Dwa zdjęcia ze strony Encore Design Ltd.
Wstęp
Po niedawnym teście zaskakująco dobrze grających słuchawek Encore RockMaster Live (czytaj test TUTAJ), przyszła kolej na następny produkt z Encore Design Ltd. Tym razem to Encore mDSD (zobacz TUTAJ), czyli mobilny USB DAC obsługujący pliki DSD i jednocześnie wzmacniacz słuchawkowy. Przetwornik c/a oparty jest na kościach SABRE ES9010K2M i XMOS, a to już poziom "nie w kij dmuchał". Jak widać na zdjęciach, body wykonane jest z aluminium. Na nim umieszczono dwa przyciski głośności i małą diodę. Z jednej strony znajduje się wtyk USB, a z drugiej gniazdo słuchawkowe 3,5 mm i równolegle gniazdo mini-Toslink. Encore mDSD jest produkowany przez firmę NuPrime, czyli pogrobowca amerykańskiego NuForce. Co istotne, za pomocą adaptera "Camera Connecting Kit" mDSD gra z dowolnym iPhone lub iPad. I to jest to!
Dlaczego piszę, że "to jest to"? Bo zawsze marzyłem o czymś małym i (ucziwie pisząc) stosunkowo tanim, co bezproblemowo będzie można podłączyć zarówno do komputera, jak i iPhone'a lub iPada - i to dobrze zagra (czytaj: przetworzy sygnał cyfrowy na analogowy) bez potrzeby instalacji dodatkowych sterowników, czy jakiś innych specjalnych zabiegów. A Encore mDSD wystarczy wetknąć w dowolne gniazdo USB komputera lub za pośrednictwem adaptera Apple do iPhone i iPad - i już - od razu zagra na maksimum możliwości i umiejętności, czyli z rozdzielczością do DSD 256 i do PCM 32/384. Super sprawa.
Wrażenia ogólne i budowa
W tym rozdziale za dużo nie ma co napisać, a już na pewno nie o powłoce cielesnej mDSD. Ot, mała czarna, metalowa (a dokładniej - aluminiowa) wydłużona kosteczka z wystajacym wtykiem USB. Taki większy pendrive. Z przeciwległej strony do wtyku USB znajduje się gniazdo słuchawkowe 3,5 mm współdzielone z wyjściem optycznym mini-Toslink (tak więc urządzenie może być także konwerterem USB - S/PDIF). Na jednym z boków umieszczono dwa niewielkie przyciski regulacji wzmocnienia siły głosu, a na obudowie - małą diodę. Świeci się na czerwono kiedy dostarczać sygnał PCM lub na niebiesko - DSD). Urządzenie jest bardzo estetycznie wykonane. Jest też ergonomiczne. Ma małą masę i jest małe, można wetknąć je do komputera jak typowy pendrive; można je nosić ze sobą (kiedy grać np. z iPhone'a). Bomba!
Dla porządku kilka słów o opakowaniu i wyposażeniu. mDSD dostarczany jest w niewielkim pudełeczku rozkładanym na cztery strony. Wewnątrz, pośród wyciętej gąbki, spoczywa DAC. Instrukcja obsługi wydrukowana jest na ...wewnętrznej stronie pudełka. Z kolei specywikacja techniczna wydrukowana jest na dolnej zewnętrznej części kartonika. Niczego więcej nie ma w pudełku. Minimalizm posunięty do granic.
Czym jest mDSD? Napisałem już we wstępie, ale powtórzę. To mobilny USB DAC obsługujący pliki DSD i jednocześnie wzmacniacz słuchawkowy. Przetwornik c/a oparty jest na kościach SABRE ES9010K2M i
XMOS. W związku z tym, że urządzenie wyposażone jest również w gniazdo S/PDIF mini-Toslink (współdzielone z gniazdem słuchawkowym), może także pełnić funkcję konwertera USB - S/PDIF. I to wszystko za mniej niż 500 PLN. Czy to nie jest rewelacja?
