Polpak

wtorek, 31 grudnia 2013

Vangelis „Blade Runner” – 180 g red vinyl, Audio Fidelity 2013 Edition




Postanowiłem na zakończenie 2013 roku napisać parę słów o ważnej płycie, która ukazała się na rynku w mijającym roku. Nie jest to premiera w dosłownym znaczeniu, bowiem pierwszy raz materiał ten pojawił się na płycie CD (i w ogóle) już w 1994 roku (East West – Warner Music), zaś w 2007 roku ukazała się reedycja 25th Anniversary – 3 x CD (Universal). Jednak niewątpliwą tegoroczną premierą jest winylowa reedycja albumu zrealizowana przez amerykańską firmę Audio Fidelity (zobacz TUTAJ– materiał został przepisany (i zremasterowany) z analogowej taśmy-matki specjalnie dla tej wersji. Autorem masteringu jest Kevin Gray (Cohearent Audio). Kevin o swojej pracy opowiada TU, a proces produkcji winyli można obejrzeć na filmie wklejonym poniżej.




Myślę, że większość z Czytelników dobrze zna film z 1982 roku, po polsku zatytułowany nieszczęśliwie - „Łowca Androidów”. Angielski tytuł jest znacznie lepszy i precyzyjniejszy: „Blade Runner”. Reżyserem jest Ridley Scott, scenariusz został napisany na podstawie powieści z 1968 roku autorstwa Philipa K. Dicka „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?” (ang. Do Androids Dream of Electric Sheep?). Jest to futurystyczna opowieść o świecie, w którym do niebezpiecznych zadań i prac w pozaziemskich koloniach używani są tzw. replikanci, czyli istoty sztucznie wytworzone przy pomocy inżynierii genetycznej – idealnie podobni do człowieka, z zewnątrz od niego nie do odróżnienia, lecz posiadający dużą siłę fizyczną oraz odporność na zmęczenie i ból. W wyniku krwawego buntu replikantów przeciwko ludziom na jednej z kolonii, pobyt wszelkich osobników tej kategorii na Ziemi staje się automatycznie nielegalny. Zostaje powołana specjalna jednostka Blade Runner, która ma wyeliminować wszystkich replikantów, w tym i w mieście Los Angeles, gdzie toczy się akcja. Sprawa jest na tyle skomplikowana, że niedawno powstała nowa generacja androidów (Nexus-6), które mają wszczepioną pamięć własną i nawet nie mają świadomości, że nie są ludźmi, a replikantami. Główną postacią jest łowca Rick Deckard, w filmie grany przez Harrisona Forda, który tropi, a następnie zabija (eliminuje) androidy. Do czasu, kiedy nie budzi się w nim fascynacja i uczucie do pięknego androida płci żeńskiej imieniem Rachel… Jednocześnie grupy replikantów zaczynają polować na Ricka, a u tego pojawiają się wątpliwości, czy rzeczywiście zabija replikantów, a nie prawdziwych ludzi. Dodatkowo, co raz więcej wskazuje na to, iż główny bohater także jest androidem, lecz z najnowszej, najwyższej generacji…

Akcja filmu ma bardzo mroczny i ponury klimat, wręcz duszny. Fabuła jest dość prosta, ale wielowątkowa. We wszystkich scenach plenerowych pada rzęsisty deszcz, kadry są ciemne – często z zamazanymi dalszymi planami. Kolory są przyblakłe, niejednokrotnie prawie czarno-białe. Jest to film z gatunku noir, choć nietypowy, bo science fiction. Trzeba przyznać, że nie jest to zbyt radosna wizja przyszłości świata.

Ponury i posępny nastrój dodatkowo podkreśla i wzmacnia melancholijna muzyka Vangelisa, która stanowi kapitalny kontrapunkt dla akcji filmu. Pomimo, że ogólny klimat jest mroczny, to ścieżka dźwiękowa jest bardzo melodyjna, można nawet napisać, że jaskrawa. Dynamiczna i soczysta. Niezwykła. Owszem, Vangelis to twórca głownie syntezatorowej elektroniki, lecz w muzyce do Blade Runner pojawiają się także prawdziwe instrumenty jak fortepian, saksofon, a również partie śpiewane – jednym z wokalistów jest grecki krajan Vangelisa …Demis Roussos.

Edycja winylowa Audio Fidelity jest nagrana niezwykle przestrzennie, scena jest bardzo rozłożysta, wręcz dookolna. Muzyka brzmi bardzo sugestywnie i emocjonalnie. Blisko i wyraźnie. Przekaz jest wielowarstwowy, solidny i substancjalny - wielce plastyczny. Nasycony szczegółami i detalami. Słychać wiele pogłosów, różne niuanse, wybrzmienia, etc. Niskie tony są pełne, soczyste i zróżnicowane - często o podbudowie subsonicznej. Daje to nieomal poczucie uczestnictwa w akcji filmu. Niezapomniane wrażenia!

Moim zdaniem, jest to jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych, jakie kiedykolwiek zostały skomponowane – muzyka Vangelisa stanowi całkowicie integralną część filmu Blade Runner.

