Polpak

niedziela, 29 lipca 2012

Firma Ear Stream: inerkonekty Signature (test) oraz tuning audio




Wstęp
Ear Stream to nowa firma na audio firmamencie, choć jej właściciel, pan Michał Wyroba z Krakowa ma już spore doświadczenie w branży audio. Zasłynął swojego czasu konstrukcją o nazwie Moonlight, która była, niezwykle popularnym wśród odbiorców, wzmacniaczem słuchawkowym charakteryzującym się ciekawą budową oraz dojrzałym dźwiękiem. Rozwinięciem tej idei była seria wzmacniaczy Black Pearl, a obecnie trwa implementacja "słuchawkowca" Sonic Pearl. Równocześnie, pan Michał dokonywał eksperymentów w dziedzinie modyfikacji (tzw. apgrejdu) różnorodnych innych urządzeń typu odtwarzacze płyt CD, DVD, czy przetworniki cyfrowo- analogowe. Zajmował się także wytwarzaniem różnorodnych kabli stosowanych w audio. Obecnie, w firmowej ofercie, oprócz modyfikacji urządzeń audio i rekablingu słuchawek, można też znaleźć szeroki wachlarz różnorodnych kabli, wzmacniacze słuchawkowe oraz dwustopniowe zasilacze (oparte na elementach dyskretnych) do sprzętu typu DACi czy Squeezebox. I, jak zdaje się, w przygotowaniu są kolejne projekty.

Kable Ear Stream
Dostępne są trzy główne serie kabli analogowych Ear Stream: podstawowe Entry, zaawansowane Velocity oraz flagowe - Signature. Jak można przeczytać w Internecie, przewodniki Entry, mimo że, to model bazowy interkonektów, mają udostępniać od razu wejście w dźwięk wysokiej klasy. Zapewnia to wyewoluowana doświadczalnie struktura kabla składająca się z dwóch niezależnie ekranowanych skrętek przewodów z miedzi OFC. Sygnatura dźwięku osadzona jest w klimacie analogowej gładkości, po ciepłej stronie stylistyki ukazywanej barwy, ze sceną wraz z wybitnym rozmiarem oraz uporządkowaniem - w tej klasie cenowej.

Z kolei, wersja Velocity stawia na przezroczystość przekazu, jego neutralność, co zapewnia najszersze pasmo przenoszenia wśród 3. firmowych modeli łączówek Ear Stream. Żyła gorąca typu „solid core” kabla wykonana jest z miedzi pokrywanej czystym srebrem. Zaś przewody plecionki podwójnego ekranu z przeciwnym kierunkiem skręcania, sporządzone są także z srebrzonej miedzi.
Natomiast najwyższy z serii - Signature jest modelem, pod którym konstruktor w pełni podpisuje się, rekomenduje, bowiem tu prezentacja dźwięku jest najbardziej transparentna, jest spójna z naturalnym brzmieniem prawdziwych instrumentów muzycznych. Kompletna. Przewodnikami są druty miedziane pokryte specjalnym stopem, który ma zmniejszać niezorganizowany rozpływ prądu pomiędzy stykającymi się przewodami, o innym przekroju w żyle sygnałowej (typu multi-strand), a innym w ekranach, z których każdy został nałożony w formie przeplotu z naprzemiennych kierunków nawijania. Co istotne, jest tu dodatkowy, odseparowany konstrukcyjnie ekran, a także zastosowany szczególny topnik, pozwalający uzyskiwać stabilne luty oraz pełną powtarzalność jakości dźwięku.
W firmowym portofolio jest także dostępny przewodnik cyfrowy Digix2, o którym napiszę szerzej przy innej okazji, bo warty jest osobnego opracowania.

Interkonekty RCA Signature – wrażenia ogólne i anatomia
Przewód charakteryzuje się miłą aparycją, ponieważ można napisać, że jest sympatyczny w wizualnym odbiorze, a także przyjemny w dotyku. Kabel jest dość sztywny, ale nie za bardzo, bo jest także elastyczny (giętki), łatwo zginalny, choć nie wiotki. Kiedy wpiąć go w sprzęt audio, dobrze układa się za nim, dostosowuje się kształtem, nie ciągnie (nie ściąga z półki) lżejszych urządzeń w dół, bo jest raczej lekki. Pokryty jest czerwonym nylonowym oplotem, dość gładkim. Zastosowane wtyki to profesjonalne Neutrik NF2C-B/2 Profi z samozaciskowymi dławicami, pozłacane 24 karatowym złotem (TUTAJ) Neutriki te łatwo nasuwa się/wciska na konektory RCA urządzeń audio-stereo. Natomiast mechanizm zaciskowy trzyma mocno i praktycznie niemożliwe wysunięcie się kabla z gniazda. Wtyki zaopatrzone są w opaski z firmowym logo oraz nazwą „Signature”. Interkonekty są kierunkowy, właściwy kierunek przyłączania jest zaznaczony strzałkami na wtykach.
Generalnie, Signature reprezentuje solidny poziom budowy, a jakość wykonania jest wysoka.






Dźwięk
Trudno jest precyzyjnie opisywać tzw. dźwięk kabla, zazdroszczę tym, którzy to zjawisko zawsze bezwzględnie słyszą oraz potrafią jednoznacznie opisać. Jednak ja wolę skupić się na przedstawieniu zmian, jakie zachodzą w całościowym brzmieniu systemu, w który został wpięty kabel, osobistym protokole modyfikacji cech, które słychać – jak zmieniały się subtelnie, ale na istotnym poziomie wartości. Zauważalnym.

