tu zbędna. Moje słowa także.
Generalnie, kiedy popatrzeć z bliska na gramofon Fonica
F-600, to widać solidne urządzanie, świetnie zaprojektowane i precyzyjnie
wykonane. Czuć tu dużą wiedzę i rzetelną inżynierską podbudowę, nabyte
doświadczenie oraz know-how. Trudno wręcz uwierzyć, że tak nagle,
niespodziewanie na rynku pojawiła się tak dojrzała konstrukcja. Brawo.
Design F-600 określiłbym jako „gabinetowy”, bo na pewno
świetnie będzie komponował się we wnętrzach stylowych – skórzane fotele, antyczne meble, płonący kominek i dym cygar w powietrzu, a na ścianach portrety przodków. Na pewno Fonica nie reprezentuje wzornictwa nowoczesnego, a raczej
stawia na tradycyjne, dostojne i „na bogato” efektowne. To styl bliski estetyce art nouveau i art déco.
Montaż i kalibracja wkładki London (Decca) Gold to czynność nieskomplikowana
Warunki testu
Jako gramofon porównawczy używałem Clearaudio Emotion,
zastosowane wkładki to Audio-Technica AT-F3/III (MC) oraz London (Decca) Gold
(MI). Gramofon stał na
ciężkiej platformie antywibracyjnej Rogoz-Audio 3SG40 (test TU). Zastosowany docisk płyty gramofonowej to Clearaudio Clever Clamp (test TU) oraz dedykowany Audio-Fonica.
Używane wzmacniacze to Hegel H100 (test TU) oraz Naim Nait XS (test TU), kolumny – Vienna Acoustics Mozart Grand oraz monitory Guru QM10two (test TU). Pomieszczenie o powierzchni około 30 m2, zaadaptowane akustycznie 10. panelami Vicoustic Wave Wood (test TU).
Używane wzmacniacze to Hegel H100 (test TU) oraz Naim Nait XS (test TU), kolumny – Vienna Acoustics Mozart Grand oraz monitory Guru QM10two (test TU). Pomieszczenie o powierzchni około 30 m2, zaadaptowane akustycznie 10. panelami Vicoustic Wave Wood (test TU).
Oba gramofony (testowany i odniesienia) były podłączone do tego samego przedwzmacniacza gramofonowego – PreAmplifikator II (test TU), do którego można przyłączyć jednocześnie jeden gramofon z wkładką MM i jeden z wkładką MC. Przedwzmacniacz ten ma również dwie pary wyjść, w związku z tym oba gramofony były podłączane wspólnie do jednego wzmacniacza lub do dwóch. Przy pomocy selektora wejść w PreAmplifikatorze II swobodnie dokonywałem wyboru źródła sygnału danego gramofonu.
Wkładka gramofonowa London (Decca) Gold
To wyjątkowa wkładka. Nie kwalifikuje się ani do grupy z
ruchomym magnesem (MM), ani do grupy z ruchomą cewką (MC), a do osobnej zwanej
„Moving Iron” (MI). Tu ramię igły nie ma wspornika (wysięgnika przenoszącego
drgania) w typowym rozumieniu, a przylega bezpośrednio do dwóch cienkich
statywów magnetycznych osadzonych (wyprowadzonych) na dole wkładki wykonanej ze
stopu aktywnego magnetycznie. Drgania igły w związku z tym są dostarczane od
razu do magnesów, unika się problemów związanych z zakłóceniami wspornika igły
po drodze. Taka koncepcja budowy ma zadanie polepszenie przejrzystości dźwięku,
wzrost dynamiki i większą separację kanałów.
Co ciekawe, wkładka London (Decca) Gold ma tradycyjne 4.
piny, lecz nietypowo ułożone – na dole rozczapierzone trzy i na górze jeden.
Ach, ci ekscentryczni Anglicy…
Firma London (Decca) wywodzi się wprost ze słynnej
brytyjskiej wytwórni płytowej Decca założonej w 1929 roku, lecz w związku z
prawami własnościowymi należącymi obecnie do koncernu Universal, nazwa Decca
pisana jest w nawiasie. Prowadzi ją i skutecznie rozwija od 25 lat John Wright
- dawny pracownik (mechanik precyzyjny) firmy Decca, która nie była
zainteresowana produkcją wkładek gramofonowych. Na szczęście pan Wright nadal
to robi. I to z powodzeniem, trzeba dodać, bo jego wkładki cieszą się wręcz
kultem w środowisku audiofilów. Każda z nich ma swoją własną duszę,
poszczególne egzemplarze tego samego modelu mogą nieco się różnić dźwiękowo.