Dla zainteresowanych. Odsłuchu dokonywałem na dwóch zestawach gramofonowych: 

1. Pro-Ject RPM 5.1 wraz z wkładką MM Ortofon 2M Blue i przedwzmacniacz Xindak LP-1, 
2. Clearaudio Emotion i wkładka MC Audio-Technica AT-F3/III i przedwzmacniacz Ri-Audio PH-1.
Wzmacniacz Hegel H100, zaś kolumny Martin Logan ElectroMotion ESL. Przewody Audiomica Laboratory serii Grey i Red.

I jeszcze kilka istotnych informacji. Płyta analogowa wytłoczona została na czerwonym, przezroczystym winylu 180 gram. Każda płyta posiada indywidualny numer jednostkowy. Wykonanie płyty i okładki jest niezwykle staranne. Poligrafia jest bardzo estetyczna i schludna. Winyl zaopatrzony jest w papierową kopertę z wewnętrzną folią antystatyczną.

PS. O innym winylu z Audio Fidelity - Kate Bush "Hounds of Love" pisałem TUTAJ.











sobota, 28 grudnia 2013

Martin Logan ElectroMotion ESL – kolumny elektrostatyczne






Wstęp
O Martin Logan pisałem niedawno TUTAJ przy okazji testu monitorów o nazwie Motion 15 – przedstawiłem tam w skrócie historię firmy oraz zakres jej produkcji. Przypomnę dziś, więc jedynie, iż nazwa przedsiębiorstwa pochodzi od (drugich) imion dwóch założycieli: Gayle Martina Sandersa oraz Rona Logana Sutherlanda, którzy w 1979 roku zarejestrowali firmę w mieście Lawrence w stanie Kansas (USA). Obaj panowie już wcześniej dzielili pasję konstruowania kolumn elektrostatycznych i z tą myślą powołali do życia firmę. Opracowanie pierwszego prototypu zajęło im około roku – w tym celu zorganizowali zespół badawczo – rozwojowy. Potem poszło już szybko, chociaż wcale nie łatwo (Czytelnika głębiej zainteresowanego Martin Logan, odsyłam na poprzednie strony Stereo i Kolorowo, gdzie znajduje się więcej informacji o tej amerykańskiej firmie). Duża porcja historii Martin Logan znajduje się także TUTAJ.

Kolumny Martin Logan ElectroMotion ESL zostały wypożyczone od polskiego dystrybutora marki - firmy Polpak z Reguł k/Warszawy.

Wrażenia ogólne i budowa
ElectroMotion ESL są najtańszym firmowym modelem typowo elektrostatycznym, bowiem przedsiębiorstwo, owszem proponuje jeszcze bardziej przystępne cenowo kolumny, jednak te mają jedynie fragmenty membran (np. tweetery) wykorzystujących zjawisko elektrostatyczności. Drgająca folia jako przetwornik stosowana jest w 100 % wyłącznie we flagowej propozycji o nazwie CLX Art – inne kolumny (w tym tu opisywane) to połączenie konstrukcji elektrostatyczne z niskotonowym głośnikiem dynamicznym.
 
Trzeba przyznać, że przedsięwzięcie budowy ElectroMotion było niezwykle odważne, bo innowacyjne, a nawet awangardowe. Widać, że inżynierom ML zajęło wiele czasu, aby założenie elektrostatyczności z projektu koncepcyjnego przełożyć na ostateczny przedmiot użytkowy, jakim są kolumny. Jednak efekt w postaci ElectroMotion ESL jest doskonały – to niezwykle dopracowany produkt – nie waham się napisać, iż w każdym punkcie jest perfekcyjny.

Po odpakowaniu głośników z pudeł (które są bardzo duże) oczom ukazują się dwie piękne kolumny, które wyglądają jak dzieła sztuki. Każdy ESL to jest, skrótowo pisząc, wysoka na ponad metr lekka stalowa rama (wyoblona do przodu), w której zamontowano perforowane dwie warstwy siatek (statory). Pomiędzy nimi zaś rozciągnięto ultra-cienką folię z mylaru. Dzięki temu, jedna kolumna ma powierzchnię „drgania” folii aż 832 cm2 w każdą stronę (bo dźwięk emitowany jest równocześnie do przodu i do tyłu). Powierzchnia folii jest podzielona na 13 pól – te szersze odpowiadają za tony średnie, a węższe – za soprany. Wysokie stojany wmontowane są w podstawy kolumn, tworzą z maskownicą głośnika niskotonowego jedną powierzchnię – daje to bardzo korzystny efekt wizualny, a także nadaje konstrukcji lekkości. Kapitalnie to wygląda. ElectroMotion ESL, choć są bardzo wysokie (jak na kolumny), to nie przytłaczają swoją wielkością, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że „nikną” w pokoju, ponieważ wystająca część stojanów jest przezroczysta. Ale wracając do budowy. Zastosowany głośnik niskotonowy ma aż 8 cali średnicy, zbudowany jest z celulozy z domieszką sztucznych włókien. Jak można przeczytać na firmowej stronie: aby gładko połączyć średnie i wysokie częstotliwości panelu elektrostatycznego z niskimi częstotliwościami woofera  model ESL wykorzystuje topologię filtrów Vojtko stosując cewki powietrzne, stalowe, laminowane przewodniki, kondensatory foliowe w połączeniach szeregowych i kondensatory elektrolityczne w połączeniach równoległych.