Przede wszystkim to, co słychać bezdyskusyjnie po implementacji „Signature” w miejsce IC Acrolink 6N-A2200II, to klarowniejsza, nieskalana transmisja danych, które słychać poniekąd bliżej, czyściej i o wiele przejrzyściej. Ponadto, kolejne wyczuwalne innowacje w dźwięku dotyczą lepiej poukładanej sceny – o większej ilości szczegółów, powietrza. Instrumenty jakby posiadły większy ciężar gatunkowy (masę), a także umiejętność dłuższego i wyraźniejszego wybrzmiewania - z większą, dokładniejszą perspektywą, głębią, dookolnym istnieniem dźwięku. Objawił się większy rytm muzyki, który wyczuwalny jest jako pozorne zwiększenie dynamiki - odkrycie się, wcześniej skrywanych, emocji nagrań. Przekaz stał się bardziej pełnowymiarowym, mocniej spektakularny, tony zaczęły błyszczeć, nabrały wielowymiarowości. Dużo także działo się w panoramie - ta otworzyła się, przedtem jakby przymknięta, podobnie stało się z tak zwaną dalą – tylnimi planami, tłem.  Poszczególne dźwięki oraz mikro-dźwięki otrzymały dłuższe pogłosy, dostały sporo energii, ale bez jednoczesnego rozjaśniania dźwięku. Pojawiły się równe pasma, które stały się niewątpliwie bardziej plastyczne, nasycone i ciut ocieplone, ale niepozbawione przejrzystości. W tym miejscu trzeba koniecznie napisać, że opisywany przewód jest neutralny, tzn. nie dodaje nic od siebie, nie zwiększa basów, ani sopranów – nic z tych rzeczy. On jedynie wydobywa na powierzchnię to, co wcześniej było niewidoczne lub nie dokładnie pokazywane, skryte. Stąd czasami pojawiało się wrażenie obszerniejszego, bardziej namacalnego (sprężystego) basu o większej ilości warstw, bogatszej strukturze. Innymi słowy, kabel Signature minimalizuje szumy tła, dzięki czemu ostateczny przekaz jest klarowniejszy oraz bardziej nasycony szczegółami. Jednocześnie, nie zmienia całościowej sygnatury brzmienia systemu audio, lecz usprawnia je, czyni doskonalszym transmisję dźwięku.

Tak, jak napisałem na początku, zmiany są dyskretne, o charakterze niuansów, czy wyraźniej wychwytywanych smaczków, jednak przynoszące dużą poprawę w subiektywnym odbiorze muzyki, a przez to istotne dla ogólnego klimatu nagrań i dokładniejszego dźwięku. Prawdziwszego. Oczywiście, trzeba dodać, że istnieją na świecie też i inne kable typu interkonekty, które przez swoją budowę czynią jeszcze większe poprawy w brzmieniu, ale kosztują też znacznie więcej, niż przewód Ear Stream.
Podsumowując, opisywany kabel to skończony projekt i dojrzały produkt; to interkonekyt, którye reprezentują rasowy przekaz - godne tytułu „Signature”!

Harman/Kardon DVD-20 modyfikowany przez Ear Stream
Przy okazji opisu łączówki Ear Stream Signature warto dodać kilka słów o innym urządzeniu, modyfikowanym przez firmę pana Michała Wyroby, bowiem zajmuje się on także tuningiem różnych sprzętów audio. Stąd, razem z kablem Signature, otrzymałem także do posłuchania modyfikowany odtwarzacz płyt DVD Harman/Kardon DVD-20. To model średniej klasy, produkowany około 10 lat temu i wówczas kosztujący sporo pieniędzy. Dziś, do kupienia za około 200-300zł, czyli niewiele w porównaniu do pierwotnej ceny. Co dokładnie jest poddawane apgrejdowi, nie wiem, bo obudowa jest zapieczętowana, nie mogłem więc jej rozkręcić. Z tego, co powiedział mi pan Michał podczas rozmowy telefonicznej, wymienione zostały przede wszystkim układy zasilania (razem z kablem i wtykiem sieciowym), a także odłączone zostały elementy optyczne i inne toru DVD niepotrzebne dla przekazu audio. Nie było natomiast ingerencji w sam system odczytu płyty, w wyjścia analogowe i cyfrowe. Dodatkowo odtwarzacz otrzymał nowe metalowe stopy antywibracyjne.

Inną sprawą, jest fakt, że kupując taki modyfikowany produkt sprzed około 10-12 lat, nabywa się wysokiej klasy sprzęt, ale jednak w powłoce, która nie jest najnowocześniejsza pod względem designu, a jeszcze nie jest to sprzęt vintage. Trzeba mieć tego świadomość i godzić się na to.



Jako sprzęt odniesienia używałem odtwarzacz płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO oraz Rotel RCD-06, a także przetwornik c/a N-Audio DAC-3 Plus. Kabel optyczny to Belkin Pure AV Optical, zaś kable sieciowe to Audiomica Laboratory Ness oraz Volcano Reference.

Trudno powiedzieć, bym spodziewał się niewiadomo jak high-endowego dźwięku z tego starego Harmana/Kardona, ale muszę szczerze przyznać, że jego dźwięk był co najmniej dobry.
Przekaz bliski jest stylistyce rasowych odtwarzaczy płyt CD ze średniego pułapu jakościowego, czyli dość wysokiego jak na standardy hi-fi. Jest tu zdrowy, energetyczny dźwięk, o dużej, choć nie referencyjnej rozdzielczości, aczkolwiek wystarczającej do normalnego odsłuchu. Za to nie ma tu zbyt wiele tzw. aury, powietrza akustycznego wokoło instrumentów. Tego Harman/Kardon nie potrafi, ale trudno go winić, za rzeczy, które nie są jego domeną. Jego silną stroną jest za to umiejętność dynamicznego grania, ze swobodą dźwiękową, a także dużym oddaniem realnej przestrzeni, choć nie są to hektary, a metry kwadratowe sceny. Ładną jest także cecha, którą określiłbym jako dźwięczność, ewentualnie śpiewność, bo chociaż opisywany DVD, jak już napisałem, nie jest zbyt analityczny, to same tony oddaje z dużą pełnią (masą) ich struktury, z bitem, z kolorową plastycznością, ale bez pogłębienia, bez określania składu instrumentalnego. Jest tu pokazywanie ogólnego klimatu nagrań - owszem ładnie i powabnie, ale bez wyimaginowanego szkła powiększającego zaglądającego wewnątrz nut. Generalnie, barwa odtwarzacza jest przyjemna, dźwięk spójny, dobrze poukładany, a to naprawdę dużo jak na DVD, co prawda modyfikowany, ale jednak.

