Wstęp
Niezwykle ważnym i istotnym elementem toru gramofonowego jest
przedwzmacniacz gramofonowy. Jego towarzystwo może znacząco poprawić (lub,
niestety czasami pogorszyć) odtwarzany dźwięk z winyli, może być ostatecznym
szlifem eksplikującym zalety naszego gramofonu – stąd, czynności tej należy
poświęcić co najmniej tyle samo czasu i staranności jak wyborowi samego
gramofonu.
Firma Yaqin oprócz produkcji całego wachlarza wzmacniaczy lampowych wytwarza
także i przedwzmacniacze gramofonowe – są to modele MS-11B oraz MS-12B.
Ponieważ w moim głównym systemie (obok Accuphase E-213) gra obecnie Yaqin
MS-100B (z którego jestem więcej niż zadowolony) ostatecznie zdecydowałem się
na MS-12B, który jest nieco wizualnie podobny do MC-100B – stąd, w moim
mniemaniu, postawione one obok siebie na półce tworzą ładny komplet.
Budowa
Yaqin MS-12B optycznie nie jest jakimś wyjątkowym „pięknisiem” czy
elegantem, niemniej jednak w pełni spełnia kryteria pojęcia - „klasyczny
lampowy wygląd”, czyli jest to typowy, rasowy brzydal. Gdyby mu doprawić dwie pary
kółek mógłby udawać model badawczego pojazdu księżycowego. No, ale dość żartów –
trzeba opisać „Jacka”. Obudowa wykonana jest z grubych płyt szczotkowanego
aluminium i prezentuje się bardzo solidnie. Na frontowym panelu umieszczono
(analogicznie jak we wzmacniaczu Yaqin MS-100B) dwa wejścia RCA dla RIAA oraz
spory zacisk uziemienia, co nadaje urządzeniu nieco techniczny wygląd – surowy,
a nawet groźny. Przednia płyta na górze ma wycięte dwa „okienka”, przez które
można dostrzec cztery sterczące pionowo lampy w aluminiowych osłonach.
Zastosowane lampy elektronowe to podwójne triody małej mocy: para 12AX7 (ECC82)
oraz para 12AU7 (ECC83) produkcji chińskiej firmy Shuguang.
Regulatory znajdują się za wystającą przednią płytką – mamy tu metalową gałkę potencjometru umieszczonego centralnie oraz dwa przyciski, którymi dokonuje się selekcji trybu pracy urządzenia, które może pracować jako klasyczny przedwzmacniacz liniowy lub jako przedwzmacniacz gramofonowy zgodny z RIAA. Niebieska dioda sygnalizuje aktywną funkcje, tradycyjnie już dla „chińczyków” świecąca silnym i natarczywym niebieskim światłem. Tył górnej pokrywy okupuje duży i ciężki transformator zasilający, dodatkowo przykryty metalowym korpusem. Na panelu tylnym umieszczono gniazdo sieciowe EIC, parę wejść RCA, do których można podłączyć np. odtwarzacz płyt CD lub DVD, a zaraz obok dwie pary wyjść RCA – pierwsza o napięciu 0,25 Volt a druga 0,7 Volt.
Włącznik sieciowy zamontowano bardzo niefortunnie - głęboko na samym tyle lewego bocznego panelu – jeżeli sprzęt ten postawimy obok innego to wówczas włącznie/wyłączanie może być bardzo utrudnione, o ile nawet niemożliwe. Dziwna sprawa. Jedynym logicznym rozwiązaniem jest postawienie go w po lewej stronie, na półce ze swobodnym do niej dostępem.
Regulatory znajdują się za wystającą przednią płytką – mamy tu metalową gałkę potencjometru umieszczonego centralnie oraz dwa przyciski, którymi dokonuje się selekcji trybu pracy urządzenia, które może pracować jako klasyczny przedwzmacniacz liniowy lub jako przedwzmacniacz gramofonowy zgodny z RIAA. Niebieska dioda sygnalizuje aktywną funkcje, tradycyjnie już dla „chińczyków” świecąca silnym i natarczywym niebieskim światłem. Tył górnej pokrywy okupuje duży i ciężki transformator zasilający, dodatkowo przykryty metalowym korpusem. Na panelu tylnym umieszczono gniazdo sieciowe EIC, parę wejść RCA, do których można podłączyć np. odtwarzacz płyt CD lub DVD, a zaraz obok dwie pary wyjść RCA – pierwsza o napięciu 0,25 Volt a druga 0,7 Volt.
