Polpak

poniedziałek, 27 marca 2017

Wzmacniacz Musical Fidelity M3si



Wstęp
W zeszłym roku opisywałem nową integrę Musical Fidelity M6si (czytaj test TUTAJ). Zaś obecnie testuję brytyjski wzmacniacz zintegrowany Musical Fidelity M3si (zobacz TUTAJ), który przyjechał do mnie od białostockiego dystrybutora Rafko. Jest to konstrukcja nie najnowsza, bo sprzed około dwóch lat; zastąpiła egzemplarz oznaczony jako M3i. Model M3si to najniższy serii wzmacniaczy "M". Są tu takie audiofilskie kloce jak końcówki mocy i przedwzmacniacze: M8-500s, M8-700s i M8PRE. Jest wielgachny wzmacniacz zintegrowany M8 500i, czy nieco mniejszy M8si. Jest też wzmacniacz klasy średnio-wyższej M6si (już wspominany) i średniej M5si. Natomiast tytułowy model 3si to przedstawiciel klasy średniej-niższej - już nie budżetowej, ale jeszcze nie wyższej.

Myślę że nie ma potrzeby kolejny raz opisywać angielskiej firmy Musical Fidelity z londyńskiego Middlesex, bo czyniłem to już wiele razy przy okazji testów jej produktów. Przypomnę tylko, że została założona przez pana Anthony’ego Michaelsona w 1982 roku, czyli równo 35 lat temu. Obecnie jej produkty cieszą się uznaniem porównywalnym z takimi innymi brytyjskimi firmami jak Naim, Linn, Spendor, czy Rega. Od siebie napiszę, że od dobrych kilku lat szczęśliwym posiadaczem top-loadera Musical Fidelity A1 CD-PRO opartym na kultowym, bo doskonałym, lecz już nieprodukowanym, napędzie Philips CD-pro2LF. W stałym wyposażeniu mam również przedwzmacniacz gramofonowy Musical Fidelity MX-VYNL. No cóż, jak widać jestem dużym zwolennikiem produktów pana Michaelsona, tak więc poniższy test może być nieobiektywny, bo emocjonalny.

Wrażenia ogólne i budowa
Wzmacniacz M3si utrzymany jest w stylistyce charakterystycznej dla Musical Fidelity ostatnich dwóch - trzech lat. Podobnie prezentują się wzmacniacze serii M8, jak i modele M6si i M5si. To klasyczne wzornictwo MF. Płyta czołowa skromna, ale estetyczna, nieprzeładowana. Brak na niej jakichkolwiek wyświetlaczy, diody też nie występują w nadmiarze. Front wykonany jest z grubej, odlewanej płyty ze stopu metali lekkich z lekko chropowatą powierzchnią. Po środku umieszczono dużą srebrną gałkę pokrętła głośności, które silnie kontrastuje z głęboką czernią frontu. Po obu stronach pokrętła głośności symetrycznie zamontowano po trzy przyciski – służą one do wyboru źródeł (CD, tuner, phono, AUX1, AUX2 i DAC USB). Po lewej stronie znajduje się siódmy przycisk – to włącznik/wyłącznik sieciowy. Na przyciskami umieszczono niebieskie diody, a nad przyciskiem sieciowym pomarańczową, żółtą i czerwoną (świeci się jedna z nich w zależności od aktywności wzmacniacza). W lewym, górnym rogu znajduje się srebrna tabliczka z logo Musical Fidelity i nazwą wzmacniacza.

Z tyłu, po lewej stronie zamontowano dwie pary terminali głośnikowych wysokiej jakości. Po prawej stronie umieszczono dwa rzędy siedmiu par gniazd wejściowych RCA. Pierwsza od lewej to gniazda wewnętrznego przedwzmacniacza gramofonowego. Potem jest para przelotowych RCA tzw. Home Theatre, które można przełączyć na zwykłe wejście liniowe – stosowny suwak znajduje się tuż obok. Tamże test też wyjściowa para RCA z poziomu przedwzmacniacza. Po środku panelu tylnego zainstalowano wejście USB (24 bit/96 kHz) do wewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego, a po prawej stronie wejście sieciowe 230 V. Nieco dziwi brak wejść zbalansowanych jako że przecież wzmacniacz ma budowę symetryczną.

Tak o Musical FIdelity M3si pisze producent: "To wzmacniacz, który daje posmak prawdziwej hi-endowej konstrukcji dual mono. Jak przystało na poważnego producenta hi-fi Musical Fidelity wprowadzając nowy wzmacniacz w serii M3 ograniczył zmiany zewnętrzne skupiając uwagę inżynierów oraz środki finansowe na wprowadzeniu jak największej ilości zmian w budowie urządzeniach.

W stosunku do poprzednika producent zastosował po raz pierwszy swoją autorską technologię montażu SMD opracowaną pod kątem maksymalizacji jakości dźwięku, która pozwala na skrócenie wybranych fragmentów ścieżki sygnałowej, oraz miniaturyzację mniej istotnych elementów, tak aby możliwe było zainstalowanie jak największych kondensatorów oraz oddzielnie prowadzonych ścieżek zasilania dla każdego kanału, co jest absolutną nowością w stosunku do poprzednika. Podobnie jak bardzo dobry wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy oraz wejście USB 24/96 dla PC-Audio. Dotychczas, tego typu rozwiązanie było dostępne wyłącznie w topowych modelach Musical Fidelity. Dlatego nowy M3si już w swojej specyfikacji budzi bardzo duży respekt - podniesiona o 11 % moc, dwukrotnie lepszy stosunek sygnału do szumu, lepsza dynamika i zdolność do kontrolowania przetworników w kolumnach.

Przedwzmacniacz w M3si posiada oddzielną sekcję zasilania i pracuje w klasie AB, za regulację głośności odpowiada scalona drabinka rezystorowa Burr-Brown. Producent przyłożył zdecydowanie większą wagę do zaizolowania każdego obwodu, aby uniemożliwić jakiekolwiek interakcje między poszczególnymi sekcjami wzmacniacza, tak aby słowo zintegrowany odnosiło się wyłącznie do kompaktowej konstrukcji wzmacniacza".

Dane techniczne
Moc ciągła (RMS): 85 W
Typ: Tranzystorowy
Klasa wzmacniacza: AB
Kontrola tonów: NIE
Wbudowany DAC: TAK
Przedwzmacniacz gramofonowy: TAK MM
Stosunek sygnał/szum: 98 dB
Zniekształcenia THD: 0,014 %
Pasmo przenoszenia: 10 – 20 000 Hz
Napięcie wejściowe MM: 3 mV
Stosunek sygnał/szum MM: 70 dB
Impedancja wejściowa: 40 000 Ohm
Zasilacz: 115/230 VAC 50/60 Hz
Zużycie prądu maks: 320 W
Wysokość: 10 cm
Szerokość: 44 cm
Głębokość: 40 cm
Masa: 9,2 kg


Klasyczne wzornictwo Musical Fidelity ostatnich lat


Centralnie umieszczone pokrętło głośności, a po obu bokach po trzy przyciski służące wyborze źródeł


Włącznik sieciowy i trzy diody

Tu dobrze widać chropowatość panelu frontowego i obudowy



Tylne gniazda

Na M3si stoi odtwarzacz sieciowy Onkyo NS-6170

Po lewej, na górze wzmacniacz lampowy Cayin A-55 TP; pod nim wzmacniacz tranzystorowy Hegel H160 

Na zewnątrz kolumny Triangle Antal Esprit EZ; wewnątrz - kolumny Living Voice Auditorium R3


W środku kolumny Pylon Opal 20

Wrażenia dźwiękowe
Do wzmacniacza Musical Fidelity M3si najpierw podłączyłem kolumny Living Voice Auditorium R3 na zmianę z Traingle Esprit Antal EZ, a następnie także tanie Pylon Opal 20. Do połączeń użyłem serii przewodów Audiomica Laboratory Excellence w modyfikacji Amber (zobacz TUTAJ), czyli przewody głośnikowe, łączówki oraz kable sieciowe. Jako źródło używałem przede wszystkim odtwarzacz sieciowy Onkyo NS-6170 (zobacz TUTAJ), a potem gramofon Nottingham Analogue Horizon z wkładką typu MM Ortofon 2M Black wraz z pre Musical Fidelity MX-VYNL. To wszystko wpięte do kondycjonera sieciowego Xindak PC-200V (zobacz TUTAJ). Dokładna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Musical Fidelity przez lata wypracował swój własny styl brzmienia, charakterystyczny „sound”. To granie przede wszystkim ciepłe, nieco pluszowe, niejako zmiękczone, ale bardzo kolorowe i soczyste. Muzykalne i organiczne do kwadratu. Można coś takiego lubić lub nie. Ja lubię. Owszem, nie zawsze precyzja i dokładność podążają za taką manierą dźwięku, ale na pewno odbiór muzyki cechuje się wysokim stopniem satysfakcji. Nie inaczej jest w modelu M3si.  Wzmacniacz ma bardzo obszerny dźwięk, szeroki i przestrzenny, a równolegle niezwykle barwny i tonalnie bogaty. Nasycony. Instrumenty i wokalne charakteryzują się sporym ciężarem jakościowym, są stabilnie osadzone na scenie. Mają dużą siłę i dynamikę, brzmią wiarygodnie i jednoznacznie. Jednocześnie M3si ładnie podkreśla mikrodynamikę brzmienia – ukazuje niuanse, ujawnia detale, zapewnia życie subtelnościom. Owszem, nie jest to tak zaawansowany poziom uszczegółowienia i doświetlenia jaki można znaleźć chociażby we wzmacniaczu Musical Fidelity M6si, ale i tak jest co najmniej nieźle. Instrumenty brzmią żywo, da się odczuć akustyczne powietrze wokół nich, zaś wybrzmienia są długie i powłóczyste. Rozdrobnienie i gradacje dźwięku są wyraźne i uporządkowane. Bez zarzutów.

Całość dźwięku ma nie tylko dużą masę i kapitalne zróżnicowanie barw, ale także piękną przezroczystość i klarowność. Musical Fidelity pomimo swej immanentnej natury kolorowania i lekkiego ocieplania dźwięku, to nie ma tendencji do tzw. zamulania, czy zamącania przekazu. Brzmienie jest czyste i jasne. Z tendencją do analizy, ale jest to analiza powierzchowna, a nie na wskroś dogłębna. Chcę przez to napisać, że M3si dobrze różnicuje i odkleja od siebie poszczególne dźwięki, ale ich nie rozkłada na czynniki pierwsze. Układa i rozdrabnia dźwięk, lecz go nie wysusza, nie destyluje.

Choć średnica jest wyraźnie preferowana, bo lekko pogrubiona i wygięta do przodu, to niskie tony i wysokie tony także mają wiele do powiedzenia. Basy są żywe i elastyczne, potężne i mocarne. Na wszystkich testowych kolumnach niskie tony były prężne i dobrze kontrolowane. Nie rozlewające się w nadmiarze. Punktualne i rytmiczne. Z kolei soprany są doświetlone i wyraziste, lecz nieco przygładzone i stępione. Można napisać, że wysokie tony są gładkie i delikatne, ale istniejące realnie. Ale jest to dalsza perspektywa. Nieco oddalona, ale dzięki temu mniej napastliwa, pozbawiona agresji.

Konkluzja
Musical Fidelity M3si to …klasyczny wzmacniacz firmy Musical Fidelity. Zapewnia barwny, soczysty i mięsisty dźwięk przyprawiony ciepłem i aksamitem. To brzmienie na wskroś muzykalne i kolorowe, bardzo przyjemne w odbiorze. Hipnotyzujące kolorami, czarujące klarownością, urzekające pełnokrwistością. Innymi słowy, M3si to Musical Fidlelity w pełnej krasie i znaczeniu swych słów (Musical Fidelity – pol. muzyczna wierność, dokładność). Zalecany dla zaawansowanych i wytrawnych melomanów. 

Cena w Polsce - 5 999 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Musical Fidelity M3si, Pathos Classic One MKIII (test TU), Cayin A-55 TP (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Opal 20, Living Voice Auditorium R3 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand  (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.

Odtwarzacz sieciowy: Onkyo NS-6170 (test TU).
DAC: Cayin iDAC-6.
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test 
TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Pioneer TX-7100.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin iHA-6, RHA DACAMP L1 (test TU) i Fostex HP-A4BL (test TU).

Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


sobota, 25 marca 2017

Kolumny głośnikowe Pylon Opal 20 - zapowiedź testu

W ten poniedziałek odebrałem od kuriera dwie duże paczki z kolumnami głośnikowymi Pylon Opal 20 (zobacz TUTAJ). To obecnie jedne z najtańszych kolumn podłogowych w ofercie jarocińskiego Pylon Audio (ich cena to 1 580 PLN). Dla porządku przypomnę, że modele Topaz 15 oraz Pearl 25 ceny mają bardzo podobne (1 539 PLN i 1 599 PLN). To, czym wyróżniają się Opal 20 wśród innych konstrukcji Pylon Audio, to fakt zastosowania własnych głośników celulozowych (czyli produkcji Pylon Audio). Zresztą niecały rok temu opisywałem nieco większe Opal 23, gdzie takie głośniki także zaimplementowano (czytaj test TUTAJ).

Do mnie dotarła para Pylon Opal 20 w naturalnym, dębowym fornirze. Skrzynki pokryte są nim w całości z wyjątkiem frontów, które pomalowane są czarnym lakierem high-gloss. Bardzo efektownie to wygląda. Niestety, nie znam ceny wersji Opal 20 w drewnie, bo na pewno jest wyższa niż 1 580 PLN ile trzeba zapłacić za wersję w wykończeniu okleiny winylowej.

Tak producent pisze o kolumnach: "Zestaw głośnikowy Opal 20 to konstrukcja dwudrożna oparta o celulozowy głośnik niskotonowy naszego autorstwa (Pylon Audio PSW 18.8 CS), charakteryzujący się bardzo dobrymi parametrami mierzalnymi. Zastosowana papierowa membrana poddana procesowi coutingu oferuje brzmienie selektywne z dozą ciepła. Górę pasma powierzono 25 mm jedwabnej kopułce wysokotonowej, która dzięki kompaktowym rozmiarom umożliwiła zbliżenie centrów akustycznych zestawu głośnikowego.

Kolumny Opal 20, podobnie jak większy model Opal 23, oferują ponadprzeciętną czytelność średnicy. Jest to zestaw, który z powodzeniem możecie Państwo wykorzystać w domowym studio nagraniowym, a całość jest tak skomponowana by nie popadała w techniczną manierę. Wielogodzinne odsłuchy każdego rodzaju muzyki są czystą przyjemnością. Zestaw umożliwia komfortowy odsłuch z niewielkiej odległości, scena dźwiękowa jest sugestywna a oderwanie się dźwięku od zestawu nie przysparza kolumnom żadnego kłopotu. Brzmienie jest wysycone z dobrze kontrolowanym basem,  nadający utworom zwartości i szybkości. Ogólna czytelność i wgląd w nagranie jest mocnym punktem całej serii Opal.

18 mm korpus wraz z tyłem obudowy został połączony z pogrubionym 22 mm ekranem, mającym na celu zredukowanie wszelkich drgań ścianki frontowej. Dodatkowym elementem usztywniającym całość konstrukcji jest umieszczone w newralgicznym miejscu wzmocnienie".

Póki co podłączyłem Opale 20 do wzmacniacza zintegrowanego Musical Fidelity M3si i wygrzewam je sygnałem pochodzącym z odtwarzacza sieciowego Onkyo NS-6170. Za kilka dni zabiorę się za odsłuchy właściwe, ale już teraz mogę napisać, że Opale 20 grają bardzo dobrze. Plastyczny dźwięk pełen masy, energii oraz zaangażowania.










piątek, 24 marca 2017

Głośnik bezprzewodowy Bluetooth: Mass Fidelity Core - zapowiedź testu



Dziś czas na zapowiedź testu sprzętu hi-fi nieco lżejszego kalibru. Niniejszym anonsuję kanadyjski głośnik bezprzewodowy o intrygującej nazwie Mass Fidelity Core (zobacz TUTAJ). To ciekawa propozycja dla osób, którzy nie chcą (lub nie mogą) zainwestować w duży, stacjonarny domowy system audio hi-fi lub też dla tych, którzy na tyle często przebywają w podróży, a pragną mieć ze sobą "coś", co co najmniej dobrze i zadowalajaco odtworzy muzykę w hotelowym pokoju (i da się spakować do walizki). Mass Fidelity Core to, jak określa go producent - głośnik holograficzny. Wykorzystuje do przesyłu technologię Bluetooth. Ma wbudowany akumulator, który pozwala na 10 - 12 godzin odtwarzania muzyki.

Core to aktywna kolumna Bluetooth, składająca się z pięciu przetworników o sumarycznej mocy 120 Wat sterowanych procesorem ARM. Przetworniki pracują w specjalnie przygotowanej obudowie w technologii ABT (Absolute Bass Technology). Najważniejszą różnicą w stosunku do innych produktów na rynku jest zdolność kolumny do generowania holograficznej sceny dźwiękowej za pomocą technologii "wave field synthesis" (wirtualna przestrzeń akustyczna). Jedna kolumna aktywna Core jest w stanie nagłośnić duże pomieszczenie muzyką o wyjątkowej przestrzenności dźwięku i mocy niskich tonów - w większości przypadków niezależnie od miejsca, jakie zajmą słuchacze.

Ciekawe jak sprawdzi się głośnik Mass Fidelity Core w podróży? Zabieram go w przyszłym tygodniu na kilkudniowy wyjazd na południe Europy. Źródłem będzie smatrfon iPhone 6S na zmianę z tabletem iPad Air 2. Muzyka strumieniowana z Tidal. Zapraszam wkrótce na fotorelację z wyjazdu i opis wrażeń dźwiękowych.







czwartek, 23 marca 2017

Przewody Audiomica Laboratory serii Excellence, modyfikacja Amber

Zdjęcie z Facebooka Audiomica Laboratory

Wstęp
Już raz na Stereo i Kolorowo testowałem polskie przewody Audiomica Laboratory serii Excellence (czytaj test TUTAJ). Jednakże niedawno gorlicki producent przygotował nową edycję serii Excellence, w modyfikacji Amber - specjalnie na ostatnie Audio Video Show 2016 r. w Warszawie, gdzie przewody te były częścią systemów Polskiego Klastra Audio (czytaj TUTAJ). Choć (najprawdopodobniej) konstrukcję wewnętrzną mają identyczną jak wcześniejsze wersje, to mają inne oploty i wtyki, odmienne konstrukcje filtrów, etc. Do wyrobu serii Amber używane są produkty marki Acoustics Points (zobacz TUTAJ), której, nota bene, liderem jest pan Łukasz Mika z firmy Audiomica Laoboratory.

Do testów otrzymałem całą skrzynię przewodów Audiomica Laboratory serii Excellence (zobacz TUTAJ) w modyfikacji Amber. A wśród nich głośnikowe Celes Excellence, sieciowe Ness Excellence, łączówki Quartz Excellence w edycji klasycznych 2 x RCA, ale także w postaci dwóch par interkonektów gramofonowych z uziemieniem. Niestety, tych gramofonowych nie byłem w stanie wykorzystać, bo mój gramofon Nottingham Analogue Horizon ma zamontowane stałe okablowanie (interkonekty wyprowadzone z ramiona, i dalej do przedwzmacniacza). Może uczynię to innym razem.

Wrażenia ogólne i budowa
Przewody Audiomica w modyfikacji Amber prezentują się zupełnie inaczej niż standardowej odmiany Excellence. Można napisać, że tu zaszła bardzo duża zmiana. Dobra zmiana. To są po prostu piękne kable! Jedno zastrzerzenie. Z zewnątrz Amber wyglądają całkowicie odmiennie od zwykłych Excellence, ale co jest w środku – do końca nie wiadomo. Informacji brak. Przyjmuję że anatomia jest identyczna jak w standardowych Excellence.

O serii Excellence producent pisze następująco: „Przewody tej serii są wykonane ze srebra i posrebrzane srebrem jubilerskim o najwyższym współczynniku czystości 925. Przewody z serii Excellence są zbudowane z miedzi OCC 6N. Dielektrykiem jest teflon FEP. Wtyki zostały posrebrzone w dwuetapowym procesie galwanizacji. Powłoka uzyskana w ten sposób jest trzykrotnie grubsza od metod standardowych. Przewody ekranowane plecionkami miedzianymi i plecionkami miedzianymi cynowanymi. Przewody są produkowane ręcznie. Testowane pod kontem poprawności elektrycznej z imiennym potwierdzeniem jakości. Kable przeszły testy odsłuchowe w naszym zaadoptowanym akustycznie studiu”.

We wszystkich przewodach Amber zastosowano wyrafinowany brązowo-bursztynowy zewnętrzny oplot, który nadaje kablom Audiomica niejaki posmak ekskluzywności. W interkonektach zastosowano wtyki WBT, zaś wszystkie wtyki (bananowe w przewodach głośnikowych, sieciowe i WBT) owinięto białą koszulką termokurczliwą z nadrukowanymi nań złotymi logo firmy i oznaczeniami kierunkowości. Najwięcej zmian dotyczy zastosowanych filtrów i sposobu ich aplikacji na przewodach. W serii Amber zastosowano nowe typy filtrów marki Acoustics Points (którą zarządza właściciel Audiomica Laboratory). Wykonane są z białego tworzywa sztucznego. To patent własny Audiomica Laboratory; tworzywo nosi nazwę POM-C AP50TM (polyoxymethylene copolymer). Jak podaje producent, zapewnia ono doskonałą ochronę przed statycznymi zmianami elektrycznymi. Materiał ten najbardziej odpowiedni jest do takich zastosowań, w których siły elektrostatyczne mogą powodować niestabilność pracy lub zmieniać parametry transmitowanych sygnałów. Główne cechy POM-C AP50TM to odporność na uderzenia i zmianę objętości własnej. Uzyskano także stabilność oporu. Dzięki wprowadzeniu 10 % Teflonu (TPFE) do kompozycji oryginalnego POM-C uzyskano niższe od standardowej szybkości ścierania, które zdecydowanie poprawiają właściwości ślizgowe i odporność na zużycie materiału.

Acoustics Points wytwarza także splittery na kable, filtry, stopki antywibracyjne o oryginalnej konstrukcji, maty antywibracyjne i inne. Wszystkie produkty oparte są oczywiście o tworzywo POM-C AP50.




Amber jako eksponaty na ubiegłorocznym Audio Video Show w Warszawie (zdjęcia Polskiego Klastra Audio)




Excellence Amber w służbie zaawansowanego systemu audio hi-fi Polskiego Klastra Audio (zdjęcia Polski Klaster Audio)

Sześć kartonów (!) przewodów Audiomica Laboratory dostarczonych na testy

Każdy przewód zapakowany jest w ekskluzywną szkatułę oraz, dodatkowo - w karton 







Audiomica Laboratory to wykonanie i montaż na najwyższym światowym poziomie; pudło przewodów Amber niczym delikatesowa bombonierka


Wrażenia dźwiękowe
Przewody wpinałem przede wszystkim do następującego systemu: kolumny Triangle Esprit Antal EZ, wzmacniacz Hegel H160 oraz serwer sieciowy Onkyo NS-6170, czyli użyłem dwa kable sieciowe, przewody głośnikowe oraz interkonekty RCA. W taki sposób całe okablowanie pochodziło z serii Excellence modyfikacji Amber. Oczywiście, inne warianty w swoim systemie także testowałem, ale powyższy był podstawowym. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Napiszę w ten sposób. Excellence w modyfikacji Amber mają swoją sygnaturę dźwiękową. Tę najlepiej charakteryzują trzy słowa: szybkość, dynamika i naturalność. Kable stworzone są do energetycznego grania, ale nie pomijają niuansów i zakrętów nagrań. Po ich przyłączeniu do systemu dawała się odczuć duża muzykalność, pierwszorzędne zrównoważenie i zaawansowana homogeniczność. Następowało udźwięcznienie i poszerzenie przekazu. Doskonała plastyczność.

Ambery dysponują kolorową i żyzną średnicą, dodają jednak do tego znakomitą jej ekspresję. Bas jest wielopoziomowy, a do tego szybki i zwinny. Uporządkowany. Przynosi to zaakcentowane aspekty dynamiczne basu, niskie tony są wyraźne i koturnowe. Atak kontrabasu ma znaczną potęgę. Dużym atutem gorlickich przewodów jest ich ponadprzeciętna przejrzystość oraz kapitalna rozdzielczość. Wszelkie mikro-dźwięki, odstępy pomiędzy instrumentami, akustyczne powietrze są doskonale widoczne – słyszalne. Tło jest czarne, szum – nieistniejący, przestrzeń – poszerzona.

Konkludując. Audiomica Laboratory serii Excellence w modyfikacji Amber to znakomite przewody – wykonanie i jakość zastosowanych materiałów oraz technologii stoi na światowym poziomie. Jakość dźwięku – delikatesowa. Brzmienie charakteryzuje przede wszystkim transparentność, dynamika oraz naturalność, czyli to, co w audiofilskich przewodach powinno dominować. Jestem pod dużym wrażeniem - piękne rękodzieło, piękne brzmienie.

Cena w Polsce - nieustalona.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Musical Fidelity M3si, Pathos Classic One MKIII (test TU), Cayin A-55 TP (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Living Voice Auditorium R3 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand  (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.

Odtwarzacz sieciowy: Onkyo NS-6170 (test TU).
DAC: Cayin iDAC-6.
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test 
TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Pioneer TX-7100.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin iHA-6, RHA DACAMP L1 (test TU) i Fostex HP-A4BL (test TU).

Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.