Więcej detali, szersza oraz głębsza przestrzeń pojawiło/a się dopiero po podłączeniu zewnętrznego DACa Toslinkiem Belkin Pure AV Optical. Przetwornik c/a to oczywiście, wspominany już, ukraiński N-Audio DAC-3 Plus. Przekaz zyskał, oprócz większej szczegółowości i rozdzielczości, także jakby cieplejszy dźwięk, ze spiłowanymi sybilantami. Analogowy, można rzec i miły dla uszu.









Tytułem podsumowania napiszę, że modyfikowany DVD zabrzmiał, bez wątpliwości, o wiele lepiej niż mój 10-letni (i mało używany) DVD Yamaha S-1500, co było dla mnie lekkim zaskoczeniem, ale i potwierdzeniem tezy, że pan Michał naprawdę zna się na rzeczy. Pewnie trzeba będzie wysłać mu ten egzemplarz do apgrejdu…

Warunki testu
Pomieszczenie nr 1 o powierzchni około 30 m2, umiarkowanie wygłuszone - drewniana podłoga, a na niej wełniany dywan IKEA, na ścianach zaś 10. paneli akustycznych Vicoustic Wave Wood.
Pomieszczenie nr 2 - 16 m2, na ścianach liczne obrazy, drewniana podłoga, dużo mebli.
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Dayens Ampino (test TU), Yaqin MC-13S oraz Ming Da MC84-A (test TU).
Źródła: odtwarzacz płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, gramofon Clearaudio Emotion, MacBook Apple, przetwornik c/a N-Audio DAC-3 Plus (test TU).
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Pylon Sapphire, Spendor A5 (test TU), Pylon Topaz (test TU), Pylon Amber (test TU), Usher S-520 oraz Koda Harmony K-2000B (test TU).
Kable: zestaw Audiomica Laboratory Excellence – interkonekt Erys, głośnikowe – Celes oraz zasilający Ness jako referencja (testy TUTAJ), a także siecówki Jasper Reference oraz Volcano Transparent (TU), tej samej firmy. Kabel optyczny Belkin Pure AV Optical. Interkonekt Acrolink 6N-A2200II.
Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (test TU), akcesoria antywibracyjne Rogoz-Audio - platforma 3SG40 (test TU) pod gramofonem i stopy antywibracyjne BW40 (test TU) pod wzmacniaczem Hegel H100 , Eichmann Toppers (test TU) na wzmacniaczu Hegel H100, Rezonator Schumanna Tomanek (test TU).
Stoliki audio: Ostoja i VAP (test TU).

Strona producenta - Ear Stream TUTAJ.

środa, 25 lipca 2012

Kable sieciowe Jasper Reference oraz Volcano Transparent firmy Audiomica Laboratory - zapowiedź testu

Miło mi poinformować, że aktualnie testuję dwa przewody zasilające firmy Audiomica Laboratory z Gorlic. Są to modele Jasper Reference oraz Volcano Transparent. Jak widać na zdjęciach poniżej, kabel Jasper Reference wyposażony jest w filtr, a w zasadzie w kondycjoner sieciowy w postaci filtra TFCT (Two Filters Current Tension) - szczegóły TUTAJ. Jestem niezwykle ciekawy jego dźwięku oraz tego, co taki filtr może poprawić, usprawnić w brzmieniu muzyki. Ponadto, interesujące może być bezpośrednie porównanie dwóch różnych sieciówek od jednego producenta.



wtorek, 24 lipca 2012

Monitory tubowe Pylon Amber




Wstęp
Po raz kolejny mam przyjemność opisywać kolumny firmy spod Wrześni – Pylon Audio. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że jestem już „nadwornym” recenzentem firmy, bo po kolei testuję wszystkie jej produkty. Jakoś tak samo się to ułożyło, prawdopodobnie dlatego, że z reguły nie odmawiam, kiedy polski producent audio proponuje wypożyczenie do testu swój wyrób. A były to w kolejności chronologicznej następujące modele Pylonów: Pearl (test TU), Pearl Monitor (test TU), Topaz (test TU) oraz Sapphire, nad opisem których obecnie (równolegle) pracuję. Aktualnie zaś przyszła pora na Pylon Amber, całkowicie nową firmową konstrukcję.

Kolumny otrzymałem do testów bezpośrednio od producenta - Pylon Audio.

Budowa i wrażenia ogólne
Kiedy spojrzeć na katalogowe zdjęcia modelu Amber, to na pierwszy rzut oka nie widać, że są to spore kolumny. Dlatego nie spodziewałem się, że w rzeczywistości są aż takie duże. Wydawało mi się, że będę opisywał kolejne niewielkie monitory, kiedy więc zadzwonił do mnie kurier z informacją, że ma dla mnie dużą paczkę na palecie, zbaraniałem – o co tu chodzi? Jak się okazało – Pylony Amber to są BARDZO duże monitory! Wielkości mniej więcej olbrzymich „podstawkowców” Xindak MS-1201 (test TUTAJ), które swojego czasu bardzo przypadły mi do gustu, ale rozmiarami przypominały szafę ubraniową. Ale wracając do Amberów. Tak, są to gabarytowo spore głośniki (310 x 600 x 322 mm, głębokość x wysokość x szerokość), a masę też mają niemałą – 17 kg sztuka. Można napisać, że są to wyjątkowo atletyczne monitory.
Okleina położona jest w stylu charakterystycznym dla Pylona – znakomicie, choć sam materiał to nie drewno, a tworzywo sztuczne udające takowe. Ostatecznie, wygląda to estetycznie, choć jest to stylistyka budżetowa, mówiąc krótko. Front kolumn natomiast wykonany jest ze szlifowanej płyty pomalowanej na czarno, nie ma tu winylowej folii jak na pozostałej części skrzynek.
Na górze przednich ścianek zamontowano kompresyjny głośnik Pylon Audio (o symbolu PST CC – 500) w głębokiej tubowej wnęce (hornie), która ma poprawiać efektywność i obniżać zniekształcenia w kluczowym zakresie wyższej średnicy (jak pisze producent). Za niskie tony odpowiedzialny jest natomiast papierowy 27 centymetrowy głośnik Pylon Audio (PSW 27 – 400, produkcji firmy STX). Co istotne, u samego dołu (a pod głośnikami) wycięto w płycie frontowej wąską, acz szeroką na całą przednią ściankę, szczelinę ujścia wentylującego bass-refleks. Front dodatkowo zdobi naklejone firmowe logo. Przy okazji wspomnę, że to dobrze, że producent zamiast umieszczać (jak wcześniej) plastikową tabliczkę „Pylon”, która często łamała się (ukruszała się), zdecydował się przyklejać ładne naklejki. Tak czyni wiele uznanych firm (np. Spendor) i jest to naturalne rozwiązanie.
Oba głośniki wywierają pozytywne wrażenie wzrokowe, wydają się być solidnymi i rzetelnymi konstrukcjami. Z tyłu skrzynek umieszczono pojedyncze pary metalowych terminali głośnikowych – jednak nie tak estetycznych jak w modelu Topaz, bo tu w Amberach są to zaciski ekonomiczne, by nie powiedzieć – oszczędnościowe, jednak swoje funkcje spełniające doskonale. Od spodu kolumn doklejono po 4. filcowe podkładki. Kolców brak, są za to maskownice (po raz pierwszy u Pylona, bo inne modele nie są w nie wyposażone).
Deklarowana efektywność to 92 dB, czyli w sposób naturalny sugerująca połączenie ze wzmacniaczami lampowymi oraz ze  – słabymi (słabej mocy).