Część planarna kolumny reprodukuje częstotliwości w zakresie 500 Hz – 22 000 Hz, zaś dynamiczna – poniżej 500 Hz, aż do 42 Hz.

Od spodu znajduje się szeroki kanał ujścia bass-reflexu, a także zamontowane są wysokie nóżki. Kolumny mogą stać na kolcach lub być zasłonięte specjalnymi gumowymi ślizgaczami (są w zestawie).
Z tyłu pudła rezonansowego umieszczono parę wysokiej jakości terminali głośnikowych. Mają one nietypową budowę – wyglądają jak małe rożkowe knagi żeglarskie służące do nawijania lin. Początkowo sądziłem, iż akceptują jedynie nagie przewody lub szpilki, jednakowoż po zdjęciu zaślepek (a są bardzo mocno wciśnięte) można do terminali przyłączyć również tzw. wtyki bananowe. Z tyłu znajdują się także gniazda 12 V, do których należy przyłączyć zasilacze (po jednym na kolumnę), a te naturalnie do gniazdek elektrycznych. Innymi słowy, ElectroMotion ESL aby pracować, potrzebują prądu – ich nazwa więc nie jest na wyrost.

Co istotne, kolumny mają aż 91 dB skuteczności, impedancję znamionową 6 Ohm – zalecana moc amplifikacji waha się pomiędzy 20, a 300 Wat. Masa jednej sztuki to 21,4 kg, a wysokość – 132,3 cm.



Powyżej widać na stojanie (na zmianę) szersze i węższe fragmenty folii mylarowej - te węższe odpowiadają za oddanie tonów wysokich, zaś szersze - za tony średnie



Dwie perforowane warstwy cienkiej aluminiowej siateczki, a pomiędzy nimi ultra-cienka membrana z mylaru

 Górny, planarny panel kolumn jest przezroczysty 


ElectroMotion ESL są lekko przechylone do tyłu - ma to zapobiegać występowaniu fal stojących 



Ramka podtrzymująca część elektrostatyczną jest wąska i wyoblona do przodu



Pojedyncze terminale głośnikowe oraz gniazdo 12 V

CSL ustawione są do siebie równolegle, około metr od tylnej ściany i tyle samo od bocznych - takie usytuowanie gwarantuje maksimum wrażeń odsłuchowych w stosunkowo szerokim sweet spocie


Częstotliwości podziału EM ESL i klasycznej kolumny (zdjęcie ze strony Martin Logan)

Optymalny punkt odsłuchowy (ze strony Martin Logan)


Optymalne ustawienie kolumn
Zanim opiszę dźwięk kolumn, zwrócę uwagę Czytelnika na prawidłowe ustawienie ElectroMotion ESL. W związku z tym, iż nie posiadają klasycznej skrzynki rezonansowej, są bardzo wrażliwe na optymalne położenie. Generalnie, powinny stać dość szeroko od siebie, usytuowane równolegle – więcej niż 60 cm od bocznych ścian oraz głębiej niż 60 cm od tylnych (licząc odległość od frontów). W takim przypadku tzw. sweet spot jest najszerszy, choć i tak mniejszy niż przy tradycyjnych konstrukcjach. Kiedy skręcić kolumny do środka, wówczas sweet spot staje się węższy, lecz przekaz jest bardziej bezpośredni i energetyczny.

Mając na uwadze powyższe, umieściłem Martin Logany około metr od tylnych ścian i około 60 cm od bocznych. Rozstaw pomiędzy kolumnami – trochę więcej niż 2 metry, ustawione równolegle do siebie. Odległość od słuchacza – 2,5 metra. W ten sposób otrzymałem dość szeroki sweet spot, obejmujący nawet około metr, półtora - tak więc, bezproblemowo mogły naraz (i siedząc na jednej kanapie) słuchać jednocześnie dwie osoby w miejscu o najlepszych parametrach akustycznych.

Moim zdaniem, warto nieco poeksperymentować z ustawianiem ESL, bo efekt z optymalnie postawionych może być rewelacyjny, zaś źle rozmieszczonych - umniejszający wrażenia dźwiękowe lub wręcz zniechęcający. Dodam jeszcze, że to są kolumny do słuchania w sposób zaangażowany, czynny – czyli są przeznaczone do słuchania muzyki, kiedy przed nimi siedzi się, a nie do odtwarzania repertuaru tła podczas wykonywania np. prac domowych, bo w takim przypadku ich magiczny dźwięk zanika – to są głośniki dla audiofila i tak powinny być używane.

Wrażenia dźwiękowe
Bez zbędnych wstępów, napiszę iż, ElectroMotion ESL od razu mnie przekonały swoim dźwiękiem – kiedy je odpowiednio ustawiłem, przyłączyłem kablami do prądu i wzmacniacza, od razu zrozumiałem, że mam do czynienia w konstrukcją wybitną. Brzmienie jest bardzo nasycone muzyką, gęste od nut – soczyste. Do tego bardzo porywające – pełne i substancjalne, a także niezwykle angażujące w spektakl. ESL zapewniają żywą atmosferę muzyczną, bardzo emocjonujące granie – porywające wręcz dynamiką. Jednakowoż występuje tu również spektakularne i precyzyjne obrazowanie zjawisk dźwiękowych, a do tego kapitalna scena – urzekająca zarówno szerokością, jak i głębokością. Cały przekaz jest proporcjonalny, pięknie harmonijny i również, co ważne – nieprzesadzony, bo kulturalny i elegancki. Taktowny i zdyscyplinowany. Nie słychać żadnych tanich sztuczek rasowania dźwięku, jego nadmiernego pompowania, aby wywrzeć wrażenie spektakularności i mocy. Nic z tego – ESL grają żywo i dynamicznie, ale czuć tu ową wysoką klasę dźwięku, to rasowe „coś”, co zaświadcza o rzetelnej jakości hi-fi.