Jeśli chodzi natomiast o obsługę, podkreślając działanie ze sprzętami marki Apple. Jak powszechnie wiadomo, dużo przenośnych DACów (nie chcę tu nikogo przywoływać do tablicy) często ma problemy ze współpracą z iPadami i iPhone'ami. A to coś "pyka" i trzeszczy w sygnale, a to dźwięk przerywa i zawiesza się, albo sprzęt w ogóle odmawia posłuszeństwa, wyświetlając na ekranie komunikat: "przyłączone urządzenie pobiera zbyt dużo prądu". Tymczasem w mDSD wszystko bezproblemowo gra! Wystarczy przyłączyć przejściówkę "Camera Connection Kit" do DACa, a z drugiej strony słuchawki i nie ma żadnych, nawet najmniejszych problemów ani z sygnałem, ani z dźwiękiem. Warto jednak pamiętać o zaleceniu producenta, aby najpierw podłączyć słuchawki do DACa (i oczywiście ewentualny adapter), a dopiero taki komplet podłączać do konkretnego źródła.
Jedyny minus to to, że mDSD podłączony do iPhone (u mnie to model 6S) bardzo szybko "pożera" jego wewnętrzny prąd z baterii. W pełni naładowany iPhone zapewni odsłuchy na jakieś maksymalnie 4-5 godzin. Problem polega na tym, że równolegle podczas odsłuchów nie można ładować smatrtfona, bo gniazdo lightning jest zajęte przez Encore. iPad (tu Air 2) nie miał już tych problemów - dzielnie grał bez przerwy i z 8 - 10 godzin.
Kilka słów od dystrybutora Audiomagic.pl. "Ultrakompaktowy przetwornik cyfrowo-analogowy ze wzmacniaczem słuchawkowym Encore mDSD podnosi jakość muzyki z takich urządzeń jak smartphone, tablet czy komputer. mDSD obsługuje sygnał nadawany PCM a także natywnie DSD. Już od pierwszej chwili docenisz mobilność Encore mDSD. Niewielka, płaska, bez wystających elementów konstrukcja zapewni Ci wygodę podczas podróży. Odpowiednio zespolona, metalowa, mocna obudowana zapewnia wytrzymałość całego urządzenia. mDSD ma wyjście słuchawkowe dzielone z wyjściem optycznym, przez które będziemy mogli wysłać sygnał na zewnętrznego DAC'a. Możesz cieszyć się wzmocnionym pełną zakresowym dźwiękiem niezależnie od tego, z jakiego urządzenia słuchasz muzyki. Wzmacniacz jest kompatybilny z komputerem PC i OSX, a także że smartfonem posiadającym Androida i iOS. W domu, drodze do pracy, czy na urlopie - dobra jakość muzyki zawsze przy Tobie. Encore mDSD przyjmuje sygnał PCM i natywnie DSD. Obsługiwany bitrate dla PCM to 32-bit/384 kHz a DSD 256. Posiada także asynchroniczne wejście USB, z podwójnym zmniejszonym jitterem oraz filtrem nad próbkowania".
Specyfikacja techniczna
- Impedancja słuchawek: 30 - 300 Ohm
- Moc wyjściowa: 40 mW x 2
- Obsługiwane formaty: PCM 32/384, DSD 256
- Zasilanie: z gniazdka USB 5 V
- Masa: 29 gramy
- Wymiary: 60 (bez wtyku USB) x 30 x 10 mm.
