Na zdjęciach widać jak duży jest LP-1 - po lewej stronie (na górze) stoi Pro-Ject Phono Box S
LP-1 w towarzystwie gramofonu Pro-Ject RPM 5.1
Wstęp
O firmie Xindak pisałem już na łamach „Stereo
i Kolorowo – Underground” wiele razy; opisywałem tu różne jej wzmacniacze
lampowe, tranzystorowe, świetną końcówkę mocy PA-M, a także zjawiskowe kolumny
tubowe o symbolu MS-1201 (czytaj TUTAJ). Dziś zatem
posłużę się z grubsza podobnym wstępem, jaki zamieściłem przed testem jednego
ze wzmacniaczy prawie dwa lata temu, ponieważ nic nie stracił (mowa o wstępie)
na aktualności.
Od kilkunastu lat produkty chińskie
audio cieszą się sporą popularnością i uznaniem na świecie - często dlatego, że
są stosunkowo tanie lub tańsze od tzw. markowych. Wiele zachodnich firm
audio przeniosło całą lub część produkcji do Państwa Środka, niektóre
wstydliwie po cichu, a inne bez skrępowania – jawnie. Duża część firm ukrywa
(no powiedzmy - nie chwali się nią) dalekowschodnią proweniencje swoich wyrobów przed
potencjalnymi nabywcami/użytkownikami – stąd zamawia tam tylko niektóre prefabrykaty: płytki z układami,
zespoły elektroniczne, czy obudowy, a dopiero w swoim kraju dokonuje
ostatecznego montażu, tak by móc na tabliczce znamionowej postawić stempel inny
niż „Made in China”. Nie będę przytaczał przykładów, bo myślę, że dla każdego Internauty
takie śledztwo jest dość proste. Natomiast spora ilość europejskich i amerykańskich (i japońskich też) firm bez wahania (lub tylko z
niewielkim) przeniosło całe linie produkcyjne do ChRL, więc na tych urządzeniach
naturalnie można znaleźć informacje, że dany sprzęt został tam wyprodukowany.
Tak czyni z większością swoich modeli np. Yamaha, Rotel, Matantz, Denon,
Cambridge Audio, Harman-Kardon i wiele innych.
Osobnym zagadnieniem jest fakt, że
spora ilość zachodnich firm została przejęta/wykupiona przez Chińczyków; pozostała z nich jedynie stara nazwa, a prace konstrukcyjne oraz produkcja
odbywa się najczęściej w kraju nowych właścicieli – np. Quad, KEF, Castle, Tannoy, etc.
Najbardziej interesujące i budujące jednak jest to, że wiele przedsiębiorstw
audio stricte chińskich, bez niepotrzebnego podszywania się pod zachodnie
marki, stopniowo i powoli, aczkolwiek skutecznie zdobywa świat audiofilów. Są to takie marki jak
Cayin Audio, Opera Consonance, Ming Da lub HiFiMan oraz FiiO, czy właśnie
Xindak. Te przez kilkanaście ostatnich lat potrafiły zdobyć sobie wielkie
uznanie i renomę wśród wielu użytkowników.
Kilka słów o Xindak
Chińskie słowo „xindak”: 求实 求真 oznacza mniej więcej - „poszukiwana realistyczna prawda”.
Firma została założona w roku 1988 w
mieście Czengdu (prowincja Syczuan, środkowe Chiny) jako Chengdu Xinda (jeszcze
bez ostatniej litery „k”) Audio & Lighting Equipment Factory i początkowo
zajmowała się produkcją kondensatorów, okablowania oraz elementów oświetlenia.
Start w świat hi-fi to rok 1991, kiedy to zaangażowała się z początku w handel
urządzeniami audio, a następnie we własne tego typu konstrukcje. W roku 1993
założyciel firmy, pan Ling Junyan opublikował głośny artykuł w lokalnej prasie
„Trzy częstotliwości audio i hi-fi” oraz nastąpiła zmiana nazwy
przedsiębiorstwa na Chengdu Xinda Audio Manufacturing Co. Ltd, a także została
przyjęta ostatecznie marka „Xindak” jako nazwa produktów. Dalszy rozwój
następował już błyskawicznie – w 1998 roku zostały po raz pierwszy
wyeksportowane sprzęty audio – najpierw do Australii, Singapuru oraz Tajwanu, a
następnie do innych krajów. W 1999 roku nastąpiła kolejna zmiana nazwy – tym
razem na Xindak Electronic Co. Ltd, którą jest do dziś. Początek XXI wieku to
skonstruowanie pierwszego DACa Xindak, uruchomienie produkcji wzmacniaczy
lampowych, kabli hi-fi, odtwarzaczy płyt CD oraz jednoczesny sukces
marketingowo-sprzedażowy na całym świecie. Dobra passa firmy trwa do dzisiaj –
marka Xindak zdobyła zaufanie wielu użytkowników hi-fi oraz jest synonimem
solidności i wysokiej jakości konstrukcji przy rozsądnej, konkurencyjnej cenie.