Kilka słów od producenta
Pylon Audio zwraca uwagę na następujące elementy.
„W modelu Amber zastosowano nieszablonowe głośniki. Tego typu konstrukcja (tuba plus duży woofer) są często spotykane w drogich konstrukcjach. Taka budowa umożliwia uzyskanie przyzwoitej efektywności, co predysponuje kolumny do współpracy z mniej wydajnymi wzmacniaczami. W konstrukcji Amber efektywność nie była forsowana za wszelką cenę, stąd przyzwoite 92 dB/8 Ohm. Zastosowano pozłacane terminale głośnikowe umożliwiające przyłączenie wtyków bananowych, widełek lub gołych przewodów. Zwrotnica montowana jest metodą „point to point”, bez zbędnego wydłużania ścieżki sygnałowej wewnątrz kolumny. Solidna obudowa wykonana jest z płyt o grubości 18 mm (korpus i tył) oraz 25 mm – front. Użyto kompresyjne głośniki wysokotonowe, wyposażone w tubę poprawiającą efektywność oraz obniżającą zniekształcenia w kluczowym zakresie wyższej średnicy. Niskotonowe to głośniki o średnicy 270 mm wyposażone w potężny układ magnetyczny oraz celulozową membranę. Zestaw zoptymalizowano pod kątem optymalnego odtworzenia impulsów. Okablowanie wewnętrzne zrealizowano za pomocą linki z miedzi beztlenowej”.


Dźwięk
W przypadku podobnych (do pewnego stopnia) dużych monitorach Xindak MS-1201 (TU), kiedy po podłączeniu ich do lampy spodziewałem się równie „dużego” (obszernego) dźwięku co ich gabaryty, rozczarowałem się, bo tamte chińczyki grały bardzo naturalnie, w sposób nieprzeskalowany, fizjologicznie - z dużą ekspozycją bogactwa i kolorystyki tonów średnich. Dlatego mając na uwadze tamto doświadczenie, ciekawy byłem jaki typ przekazu zaproponują polskie Pylony Amber.
Tu dźwięk okazał się być znamiennie odmienny od tubowych Xindaków MS-1201, bo to, co słychać przede wszystkim, to bardzo obszerny dźwięk, pełny i głęboki. Z silnym bitem, mocnym, wyjątkowo nisko schodzącym basem i z wielką sprężystością - spektakularny. Niemniej jednak, należy podkreślić, że niskie tony, choć silne i wyjątkowo wyraźne, to nie są przykrywające pozostałych podzakresów – są naprawdę dobrze kontrolowane, punktualne i ze świetnym rytmem. Średnicę można scharakteryzować jako żywą, temperamentną, ze sporą obfitością dźwięku. Dużo dobrego przyniósł zabieg konstruktorów umieszczenia głośnika wysokotonowego w tubie. Sprzyja to propagacji nie tylko wysokich tonów, ale także i wyższej średnicy, która zyskuje na plastyczności oraz kunsztowności, bo ten zakres jest najbardziej narażony na ograniczenia w budżetowych konstrukcjach. Od razu napiszę, że średnie tony nie są aż tak zróżnicowane i wyrafinowane jak w przytaczanych już wcześniej Xindakach, bo tam czuć wręcz było każde szarpnięcie struny gitary, ich wielopłaszczyznową strukturę, a także wibrujące powietrze dookoła, ale trzeba też pamiętać, że Ambery kosztują około 3-4 razy mniej, co oczywiście nic nie tłumaczy, ale na pewno daje pogląd na proporcje cenowe.
Soprany są dobrze wyrażone, ładnie zróżnicowane i dają intensywne ukoronowanie całego pasma, choć umieszczenie głośnika wysokotonowego w tubie powoduje, że ich brzmienie jest wysunięte trochę do przodu, bo horn nadaje im dodatkową lotność, rozpęd, co powoduje, że do takiego przekazu trzeba się przyzwyczaić (bo nie jest typowy), ale zapewniam, że to nic trudnego.
Tubowe Pylony mają przyjemną barwę dźwięku, sprzyjającą reprodukcji każdego rodzaju muzyki – zarówno akustycznemu jazzowi, rockowi, czy wokalistyce. Każdy gatunek traktowany jest z odpowiednią atencją i kulturą, opisywane głośniki dopasowują się do otrzymywanego sygnału ze wzmacniacza i zapewniają zawsze energetyczny i ekspansywny dźwięk, z dużą jego fizycznością (namacalnością), a także i potęgą różnorodnych detali, które jednak nie zawsze są wyraźne na pierwszym tle, bo część pozostaje w lekkim dystansie, na drugim planie. Poza tym nie wszystkie tzw. smaczki są odpowiednio eksponowane, uwydatnione w przestrzeni – na przykład Ambery nie dostrzegają niektórych mikro-detali nagrań, a oddają jedynie ogólny ich klimat. To fakt, że w sposób przejrzysty, natchniony, dobitny i zaangażowany, ale jednak bez tych najmniejszych niuansów, które zaświadczają o wysokiej klasie hi-fi. Trzeba mieć tego świadomość, lecz to nie jest zarzut, a umocowanie opisywanych kolumn w szeregu jakościowym. Jeżeli prawdziwie miałbym mieć coś do zarzucenia Pylonom, to trzeba powiedzieć, że o ile ich stereofonia jest wyborna (na pewno jest to silna ich strona), scena dobrze rozciąga się wszerz i w górę, to niestety scena w głąb pozostawia cokolwiek do życzenia. Muzycy „poustawiani są” w przestrzeni, może nie na jednej linii, ale z pewnością nie jest to ułuda 3D. Dodam, że budowanie sceny „w głąb” jest jednym z najtrudniejszych elementów do prawidłowej reprodukcji, a Ambery i tak robią to w sposób co najmniej zadowalający, przyzwoity.












