Wstęp, czyli
kilka słów o Cyrus Audio
Firma Cyrus Audio jest na wskroś, do cna
brytyjska. Zarówno pod względem nietypowego (ekscentrycznego) wyglądu produktów (o czym szerzej później),
dziwnych wymiarów jak na produkowane urządzenia hi-fi, niecodziennych
zastosowanych rozwiązań technicznych. Jest oryginalna, tak jak jest każdy
Brytyjczyk, a ten zazwyczaj ma swój ekstrawagancki styl i urok, ale często
odmienny od kanonów kontynentalnych.
Jednak Cyrus ma także i inną cechę charakterystyczną dla sprzętu hi-fi z
Wysp: niebanalnie ciekawy dźwięk! Nie inaczej jest i w przypadku wzmacniacza
zintegrowanego Cyrus 6a.
Marka Cyrus
powstała w 1984 roku założona z myślą o produkowaniu wzmacniaczy do kolumn Mission (już wcześniej tu wytwarzanych).
Stąd początkowo nazywała się Cyrus Mission, lecz w miarę upływu czasu wyewoluowała
do samodzielnego szyldu. Firma podbiła szturmem świat audio, zawojowała liczne
serca (i uszy) audiofilów, stała się synonimem brytyjskiego dźwięku i jakości.
Dziś ma wielu oddanych fanów, swoje kluby (TUTAJ), zloty, etc. Obok urządzeń Cyrus nie można przejść obojętnie, bo
wszystkie mają bardzo charakterystyczny projekt obudowy, bardzo zbliżony
wizualnie do siebie i mało odbiegający od pierwowzorów z lat 80-tych XX wieku.
To, co szokuje niezaznajomione osoby z marką Cyrus, to fakt, że firma wszystkie
swoje sprzęty „pakuje” w małą, kompaktową obudowę. Niezależnie, czy to jest
odtwarzacz CD, wzmacniacz, czy końcówka mocy – rozmiar jest ten sam: 7 x 22 x
36 cm (lub bardzo podobny). Wydaje się, że ma się do czynienia z zabawką, a nie
z dojrzałym hi-fi. To jednak jedynie pozory, bo Cyrus potrafi niejednego zadziwić
wytrawnym dźwiękiem.
Cyrus 6a został
wypożyczony z salonu audio Premium Sound w Gdańsku.
Wrażenia ogólne
Rozmiarami Cyrus
6a przypomina rozmiarami inny brytyjski wzmacniacz – Rega Brio R (test TU). Jednak w Brio
R front wykonany jest z akrylu, natomiast u Cyrusa cała obudowa to gruby,
solidny odlewany (!) metal. Lekko chropowaty na powierzchni. Z przodu umieszczono dość duży
wyświetlacz LCD podświetlany na żółto, na którym ukazywana jest skala
wzmocnienia, wybrane źródło i inne komunikaty. Co istotne, użytkownik sam
programuje (nadaje nazwy) poszczególnym wybranym pozycjom źródeł. W tym celu
należy użyć gałki znajdującej się po prawej stronie frontu. Kręcąc i naciskając
gałkę wybiera się odpowiednie opcje. Nigdy nie spotkałem się z taką funkcją
nadawania nazw poszczególnym źródłom. Na panelu przednim są też przyciski
służące do aktywowania drugiej strefy, wyciszania (mute) oraz przełączenia
urządzenia na tryb wzmacniacza słuchawkowego.
Tył (niewielki
przecież) zajmuje cała gęstwina wejść i wyjść. Ich ilość jest imponująca mając
na uwadze szczupłość miejsca: 10. par RCA, 4. pary głośnikowych, sieciowe, słuchawkowe
(tak, to nie pomyłka - słuchawki podpina się z tyłu!), a także 6. zaślepek
gniazd do służących do rozbudowy sprzętu.
Jak wygląda Cyrus
6a można zobaczyć na zdjęciach. Trudno go jednoznacznie oceniać pod tym
względem – ma taki projekt, jaki ma. Jest bardzo konserwatywny, bo od początku
istnienia Cyrys produkuje urządzenia w takiej samej, a nie innej stylistyce,
która albo może się podobać lub nie. Mi podoba się taka surowość, czy
oszczędność wizualna. Minimalizm.
Zrzut ze strony Deezer.pl
Dźwięk
Cyrus 6a ma małe
wymiary, niedużą masę (4 kg), dysponuje też dość umiarkowaną mocą 2 x 40 Wat
przy obciążeniu kolumn 8 Ohm i 2 x 50 Wat przy 4 Ohm. W związku z tym, trudno po nim
spodziewać się wulkanów energii, czy wybuchowej dynamiki. I rzeczywiście, 6a
gra spokojnym dźwiękiem, ale bardzo równym. Pięknie gęstym, o wysokim stężeniu nut
i muzyki (o ile takiego sformułowania można użyć). Nie jest to przekaz neutralny,
jest zabarwiony lekkim analogowym „ciepełkiem” typowym dla wielu brytyjskich
konstrukcji (np. Naim, czy Linn). Dzięki temu, wzmacniacz brzmi bardzo
plastycznie, wręcz namacalnie. Pysznie i relaksująco. Nie jest jednak ani
powolny, ani nie skory do głośniejszego grania. Dobrze przekazuje nagłe skoki
dynamiki, choć nie robi tego z mocą torpedowca, a elegancko, harmonicznie i
dostojnie. Cyrus 6a jest mistrzem nastroju i melodyjności – to są jego
najsilniejsze strony. Ponadto, bardzo ładnie buduje przestrzeń – ta
stereofonicznie jest bez skazy, lecz scena nie jest zbyt głęboka. Preferowane
są przednie plany, a dźwięki mają niezwykle dokładnie obrysowane krawędzie i są
nasycone, skupione. Mają dużą masę właściwą, ciężar – dzięki czemu przekaz jest
wyraźny i namacalny. Obecny rzeczywiście.