Mini-opakowanie
Aluminiowe body!
mDSD to taki większy pendrive
Porównanie wielkości względem monety 5 PLN
Po lewej widoczne gniazdo współdzielone: mini-jack dla słuchawek i mini-Toslink (wyjście cyfrowe z DAC)
Dwa mini-przyciski regulujące natężenie głośności
"Camera Connection Kit" Apple jest niezbędny przy odsłuchach ze sprzętów przenośnych Apple
Czerwona dioda świadczy o doprowadzanym sygnale PCM
Słucham z iPad Air 2 - FAD Pandora Hope VI
iPhone 6S (z Tidal HiFi) >> adapter "Camera Connection Kit" >> Encore mDSD >> słuchawki FAD Pandora Hope VI
Słuchawki Meze 99 Neo
Tidal HiFi
Klika przykładów albumów słuchanych z iPad Air 2 via Tidal HiFi
Te same albumy słuchane z iPhone 6S z Tidal HiFi
Wrażenia dźwiękowe
Do Encore mDSD przypinałem następujące słuchawki: Meze 99 Neo, Fostex TH-610, Final Audio Design Pandora Hope VI, Encore RockMaster Live i MEE Audio Matrix 2. Wzmacniacze słuchawkowe i DAC: S.M.S.L. M7, Divaldi AMP-02, Pioneer U-05, Hegel H160 oraz iFi nano iOne. iPad Air 2, iPhone 6S i MacBook Pro. Muzyka - Tidal HiFi/Master MQA. Nie odtwarzałem plików DSD (bo nie za bardzo lubię). Nie testowałem mDSD jako osobny DAC.
Używałem mDSD przez ponad miesiąc - w domu, w podróży (w hotelach), w różnych środkach komunikacji. Głównie wpięty do iPhone 6S, czasem do iPad Air 2. Przez ten czas miałem dużo sposobności, aby zapoznać się z jego umiejętnościami dźwiękowymi. A te są niemałe. Ba! Są olbrzymie. Nie chcę pisać, że podczas jego odsłuchów szczęka opada, oczy wybiegają z orbit, czy mózg się gotuje, bo to nie o to chodzi. Napiszę inaczej. Dopóki nie zapoznałem się z mDSD wydawało mi się, że za naprawdę dobry mobilny dźwięk trzeba też dobrze zapłacić. Że trzeba kupić jakieś urządzenie za co najmniej 1 000 PLN (a lepiej jeszcze droższe), aby uzyskać w miarę audiofilskie brzmienie z urządzeń przenośnych typu smartfon. Tymczasem tu nie potrzeba ani "pomarańczowego" M2Tech, ani "czerwonego" Audioquest Dragonfly, ani nawet iFi nano iDSD (choć ten nieco odstaje w górę w tym towarzystwie).
Otóż by uzyskać pełny, żywy, bardzo nasycony i równolegle muzykalny i harmonijny dźwięk o wybitnych walorach jakościowych w zupełności wystarczy małe pudełeczko Encore mDSD. I piszę te słowa z pełną recenzencką odpowiedzialnością. mDSD jest po prostu w swojej cenie genialny dźwiękowo. Zresztą pod względem umiejętności wielo-formatowego odtwarzania także. Jestem pod gigantycznym wrażeniem! Żeby nie być gołosłownym: to 1) szerokopasmowy dźwięk z mocnym, wręcz motorycznym, basem, 2) żywą i bardzo zróżnicowaną średnicą, jak i z 3) wyrazistymi, doświetlonymi, sopranami. Organiczne, bardzo fizjologiczne granie charakterystyczne dla rasowych sprzętów klasy hi-fi.
Jeśli chodzi o mDSD przyłączony do "zwykłego" iPhone z zainstalowanym serwisem strumieniującym muzykę (przypomnę - u mnie to Tidal HiFi). Otóż mały Encore przenosi dźwięk z iPhone wprost do innego wymiaru rzeczywistości, w jakąś dźwiękową nadprzestrzeń, czy w jakiś inny fenomen. To wyższa szczegółowość, większa przejrzystość, szerszy i głębszy rozmiar sceny, a także lepsze nasycenie i barwy muzyki. Zdwojona dokładność, potrojona szybkość, zaś emocje poczworzone... Przy odsłuchach albumu Keitha Jarretta "The Koln Koncert" (ECM - 1975 r.) wreszcie via iPhone można bezproblemowo usłyszeć wszystkie i wszelkie smaczki fortepianu. Barwa i natężenie brzmienia tego instrumentu są wprost fantastyczne. Palce Jarretta biegają po klawiaturze niczym dzikie koty. Daje się wręcz słyszeć puknięcia opuszek o klawisze. Realizm i autentyczność tego koncertu są doskonałe. Nie wspomnę już o fakcie, że kiedy Keitch puka albo wali ręką w pudło fortepianu, to są to dźwięki bezpośrednie, ale nie jakieś oddalone i przymglone. Są widoczne na 100 %.