Konfiguracje
Najbardziej podobało mi się zestawienie Pylony Amber wraz ze wzmacniaczem lampowym Yaqin MC-13S na lampach elektronowych EL34. To połączenie zapewniło najwięcej synergii, innymi słowy, każdy z elementów dał towarzyszowi, to co ma najlepsze w dźwięku. Ambery otrzymały jeszcze więcej sprężystości basów oraz lekkie ich utemperowanie (miłe zaokrąglenie), a także niejakie uspokojenie sopranów, które rozpędzone w tubach przedtem, od czasu do czasu, potrafiły zakłuć sybilantami. Wokale zabrzmiały blisko - były optymalnie osadzone w przestrzeni, a także były lekko ocieplone, otrzymały dużo lampowego ciepła i kolorystyki – słodkości. Poza tym, każdy z opisywanych osobnych elementów nie jest mistrzem detaliczności, ukazywania najmniejszych szczegółów, więc te ich cechy połączone ściśle ze sobą korelowały dla dobra reprodukowanego dźwięku, który można nazwać melodyjnym lub muzykalnym. Warto zaznaczyć, że wysoka efektywność monitorów – 92 dB bardzo predysponuje je do wzmacniaczy lampowych, które zazwyczaj nie dysponują zbyt dużą mocą.
Połączenie kolumn z wzmacniaczem tranzystorowym Hegel H100 to nie było najkorzystniejsze zestawienie. Hegel jest dość szczegółowy (ale nie za bardzo) i pewne braki detaliczności od razu było słychać. Ponadto, ucierpiała prezentacja sceny, panorama przestrzenna, w której ukazywaniu norweska integra jest doskonała. W towarzystwie Amberów przestrzeń wyraźnie skupiała się do środka, zawężała i to o spory stopień. Dodatkowo, aby „wejść” podczas odsłuchów w dokładne stereo, trzeba było znaleźć się precyzyjnie w punkcie przecięcia się osi dwóch kolumn. Nie dalej, nie bliżej.
O wiele lepiej Pylony zagrały połączone ze słabym (małej mocy) wzmacniaczem Dayens Ampino. Tu nie było słychać ograniczeń jak przy poprzednim towarzystwie. Ładna barwa, dobra przestrzeń, ciekawa intrygująca barwa, wysublimowane wokale.

Konkluzja
1. Pylon Amber to perfekcyjny projekt oraz konstrukcja. Bardzo dobre zastosowane elementy zwrotnic oraz głośniki. Wykonanie budżetowe, jeżeli chodzi o jakość wykończenia, czyli użytą okleinę i terminale głośnikowe.
2. Świetna rytmika i potężna energia brzmienia, ładnie rozciągnięty i przejrzysty bas – żywy, ale punktualny. Wysokie tony jasne, ale nie agresywne. Średnica harmonijna, plastyczna. Witalne, ale naturalne wokale - ciepłe, choć nieprzesłodzone. Zrównoważone, o rzeczywistych proporcjach.
3. Minus to niezbyt imponująca szczegółowość, a także braki w dalszych planach sceny dźwiękowej. Głębia nie do końca narysowana, odczuwalna.
4. Idealne kolumny do wzmacniaczy lampowych! Współpracują z nimi chętnie i z pełną synergią, dla obopólnych korzyści, a szczególnie dla ostatecznego dźwięku.
5. Solidne monitory o oryginalnej budowie, przyjemnej barwie dźwięku oraz niepospolitej muzykalności.
6. Bardzo dobra proporcja cena/jakość dźwięku. Okazyjna.
7. Pylony Amber to wybór redakcji „Stereo i Kolorowo – Underground” do wzmacniaczy lampowych ze średnio-budżetowego pułapu cenowego.

Warunki testu oraz używany sprzęt
Pomieszczenie około 30 m2, drewniana podłoga, a na niej wełniany dywan IKEA - średnio wygłuszone, na ścianach 10. paneli akustycznych Vicoustic Wave Wood.
Pomieszczenie 16 m2, na ścianach liczne obrazy, drewniana podłoga, dużo mebli.

Niestety, nie dysponowałem podczas testu solidnymi podstawami do dużych monitorów. W ich rolę, z przymusu, musiały wcielić się stołki z IKEA - Gilbert. Porządne, ciężkie standy na pewno pokazałyby tu więcej możliwości dźwiękowych Pylonów Amber, zróżnicowanie brzmienia, jego głębię.

Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Dayens Ampino (test TU), Yaqin MC-13S oraz Ming Da MC84-A (test TU).
Źródła: odtwarzacz płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, gramofon Clearaudio Emotion, MacBook Apple, przetwornik c/a N-Audio DAC-3 Plus (test TU), a także modyfikowany przez Ear Stream odtwarzacz DVD Harman/Kardon DVD-20 (TUTAJ).
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Pylon Sapphire, Pylon Topaz (test TU) oraz Usher S-520.
Kable: zestaw Audiomica Laboratory Excellence (test TU) oraz IC Ear Stream Signature.

Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (test TU), akcesoria antywibracyjne Rogoz-Audio - platforma 3SG40 pod gramofonem (test TU) oraz stopy antywibracyjne BW40 (test TU) pod wzmacniaczem Hegel H100, Eichmann Topper (test TU) na wzmacniaczu Hegel H100, a także Rezonator Schumanna Tomanek (test TU).
Stoliki audio: Ostoja i VAP (test TU).
Standy pod monitorami: VAP oraz stołki IKEA Gilbert.

Dane techniczne
Dostępne na stronie producenta: TUTAJ.

piątek, 20 lipca 2012

Akcesorium antywibracyjne Eichmann Topper



Prolog
Zupełnie przypadkiem wypożyczyłem z zaprzyjaźnionego salonu audio trzy sztuki Eichmann Topper. Ale kiedy to „coś” dziwnego wyniosłem już za próg sklepu, pomyślałem – „Po co to biorę? Przecież najpewniej jest to kolejne audio voo-doo, które za główne zadanie ma polepszyć dobre samopoczucie słuchacza, a nie rzeczywisty odbiór dźwięku”. Myliłem się...

Wstęp
Do tej pory kojarzyłem firmę Eichmann jedynie ze sławnymi wtykami do kabli o nazwie handlowej „Bulett Plugs”, które dostępne są w kilku odmianach i cieszą się, nieprzerwanie od wielu lat, dużą estymą w środowisku tak zwanych melomanów-audiofilów. Tym bardziej byłem miło zaskoczony, kiedy dowiedziałem się (bo poczytałem w Internecie), że Eichmann wytwarza nie tylko wtyki RCA „Bullet Plugs”…

ETI
Eichmann Technologies International (ETI) to firma z antypodów, a konkretnie z Brisbane w Australii. Została założona przez Keitha Eichmanna oraz Roba Woodlanda w 1998 roku. Oczywiście, jak już wcześniej napisałem, głównie znana jest ze sławnych „Bullet Plugs”, które swoja premierę miały w 2001 roku i do dziś są najlepiej sprzedającym się firmowym wytworem. Niemniej jednak ETI w swoim portofolio ma o wiele więcej produktów. Można tu znaleźć cały wachlarz najrozmaitszego okablowania używanego w sprzęcie audio – różne wtyki, kable-łączówki na RCA oraz XLR, przewody głośnikowe i zasilające, a także, co jest nowością – kable HDMI. Oprócz tego są też wytwarzane tu terminale głośnikowe, RCA, a również innowacyjne akcesoria antywibracyjne w dwóch odmianach.





Eichmann Topper
To kawałek metalu o masie 60 gramów, od spodu niezwykle gładki, wypolerowany, a od góry uformowany w finezyjną strukturę przestrzenną przypominającą fragment radiatora choinkowego, stosowanego we wzmacniaczach jako pochłaniacz ciepła uwalnianego z pracujących tranzystorów. W rzeczywistości, kształt ten to świadomy i logiczny wybór konstruktorów, opierający się na matematycznym wzorze fraktalnym, czyli struktury samopowtarzającej się (samopodobnej). Fraktale powszechnie występują w przyrodzie – takie formy przybierają na przykład płatki śniegu, system naczyń krwionośnych, czy kwiat kalafiora lub brokuła.

Jak można przeczytać na firmowej stronie (TUTAJ), Toppery mają powodować zmniejszenie rezonansu (wibracji) na powierzchni sprzętu audio oraz poprawiać współpracę pomiędzy komponentami audio a kolumnami. Walka z rezonansami w audio szczególnie jest ważna, ponieważ wewnętrzne wibracje wraz z zewnętrznymi falami dźwiękowymi wpływają niekorzystnie na reprodukowane niskie tony. Podobnie kolumny, które również cierpią z powodu rezonansów uwalnianych z energii mechanicznej membran głośnikowych i fal dźwiękowych ciśnienia akustycznego uderzającego w ich obudowę. W rezultacie wibracje te powodują maskowanie szczegółów dźwięku, jego zamazywanie/rozmazywanie i zmniejszają scenę dźwiękową. Toppery natomiast regulują owe rezonanse zapobiegając kumulacji fal stojących, tłumiąc je, a także ograniczając przenoszenie wibracji obszarów, które mogą być na nie narażone. Tyle mówi teoria.

Producent rekomenduje umieszczenie po 3. sztuki na górze kolumn (blisko przedniej ścianki), i po 3. na urządzeniach typu wzmacniacze, tunery i odtwarzacze płyt CD – po 2. z przodu pokrywy górnej i 1. w miejscu nad transformatorem mocy lub napędem CD, skąd najczęściej wydobywają się niekorzystne rezonanse.











Wpływ na dźwięk
Do tej pory, ze specjalistycznych urządzeń antywibracyjnych (nie wymieniam tu stolików audio) używałem platformy 3SG40 (test TU) pod gramofon Rogoz-Audio oraz stóp antywibracyjnych Rogoz-Audio BW40 (test TU). Ich korzystny, a nawet kojący wpływ na dźwięk stwierdziłem bezpośrednio zaraz po ich aplikacji.

Odnosząc się do powyższego. Nie mogę więc napisać, że od razu usłyszałem różnicę po tym jak umieściłem 3. sztuki Topperów na pokrywie wzmacniacza Hegel H100 (test TU). Po ich położeniu wg. instrukcji i nastawieniu płyty dźwięk był taki sam jak wcześniej, czyli bardzo dobry. Zająłem się wiec pisaniem kolejnej recenzji, a muzyka spokojnie płynęła z głośników dalej. Potem na chwilę wyszedłem z kotem na spacer (a w zasadzie, to on ze mną wyszedł), kiedy zaś wróciłem do domu - włączyłem kolejną płytę. I dopiero wówczas usłyszałem kilka istotnych szczegółów, które przedtem, bez Topperów, nie było.