O scenie już napisałem, ale powtórzę, że jest bardzo rozłożysta i głęboka – jest holograficzna. Poszczególne plany są wiarygodne oraz plastyczne - oczywiste, można napisać. Słuchacz ma poczucie uczestnictwa w realnym koncercie „na żywo”, na nawet pływania w fali dźwiękowej, ponieważ przekaz ESL jest niezwykle sugestywny i spektakularny – dźwięki odbierane są nie tylko uszami (co zrozumiałe), ale również całym ciałem – odczuwa się je tętniące na korpusie i brzuchu. Kiedy perkusista mocniej uderzy pałeczkami w bęben, to czuć jak wibracje powietrza masują ciało. Fascynujące zjawisko.

Kilka słów należy poświęcić selektywności i detaliczności, a także tonom średnim. Membrany elektrostatyczne mają naturalną tendencję do pokazywania muzyki w sposób zróżnicowany, wydobywają wiele niuansów i mikro-dźwięków z nagrań, wszelkie tony są odbierane wyraźnie i jednoznacznie. Instrumenty mają namacalny obrys oraz dużo powietrza wokół siebie. Słychać nie tylko ich polifoniczne brzmienie, ale także właściwy rozmiar, a także ustawienie na scenie. Gęste składy orkiestrowe pokazywane są w odpowiednim rozdrobnieniu, rozdzielenie i separacja instrumentów jest doskonała – a przy tym lekka i swobodna. Elektrostaty świetnie również reprodukują wokale – te są czyste, kolorowe i charyzmatyczne. Głos ludzki jest oddawany przez ESL ze wspaniałą spójnością, z wybitną rozdzielczością i niejaką płynnością – słuchanie wokalistyki to prawdziwa przyjemność.

Tak jak powyżej chwaliłem ElectroMotion ESL za piękną średnicę, wybornie selektywnie i rozdzielcze soprany oraz wybitną przestrzeń, tak kilka słów krytyki należy się tonom niskim. Nie żeby basy były złe, nadmierne, czy buczące, bo takie nie są. Bardziej tu pasuje określenie: niskie tony są subwooferowe, czyli dość jednorodne, mało zróżnicowane, niezbyt bogate, ale puszyste - nie mniej jednak zupełnie akceptowalne. Chcę przez to powiedzieć, że znam wiele konstrukcji w cenie ElectroMotion CSL, które mają basy może nie referencyjne, ale zdecydowanie bardzo wysokiej jakości. W CSL niskie tony są silną podstawą dla pozostałych podzakresów, konstrukcją podtrzymującą soprany i średnicę, tłem dla nich. Dla uczciwości warto dodać, iż taka przypadłość jest dość częsta w tego typu hybrydowych rozwiązaniach jakimi są także Martin Logan. Za dobry subwoofer trzeba niestety zapłacić często taką samą cenę jak za kolumny – wydaje się więc, że wyższe modele Martin Logan mają już niskie tony znacznie wyższej klasy.

W związku z wysoką skutecznością (91 dB) oraz faktem, że kolumny wspomagane są prądowo energią z gniazdka elektrycznego, nie są zbyt wymagające co do mocy amplifikacji. Dobrze współpracowały zarówno z silnym wzmacniaczem Hegel H100, jak i słabszym Indiana Line Puro 800. Oczywiście, im lepszej klasy amplifikacja, tym ostatecznie wyższej klasy dźwięk.

Podsumowanie
1. Martin Logan ElectroMotion ESL to skomplikowana konstrukcja łącząca pudło rezonansowe głośnika basowego oraz planarnego stojana - wspólnie zintegrowanych w jedną powierzchnię (z przodu). Projekt oraz wykonanie pierwszej klasy.

2. Za niskie tony odpowiada (do częstotliwości 500 Hz) 8'' głośnik z papieru umieszczony w czymś w rodzaju subwoofera, zaś za wysokie tony (500 Hz - 22 000 Hz) drgająca folia mylarowa rozciągnięta pomiędzy perforowanymi dwiema metalowymi siateczkami osadzonych w stalowych ramkach (stojanach). Część planarna składa się z 13. pól - na przemian szerszych i węższych. Szersze odpowiadają za tony średnie, węższe - za wyższe.

3. Kolumny są wrażliwe na optymalne ustawienie. Możliwych jest kilka prawidłowych lokalizacji w pomieszczeniu (wg. producenta), jednak najszerszy sweet spot zapewnia ustawienie równoległe, w znacznym osunięciu od ścian.

