Polpak

czwartek, 10 listopada 2011

Wzmacniacz słuchawkowy Moonlight Reference



Wstęp
Marka „Moonlight” to projekt i wykonanie serii wzmacniaczy słuchawkowych, który narodził się w umyśle  konstruktora – entuzjasty z Krakowa znanym na licznych forach audio pod pseudonimem – Majkel. Człowiek ten, w poszukiwaniu dźwięku idealnego skonstruował już wiele odmian „blasku księżyca” i ciągle je ulepsza, udoskonala, modyfikuje. Do moich rąk trafił model sygnowany nazwą Moonigth Reference.

Budowa
Moonlight nie jest wielki pod względem rozmiarów, bo sam wzmacniacz mierzy jedynie 78x120x43mm, a jego masa to około 600g. Do wzmacniacza dedykowany jest natomiast osobny dość duży (rozmiarami i masą większy od Moolighta) zasilacz zewnętrzny modyfikowany przez Majkela.

Obudowa Moonlight’a pomimo, że niewielka to wywiera bardzo pozytywne wrażenie solidności a sama jego skrzynka prezentuje się całkiem pozytywnie i w niczym nie przypomina produktów DIY, które czasami potrafią zaskoczyć pewnego rodzaju niedopracowaniem lub nadmierną surowością obudowy. U Moonlight’a tej cechy nie ma - jego metalowe pudełko jest solidnie skonstruowane, blachy dobrej jakości - świetnie dopasowane i poskręcane. Naprawdę, dobra robota. Przedni panel zajmuje niewielka ładna gałka potencjometru, która obraca się swobodnie, ale także i z lekkim oporem.  Obok umieszczono gniazdo słuchawkowe na tzw. duży jack – wygląda na takie z segmentu profesjonalnego. Po środku frontu znajduje się mała dioda sygnalizująca podłączenie do sieci. Dioda świeci bladoczerwonym światłem o niewielkim natężeniu. Na panelu tylnim znajdują się dwa złocone gniazda RCA, gniazdo sieciowe 12V oraz hebelkowy włącznik/wyłącznik sieciowy.






Wrażenia z odsłuchów
Na początek pozwoliłem sobie do odtwarzacza płyt CD Musical Fidelity A1 CD-Pro włożyć płytę trudną dla odtwarzaczy, bo niezbyt wzorowo zrealizowaną w studio nagrań w Dakarze w Senegalu, a zawierającą wysokiej próby materiał artystyczny. Ta płyta to Cheikh Lo „Ne la thiass” – Arpa/Radio Popolare. Wzmacniacz bez problemu poradził sobie z tym trudnym krążkiem – świetnie zogniskował poszczególnych afrykańskich muzyków, a ich instrumenty kapitalnie porozkładał w przestrzeni. Bas zfakturował i uporządkował, czyniąc go sprężystym i z mocnym bitem. Nota bene, muszę dodać, że takie wspaniałe "okrągłe" basy słyszałem jedynie na lampach EL34 w wyjściu słuchawkowym lampowej integry Yaqin MS-34D.  Wokal charyzmatycznego Cheikh’a wzmacniacz wyekstrahował z muzycznej gorącej magmy, czyniąc go wyraźnym i intensywnym, lecz w granicach normy. Naprawdę, byłem pod wrażeniem łatwości, z jaką Moonlight dokonywał dyspersji i koagulacji poszczególnych składowych, ich krystalizacji w trójwymiarze, niczym dobry elektrolit w roztworze koloidalnym. Przepraszam za te chemiczne dygresje.




Moonlight ma niewątpliwie wiele zalet, ale główną z nich jest szybkość jego dźwięku, bo ta cecha od razu zaskakuje słuchacza – szczególnie takiego, który jest przyzwyczajony do spokojnych wzmacniaczy lampowych. Przekaz wydobywający się z majkelowego urządzenia od razu atakuje przetworniki słuchawek, a czyni to w sposób tak naturalny i entazjustyczny, że wprost zadziwia. Ponadto, kolejną zaletą opisywanego sprzętu jest swobodność w reprodukcji dźwięku oraz jego pełnozakresowość -  przekaz świetnie opisują przymiotniki: niewymuszony, potoczysty, jędrny i całopasmowy, a także - przyjemny w barwie.

Wzmacniacz ładnie podkreśla średnicę – wokale podawane są precyzyjnie i dość blisko, bo są trochę wydestylowywane spośród instrumentów, które tworzą precyzyjnie poukładaną strukturę tła. To „wyostrzanie” wokali może być uznane przez niektórych słuchaczy za lekkie podkolorowanie, lecz ostatecznie jest to posunięcie sprawnie przeprowadzone i z korzyścią dla odbiorcy, choć trochę idące pod prąd tzw. naturalności.

Na płycie Bob Baldwin „Newurbanjazz.com” – Nu Groove Music/Sony głos wokalisty tworzy realną ułudę obecności obok nas - na wyciągnięcie ręki. Co ważne, nigdy nie jest przesadnie nachalny, a jedynie poprawnie wyeksplikowany – podany z optymalną emfazą, lecz bez krzykliwości. Basy schodzą dość nisko i tak i jak całość dźwięku są szybkie i pełne. Góra wysmakowana i właściwie rozdzielcza, niemiej jednak czasami tu i ówdzie czasami jakiś sybilant się pojawi, lecz ich ilość jest w granicach normy - bez przekraczania granicy, za którą jest już ostra natarczywość. Na płycie, oprócz wokali, bardzo podobał mi się sposób nasycenia muzyką uszu – wiarygodnie i zgodnie z gradientem przestrzennym – to znaczy, że głosy instrumentów i ich wybrzmienia ulokowane są trójwymiarowo i zawsze można je łatwo namierzyć/zlokalizować, wyobrazić sobie ich rozmiary oraz ustawienie. Taką holografię i stereofonię znam z konstrukcji typu klon Lehmannaudio Black Cube Linerar, czyli wzmacniacza tranzystorowego pracującego w czystej klasie A – w tym przypadku jest to Matrix M-Stage.