To, co wydało mi się zastanawiające, to fakt, że scena pozorna lekko, lecz wyraźnie poszerzyła się zarówno w głąb, jak i wszerz. Nie był to wielki zakres, raczej subtelny, ale bezspornie sugestywny – dobitny, istniejący rzeczywiście. Ponadto uległem wrażeniu, że dźwięk „oczyścił się”, opadła z niego jakaś mgła, przedtem wisząca nieruchomo i niepozwalająca na dobre wybrzmieć wielu tonom – zwłaszcza tym niskim. Nastąpiła delikatna akceleracja szczegółowości, większa jej proliferacja, namnożenie się. Przekaz stał się żywszy i żwawszy. Jeszcze raz podkreślę, że powyższe zmiany były mocno dyskretne, nierzucające się od razu i nie łatwe do uchwycenia, ale jednocześnie sugestywne oraz konkretnie sprecyzowane.

Zakończenie
Eichmann Topper to wyrafinowane akcesorium, które poprawia wiele cech dźwięku, jego ingrediencje, pomagając osiągać mu znaczącą dojrzałość, a przede wszystkim wybitną przejrzystość, a także większą lotność, o ile można użyć takiego sformułowania a’propos.

Eichmann Topper to rzecz, która odpowiednio zaaplikowana powoduje korzystny progres, istotny postęp w jakości ogólnego przekazu całego zestawu audio.

Epilog
Opisywane akcesoria antywibracyjne pozostały u mnie na stałe, postawione na wzmacniaczu Hegel H100…

Urządzenia używane podczas odsłuchów
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Pylon Sapphire, Spendor A5 (test TU), Pylon Topaz 20 (test TU), Usher S-520 oraz Pylon Amber.
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Dayens Ampino (test TU) oraz Yaqin MC-13S.
Źródła: odtwarzacz płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, gramofon Clearaudio Emotion, modyfikowany przez Ear Stream odtwarzacz Harman/Kardon DVD-20, a także MacBook Apple. Dodatkowo przetwornik cyfrowo-analogowy N-Audio DAC-3 Plus (test TU).
Kable: Audiomica Excellence (test TU) oraz IC Ear Stream Signature (TUTAJ), a także optyczny Belkin Pure AV.
Stolik audio VAP (opis TU).
Strona Eichmann Technologies International (ETI): TUTAJ.

czwartek, 19 lipca 2012

Kolumny Isophon Vescova oraz zestaw Vitus RI-100/RCD-100 – odsłuch w salonie audio



Wstęp
Postanowiłem napisać kilka słów o ostatnim odsłuchu ciekawego zestawu audio-stereo w salonie audio Hi-Fi Ja i Ty w Gdańsku-Oliwie. Najczęściej staram się wypożyczać sprzęt i słuchać go u siebie, w warunkach domowych. Niestety, nie zawsze jest to możliwe, a myślę, że czasami warto podzielić się własnymi wrażeniami szerzej - z P.T. Czytelnikami audio-bloga, bo zestaw testowy był nadzwyczaj interesujący i zdecydowanie godny odnotowania. Stąd niniejszy opis.

Warunki testu oraz zestaw testowy
Pomieszczenie odsłuchowe to około 30 m2 powierzchni - dobrze wygłuszone licznymi absorberami (w tym i pułapki basowe) oraz rozpraszaczami (dyfuzorami), co widać dokładnie na zdjęciach.

Używany sprzęt audio to:
kolumny: Isophon Vescova,
źródła: odtwarzacz płyt CD – Vitus RCD-100, a także serwer muzyczny Olive 04HD (test TU) plus przetwornik cyfrowo-analogowy Antelope Zodiac z zewnętrznym zasilaczem Tomanek,
wzmacniacz: Vitus RI-100
kable: głośnikowe, sieciowe oraz interkonekty to duńskie Organic Audio (linia miedziana),
stolik audio: Pro Audio Bono.

Parę słów o kolumnach Isophon
Isophon to niezwykle zasłużona oraz uznana niemiecka firma działająca w segmencie audio-stereo bez przerwy od 1929 roku. Jej obecna siedziba mieści się w Renningen nieopodal Stuttgartu w Badenii-Württembergii. Specjalizuje się w produkcji kolumn głośnikowych, posiada wiele patentów i oryginalnych rozwiązań konstrukcyjnych. W wielu modelach kolumn stosuje głośniki (też niemieckiego) Accutona. Zaś Accuton jest jednym z niewielu światowych producentem głośników ceramicznych, właścicielem technologii z pogranicza high-tech wytwarzania membran ze spiekanej ceramiki. Sztandarowy model Isophona to 200 kilogramowe (sztuka) Berlina RC 11 kosztujące majątek, bo dobrze ponad 600 000zł…

Model Isophon Vescova posiada 3. głośniki (2 x 150 mm oraz 25 mm) ceramiczne Accutona, zabezpieczone ochronną siateczką. Budowa ścian kolumn jest skomplikowana, niecodzienna. To niezwykle sztywna konstrukcja typu sandwicz, dodatkowo wypełniona specjalnym piaskiem, zapewniająca zabezpieczenie przed rezonansami. Trzeba jednak zaznaczyć, że każda kolumna dzięki powyższej budowie nie jest zbyt ciężka, bo sztuka waży 24 kg. Wylot bass-refleksu umieszczony jest od dołu i skierowany w stronę podłogi. Obok wylotu znajduje się regulacja, za pomocą której można korygować (do pewnego zakresu, oczywiście) strukturę basów. U spodu zamontowano pojedyncze terminale głośnikowe. Przekrój kolumn przypomina trójkąt z prostą ścianą na przedzie i dwiema wyoblonymi na dwóch tylnich bokach. Bardzo „kosmicznie” to wygląda. Okleina wykonana jest z naturalnego drewna i jest najwyższej jakości. Piękna. Co ciekawe, producent nie podaje parametrów dotyczących skuteczności Vescova, jest za to informacja, że kolumny są 8 Ohmowe. Literatura (miesięcznik Audio) przynosi dane o zmierzonej skuteczności 84 dB (efektywności) przez recenzentów podczas pomiarów laboratoryjnych.











Wrażenia z odsłuchu
Na rozgrzewkę uszu oraz systemu audio z serwera muzycznego Olive 04HD popłynęła muzyka Thomasa Newmana ze ścieżki dźwiękowej „American Beauty” (Soundtrack – 2000r.). Od razu uderzyła mnie spektakularność przekazu, jego stopień zaawansowania oraz liczne niuanse słyszane nieomal dookolnie, wyśmienicie. Gradacja planów - dalsze versus bliższe stała na wysokim poziomie jakościowym, bliskim referencji. Co istotne, żadne pasmo nie było faworyzowane, każde było ważne, ale niedominujące z osobna, indywidualnie. Wokale oddane zostały blisko, z pełną ich fakturą, oraz dużym nasyceniem detali fonicznych struktur.

Na płycie Paula McCartney’a „Kisses on the Bottom” (Concord -2011r.) jego głos zabrzmiał blisko, tuż na wyciągnięcie ręki, znakomicie osadzony na scenie oraz precyzyjnie dokładny, ze słyszalną teksturą wokalu. Co istotne, całość przekazu bliska była specyfice realnego koncertu. Trzeba zaznaczyć, że duży w tym udział miał oprócz kolumn także i harmonijny charakter wzmacniacza Vitus RI-100.

Pliki wysokiej rozdzielczości 24 bit/96 kHz z albumu Medeleine Peyroux “Standing of the Rooftop” (Emarcy – 2011r.) przyniosły zwiększenie szczegółów dystrybuowanych w przestrzeni w porównaniu do poprzedniej płyty. Specyficzną czystość, sporą krystaliczność dźwięku, jego nasycone i natchnione wręcz wybrzmiewanie pojedynczych głosek pięknego skądinąd wokalu Medeleine. Spore wrażenie na mnie wywarła bogata kolorystyka oraz naturalna plastyczność jej głosu.

Płyta francuskiego kontrabasisty Renauda Garcia-Fonsa „Mediterranees” (Enja – 2010r.) okazała się wprost wymarzona dla zestawu Isophon Vescova plus wzmacniacz Vitus RI-100. Każdy z instrumentów został pokazany osobno, lecz z dużą spójnością dźwięku oraz z silnym realizmem. Niskie tony kontrabasu były dobrze słyszalne, struny wyraźne i widoczne, dobrze podzielane od siebie. Z uwydatnionym oddechem i proporcjonalną formą.

Z kolei pliki hi-res 24 bit/192 kHz albumu gitarzysty Antonio Forcione i włoskiej wokalistki Sabiny Sciubby „Meet in London” (Naim Label – 1997r.) zapewniły nieprawdopodobnie spektakularny przekaz, kolosalną głębię sceny, poczucie przebywania na prawdziwym koncercie, znaczną ułudę autentyczności. Nieomal zgodny z rzeczywistym, jakoby teraźniejszym występem artystów. Bardzo podobała mi się dźwięczna gitara klasyczna Forcione, ze modelowo rozwibrowanymi strunami oraz z właściwą skalą oraz rezonansami dookoła.

Płyta amerykańskiego zespołu indie-rockowego Bright Eyes „Cassadaga” (Polydor – 2007r.) trochę rozczarowała bezlitosnym dźwiękiem, bo nie jest nagrana zbyt dobrze i to było, niestety, wyraźnie słychać. Cały przekaz przesunięty został na górę skali, w związku z czym dało się odczuć, tu i ówdzie kłucie wysokich tonów, choć zjawiska przestrzenne oraz instrumenty zostały zrekonstruowane prawidłowo przez system audio. Tak czy inaczej, album ten pokazał transparentność zestawu Vitus plus Isophone, jego umiejętność braku dodawania czegokolwiek od siebie, sztucznego upiększania, „pompowania” dźwięku. System reprodukuje (wzmacnia) tylko to, co jest na płycie (pliku) rzeczywiście zapisane. Bez zbędnej iluzji i bez korekty.

Na koniec odtworzyłem jeszcze ciekawą płytę z serwera Olive 04HD, a mianowicie album Billy Burnette „Memphis in Manhattan” (Chesky Records – 2006r). Jego gitara nie dość, że bardzo przekonywała realizmem i zaangażowaniem, to jeszcze słychać było mikro-dźwieki typu puknięcia w pudło rezonansowe, dotknięcia palcami strun gryfu, a nawet skrzypnięcia krzesła. Pełna imaginacja prawdziwego występu Billy’ego!








Przełączenie źródła z Olive 04HD na odtwarzacz płyt CD Vitus RCD-100 przyniosło jeszcze większą szczegółowość dźwięku, większą jego rozdzielczość, a także homogeniczność, co słyszalne było szczególnie przy nagraniach akustycznych. Dodatkowo, pogłębiła się analiza przekazu, większa jego endogenna klarowność i konkretna namacalność dźwięku. Muszę napisać, że Vitus RCD-100 okazał się o klasę lepszy od Olive 04HD, bo prawdziwość i wiarygodność przekazu była już taka z pułapu high-end i to nie z pogranicza, ale bezsprzecznie z jego dalekich/zaawansowanych rejonów.

Na zakończenie napiszę, że wiele korzyści dla poprawnego dźwięku i jego pełnej skali zapewniły duńskie kable Organic Audio z miedzianej linii, a używany w powyższym teście był cały ich komplet składający się z łączówek, przewodów zasilających i głośnikowych. Wpięcie tych przewodników okazało się być klasyczną kropką nad „i”, dopełnieniem systemu, jego komplementarnością, która zapewniła czystość i brak jakichkolwiek zanieczyszczeń w przekazie. Wyłącznie melodyjność i fizyczność. Uchwytność.

Linki
Strona firmowa Isophon: TUTAJ.
Strona firmona Vitus Audio: TUTAJ.
Strona Organic Audio: TUTAJ.
Salon Audio "Hi-Fi Ja i Ty" w Gdańsku-Oliwie: TU.