Wstęp
Całkiem niedawno TUTAJ opisywałem wzmacniacze słuchawkowe
amerykańskiej firmy Schiit Audio, dlatego teraz przypomnę jedynie, że jej
właściciel i konstruktor - pan Jason Stoddard to człowiek wielce dowcipny -
stąd taka, a nie inna nazwa przedsiębiorstwa. A że Stoddard jest pochodzenia norweskiego, dlatego swoje urządzenia przyozdabia w różne imiona i nazwy
zaczerpnięte z mitologii nordyckiej - więc opisywany DAC Bifrost swój
źródłosłów ma w moście-tęczy łączącej świat śmiertelników (Midgard) ze światem
bogów (Asgard). Takich odniesień jest znacznie więcej – na przykład: DAC
Gungnir – włócznia Odyna, która zawsze trafia w cel, czy wzmacniacz słuchawkowy
Valhalla – kraina wiecznego szczęścia umarłych, raj. Bardzo idylliczna nomenklatura.
Wrażenia ogólne i budowa
Schiit Bifrost zamknięty jest w identycznej aluminiowej obudowie co
wzmacniacz słuchawkowy Asgard (i jego następca Asgard II). Oczywiście, potania
to koszty przedsiębiorstwa, ale należy przyznać, że metalowy korpus jest
wyjątkowo estetyczny. Wyróżnia się prostotą i stonowaniem, aczkolwiek przednia gięta blacha ze szczotkowanego aluminium, zaokrąglona na zgięciach frontu wygląda bardzo gustownie.
Panel czołowy zawiera tylko jeden przycisk służący do wyboru źródła, które
sygnalizowane jest zapaleniem się jednej z trzech białych diod. Na górze obudowy,
po prawej stronie wycięto wentylacyjne perforacje. Z tyłu zamontowano gniazdo
sieciowe IEC, trzy gniazda cyfrowe wejściowe: optyczne Toslink, koaksjalne S/PDIF i USB. Jest jeszcze para analogowych
wyjść RCA oraz włącznik/wyłącznik sieciowy. To wszystko. Bifrost wyposażony
jest więc bardzo skromnie, co nie oznacza, że ubogo, bo w stopniu zupełnie wystarczającym
do obsługi większości funkcji audio.
Co istotne, Schiit Bifrost ma zamontowany wewnątrz
świetną 32-bitową kość przetwornika japońskiej Asahi Kasei Microdevices: AKM4399EQ. Jest ona
często montowana w konstrukcjach o wiele droższych - na przykład w Bryston BDA-2,
AURALIC ATK MX+, czy w japońskich sprzętach marki Esoteric oraz norweskim ... Hegel HD25. Warto w tym
momencie wspomnieć, że DACiem Bifrost zauroczył się sam Srajan Ebaen ze szwajcarskiego portalu
6moons - TUTAJ.
Jak można przeczytać na firmowych stronach, przetwornik wraz z postępem
rozwoju technologii USB i konwersji c/a będzie mógł być swobodnie
rozbudowywany, bowiem układy USB i c/a są od siebie oddzielone i zamontowane modułowo
na osobnych płytkach, które po prostu łatwo wyjąć i wymienić na nowe, kiedy Schiit
takowe skonstruuje i dostarczy - co zapewnia ciągły i nieskończony upgrade DACa.
Ponadto, Schiit informuje, że: „wadą
znacznej większości DACów w tym przedziale cenowym jest to, że poświęcają każdą
próbkę muzyki z osobna tylko po to, żeby zdobyć te magiczne „192kHz”.
Każde wejście przekierowane jest do tego samego konwertera częstotliwości
próbkowania i upsamplowane do 24/192. Bifrost zrywa z tą tradycją na rzecz
zaawansowanego systemu zarządzania głównym zegarem, żeby dostarczyć informacje
bit-perfect do przetwornika, zachowując wszystkie oryginalne próbki –
niezależnie, czy 16/44.1, czy 24/192”.
Wrażenia dźwiękowe
Jako źródło sygnału używałem głównie komputer Lenovo ThinkPad X230,
odtwarzacz płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO oraz serwer muzyczny
CocktailAudio X30. Formaty od 16-bit/44,1 kHz do 24-bit/192 kHz.
Schiit Bifrost (w wersji z USB) kosztuje w Polsce około 2 150 zł. Cena
więc wskazuje, że ma się do czynienia z urządzeniem klasy średnio-budżetowej,
czyli ogólnie mówiąc – dysponującym solidnym dźwiękiem, ale bez wybujałych zdolności
analitycznych i pozbawionym polotu typowego dla droższych konstrukcji. W
Bifrost jest inaczej – proszę nie sugerować się ceną, bowiem konstruktorom
udało się zapewnić szczegółowy i
dojrzały dźwięk typowy dla urządzeń z wyższych pułapów. Nie chcę napisać, że w
cenie 2 000 zł nabywca otrzymuje dźwięk klasy 6 000 – 8 000 zł,
bo jest to fizycznie niemożliwe, jednak Schiit zapewnia wiele elementów takiego
przekazu – nie czuć tu jednoznacznych ograniczeń budżetowych. Innymi słowy, ogólny
charakter dźwięku Bifrosta jest zbieżny z konstrukcjami droższymi, różnice
dotyczą szczegółów typu zjawiska skali mikro i niektórych przestrzennych – rozwinę
tę myśl w dalszej części opisu.
Amerykański przetwornik c/a jest koherentny i harmonijny w całym zakresie
częstotliwości, brzmienie jest zaskakująco wyrównane od samej góry, poprzez
średnicę, aż do najniższego dołu. Warto od razu dodać, że Bifrost stoi
po stronie muzykalności i lekkiego ocieplenia dźwięku, niż przesadnego chłodu,
klinicznej analityczności i zbyt dogłębnego wydobywania najmniejszych tonów.
Słuchacz ma jednak poczucie sporej neutralności dźwięku, jego zdrowego balansu i organicznego zrównoważenia. Blachy instrumentów są wspaniale dźwięczne, ale nie uzyskuje się
tego zbytnim rozjaśnieniem, czy wyostrzeniem sopranów, a dokładnym obrysowaniem
składowych. Podobnie rzecz ma się z separacją dźwięków, precyzyjnym rozdzielaniem poszczególnych
instrumentów na scenie (dotyczy to przede wszystkim dużych składów orkiestrowych) – ta jest genialna
w cenie Bifrosta, owa cecha kwalifikuje DAC do bardzo wysokiej ligi.
Nieco gorzej jest z głębią przestrzeni oraz jej spektakularnością – w bezpośrednim
porównaniu z norweskim przetwornikiem c/a Hegel HD25, Bifrost wyraźnie
przegrywa, bowiem jego umiejętności budowania obszernej sceny są po prostu
mniejsze. Podobnie rzecz ma się z tzw. nasyceniem treścią przekazu - Bifrost jest "mniej gęsty" niż Hegel. Nie oznacza ten fakt, że Schiit jest źle skonstruowany pod tym
względem, a jedynie, że ceną kompromisu przy budowaniu świetnego DACa padły rozbudowane
zjawiska przestrzenne i czasami substancja, co zresztą jest przymiotem większości
średnio-budżetowych przetworników. Na szczęście Bifrost tak dobrze radzi sobie
z przekazywaniem stereofonii oraz jednoznacznym osadzaniu instrumentów (i wykrawaniem wokali) na linii głośników (lub słuchawek), że uboższe zjawiska przestrzenne
(głównie te w głąb) z ogóle nie przeszkadzają, nie rażą. Trzeba jednakowoż przypomnieć, że zarówno Bifrost, jak i Hegel HD25 mają zamontowaną identyczną kość c/a - AKM AK4399EQ, norwescy konstruktorzy posłużyli się bardziej zaawansowaną jego dodatkową aplikacją oraz mówiąc skrótowo - wewnętrzną budową DACa, stąd takie, a nie inne różnice dźwiękowe. Sam ogólny charakter brzmieniowy obu konwerterów jest dość zbieżny. Pokrewny.
Podsumowując napiszę, ze Schiit Bifrost ma niezwykle przyjemny i
entuzjastyczny styl grania – gładki (ale nie wygładzony), lekko ocieplony, ciut
posłodzony, z piękną gęstą i plastyczną średnicą, która wspaniale pokazuje masę
(substancję) instrumentów i bogactwo kolorów ludzkich głosów. Rasowa barwa,
przykładna dynamika, niezła separacja
dźwięków oraz przejrzystość brzmienia to największe atuty Schiita. Bardzo dobry
przetwornik c/a w swojej polskiej cenie 2 150 zł.
Moim zdaniem, dobrze się stało, że konstruktorzy Bifrosta nie zainstalowali
wewnątrz także wzmacniacza słuchawkowego – jak obecnie jest to w modzie, ponieważ użytkownicy życzą sobie mieć urządzenia wielofunkcyjne. Bifrost to tylko DAC,
ale za to porządny, bo nie rozcieńczony układami wzmacniacza słuchawkowego, z
którym musiałby dzielić się prądem.
Konkluzja
1. Schiit Bifrost to starannie zaprojektowany i podobnie zbudowany DAC oparty
na 32-bitowej kości Asahi Kasei Microdevices: AKM4399EQ. Każde z wejść
(optyczne, koaksjalne i USB) akceptuje sygnał do 24-bit/192 kHz. DAC ma budowę
modułową – wraz z rozwojem technologii konwersji cyfrowo-analogowej producent
zapewnia fabryczny upgrade wewnętrznych układów. Użytkownik będzie mógł w przyszłości
dokupić (za niewielką opłatą) nowe rozszerzenia DACa, które zamontowane są na
wymiennych płytkach.
2. Amerykański przetwornik (w swoim pułapie cenowym) zapewnia przejrzysty
dźwięk o dużej muzykalności i lekkim ociepleniu średnicy. Przekaz jest zaskakująco wyrównany i
koherentny. Spójny. Pięknie definiowane są zjawiska stereofoniczne, średnica
jest wspaniale określona i skoncentrowana. Bogata. Przestrzeń nieco
spłaszczona, ale w rozsądnych granicach.
3. Jeżeli, Drogi Czytelniku, lubujesz się w plastycznym dźwięku fortepianu,
eksplorowaniu jego wybrzmień, pragniesz usłyszeć bogactwo głosu ulubionych
wokalistów na scenie, to posłuchaj koniecznie DAC Schiit Bifrost, ponieważ on
czyni owe odsłuchy magicznymi – kultura i nastrój są zapewnione. Szczerze polecam Bifrosta!
Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Dayens Ampino (test TU), a także komplet przedwzmacniacza i dwóch monofonicznych końcówek mocy Rotel RC-03/Rotel RB-03/Rotel RB-03.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Studio16 Hertz Canto Two (test TU), Pylon Topaz 15 (test TU), a także Martin Logan ElectroMotion ESL i Pylon Topaz Monitor.
Źródła cyfrowe: odtwarzacz Musical Fidelity A1 CD-PRO, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU) i NuForce Icon DAC (test TU), a także Hegel HD25.
Serwer muzyczny: CocktailAudio X30 (test TU).
Komputery: McBook Apple i Lenovo ThinkPad X230.
Serwer muzyczny: CocktailAudio X30 (test TU).
Komputery: McBook Apple i Lenovo ThinkPad X230.
Gramofony: Clearaudio Emotion, Pro-Ject RPM 5.1 oraz Roksan Radius 5.2 (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Ri-Audio PH-1 (test TU), Pro-Ject Phono Box S i Xindak LP-1.
Wkładki gramofonowe: Audio-Technica AT-F3/III (test TU), Ortofon 2M Blue oraz Clearaudio Aurum Classic Wood.
Słuchawki: Marshall Major Black (test TU), HiFMan HE-300 (test TU) oraz Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity X-Can v.3 (test TU) z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU) i Nameless (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Ri-Audio PH-1 (test TU), Pro-Ject Phono Box S i Xindak LP-1.
Wkładki gramofonowe: Audio-Technica AT-F3/III (test TU), Ortofon 2M Blue oraz Clearaudio Aurum Classic Wood.
Słuchawki: Marshall Major Black (test TU), HiFMan HE-300 (test TU) oraz Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity X-Can v.3 (test TU) z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU).
Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (10. sztuk) na ścianach (test TU), podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, stopy antywibracyjne BW40 Rogoz-Audio (test TU) pod wzmacniaczem oraz zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps RCA (test TU), a także reduktor zakłóceń sieci elektrycznej DC-Blocker DCB1 firmy Tomanek (test TU).
Link na stronę polskiego dystrybutora - firmy Audiomagic.pl TUTAJ.
Dane techniczne
Wejścia: koaksjalne SPDIF, optyczne SPDIF, USB (opcjonalnie), 24/192 dla wszystkich
Odbiornik SPDIF: Crystal Semiconductor CS8416
Odbiornik USB: C-Media CM6631
Przetwornik D/A: AKM4399
Wyjście: 2x RCA
Impedancja wyjścia: 10 Omów
Pasmo przenoszenia: 2Hz-100KHz, -1dB (właściwe pasmo przenoszenia zależne od pliku)
Maksymalna moc wyjścia: 2V RMS
THD: Mniej niż 0.008%, 20Hz-20KHz
S/N: Więcej niż 105dB
Zasilanie: 5 poziomów regulacji, oddzielne zasilanie dla kluczowych sekcji cyfrowych i analogowych
Pobór mocy: 12W
Wymiary: 228 x 171 x 57 mm
Masa: 2,3 kg
Bardzo ciekawy artykuł. Sprzęt drogi ale musi być wart swojej ceny. Wrażenia słuchowe muszą być bardzo dobre. Oby więcej takich wpisów.
OdpowiedzUsuń