Jubileusz 20-lecia powstania segmentu produkcyjnego audio hi-fi Xindak uczcił
serią „XX Anniversary” będącą wejściem firmy w segment high-end. Obecnie na
rynku dostępnych jest kilkadziesiąt różnych produktów z logo Xindak:
wzmacniacze lampowe, tranzystorowe, odtwarzacze płyt CD i sieciowe, kolumny,
kable i przewody, listwy zasilające i wiele innych. Duża część produktów
zdobyła różnorodne wyróżnienia i nagrody wielu periodyków audio oraz podczas
wystaw sprzętu hi-fi.
Do mnie zaś od polskiego dystrybutora marki Xindak –
firmy Polpak z Warszawy przyjechał przedwzmacniacz gramofonowy o nazwie Xindak LP-1.
Zaznaczam, że o wypożyczenie tego sprzętu poprosiłem sam, bowiem byłem bardzo
ciekawy jak brzmi ten przedwzmacniacz, bo jak zauważyłem, informacje o nim w Sieci
są więcej niż skąpe. Stąd taki, a nie inny wybór.
Wrażenia ogólne i budowa
Jak wygląda LP-1, to widać doskonale na zdjęciach – nie ma
więc za dużo do opisywania. Design LP-1 jest typowy dla urządzeń Xindak –
surowy styl, ale estetyczny. Płyta czołowa to gruby panel z drapanego aluminium.
Bardzo podobna (lub taka sama) występuje w wzmacniaczach Xindak MT-1, MT-2 i MT-3.
To, co bardzo zwraca uwagę, to fakt, że przedwzmacniacz
ma bardzo duże rozmiary i masę – uwzględniając, że jest to phono-stage, a nie wzmacniacz
zintegrowany, czy końcówka mocy. Masa 9 kg naprawdę robi wrażenie. Xindak to w
zasadnie dwa osobne urządzenia połączone razem wspólną płytami: czołową i tylną.
Lewa część zawiera ogromny zasilacz, a prawa – układ przedwzmacniacza wraz z
zamontowanymi 4. lampami elektronowymi: 2 x 12AX7 i 2 x 12AU7. Zastanawiający jest brak wycięć wentylacyjnych w części przedwzmacniacza - górna płyta mocno grzeje się. Oba moduły łączą
się ze sobą fragmentem rury, przez którą przechodzą przewody zasilające.
Po otwarciu pokryw (bo są dwie), oczom ukazuje się przepiękny widok szyku, doskonałych komponentów zaaplikowanych czysto i logicznie. Układ zasilania i przedwzmacniacza zasługują na najwyższe noty. Zresztą wystarczy popatrzeć na zdjęcia wnętrza. Miód i słodycz na serce audiofila. A dla zwolennika DIY - nieprzebrane pokłady dla poprawek, ulepszeń, wymiany lamp, etc.
Po otwarciu pokryw (bo są dwie), oczom ukazuje się przepiękny widok szyku, doskonałych komponentów zaaplikowanych czysto i logicznie. Układ zasilania i przedwzmacniacza zasługują na najwyższe noty. Zresztą wystarczy popatrzeć na zdjęcia wnętrza. Miód i słodycz na serce audiofila. A dla zwolennika DIY - nieprzebrane pokłady dla poprawek, ulepszeń, wymiany lamp, etc.
Co ciekawe, LP-1 przeznaczony jest wyłącznie do
współpracy z wkładkami gramofonowymi typu MM. Brak jest tu jakiejkolwiek
regulacji impedancji wejściowej (jest ustawiona na wartość 47 kOhm), pojemności
wejściowej, czy poziomu wzmocnienia (ustawione na 42 dB, czyli dla wkładek MM i ewentualnie mocnych MC). Trochę szkoda, bo w ten sposób zawężana
jest użytkowość urządzenia.
Na froncie zamontowany jest włącznik sieciowy i
odpowiednia niebieska dioda sygnalizująca pracę przedwzmacniacza. Z tyłu, do
modułu zasilacza przytwierdzono gniazdo sieciowe IEC, a do modułu „pre” – parę wejść
i wyjść RCA oraz gniazdo uziemienia. To wszystko. Nie ma czego więcej opisywać.
Wnętrze jest tak piękne, że aż dech zapiera...