4. ElectroMotion ESL oferują fascynujący spektakularnością i soczystą ekspresją dźwięk, który jest nie tylko zjawiskowy i dynamiczny, ale także kulturalny i piękny. Żywość oraz plastyczność przekazu zadziwia - to prawdziwe hi-fi, raj dla audiofila. Separacja instrumentów, ich dźwięczność i prawdziwość stoją na wysokim poziomie. Podobnie szeroka i głęboka scena, a także sugestywność brzmienia. Słuchacz ma poczucie uczestnictwa w koncercie na żywo. Niskie tony obfite i mocne, aczkolwiek dość płaskie - mało zróżnicowane.

5. Ogólnie Martin Logan ElectroMotion ESL zasługują na bardzo wysoką notę. W Polsce kosztują około 10 000 zł, co nie jest małą kwotą, lecz za podobną trudno znaleźć tak zaawansowaną konstrukcję oraz wysokiej klasy dźwięk, który z pewnością można uznać za przedsmak high-endu. Kolumny dla bezkompromisowego audiofila. Mnie uwiodły, zaczarowały i autentycznie wbiły w fotel. Polecam posłuchać osobiście, bo warto - fenomenalne kolumny w swoim pułapie cenowym!

Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Indiana Line Puro 800, Dayens Ampino (test TU), a także komplet przedwzmacniacza i dwóch monofonicznych końcówek mocy Rotel RC-03/Rotel RB-03/Rotel RB-03.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Studio16 Hertz Canto Two (test TU), Pylon Topaz 15 (test TU), Usher S-520, Pylon Topaz Monitor (test TU), a także AudioSolutions Euphony 40 (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, odtwarzacz CD Indiana Line Puro CDP, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU), a także Hegel HD25 (test TU) oraz Schiit Bifrost (test TU).
Serwer muzyczny: CocktailAudio X30 (test TU).
Komputery: McBook Apple i Lenovo ThinkPad X230.
Gramofony: Clearaudio Emotion i Pro-Ject RPM 5.1 (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Ri-Audio PH-1 (test TU), Xindak LP-1 (test TU) i Pro-Ject Phono Box S.
Wkładki gramofonowe: Audio-Technica AT-F3/III (test TU), Ortofon 2M Blue oraz Clearaudio Aurum Classic Wood.
Słuchawki: Marshall Major Black (test TU), HiFMan HE-300 (test TU) oraz Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU) i Harman Kardon CL.
Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity X-Can v.3 (test TU) z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU) oraz Hegel Super (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU) i Nameless (test TU).
Akcesoria: podstawki pod monitory Solid Tech, panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (10. sztuk) na ścianach (test TU), podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, stopy antywibracyjne BW40 Rogoz-Audio (test TU) pod wzmacniaczem oraz zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps RCA (test TU), a także reduktor zakłóceń sieci elektrycznej DC-Blocker DCB1 firmy Tomanek (test TU). 

Dane techniczne dostępne są na stronie polskiego dystrybutora Martin Logan - firmy Polpak TUTAJ.
Link na amerykańską stronę Martin Logan TUTAJ.


poniedziałek, 23 grudnia 2013

Kolumny Pylon Topaz Monitor








Wstęp
Kolumny podstawkowe Topaz Monitor to już trzeci kolejny model serii Topaz wyprodukowany przez polską firmę Pylon Audio, a przy okazji również trzeci opisywany przez „Stereo i Kolorowo – Underground”. Zainteresowałem się nimi, bowiem podczas ostatniej warszawskiej wystawy Audio Show zebrały nie tylko pozytywne oceny branżowe, ale przede wszystkim bardzo duże uznanie pośród zwiedzających firmową ekspozycję audiofilów i melomanów, o czym można przeczytać w wielu internetowych relacjach. I tak po testach modelów podłogowych Topaz 20 (czytaj TUTAJ) i Topaz 15 (czytaj TUTAJ), przyszło mi opisywać podstawkowe Topaz Monitor, z czego bardzo cieszę się. Kolumny zostały udostępnione przez producenta - Pylon Audio.

Kilka słów o Pylon Audio
Od ostatniego mojego kontaktu z Pylon Audio minęło już ponad pół roku, okazało się wiec, że przez ten czas w firmie zaszły dość istotne zmiany – nastąpił duży rozwój przedsiębiorstwa oraz zmiana lokalizacji z Wrześni na Jarocin. Otrzymałem w tej sprawie od prezesa zarządu – pana Mateusza Jujki długi list, którego fragmenty cytuję poniżej.

"Zmieniliśmy siedzibę naszej firmy, aktualnie mieścimy się w Jarocinie ul. Wrocławska 77 - decyzję o przenosinach podjęliśmy przede wszystkim z uwagi na możliwość zwiększenia wydajności produkcyjnej firmy dzięki większym halom. Dlatego też od 4 miesięcy produkcja odbywa się w Jarocinie, obecnie adaptujemy pomieszczenia biurowe oraz chcemy uruchomić sklep audio wraz z pokojem odsłuchowym, co prawda już we Wrześni mieliśmy pokój odsłuchowy ale znacznie mniejszy od remontowanego obecnie. Taka ciekawostka - w czasie przenosin do przewozu ciężkich maszyn, które zapewniają nam ciągłość produkcyjną obudów głośnikowych wykorzystano duże tiry - 34 kursy wykonały z Wrześni do Jarocina, w tym 4 tiry do przewozu maszyn ponadgabarytowych. Przenosiny dla nas były naprawdę dużym przedsięwzięciem.