Włącznik sieciowy zamontowano bardzo niefortunnie - głęboko na samym tyle lewego bocznego panelu – jeżeli sprzęt ten postawimy obok innego to wówczas włącznie/wyłączanie może być bardzo utrudnione, o ile nawet niemożliwe. Dziwna sprawa. Jedynym logicznym rozwiązaniem jest postawienie go w po lewej stronie, na półce ze swobodnym do niej dostępem.
Test przeprowadziłem po kilkudniowym „wygrzaniu” przedwzmacniacza na
firmowych lampach Shuguang. Zastosowane okablowanie to interkonekty oraz
przewody głośnikowe firmy Belkin - model Belkin AV Silver Series.
Odsłuchy urządzeń przeprowadzałem po około 20 minutach od ich włączenia,
ponieważ oba wzmacniacze Yaqin potrzebują trochę czasu rozgrzewki zanim osiągną
pełnię swoich możliwości. Wykorzystywałem wyłącznie wyjście z gniazd RCA
oznaczonych „0,7V”. Yaqin MS-12B został wypożyczony ze sklepu Yaqin Polska
Odsłuch z gramofonem Clearaudio Emotion
Wcześniej napisałem, że Yaqin MS-12B jest z wyglądu „brzydalem’, ale
po włączeniu go w tor audio, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki,
natychmiast pięknieje, przepoczwarza się z gąsienicy w motyla – staje się
czarujący oraz romantyczny, bo od razu czuć, że jego dźwięk zdecydowanie jest z
„wyższej klasy”. Podczas odsłuchu płyty Jean-Michele Jarre „Equinoxe” -
Dreyfus/Polydor z 1978 roku poszczególne syntezatory są tak wyraźnie
gradiendowane na scenie, że słuchacz ulega dużej ułudzie obecności
(przebywania) na realnym koncercie – przestrzeń rysowana jest pewnie oraz
z dużym rozmachem, wielowarstwowo oraz wielopłaszczyznowo – zarówno w
kierunkach pionowych jak i poziomych. Bardzo przyjemnie dla uszu.
Mamy tu mocną dynamikę, skupioną i emocjonalną, a jednocześnie nie ma żadnej ostrości czy szklistości w przekazie. Do tego dochodzi fantastyczna przestrzeń, pełna niuansów i mikro-wybrzmień – całe mnóstwo detali! MS-12B ma bardzo miłą, bo naturalną barwę dźwięku – fizjologiczną. Osoby, które lubią lampową strukturę przekazu, czyli tę specyficzną gładkość oraz słodycz, na pewno będą w siódmym niebie, natomiast poszukiwacze laboratoryjnej dokładności i klinicznej precyzji mogą być nieco rozczarowani, bo opisywany Yaqin kreuje dźwięki precyzyjnie i świetnie je lokuje w przestrzeni, lecz zawsze pozostawia pewną lekką „mgiełkę” niedopowiedzenia. Dźwięk nigdy nie jest rzucany „na twarz”, ale pozostawiany kilka kroków przed słuchaczem, w lekkim eleganckim dystansie.
Mamy tu mocną dynamikę, skupioną i emocjonalną, a jednocześnie nie ma żadnej ostrości czy szklistości w przekazie. Do tego dochodzi fantastyczna przestrzeń, pełna niuansów i mikro-wybrzmień – całe mnóstwo detali! MS-12B ma bardzo miłą, bo naturalną barwę dźwięku – fizjologiczną. Osoby, które lubią lampową strukturę przekazu, czyli tę specyficzną gładkość oraz słodycz, na pewno będą w siódmym niebie, natomiast poszukiwacze laboratoryjnej dokładności i klinicznej precyzji mogą być nieco rozczarowani, bo opisywany Yaqin kreuje dźwięki precyzyjnie i świetnie je lokuje w przestrzeni, lecz zawsze pozostawia pewną lekką „mgiełkę” niedopowiedzenia. Dźwięk nigdy nie jest rzucany „na twarz”, ale pozostawiany kilka kroków przed słuchaczem, w lekkim eleganckim dystansie.