Mówiąc otwarcie, nie spodziewałem się po takim „maluchu” tak kolosalnego i dynamicznego dźwięku, który bez problemu wysterował wszystkie testowane słuchawki o różnorodnych opornościach.  Z Sennheiserami HD650 zdawał się być najbardziej „zaprzyjaźniony”, bo zapewnił im dużo pozytywnego drive’u czyniąc to z polotem i bez oznak przesterowania – nawet przy głośniejszych odsłuchach. Jednocześnie dostarczał odpowiednią ilość detali i świetną, przejrzystą stereofonię. Choć czasami przydałoby się więcej precyzji w  oddawaniu rozdzielczości dużych składów np. chórów lub orkiestry symfonicznej – nie jest to żaden zarzut a raczej dygresja, ponieważ wiele wzmacniaczy ma czasami kłopoty z wiernym oddaniem bardzo sproliferowanych nut i tonów. 

Sennheiser HD598 otrzymały sporo dynamiki podpartej dodatkowo głęboką i szeroką przestrzenią. Słuchawki te kapitalnie „zgrały się” z opisywanym urządzeniem dostarczając dużą dawkę satysfakcji z muzyki podawanej całkowicie bezwysiłkowo z dużą masą i namacalnością. Świetnie! Niemiej jednak, o całkowitej i ostatecznej finezji w uwypukalnaiu niektórych szczegółów nagrań należy zapomnieć, ponieważ HD598 z „majkelowym” wzmacniaczem nieco je gubią, co nie oznacza, że detaliczność jest słaba, a raczej, iż priorytetem jest tu ogólny nastój i emocje. I bardzo dobrze, że tak jest, bo mocniejsze gatunki muzyki w tym duecie także można bezproblemowo odbierać nawet przy ich dużej głośności – nie ma przykrej szklistej natarczywości. Ponadto, wydaje się, że ta wyżej wymieniona cecha „nieskupiania się” na  szczegółach, a na ogólnym wyrazie muzyki jest raczej przypisana endogennie słuchawkom HD598 a nie opisywanemu wzmacniaczowi.

Podsumowanie
Moolight Reference pomimo, że fizycznie mały „ciałem”, to swą wyrafinowaną muzykalną duszą jest wielki i  przy założeniu, że kosztuje około 1000zł jest doskonałym przykładem na to, że wysoka jakość dźwięku oraz solidna produkcja nie zawsze musi kosztować majątku. W urządzeniu tym muzykalność pozostaje w symbiozie z detalicznością, a ekspresyjność w zgodzie z naturalnością – co jest cechą typową dla sprzętu z wyższych pułapów cenowych, a nawet – znacznie wyższych. Oczywiście - jest to urządzenie typu DIY, ale swą referencyjną konstrukcją może zadziwić nie jeden tzw. sprzęt firmowy i jest ich groźnym rywalem w wielu aspektach.

Mam nadzieję, że konstruktor, czyli pan Michał aka Majkel - wreszcie zdecyduje się na założenie profesjonalnej firmy audio by nadać swoim urządzeniom audio wyższy status – mianowicie produktów firmowych. Moim zdaniem, zasługują one na to, bo, na przykładzie opisywanego słuchawkowca, mają w sobie wielki potencjał rozwojowy i są w stanie, przy optymalnych warunkach postępu, stać się realnym konkurentem nawet dla firmy RudiStor.

Konkludując, Moonlight Reference to wzmacniacz słuchawkowy rzetelnej klasy średniej audio przyjemny w odbiorze oraz dojrzały w przekazie - dostarczający zaawansowany i wyrafinowany dźwięk o ponadnormatywnej przestrzenności, świetnej żywej plastyczności oraz referencyjnych basach. Zalecany dla wszelkich oporności słuchawek.

Dane techniczne
- impedancja wejściowa = 10k Ohm
- impedancja wyjściowa dla 1kHz = 0.1 Ohm
- zwarciowy prąd wyjściowy na kanał = 500mA
- maksymalne napięcie wyjściowe = 3.5V RMS
- napięcie zasilania od 5 do 12V DC, zasilacz 12V w komplecie
- rozmiary wzmacniacza 78 x 120 x 43mm

Sprzęt użyty podczas testów
Odtwarzacz płyt CD: Musical Fidelity A1 CD-Pro
Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity X-CAN v.3, Matrix mini-i oraz Matrix M-Stage, a także wyjście słuchawkowe we wzmacniaczu Accuphase E-213
Kable: Belkin Pure AV, Acrolink 6N-A2200II jako IC oraz Van damme Clasic z wtykami PRO Neutrik jako przedłużacz słuchawkowy
Słuchawki: Sennheiser HD650, Sennheiser HD598, Tonsil Sd-426 oraz Grado SR-60

2 komentarze:

Komentarz będzie oczekiwać na moderację