Nasza spółka w sierpniu br. zadebiutowała na alternatywnym rynku papierów wartościowych - Newconnect. Było to uwieńczenie naszych działań w zakresie korporacyjnych, które konsekwentnie realizowaliśmy od dnia powstania naszej firmy tj. od 2010 roku. Była to trudna droga, ale po prawie rocznym badaniu naszej spółki, standingu, relacji inwestorskich oraz planów rozwojowych przez organy i instytucje rynku kapitałowego spółka stała się pełnoprawnym uczestnikiem rynku kapitałowego.

W swoich działaniach spółka korzysta też z możliwości jakie otwierają projekty współfinansowane ze środków unijnych. W chwili obecnej spółka realizuje dwa projekty, do których aplikacje poczyniła jeszcze na początku br. – w zakresie ochrony własności intelektualnej oraz automatyzacji procesów biznesowych. 
Poszerzyliśmy również  nasz park maszynowy o nowoczesne centrum obróbcze".

Wrażenia ogólne i budowa
Szczerze mówiąc, podstawkowe Topaz wyglądają korzystniej niż ich więksi podłogowi bracia 15 i 20, gdyż mają piękne klasyczne proporcje à la brytyjskie monitory Harbeth lub Spendor, czemu sprzyja także korzystny zabieg lekkiego wysunięcia bocznych rantów do przodu – dzięki temu fronty mają jakby ramkę otaczającą ich powierzchnię. Ponadto estetyce sprzyja także przeniesienie ujścia rury bass-refleksu do tyłu, w ten sposób nie jest zaburzona harmonia frontu - są na nim osadzone tylko głośniki oraz przyklejone ładne firmowe logo. Przy okazji, dla dobra i rzetelności testu, trzeba również napisać, że konstruktorzy Pylon Audio budując Topaz Monitor inspirowali się i wzorowali na doskonałych austriackich kolumnach WLM Stella Monitor. Można tu odnaleźć duże podobieństwo – nie tylko zewnętrzne, ale i wewnętrzne, o czym napiszę w dalszej części tekstu.

W tym momencie warto wspomnieć, że okleina (tak jak w modelach podłogowych) wykonana jest z winylu drewnopodobnego, lecz jest to dobra imitacja, nie rażąca sztucznością, ani plastikiem. Jest po prostu wysokiej jakości i świetnie położona – trudno ją zresztą uszkodzić, bo jest twarda i odporna na zadrapania, otarcia, etc, co nie jest bez znaczenia, szczególnie w przypadku posiadania niesfornych zwierząt domowych lub ciekawskich dzieci. Wybarwienie okleiny dostępne jest w dwóch wersjach: jasnej orzechowej i ciemnej wenge. Jest także możliwość indywidualnego zamówienia okleiny high-gloss w kolorze białym lub czarnym. Podejrzewam, że niebawem producent zaproponuje również opcję w wykończeniu z naturalnego drewna. Moim zdaniem, przydałaby się taka możliwość, bo Topazy Monitor są autentycznie ładne, a okleina z drewna ich piękno i harmonię dodatkowo by podkreślała. Oczywiście, taka wersja musiałaby być też droższa – ale coś, za coś. Chociaż bardzo marzy mi się wykończenie w jasnym klonie – zapewne pięknie by to wyglądało…

Z tyłu zamontowano pojedyncze terminale głośnikowe, standardowej jakości. Jest też tabliczka znamionowa. Na górze tylnych ścianek umieszczono ujścia rur bass-refleksów (o czym już wspominałem).

Producent nie informuje na firmowej stronie jakie konkretnie zastosowano głośniki – widnieją tam jedynie następujące symbole: niskotonowy to Pylon Audio PSW 13-80.8, a wysokotonowy – PST T-70.08. Nic to nie mówi, ale trochę naprowadza na trop. Jednakowoż, po odkręceniu koszów głośników, okazuje się co następuje. Tak jak w modelach Topaz 20 i 15 producent zaimplementował świetne głośniki niemieckiego Visatona. Dokładniej mówiąc, są identyczne jak w Topaz 15: za górę odpowiada 7 cm celulozowy stożek Visaton TW 70, a za tony średnie i niskie – 13 cm Visaton W 130 S, również z papierową membraną. Są to więc takie same głośniki, jakie montowane są w austriackich WLM Stella Monitor (które mają jednak nieco inne wymiary i parametry techniczne). 

Wypada jeszcze napisać, iż kolumny mają wymiary 360 x 175 x 220 mm (W x Sz x Gł) – są zatem dość wysokie jak na monitory. Wkrótce na rynku mają pojawić się dedykowane do nich podstawki, czyli tzw. standy. Impedancja znamionowa to 8 Ohm, a skuteczność – 85 dB. Co istotne, producent udziela na nie aż 3 letnią gwarancję. Trzeba podkreślić, że Topazy są wykonywane w 100 % w polskiej fabryce w Jarocinie (Wielkopolska), przez wysoko kwalifikowanych pracowników. 




Porównanie z monitorami Usher S-520 - widać, że Topaz Monitor są wyższe

Pylon Topaz Monitor w pełnej krasie - trzeba przyznać, iż ładnie się prezentują 

 Pojedyncze terminale głośnikowe, ale dobrej jakości

 Na górze 7 centymetrowy papierowy stożek...