Na akrylowym talerzu Clearaudio „ląduje” winyl brazylijskiej wokalistki
Tania Maria „Love Explosion” – Concord Picante. Płyta pokazała dźwięk
transparentny i dokładny, poukładany. Głos wokalistki czysty i natchniony,
pozbawiony chropowatości. Pełny. Kontrabas trójwymiarowo zogniskowany w
przestrzeni o wyraźnie rozróżnialnych poszczególnych strunach i niezwykle nisko
schodzący, choć ogólny ciężar gatunkowy basu nie jest wielki, to jest
całkowicie zadowalający, bo wielowarstwowy. Średnie tony silnie nacechowane
pozytywnymi emocjami, co prawda nie skrajnymi, ale silnie zniuansowanymi –
poszczególne instrumenty wzorowo umieszczone na scenie i z tzw. „powietrzem”
dookoła, wzorowo odseparowane od siebie – nic niepotrzebnie nie nachodzi na
siebie. Perkusja dźwięczna i rytmiczna, membrany głośników bez zbędnej zwłoki
szybko oddają nuty zapisane na ścieżkach płyty, balans tonalny poprawny – bez
żadnych uwag.
Na koniec tej części muszę jeszcze napisać, że początkowo bałem się tzw.
przydźwięku, który to miał się wydobywać z tego urządzenia wg. kilku opisów w
sieci – w moim egzemplarzu nic takiego nie wystąpiło – cisza jak makiem zasiał.
Kilka słów porównania z „pre” Luxman E-200
Dla potrzeb testu pozwoliłem sobie podłączyć dla porównania równolegle dwa
przedwzmacniacze gramofonowe: Yaqin oraz Luxman E-200 jako punkt referencyjnego
odniesienia. Luxman E-200 jest urządzeniem skonstruowanym w oparciu o
tranzystory. W odróżnieniu od MS-12B jest prawdziwym elegantem – prezentuje
się bardzo okazale jest po prostu ładny - ale PT. Czytelników najbardziej
interesuje na pewno jego porównanie z Yaqinem, a więc do rzeczy. Na pewno
Luxman jest bardziej ergonomiczny od „chińczyka”, bo włącznik sieciowy znajduje
się na panelu przednim – poza tym można do niego podłączyć naraz dwa gramofony
(i za pomocą selektora korzystać z jednego lub drugiego) oraz użytkować wkładki
MC lub MM. Mamy tu także przełącznik mono/stereo. Powyższe funkcje czynią model
E-200 bardzo wszechstronnym urządzeniem. Wadą może być niestety tylko cena, bo
ta oscyluje około 6000 zł…
Luxman podłączony do gramofonu Clearaudio Emotion w miejsce przedwzmacniacza
Yaqin przynosi nieco inny charakter dźwieku. Od razu chcę zaznaczyć, że nie
jest to olbrzymi skok jakościowy, szokujący, czy przyprawiający o zawrót głowy.
Nie – jest to raczej różnica charakterów obu urządzeń, bo Yaqin, choć 6-7 x
tańszy to ostatecznie z porównania wychodzi „z tarczą” i bez kompleksów. Luxman
oferuje dźwięk nieco więcej rozproszony w przestrzeni, sproliferowany i
zdysocjowany - bardziej swobodnie i laminarnie napełniający pokój odsłuchowy
rasową muzyką, ale tzw. emocje w dźwiękach to jest już niezaprzeczalna
domena Yaqin’a, który tymi kompetencjami góruje.