Ponadto, mDSD to również wyższy poziom energii i dynamiki grania. Jest moc, jest masa, jest plastyczność. To brzmienie namacalne, wyraziste i zróżnicowane, z kapitalną równowagą pomiędzy intensywnością tonalną, wysyceniem barw (instrumentów i wokali), a różnymi zjawiskami przestrzennymi, jak i stereo. Nie wiem, co i jak zmajstrowali twórcy NuPrime/Encore wewnątrz swojego małego DACa, lecz rezultat jest zachwycająco - rozbrajający. Przy całej masie i potoku dźwięków, równolegle czuć dużą dbałość o detal i szczegół, ich poprawne umieszczenie w 3D - zadbano też o świeżość i selektywność. Nie wiem jakich pochwał jeszcze użyć... Może napiszę też, że mDSD ma bardzo analogowy dźwięk - śpiewny i potoczysty, a pozbawiony ostrych kantów, szklistości i metaliczności. DAC zabiega o plastyczne, naturalne brzmienie - maksymalnie harmonijne. Ile tylko się da.
Przy całym powyższym moim zachwycie (który jest autentyczny), proszę pamiętać o jednej istotnej rzeczy. Pomimo, że mDSD zapewnia energetyczne, masywne i dźwięczne granie - organiczne, piękne, wręcz wypieszczone, to jest to poziom okołobudżetowy. Bez wybujałych ambicji audiofilskich, bez pretensji w stronę high-endu. mDSD zapewnia kapitalną muzykę, świetnie obrobioną i pierwszorzędnie podaną. Tylko tyle i aż tyle. Drugą sprawą jest optymalny dobór słuchawek. Nie żeby mDSD nie zgrał się z jakąś z testową parą (a przewinęło się ich tu kilka dobrych sztuk), bo wręcz przeciwnie - bez grymasów grał ze wszystkimi. Chodzi o coś innego. Sporym ograniczeniem jest fakt, że im wyższej impedancji słuchawki przyłączyć do Encore, tym szybciej sprzęt rozładowuje baterie smartfonów (nie dotyczy to tabletów, ani laptopów). Optymalną impedancję oceniam na 10 - 30 Ohm. Mi podczas testów najlepiej użytkowało się rumuńskie Meze 99 Neo o impedancji 26 Ohm. Poza tym te słuchawki dostarczają naprawdę świetny endogenny dźwięk (polecam!). Doskonałe też były japońskie Final Audio Design Pandora Hope VI (8 Ohm).
Konkluzja
Encore mDSD produkowany jest przez amerykańską firmę NuPrime (Encore Design Ltd. to poniekąd pełnoprawny następca NuForce). I to widać, czuć i słychać. Widać, bo zaproponowano estetyczne wykonanie oparte o aluminiową obudowę. Czuć i widać, bo wewnątrz małego ciałka upchnięto całą masę innowacyjnych rozwiązań opartych o kości SABRE ES9010K2M i XMOS. I wreszcie - to słychać, bo DAC/wzmacniacz słuchawkowy oferują na wskroś fantastyczne brzmienie. Potężne, bezpośrednie i nieźle szczegółowe - zdrowe i atrakcyjne do sześcianu. Nie jest to high-end, nie jest to nawet stricte high-fidelity - to 100 % muzyki w muzyce! (Trzeba posłuchać samemu, by uwierzyć). Dla mnie Encore mDSD to odkrycie roku, o ile nie pięciolecia. Polecam, zalecam, rekomenduję!
Cena w Polsce - 499 PLN.