...czyli Visaton TW 70

Na dole 13 centymetrowy celulozowy... 

...niemiecki Visaton W 130 S

Zwrotnica 

Wygłuszenie nad tunelem bass-refleksu

Podstawki Solid Tech mają od dołu bardzo ostre kolce, na zdjęciu powyżej widać, że stoją bezpośrednio na drewnianej podłodze – nie próbujcie robić tego u siebie w domu! 

Pylon Topaz Monitor grają z zestawem Indiana Line Puro - na zdjęciu w tle, po prawej stronie 

Od lewej: kolumny Vienna Acoustics Mozart Grand, Martin Logan ElectroMotion ESL i Pylon Topaz Monitor


Dźwięk
Testowane monitory przyłączałem po kolei do następujących wzmacniaczy: Hegel H100, Indiana Line Puro 800 (zobacz TU), CocktailAudio X30 (to jest zasadniczo serwer muzyczny, lecz zaopatrzony też w całkiem niezły wewnętrzny cyfrowy wzmacniacz o mocy 2 x 50 Wat), a także do zestawu dwóch monofonicznych końcówek mocy i przedwzmacniacza Rotel RB-03/Rotel RB-03/Rotel RC-03 (o mocy 2 x 180 Wat!). Dwa pomieszczenia - o powierzchni około 16 m2 i 30 m2. Drewniana podłoga, nieduże wełniane dywany, umiarkowana adaptacja akustyczna.

Bardzo dobrze znam dźwięk linii Topaz. Jest dobrze wyważony, płynny (potoczysty) - znakomicie plastyczny i wyjątkowo spójny (jak na ich klasę cenową). Kolumny zaskakują solidną substancją przekazu – mocną i jednorodną, dobrą przestrzenią oraz wybornymi, dobrze kontrolowanymi basami, aczkolwiek nieprzesadzonymi - fizjologicznymi. Zresztą Topazy 15 na tyle mnie zauroczyły, iż pozostały na stałe jako materiał porównawczy podczas testów, czyli tzw. wzorcowe wyposażenie redakcji. Słucham na nich z przyjemnością, bez większego poczucia straty, kiedy przełączam do nich kable głośnikowe z droższych konstrukcji – na przykład z Vienna Acoustics Mozart Grand. Dzieje się tak, a nie inaczej, bowiem Topazy mają rzadką cechę, której często nie mają inne kolumny – mają bardzo rasową barwę dźwięku, po prostu piękną.

Jak Drogi Czytelnik najprawdopodobniej domyśla się, Topazy Monitor mają bardzo dużo cech wspólnych z Topazami 15, bo inaczej być nie może, skoro mają zamontowane identyczne przetworniki, lecz w mniejszych skrzynkach. Mniejsza objętość pudła rezonansowego skutkuje głównie obcięciem niskich tonów – gdzieś tak o 1/3 wolumenu od dołu. Cudów nie ma, wiec z niewielkiej skrzynki o prostej konstrukcji trudno oczekiwać basów jak z dużych i wysokich kolumn podłogowych - zasad akustyki nie da się oszukać. Niskie tony, chociaż są odchudzone (w porównaniu do Topaz 15) to mają przyjemny stan skupienia – są sprężyste i silne, dobrze ekspansywne i żywe, ale trzymane w odpowiednim szyku, w ryzach. Kontrolowane. Nic tu nie rozlewa się w nadmiarze, nie buczy, nie rezonuje. Niskie tony są z pewnością kulturalne.

Osobny akapit należy się średnicy. Pierwsze określenie, które ciśnie mi się do głowy o tonach średnich to: wybornie plastyczne. Instrumenty i wokale brzmią sugestywnie i wiarygodnie – są pięknie osadzone w przestrzeni oraz mają intrygujący dźwięk, co mogę opisać jako lekkie zmiękczenie, subtelne ocieplenie oraz zaokrąglenie i wygładzenie tępych kantów tonów (mam nadzieję, że Czytelnik zorientuje się, co mam na myśli). Zjawisko to nie jest jednak żadnym tanim podrasowaniem, czy agresywnym podbarwieniem. Najlepiej pasuje tu taki zwrot: taktowne i ujmujące doprawienie smaku. Ponadto paleta barw dostarczana przez monitory jest nieźle zróżnicowana i bogata. Daje to przyjemną gęstość i wyrazistość średnicy, dzięki temu wokale podawane są w sposób delikatny, ale i eksponowany. Można poczuć naturalny powab ludzkiego głosu. Jego miąższ i teksturę. Instrumenty są z lekka pogrubione, mają dużą masą własną, ale za to przekonują dźwięcznością, a także znakomicie są lokalizowane na scenie – bardzo precyzyjnie. Natomiast rozdzielczość i selektywność średnich stoi na przyzwoitym poziomie, nie na najwyższym, ale właśnie na dobrym – zupełnie akceptowalnym w tym przedziale cenowym. Droższe konstrukcje lepiej separują dźwięki i pokazują ich mikro-złożoność, niuanse. Konkludując powyższą część tekstu, średnie tony, ich bogactwo oraz wielowymiarowość, to bardzo duży atut Topaz Monitor.