Poza tym Luxman gra bardziej ofensywnie i ostrzej, dosadniej – co może być odbierane przez jako większa dokładność czy wierność przekazu, ale niekoniecznie wszystkim przypadając do gustu. Muszę przyznać, że musiałem osłuchać się długo z tym zjawiskiem, by je ostatecznie zaakceptować – natomiast Yaqin od razu i bezproblemowo wkradł się „w łaski” uszu. Choć zaoferował bardziej wąską stereofonię, nieco mniej detali, ale już niskie basy oraz wspaniała dosadność i wierność poszczególnych instrumentów była po stronie plusów „chińczyka” - struny gitar bardziej rozwibrowane, kontrabas finezyjniej zróżnicowany, a elektronika - plastyczniejsza.
Poza tym Luxman gra bardziej ofensywnie i ostrzej, dosadniej – co może być odbierane przez jako większa dokładność czy wierność przekazu, ale niekoniecznie wszystkim przypadając do gustu. Muszę przyznać, że musiałem osłuchać się długo z tym zjawiskiem, by je ostatecznie zaakceptować – natomiast Yaqin od razu i bezproblemowo wkradł się „w łaski” uszu. Choć zaoferował bardziej wąską stereofonię, nieco mniej detali, ale już niskie basy oraz wspaniała dosadność i wierność poszczególnych instrumentów była po stronie plusów „chińczyka” - struny gitar bardziej rozwibrowane, kontrabas finezyjniej zróżnicowany, a elektronika - plastyczniejsza.
Odsłuch z gramofonem Linn Sondek LP12 Majik
Przy tym zestawieniu dopiero w całości okazało się prawdziwe i pełne
znaczenie słowa „stereofonia” – jego rzeczywisty i autentyczny sens. Duet Yaqin
plus Linn wręcz poraża przestrzennością i „osadza” wszystkie instrumenty
niezwykle precyzyjnie na scenie. Bez żadnych wątpliwości można wręcz pokazać
palcem gdzie poszczególny muzyk siedzi/znajduje się przed nami. Wspaniała
sprawa! A tandem Yaqin + Linn czynią w to sposób całkowicie neutralny i
harmonijny. Linn tworzy jakąś szczególną synergię z „lampowcem” uzupełniając
się wzajemnie o cechy, których endogennie mają mniej, bo ich połączony dźwięk
jest jakby jaśniejszy i bardziej otwarty w sensie muzykalności, przy zachowaniu
dużej, aczkolwiek naturalnej rozdzielczości.
Wydaje się, że i głębia sceny jest większa (niż w poprzednim zestawieniu testowym) – jazzowy skład muzyków z płyty Aldo Romano „Ritual” (OWL Records – 1988) tworzy bardzo nasyconą strukturę – asocjację, konglomerat. Bardzo spójny i wiarygodny. Czysty i krystaliczny. Sygnatura basów pozostaje poddana specyficznej transformacji, którą można scharakteryzować jako energiczną i pełnopasmową – stanowi dla pozostałych częstotliwości namacalny/wyraźny fundament o świetnej i pulsującej rytmice oraz przyzwoitym żwawym timingu. Można pokusić się sformułowanie tezy o występowaniu nieomal idealnego basu, bo ma on wielką potęgę oraz niskie zejście. Średnica przekazywana jest więcej niż rzetelnie – brak tu natarczywości instrumentów lub zbytniej ostrości – słuchacz swobodnie skupia się całościowo na muzyce, jej barwie lub barwie poszczególnych instrumentów, a nie koncentruje się niepotrzebnie na śledzeniu surowych i odosobnionych wybrzmień lub zatomizowanych dźwięków. To co, jeszcze wyróżnia opisywany zestaw to szeroki zakres dynamiczny – duet Linn plus Yaqin ma w sobie konieczne pokłady subtelności oraz szczegółowości, ale kiedy zajdzie potrzeba potrafi bez problemu zagrać głośno i mocno – dosłownie oraz dobitnie.