Mają sprzeczną naturę, więc wymagają dużej uwagi i ostrożności przy konkretnej
aplikacji. Odpowiednio dobrane, powodują pełne uzależnienie słuchacza - w
skrócie, aczkolwiek dosłownie mówiąc.
Czytelnika zainteresowanego wkładkami London (Decca) odsyłam
na stronę polskiego dystrybutora firmy 300B Systemy High End TUTAJ,
gdzie zawarte są dokładne informacje na ich temat.
Dźwięk
Pierwsze wrażenie po uruchomieniu gramofonu jest bardzo
przyjemne – dźwięk jest gęsty (a nawet ciut mroczny), bogaty w detale, rozbudowany
i dynamiczny. Mocny, majestatyczny, ale i trochę przybliżony. Zaskakujący
dojrzałością przekazu oraz swoją obszernością, a także świetną panoramą
stereofoniczną. Jednak, kiedy dłużej posłuchać gramofonu, staje się jasne, że
gra nieco górą, bo ten zakres jest bardzo eksponowany, a także ma ograniczoną
scenę w głąb, przekaz jest lekko „zdystansowany”. Nie jest to zarzut, a jedynie
stwierdzenie faktu, obserwacja.
Wydaje mi się, że ceną kompromisu pomiędzy komunikatywnością
średnicy, a jej selektywnością była właśnie dodatkowa ekspozycja sopranów, by
zwiększyć poczucie detaliczności. Na pewną bardzo mocną stroną Fonica F-600
jest niezwykle rozbudowany, pulsujący i plastyczny bas, który występuje w wielu
stanach skupienia, lecz zawsze jest żwawy i sprężysty, bez śladów ospałości –
doskonale rytmiczny, z timingiem. Zsynchronizowany z pozostałymi zakresami, niewysuwający
się przed szereg – zdyscyplinowany.
Jak już napisałem, średnie tony są komunikatywne,
przejrzyste i dobrze zróżnicowane. Kolorowe. Wokale na gramofonie z Łodzi
brzmią bajecznie, choć niektóre głoski (szczególnie ustne szczelinowe i drżące)
czasami uciekają uwadze. Średnica jest odczuwana jako bliska, bo wyoblona w
stronę słuchacza, a przez to przejrzysta i jasna, lecz w związku z tym, trochę
spłaszczona, z ograniczoną głębią pozorną.
Wysokie tony, są bardzo wyraźne, dobrze zróżnicowane,
precyzyjnie osadzone w przestrzeni, aczkolwiek często się odbierane mocniej niż
pozostałe zakresy, wybijające się na przód. Dzięki temu słyszalnych jest
mnóstwo czyneli, pacnięć w blachy, mikro-tonów przynależących do tej skali, ale
też wokale mają niekiedy tendencję do akcentowania syblilantów, uwypuklania głosek syczących. Sugestywna
czytelność i barwa głosów ludzkich jednak jest wyborna, aczkolwiek ich naturalność
częstokroć spychana jest do defensywy. Mi to zjawisko nie przeszkadzało, a
nawet szybko je polubiłem, o czym za chwilę.
Warto w tym miejscu podkreślić, że gramofon z Łodzi ładnie
ukrywa trzaski płyt, a przynajmniej są one mało słyszalne, dobrze zamaskowane,
w związku z czym komfort odsłuchów jest na wysokim poziomie satysfakcji.
Kiedy bym dalej tak analizował poszczególne zakresy i
podzakresy, dokładnie sprawdzał ich zawartość i jakość, przesiewał przez sito
ucha, to Drogi Czytelnik mógłby fałszywie pomyśleć, odnieść wrażenie, że mam
złe zdanie o gramofonie Fonica F-600, bo czepiam się a to „szeleszczących”
wokali, wytykam przybliżoną średnicę, czy krytykuję jego zdystansowany, lecz
gęsty, masywny styl gry. Spróbuję, więc posłużyć się odniesieniem muzycznym,
porównaniem na ogólny dźwięk opisywanego gramofonu, które, mam nadzieję, wiele
wyjaśni.
Każdy utwór muzyczny pisany jest przez kompozytora na zespół
instrumentów (za wyjątkiem tych solowych, naturalnie), grupę wokalistów, głos i
orkiestrę, etc. Innymi słowy, w przekazie dźwiękowym nie o to chodzi, by
słuchać pojedyncze instrumenty, ale całościowo orkiestrę, zespół, czyli grupę dźwięków,
wśród których oczywiście każdy pojedynczy da się wyodrębnić i zlokalizować.
Muzykę komponuję się dla orkiestry, a poszczególne jej elementy powinny być
jedynie częścią większej, spójnej całości, a nie słuchane osobno.