W podsumowaniu testu modelu Topaz 15 napisałem coś, co niniejszym chciałbym powtórzyć, ponieważ w 100 % tyczy się to także Monitorów. Kolumny dobrze oddają każdy repertuar, nie są pod tym względem wybredne. Korzystnie eksponują zarówno gęstą orkiestrę symfoniczną, składającą się z bardzo wielu instrumentów, jak i hałaśliwy zespół rockowy. Nie są kapryśne w stosunku do amplifikacji – świetnie zgrywają się z każdą jej mocą i jakością, mają tendencje do przystosowywania się do klasy (poziomu) wzmacniacza. Z tym lepszym zagrają pełniej i dojrzalej, a z tym budżetowym – bez obnażania jego niedociągnięć, maskując wady amplifikacji dla dobra dźwięku.

W związku z powyższym, Topazy Monitor podłączone do wzmacniacza Hegel H100 zademonstrowały cały swój rasowy potencjał – zabrzmiały energetycznie, ekspresyjnie oraz wiarygodnie, a także subtelnie, bez przekraczania granicy dobrego smaku. Jednakowoż wydaje się, iż ich najrozsądniejszym i pragmatycznym przeznaczeniem są wzmacniacze klasy średniej (bo trudno mi sobie wyobrazić, aby posiadacz amplifikacji kosztującej więcej niż 10 000 zł zdecydował się do niej przyłączać kolumny za 1 500 zł)  – z testowymi Indiana Line Puro 800 oraz CocktailAudio X30  Topazy wypadły bardzo przekonująco – żywo i swobodnie. Można napisać – synergistycznie, czyli grając w zespół otrzymały więcej niż wynosi ich pojedyncza wartość. Wzmacniacze dały od siebie dużą moc i zdrową energię, a Topazy – piękną muzykalność i wyborną barwę.

Podsumowanie
1. Kolumny podstawkowe Pylon Topaz Monitor prezentują klasyczną harmonię prostej skrzynki – szyku nadają efektowne obramowania frontów utworzone przez lekki wysunięcie do przodu bocznych ścianek. 

2. Zastosowana okleina jest z tworzywa sztucznego, lecz dobrze imitującego naturalne drewno – położona jest estetycznie i równo. Możliwe jest zamówienie wykończenia na wysoki połysk w kolorze białym lub czarnym. Jak zapewnia producent, niebawem mają pojawić się dedykowane podstawki.

3. W Topaz Monitor zamontowano papierowe głośniki niemieckiej firmy Visaton – na górze 7 cm stożek Visaton TW 70, a na dole 13 cm Visaton W 130 S, czyli identyczne jak w modelu podłogowym Topaz 15.

4. Monitory w Polsce kosztują około 1 500 zł, jednak ich rasowy dźwięk przeczy cenie. Przekaz jest doskonale harmonijny, z bardzo dobrą stereofonią, a także niezwykłą barwą, która zaświadcza, że Topaz Monitor należą do klasy wyższej niż sugeruje ich cena.

5. Pomimo dość niskiej efektywności 85 dB nie są trudne do napędzenia. Wzmacniacz o mocy 2 x 30 Wat w zupełności wystarczy do ujawnienia ich potencjału muzycznego. Zalecane do mniejszych pomieszczeń - około 14 – 16 m2 optymalnie.

6. Kolumny mają pewne ograniczenia niskich tonów (co zrozumiałe), a także uproszczenia selektywności i rozdzielczości. Jednak można im to wybaczyć, bowiem ogólny dźwięk jest dojrzały i muzykalny. Szczerze polecam posłuchać Topaz Monitor, bo to są dobre głośniki - w swojej cenie wybitne.

Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Indiana Line Puro 800, Dayens Ampino (test TU), a także komplet przedwzmacniacza i dwóch monofonicznych końcówek mocy Rotel RC-03/Rotel RB-03/Rotel RB-03.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Studio16 Hertz Canto Two (test TU), Pylon Topaz 15 (test TU), Usher S-520, Martin Logan ElectroMotion ESL, a także AudioSolutions Euphony 40 (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, odtwarzacz CD Indiana Line Puro CDP, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU), a także Hegel HD25 (test TU) oraz Schiit Bifrost (test TU).
Serwer muzyczny: CocktailAudio X30 (test TU).
Komputery: McBook Apple i Lenovo ThinkPad X230.
Gramofony: Clearaudio Emotion i Pro-Ject RPM 5.1 (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Ri-Audio PH-1 (test TU), Xindak LP-1 (test TU) i Pro-Ject Phono Box S.
Wkładki gramofonowe: Audio-Technica AT-F3/III (test TU), Ortofon 2M Blue oraz Clearaudio Aurum Classic Wood.
Słuchawki: Marshall Major Black (test TU), HiFMan HE-300 (test TU) oraz Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU) i Harman Kardon CL.
Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity X-Can v.3 (test TU) z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU) oraz Hegel Super (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU) i Nameless (test TU).
Akcesoria: podstawki pod monitory Solid Tech, panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (10. sztuk) na ścianach (test TU), podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, stopy antywibracyjne BW40 Rogoz-Audio (test TU) pod wzmacniaczem oraz zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps RCA (test TU), a także reduktor zakłóceń sieci elektrycznej DC-Blocker DCB1 firmy Tomanek (test TU). 

Dane techniczne dostępne są na stronie producenta Pylon Audio TUTAJ.