Wydaje się, że i głębia sceny jest większa (niż w poprzednim zestawieniu testowym) – jazzowy skład muzyków z płyty Aldo Romano „Ritual” (OWL Records – 1988) tworzy bardzo nasyconą strukturę – asocjację, konglomerat. Bardzo spójny i wiarygodny. Czysty i krystaliczny. Sygnatura basów pozostaje poddana specyficznej transformacji, którą można scharakteryzować jako energiczną i pełnopasmową – stanowi dla pozostałych częstotliwości namacalny/wyraźny fundament o świetnej i pulsującej rytmice oraz przyzwoitym żwawym timingu. Można pokusić się sformułowanie tezy o występowaniu nieomal idealnego basu, bo ma on wielką potęgę oraz niskie zejście. Średnica przekazywana jest więcej niż rzetelnie – brak tu natarczywości instrumentów lub zbytniej ostrości – słuchacz swobodnie skupia się całościowo na muzyce, jej barwie lub barwie poszczególnych instrumentów, a nie koncentruje się niepotrzebnie na śledzeniu surowych i odosobnionych wybrzmień lub zatomizowanych dźwięków. To co, jeszcze wyróżnia opisywany zestaw to szeroki zakres dynamiczny – duet Linn plus Yaqin ma w sobie konieczne pokłady subtelności oraz szczegółowości, ale kiedy zajdzie potrzeba potrafi bez problemu zagrać głośno i mocno – dosłownie oraz dobitnie.
Płyta Carole King „Wrap Around Joy” - ODE Records pozwoliła w
pełni zademonstrować subtelność i gładkość wokalu amerykańskiej piosenkarki -
jego skomplikowaną konstrukcję i artykulację, naturalną głębię i
fascynujący ciepły klimat. Słuchacz ma realne wrażenie obecności artystki w
pomieszczeniu odsłuchowym – dźwięk jest bardzo przekonywujący w każdym wymiarze
- można go nazwać bliskim do referencyjnego pojęcia „high-end”.
Przedwzmacniacz Luxman E-200, w porównaniu do Yaqin'a, zagrał ogólnie w
sposób bardziej wysublimowany i dyskretny, ukazał więcej szczegółów nagrań
uprzestrzeniając przy tym scenę, a dokonał tego w sposób całkowicie naturalny
i niewymuszony. Luxman wydobywa na powierzchnię, to co najlepsze – niuansuje po
kolei wszelkie brzmienia i tony. Wiarygodnie i przekonywająco w każdym aspekcie
przekazu, bardziej plastycznie. Zaznaczam jednak, że te dwa urządzenia pomimo
różniącej je dużej proporcji cenowej (1:6) to w ich muzykalności nie
ma wielkiej dysproporcji - oba kapitalnie radzą sobie z wydobywaniem z
gramofonów przekazu muzycznego najwyższej próby i dodatkowo, katalizują go by
utworzyć prawdziwą i emocjonalną ucztę dla uszu – dźwięk jest czysty i
swobodny, potoczysty oraz soczysty. Luxman wyraźnie lepiej radzi sobie
natomiast ze zjawiskami przestrzennymi, bardziej porządkuje scenę oraz
kategorycznie wyznacza miejsca instrumentom - robi to po mistrzowsku i zawsze
nieprawdopodobnie precyzyjnie. Mikrochirurgicznie.
Konfiguracje
Nie sprawdziło się połączenie dwóch "lamp" - pre Yaqin MS-12B oraz
intrgry Cary Audio CAD 300 SEI na 300B. Tu nałożyły się na siebie dwa
zdecydowane i dominujące charaktery systemów i każdy z nich pragnął narzucić
swoje brzmienie towarzyszowi. Wyszło z tego ograniczenie przestrzeni, gorsza
stereofonia oraz niejaka "mułowatość". Po zastąpieniu pre Yaqina
tranzystorowym Luxmanem E-200 lub Pro-Ject Phono Box SE II te powyższe
przypadłości ustępowały jak ręką odjął. Natomiast podłączone wspólnie do
gramofonu pre Yaqin oraz Yaqin MC-100B na lampach KT88 dobrze współpracowały i
czyniły to z wyraźną chęcią oraz korzyścią dla dźwięku. Dobra przestrzeń,
referencyjny nas, silne zróżnicowanie nut - klasa. I, "last but not
least" - zestaw MS-12B plus Accuphase E-213. Tu, jak wydaje się, oba
urządzenia uzupełniły wzajemnie niedomagania - E-213 "dostał"
lampowej ciepłoty i barwy oraz pulchniejszy i charakterny bas bez rozlazłości, a
Yaqin - szybkość i punktowość tranzystora. Połączenie to jest miłe i efektowne,
lecz nie efekciarskie - zdecydowanie może się podobać wielu słuchaczom i jako
takie warte polecenia osobom, które "boją się" jeszcze posiadać
wzmacniacz zintegrowany oparty o lampy, ale pragną mieć w systemie audio
"lampowy dźwięk".