Trzeba mieć na
uwadze, że Cyrus 6a to wzmacniacz z zakresu „entry level”, więc jego ogólny dźwięk w
wartościach bezwzględnych skali audio-stereo leży gdzieś na niższych pułapach,
lecz i tak jest wysokiego gatunku. Oczywiście, za większe pieniądze można mieć
wyższej klasy dźwięk, ale ten z 6a jest na tyle rasowy i dobrze skomponowany,
że piszącemu te słowa bardzo przypadł do gustu. Cyrus nie ma mocnego, obfitego
basu, nie jest też specjalnie rozdzielczy, nie czaruje wibrującymi pogłosami.
Nie jest za to nijaki, czy nudny. Ma piękny charakter (styl) gry – czarujący i
pełny. Zaskakująco duży jak na tak małe rozmiary wzmacniacza.
Cyrus 6a
podłączałem do kilku par kolumn: podłogowych Vienna Acoustics Mozart Grand i
Pylon Topaz 15 (test TU) oraz monitorów Studio 16 Hertz Canto Two oraz Canto Three.
Najbardziej podobało mi się zestawienie z Canto Three. Te głośniki mają cechę
grania dużym sprężystym dźwiękiem, łatwo rozpraszanym w powietrzu,
dystrybuowania wysokiego ciśnienia akustycznego, a przy tym sporo kultury i
muzykalności. Są szybkie i mocne, choć to przecież monitory. Dlatego pierwszorzędnie
zgrały się z brytyjskim wzmacniaczem – synergicznie, czyli dla wspólnego dobra
połączyły swoje najlepsze cechy i wydobyły z dźwięku więcej dobroci, niż
osobno. Zapewniając wiele pozytywnych emocji odsłuchowych.
Szczerze mówiąc,
najwięcej frajdy sprawiło mi połączenie Cyrus 6a wraz ze wspomnianymi monitorami Studio 16
Hertz Canto Three oraz z …iPadem 3 Apple (TU), z którego „puszczałem” muzykę z serwisu
steamingowego Deezer (jakości 320 kb/sek) przez przetwornik c/a oraz
nadajnik/odbiornik bezprzewodowy NuForce Air DAC (TU). Rewelacja - z takim systemem
mógłbym spędzić resztę życia na jakiejś bezludnej wyspie. Fajny, bezpretensjonalny
dźwięk, nasycony muzyką w naturalny sposób i tętniący życiem. Sugestywny i
ekspresyjny, aczkolwiek lekko pluszowy. A do tego ta niesamowita łatwość (i
bogactwo) wybierania całych albumów lub pojedynczych nagrań z gigantycznych zasobów streamingu.
Cyrus 6a to także
pełnoprawny wzmacniacz słuchawkowy. Lecz, jak napisałem wcześniej, wejście
słuchawkowe (na mały jack) umieszczone jest z tyłu – mało ergonomiczne
rozwiązanie. Brzmienie jest szybkie, zdrowe – intensywnie barwne, choć
niepogłębione. Mniej rozdzielcze, ale za to obfite.
Podsumowanie
1. Model Cyrus 6a to
podstawowy wzmacniacz w firmowej ofercie. Wąska skrzynka, design typowy dla
Cyrusa, solidne wykonanie, wysokiej klasy zastosowane materiały – w tym
wspaniale rozdzielczy wyświetlacz na froncie oraz masywna, gruba odlewana (!) obudowa.
2. Cyrus gra lekko
ocieplonym dźwiękiem, wybornie poukładanym w przestrzeni, nasyconym i pełnym.
Gęstym, bogatym. Nie jest zbyt dynamiczny, ale wystarczający do napędzenia wielu kolumn w rozsądnych granicach głośności. Zapewnia sugestywny przekaz,
który musi się podobać, choć nie jest ani rozdzielczy, ani spektakularny, ani
nawet naturalny. Jest przyjemny i angażujący totalnie narząd słuchu. Jest wspaniale
sensoryczny.
3. Rozsądna, zdrowa proporcja jakość/cena - kwota, którą trzeba zapłacić za 6a (niecałe 4000 zł) jest więcej niż uczciwa. Polecam.
Wykorzystywany sprzęt
Źródło cyfrowe nr 1: Musical Fidelity A1 CD-PRO oraz NuForce DAC-100 (test TU).
Źródło cyfrowe nr 2: iPad 3 Apple (test TU) wraz z NuForce Air DAC (test TU) i przystawka iTX SKAA (test TU).
Źródło analogowe: gramofon Clearaudio Emotion oraz przedwzmacniacz gramofonowy Ri-Audio PH-1 (test TU).
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Pylon Topaz 15 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Two oraz Studio 16 Hertz Canto Three.
Słuchawki: Sennheiser HD650 wraz z kablem Ear Stream (test TU).
Słuchawki: Sennheiser HD650 wraz z kablem Ear Stream (test TU).
Kable: różne Audiomica Laboratory oraz interkonekt Ear Stream SunRise i cyfrowy Ear Stream Digix3 (test TU), a także głośnikowe Equilibrum String i cyfrowe Belkin.
Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (test TU), zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps (test TU).
Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (test TU), zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps (test TU).
Dane techniczne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację