Wstęp
Wielokrotnie na łamach Stereo i Kolorowo opisywałem sprzęty
iFi Audio. Pierwszy raz było to w listopadzie 2013 roku, czyli już 3,5 roku
temu (był to DAC iFi nano iDAC USB i zasilacz iFi nano iUSB Power). Wówczas iFi
Audio dopiero raczkowało, rozwijało skrzydła i sondowało rynek. Dziś wiadomo,
że droga obrana przez zacną brytyjską Abbingdon Music Research powołania
spółki-córki koncentrującej się na rynku tzw. mobile-audio i computer-audio to
był strzał w dziesiątkę. iFi Audio wypuściło mnóstwo mini-wzmacniaczy słuchawkowych,
DACów, zasilaczy i rozmaitych akcesoriów pomagających uzyskać krystaliczny
dźwięk z urządzeń przenośnych i komputerów (choć iFi Audio równolegle konstruuje także
np. przedwzmacniacze gramofonowe).
Cały aktualny asortyment iFi Audio można znaleźć na polskiej
stronie TUTAJ. Zupełne
nowości w portfolio to DAC iFi iOne, iFi iDSD Black Label (z poprawionym
układem XBass+ i holografią 3D+), „przerywacz pętli uziemienia” iDefender USB 3.0, zewnętrzny zasilacz iPower, a także tytułowy DAC DSD iFi nano iDSD LE. LE, czyli Light
Edition.
Czytelnika bliżej zainteresowanego firmą iFi Audio odsyłam
do mojego wywiadu z Vincentem Lukiem – dyrektorem ds. marketingu. Czytaj TUTAJ.
Wrażenia ogólne i budowa
Niedawno opisywałem wzmacniacz słuchawkowy i DAC iFi nano
iDSD (czytaj TUTAJ).
Tytułowy iFi nano iDSD LE (Light Edition) to niejako jego „odchudzona” wersja,
jak zresztą mówi jego nazwa. Co odróżnia iDSD LE od iDSD? iDSD LE ma to same
wnętrzności jak wielokrotnie nagradzany iDSD, ale nie ma wyjścia SPDIF, wyboru
filtra cyfrowego i odtwarza sygnały do DSD128/PCM384. Co ciekawe wersja LE
dostarcza aż 1,5 Wat (!) na wyjście słuchawkowe, w porównaniu do wersji
standardowej 0,13 Watów. Pozostałe elementy obu urządzeń zdają się być
identyczne. Za wyjątkiem cen – iDSD to koszt 990 PLN, zaś iDSD LE – jedynie 649
PLN, co jest kwotą rewolucyjnie niską jak za tak zaawansowane urządzenie!
Sercem iDSD LE jest scalak Burr-Browna. Jak podaje iFi Audio, kość
ta pochodzi jeszcze sprzed fuzji z Texas Instruments. Została skonstruowana w całości
w Japonii. Co istotne, Nano iDSD LE potrafi grać w pełni natywnie (True Native®) co oznacza brak konwersji - PCM pozostaje PCM a DSD pozostaje DSD. To
przekłada się na brak utraty sygnału i powoduje, że plik muzyczny pozostaje
„Bit-Perfect”. To jest ważne, bo zapewnia najwyższą możliwą jakość dźwięku, bo
nie ma strat spowodowanych konwersją. Nano iDSD LE odtwarza formaty wysokiej rozdzielczości
do 384 kHz i DSD128.
Z kolei zegary użyte w iDSD LE, dostarczone przez AMR, są modułami zegara głównego, które są zgodne z wojskową specyfikacją kompensacji temperaturowej, co pozwala na uniknięcie niechcianych częstotliwości. Takie kryształy zegarowe zmniejszają ogólny szum i redukują jitter niemal całkowicie. Te zegary zostały zakupione u producenta telekomunikacyjnego, gdzie standardy są dużo ostrzejsze niż w sektorze przedsiębiorstw (gdzie zaopatruje się większość branży audio). Nano iDSD LE jest wyposażony w akumulator litowo-polimerowy, który pozwala na słuchanie muzyki do ośmiu godzin.
Z kolei zegary użyte w iDSD LE, dostarczone przez AMR, są modułami zegara głównego, które są zgodne z wojskową specyfikacją kompensacji temperaturowej, co pozwala na uniknięcie niechcianych częstotliwości. Takie kryształy zegarowe zmniejszają ogólny szum i redukują jitter niemal całkowicie. Te zegary zostały zakupione u producenta telekomunikacyjnego, gdzie standardy są dużo ostrzejsze niż w sektorze przedsiębiorstw (gdzie zaopatruje się większość branży audio). Nano iDSD LE jest wyposażony w akumulator litowo-polimerowy, który pozwala na słuchanie muzyki do ośmiu godzin.
Wypada napisać kilka słów na temat wyposażenie i powłoki
zewnętrznej iFi iDSD LE, choć nie ma tu za bardzo o czym pisać. DAC jest
dostarczany w tradycyjnym dla iFi Audio białym kartoniku – a w nim: DAC,
przewód USB (wysokiej jakości produkowany przez iFi Audio), cztery silikonowe
stopki, paski do przytroczenia smatrtfona i instrukcje. To wszystko.
Jeśli natomiast chodzi o wygląd zewnętrzny to iFi iDSD LE
wygląda jak …iFi. Czyli jak jakaś aluminiowa papierośnica z gniazdami RCA i
pokrętłem. Na froncie zamontowano aluminiowe mini-pokrętło głośności (i
jednocześnie włącznik sieciowy), gniazdo słuchawkowe 3,5 mm i parę gniazd
wyjściowych RCA. Z tyłu zaś znajduje się wejście USB. Na korpusie zainstalowano
jedną diodę, która zmienia barwę w zależności od częstotliwości sygnału
wejściowego. Dodatkowo dioda ta pali się na stałe lub pulsuje. Nic więcej nie ma do
opisywania.
Urządzenia Apple (MacBook, iPhone i iPad) automatycznie
współpracują z iDSD LE (iPhone i iPad wymagają adaptera przewodu Lightning do
USB), zaś środowisko Windows wymaga zainstalowania dodatkowych driverów (dostępnych
na stronie iFi Audio).
Dane techniczne
Formaty audio:
PCM 44.1 do 384 kHz/16 - 32 bit
DSD 2.8, 3.1, 5.6 i 6.2 MHz/1 bit
DXD 352.8, 384 kHz/24 bit
USB: Asynchroniczne USB 2.0 (32 bit/384 kHz)
Akumulator: Litowo-polimerowy 1000 mAh
Pobór mocy: < 1.5 W
Wymiary: 106 x 67 x 28 mm
Masa: 167 g (0.37 lbs)
Pudełko iDSD LE w otoczeniu iDefender USB 3.0 i iPower
Na froncie zamontowano parę wyjść RCA, gniazdo słuchawkowe 3,5 mm i pokrętło głośności
Aluminiowy korpus iDSD LE
Przewód Lighning to USB Camera Adapter jest niezbędny w przypadku współpracy z iPad lub iPhone Apple (na zdjęciu iPad Air 2)
Komputer to MacBook Apple Pro
Widoczne słuchawki to Final Audio Design Pandora Hope VI (jedne z moich aktualnych dwóch dyżurnych obok Fostex TH-610)
Gram z Tidal Master
Z prawego boku widoczny jest iFi iDefender USB 3.0 oraz wtyczka zasilacza iFi iPower
iDSD LE i słuchawki Fostex TH-610
Wrażenia dźwiękowe
Do testów używałem dwóch par słuchawek: Fostex TH-610 (test TU) oraz
Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU). Komputer to MacBook Apple Pro. Dodatkowo
używałem iPhone 6S i iPad Air 2 (wraz z kablem Lightning to USB Camera Adapter
Apple). Serwis streamingowy Tidal HiFi i Tidal Master. Porównawcze wzmacniacze słuchawkowe: Pioneer XDP-300R, Cayin iHA-6 (test TU), Fostex HP-A4BL (test TU) i Hegel H160. Ponadto stosowałem akcesoria iFi Audio: iDefender USB 3.0 i zasilacz iPower.
Producent określa w swych materiałach reklamowych iFi iDSD LE jako „kieszonkową rakietę” i szczerze zapewniam, że w takim sformułowaniu nie ma ani krzty przesady. Każdy, kto miał
styczność z urządzeniami iFi micro albo nano, wie że grają niczym małe bomby
atomowe, petardy i dynamit w jednym. To brzmienie na wskroś energetyczne,
masywne a równolegle soczyste i aksamitne. Dokładne i głębokie. Ultra-czyste i
nasączone muzyką niczym gąbka wodą. Nie inaczej jest w iFi iDSD LE.
Dźwięk iDSD LE charakteryzuje się ponadprzeciętnym
nasyceniem tonalnym, świetną plastycznością przyprawione doskonałym
rozciągnięciem, wyborną przestrzennością i zaskakująco daleką głębią. To
brzmienie z przyjemną i fizjologiczną barwą z wyraźnie odczuwalną nutą finezji
i ciepła. Ogół przekazu jest mięsisty i żyzny - lekkie, ale jednocześnie
masywne i sugestywne. Bajecznie kolorowe. Delikatesowe.