Dodatek phono-stage Pro-Ject Phono Box SE II do obu gramofonów
przynosił wiele dobrego w dźwięku - świetną plastyczność panoramy oraz duże
nasycenie tonami wszelkiej kategorii, a także przyjemną homogeniczność dźwięku. Mniej skali mikro oraz ogólnej rozdzielczości niż Luxman i trochę
mniej energii oraz łatwości w przekazywaniu nastroju nagrań niż Yaqin (nawiasem
mówiąc, dość "przypadkowym bohaterem" powyższego testu okazał się być właśnie
Pro-Ject Phono Box SE II, który początkowo miał być to wyłącznie używany jako
tzw. punkt odniesienia średniego pułapu - zademonstrował się
on jako wielce wszechstronne i przyjemne urządzenie warte bliższej znajomości.
Wnioski
1. Yaqin MS-12B to udany przykład chińskiej konstrukcji,
która wyśmienicie wywiązuje się z funkcji przedwzmacniacza gramofonowego robiąc
to w sposób pełny, klarowny oraz nieomal referencyjny w swoim przedziale
cenowym, a może i nawet wyższym. Jako wartość dodana, urządzenie
wyposażone jest w przedwzmacniacz lampowy który można wykorzystać na przykład w
przypadku nie posiadania wzmacniacza lampowego - moim zdaniem, warto wypróbować
i tę funkcję. Polecany dla osób lubiących tzw. lampowy dźwięk, poszukiwacze
wybitnej analizy i klinicznej sterylności brzmienia mogą być nim nieco
sfrustrowani.
2. Testowany model najkorzystniej zademonstrował swoje
właściwości z zestawie z gramofonem Linn Sondek LP12 – wydaje się, że jest
to zestawienie na wskroś synergistyczne, pozwalające wydestylować to co w nich
najlepsze oraz wzmocnić, powiązać wspólne zalety. Linn plus Yaqin pokazały
najwięcej pozytywnych emocji zamieniając techniczną reprodukcję dźwięku w
prawdziwy i porywający spektakl. Z gramofonem Clearaudio Emotion także nie
zabrakło emocji, choć były one nieco mniej dosłowne/namacalne, ale nadal
wielkiego formatu – z szeroką i głęboką sceną i dobrym nasyceniem detalami oraz
gęstym basem o przyjemnej okrągłej strukturze oraz o finezyjnej
subtelności.
3. Bezpośrednie porównanie dwóch przedwzmacniaczy
gramofonowych: Yaqin MS-12B oraz Luxman E-200 przyniosło pewnego rodzaju
niespodziankę – Luxman zdecydowanie lepiej zagrał z lampą 300B wzmacniacza Cary
Audio, natomiast Yaqin dobrze zestroił się z lampą KT88, a z
tranzystorowym Accuphase E-213 było nieźle, lecz czasami brakowało
zniuansowania basu. Luxman zapewniał nagraniom więcej esencji przestrzennej i wyczuwalnych subtelności, natomiast Yaqin czarował
namacalnymi instrumentami, pięknym basem oraz grą pełną emocjonalnego i
słodkiego klimatu
4. Przy założeniu, że Yaqin MS-12B można kupić w granicach
700-800 zł uważam, że wzmacniacz ten, pomimo jego dość kontrowersyjnego wyglądu,
śmiało można nazwać rzetelnym i bez wad w tej cenie. Można pokusić się na
ewentualną wymianę lamp, co może przynieść dodatkowy progres jakościowy.