Nie inaczej jest w Fonica F-600 – jego dźwięk wzięty
(słuchany) w całości jest koherentny, brzmiący porywająco, energetycznie i
wiarygodnie. Jest wystarczająco detaliczny, z wyborną (i dociążoną) podstawą
basową, na której mocno spoczywają inne zakresy. A te są dobrze czytelne,
namacalne i plastyczne. Ogólny dźwięk F-600 jest po prostu dobrze
zaprojektowany, solidnie zbudowany, a dzięki temu słucha się go z
przyjemnością, z dużą satysfakcją obcowania z rasowym przekazem. Choć, gdy
analizować dokładnie poszczególne składowe dźwięku, to można tu i ówdzie mieć
kilka uwag.
Zakończenie
Podsumowując napiszę, że gramofon Fonica F-600 to produkt
kompletny – racjonalnie i solidnie skonstruowany, oferujący dojrzały dźwięk o
wielu wybitnych cechach – takich jak doskonała stereofonia, piękna barwa (szczególnie
wokali) czy reprodukcja niskich tonów. Tak, ten gramofon na swój indywidualny
styl, który nadaje mu wyjątkowy osobisty czar. Piszącemu te słowa, przekaz
gramofonu zapewnił dużo radości z odsłuchów, bo szybko można przyzwyczaić się
do jego zdystansowanego, aczkolwiek finezyjnego sposobu grania gęstą,
plastyczną średnicą, przy jednoczesnym braku pogłębionej analizy. Ten styl
łatwo podsumować sformułowaniami - elegancka klasyka lub dostojna maniera
harmonii. Mnie to przekonuje.
Gramofon Fonica F-600 swoją muzykalną osobowością, a także dostojnym, lecz wyrafinowanym designem idealnie
wpasuje się do gabinetu lub biblioteki dżentelmena z duszą artysty.
Od siebie jeszcze dodam, że bardzo cieszę się, że pojawiła się Polsce
idea wskrzeszenia produkcji gramofonów, która przecież nie wzięła się z próżni
i z niczego. Za projektem „Fonica” stoi kilku zapaleńców, fascynatów techniką
analogową (a szczególnie oczywiście, pan Radosław Łodziato - prezes Audio-Fonica), którzy mieli wystarczająco dużo wiedzy, determinacji i energii (oraz
pieniędzy), by przedsięwzięcie to doprowadzić do końca, czyli do narodzin
pierwszych dwóch modeli gramofonów: F-600 i F-800, a w kolejce do premiery
czekają już następne dwa. Będę kibicował Audio-Fonice, która, mam nadzieję,
stanie się z czasem polskim odpowiednikiem firmy Pro-Ject, a może nawet
Clearaudio? Kto wie!?
Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Naim Nait XS (test TU) oraz Hegel H100 (test TU),
Odtwarzacze płyt CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO oraz Naim CD5 XS (test TU),
Gramofon: Clearaudio Emotion,
Wkładki Gramofonowe: Audio-Technica AT-F3/III (test TU) oraz London (Decca) Gold,
Przedwzmacniacz gramofonowy: PreAmplifikator II (test TU),
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand oraz Guru QM10two (test TU).
Okablowanie: interkonekty, przewody zasilające i głośnikowe Audiomica Laboratory oraz interkonekt Signature Ear Stream.
Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (test TU), podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, docisk gramofonowy Clearaudio Clever Clamp (test TU), a także Dust Caps RCA firmy Sevenrods (test TU).
Odtwarzacze płyt CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO oraz Naim CD5 XS (test TU),
Gramofon: Clearaudio Emotion,
Wkładki Gramofonowe: Audio-Technica AT-F3/III (test TU) oraz London (Decca) Gold,
Przedwzmacniacz gramofonowy: PreAmplifikator II (test TU),
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand oraz Guru QM10two (test TU).
Okablowanie: interkonekty, przewody zasilające i głośnikowe Audiomica Laboratory oraz interkonekt Signature Ear Stream.
Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (test TU), podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, docisk gramofonowy Clearaudio Clever Clamp (test TU), a także Dust Caps RCA firmy Sevenrods (test TU).
Dane techniczne
Dostępne na stronie Audio-Fonica TUTAJ.
Dostępne na stronie Audio-Fonica TUTAJ.
Piękna rzecz ten gramofo i nie powiem że artykuł bardzo wyczerpujący lecz osobiście wole słuchać muzykę ze swojego stereo http://www.avstore.pl/pioneer-vsx-422-amplituner-5-1.html niż z dawnych płyt.
OdpowiedzUsuńNa szczęście, każdy może słuchać muzyki na czym lubi :)
OdpowiedzUsuń