Dynamika jest więcej niż przyzwoita, zwłaszcza ta w skali mikro. Rytm jest prowadzony precyzyjnie i równo, symetrycznie. Subtelności są widzialne, selektywność jest wyraźna, nuty pełne i zwarte, a głębia warstw – odczuwalna. Tak jak wcześniej pisałem przy recenzji iDSD. Można z całym przekonaniem powiedzieć, że mały iDSD LE gra w manierze lub w duchu bardzo zaawansowanych (i drogich) urządzeń z pułapu high-fidelity. Ma w sobie ich styl i sznyt, sygnaturę i substancję, ale nie 100 procent odwzorowania. To niejako przybliżenie, albo duże podobieństwo, czy optymalizacja brzmienia high-end na potrzeby dźwięku budżetowego. Takie jego ukształtowanie, że muzyka brzmi bardzo rasowo i w pełni fizjologicznie. Organicznie do sześcianu.
Dynamika jest więcej niż przyzwoita, zwłaszcza ta w skali mikro. Rytm jest prowadzony precyzyjnie i równo, symetrycznie. Subtelności są widzialne, selektywność jest wyraźna, nuty pełne i zwarte, a głębia warstw – odczuwalna. Tak jak wcześniej pisałem przy recenzji iDSD. Można z całym przekonaniem powiedzieć, że mały iDSD LE gra w manierze lub w duchu bardzo zaawansowanych (i drogich) urządzeń z pułapu high-fidelity. Ma w sobie ich styl i sznyt, sygnaturę i substancję, ale nie 100 procent odwzorowania. To niejako przybliżenie, albo duże podobieństwo, czy optymalizacja brzmienia high-end na potrzeby dźwięku budżetowego. Takie jego ukształtowanie, że muzyka brzmi bardzo rasowo i w pełni fizjologicznie. Organicznie do sześcianu.
Ciekawą poprawę dźwięku w stronę większej czytelności przynosi dodatek firmowych iFi iDefender USB 3.0 oraz iFi iPower, ale o tych dwóch akcesoriach w połączeniu z iDSD LE więcej napiszę za kilka dni. Zapraszam.
Konkluzja
Mały iFi iDSD LE to hajendowy potwór w skórze budżetowego
baranka! Nie dość, że odtwarza nieomal wszystko (pliki PCM, DXD i DSD) i to z najgęstszych
formatów, to jeszcze czyni to w sposób nieprawdopodobnie pełny, soczysty i
energetyczny. To zaawansowanie dźwięku znane ze znacznie droższych urządzeń
hi-fi. A to wszystko we wprost dumpingowej cenie 649 PLN. Jestem pod dużym
wrażeniem iFi iDSD LE. Bomba!
Cena w Polsce – 649 PLN.
A jak wypada w porównaniu z Fostex HP-A4BL lub Chord Mojo? Dużo ostatnio DAC/wzmacniaczy z rewelacyjnymi opiniami. I bądź tu mądry.
OdpowiedzUsuńProszę zwrócić uwagę, że Fostex HP-A4BL lub Chord Mojo są ponad 3 x droższe od iFi nano iDSD LE...
OdpowiedzUsuńCzyli rozumiem ze lepiej kupić ten tańszy sprzet i jakościowo nie ustepuje temu droższemu? Jestem ciekawy jak wypada do tego nano iOne bo troszke brakuje mi tu podpięcia w jakiś sposób TV nawet kosztem wbudowanego wzmacniacza
OdpowiedzUsuńTak prosto i jednoznacznie to to nie jest. Choć w tym powyższym przypadku tanie, znaczy całkiem dobre...
OdpowiedzUsuńInaczej...mam arcam rdac czy kupno ifi to krok do przodu czy raczej w bok? :)
OdpowiedzUsuńW takim przypadku, to raczej do przodu, ale też trochę w bok :)
OdpowiedzUsuńSzukam czegoś do domu i na spacer do ultrasone hfi680.
OdpowiedzUsuńCzy to wlasnie idsd le?
Nie lubię ciemnego brzmienia i sybilacji ,reszta nie ma znaczenia.
Polecam.
OdpowiedzUsuńDzienks:)
OdpowiedzUsuńJak zakupię,a jeszcze chwilę to potrwa, podzielę się wrażeniami.
Mam pytanie czy wyjście RCA jest stałe czy ma regulowaną głośność?
OdpowiedzUsuńWaty się odmienia, tak samo jak metry i inne miary...
OdpowiedzUsuńSkoro się pisze do ludzi, to wypada o tym wiedzieć.
Dziękuję za uprzejme zwrócenie uwagi...
OdpowiedzUsuńMówisz że 1.5W a na spodzie urządzenia jest 120mW. Jak to jest?
OdpowiedzUsuńNiestety, nie pomogę. Ten test przeprowadzałem ponad pięć lat temu...
UsuńA ja pomogę. To są kompletne bzdury Panie dziennikarzu. To urządzenie posiada moc wyjściową 130mW.
Usuń1.5W to pobór prądu. Czyli cała ta recenzja jest6fo kitu.