Konkluzja
Rozszerzając system audio o gramofon, nie przypuszczałem nawet, że dobór
przedwzmacniacza do niego może być tak trudny jak to się ostatecznie okazało.
Wzmacniacz lampowy jest bardzo "grymaśny" w stosunku do pre-ampu,
szczególnie lampowego - często wydaje się, że niektóre typy lamp
dwóch urządzeń przykro interferują między sobą, wzmacniają własne
zanieczyszczenia (błędy) i "śmieci" zapominając o zadaniu
głównym - graniu muzyki. Uwaga ta dotyczy szczególnie koegzystencji lamp
300B wzmacniacza oraz ECC82 i ECC83 pre-ampu. Potrzeba dużo
umiejętności, doświadczenia oraz przede wszystkim cierpliwości by te dwa układy
idealnie zestroić. Ale kiedy ta czynność uda się, to dźwięk staje się tak
wielce angażujący i przestrzenny jak ten "na żywo", prawdziwie
koncertowy.
Zakończenie
Ostatecznie Yaqin MS-12B wrócił do dystrybutora, a w moim systemie na stałe pozostał Pro-Ject Phono Box SE II...
Sprzęt użyty podczas testu
Wzmacniacze: Cary Audio CAD 300
SEI, Acccuphase E-213 oraz Yaqin MC-100B
Gramofony: Clearaudio Emotion
plus wkładka Clearaudio Aurum Classic Wood, Linn Sondek LP12 Majik z Linn
Adikt
Przedwzmacniacze gramofonowe: Luxman
E-200, Yaqin MS-12B, Pro-Ject Phono Box SE II oraz Rotel RC-03
Odtwarzacz płyt CD: Musical
Fidelity A1 CD-PRO plus Matrix mini-i DAC
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart
Grand
Witam,
OdpowiedzUsuńszukam przedwzmacniacza. Sprzęt który posiadam to PLX-1000 z wkładką Ortofon 2M Black, ampli Denon AVR-X2400H, kolumny Polk Audio s55. Na chwilę obecną mam przedwzmacniacz Cambridge Audio Azur 551P.
Do testów na weekend miałem Pro-Ject Tube Box S, podobał mi się dźwięk lampy ale zmiana nie była na tyle odczuwalna żeby go kupić. Co może Pan polecić do max. 2000 zł? Yaqin MS-12B? Podobała mi się również opinia iFi Audio iPhono2 ale troszeczkę przewyższa mój budżet no i to nie lampa - ale może warto. Z góry dziękuje za pomoc.
Pozdrawiam,
Mariusz
Polecam Sonus Oliva MM. iFi Phono 2 też, tym bardziej że teraz jest na niego promocja.
UsuńSonus jest niestety duży i brak miejsca dla niego. Ta promocja to gdzie? Mogę poprosić o linka na pocztę? wujas86@gmail.com
UsuńWitam zakupiłem na ślepo ten pre i jak myślicie najlepiej będzie go podłączyć do końcówki Rotela RB03? czy może jako bufor lampowy do RC03 i czy to możliwe?
OdpowiedzUsuńTo znowu ja:) pre gra już pod RB-03 i szczena opada nie mogę się oderwać od słuchania,z porównaniem do RC03 dźwięk jest spokojniejszy dużo więcej szczegółów cudowny wokal,bas,góra scena rozciąga się bardziej w głąb bez problemu mogę zlokalizować co gdzie i jak co w Rotelu RC-03 nie było takie oczywiste,dodam że nic nie brumi ani nie szumi:) polecam do tranzystorowej końcówki i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńPozdrowienia i udanych odsłuchów!
Witam. Jestem w trakcie wyboru przedwzmacniacza gramofonowego. Posiadam gramofon AT-LP5 z wkładką VM520EB, amplituner Yamaha RX-V685 oraz kolumny Indiana Line Diva 660. Proszę o sugestie przy wyborze przedwzmacniacza. Z góry dziękuję. Pozdrawiam Piotr
OdpowiedzUsuńPolecam Audiokultura Iskra 1
Usuń