Pośrodku kolumny podstawkowe Pylon Topaz Monitor
Od lewej: kolumny Vienna Acoustics Mozart Grand, Martin Logan ElectroMotion ESL i AudioSolutions Euphony 40
Dźwięk
Pierwsze wrażenie jest mocno zaskakujące, bo dźwięk jest
bardzo mocny, energetyczny i wręcz żywiołowy. Po przełączeniu z innych przedwzmacniaczy
gramofonowych jest wyraźnej głośniejszy – trzeba obniżyć poziom natężenia głośności
gałką o około 4-5 stopni, aby uzyskać podobny. Innymi słowy, LP-1 gra głośniej
niż inne phono-stage. Ale różnica nie dotyczy tylko tego zjawiska. Przede
wszystkim Xindak bardzo akcentuje średnicę, silnie ją nasącza dźwiękiem,
nasyca mocą, substancją i plastycznością. Niektóre płyty, które przedtem mówiąc krótko –
nie fascynowały wokalem, bo był gdzieś schowany lub niezbyt dobrze
uwidoczniony, zyskują na jego ekspozycji – wokal otrzymuje barwę, doskonały drive i
jest pchany do przodu. Dzięki temu wydaje się, że wokalista (lub wokalistka) stoi tuż na
wyciągnięcie ręki, ułuda jest bardzo sugestywna, ale i niezwykle przyjemna.
Naturalnie, jest to oczywiste „podkręcanie” dźwięku przez przedwzmacniacz, ale
skoro jest to aż tak korzystne dla ostatecznego przekazu, to czemu nie. Mi takie
coś bardzo odpowiadało, a po pewnym czasie wręcz uzależniło. Bowiem LP-1 tak
bardzo nasyca średnicę, dodaje jej ciała, tak ją kondensuje i uplastycznia, że po odłączeniu Xindaka
wydaje się blada i nijaka. Podobnie ze średnimi tonami używa sobie sprzęt
brytyjskiej firmy Naim – nie dość, że je rasuje i lekko osładza, a także
czyni ekspansywnymi, to jeszcze baaardzo rozbudowuje w przestrzeni. Można je analizować (i
odsłuchiwać kolejne instrumenty) warstwa, po warstwie. Jednakowoż wszystko
odbywa się w kapitalnym porządku i świetnym rytmie, bez krzty osuszenia, czy
zbytniej kliniczności. Tak samo jest w LP-1.
Przechodząc do basów. Mocną stroną Xindaka jest stabilne
ich prowadzenie, robi to jak bardzo dobre wzmacniacze lampowe, czyli płynnie i
dokładnie, ze świetnym opanowaniem rytmu, bez słyszalnych poluzowań, czy
dudnień. Niskie tony są bardzo spektakularne – wyraźne i pięknie skupione. Bas
jest rewelacyjny, krótko pisząc. Jest tu to wspaniałe lampowe „mlaskanie”,
lekkie zaokrąglenie, dobitne pyknięcie, strzał i uderzenie – nie wiem jakich
określeń jeszcze użyć, aby sugestywnie przekazać dźwięk basów. Może jeszcze, że są konturowe, mają świetny impakt. Oczywiście, należy pamiętać, że opisuję
urządzenie za około 2 500 zł, więc niskie tony nie mają aż takiego
zróżnicowania tonalnego i niskiego zejścia jak przedwzmacniacze wyższej klasy,
ale LP-1 naprawdę nie ma się czego wstydzić, a jakością i wyborną definicją
niskich tonów może zawstydzić nie jedną konstrukcję – uwzględniając w tym nawet niektóre droższe
sprzęty. Artykulacja i brzmienie basów bez żadnych wątpliwości są doskonałe.
Co istotne, LP-1 dobrze buduje przestrzeń. Daje dużo
miejsca instrumentom, dokładnie osadza je na scenie, wyraźnie je określa i
definiuje. Jednak stereofonia kreślona jest z głównym naciskiem na drugi plan,
pierwszy to królestwo wokali i instrumentów typu fortepian, gitary, czy
saksofony. Głębia pokazana jest czytelnie, lecz nie zawsze jest daleka. Moim
zdaniem, Xindak ma lekką tendencję do nakreślania dźwięku w kształcie trójkąta
równobocznego, gdzie pierwszy bok rozkłada się pomiędzy kolumnami, a dwa
następne boki łączą się w oddali tworząc na końcu zawężenie sceny. Mam
nadzieję, że Czytelnik domyślił się mniej więcej, o co mi chodzi.
Inną cechą LP-1 jest to, że preferuje spektakl, emocje
podczas słuchania muzyki, ogólny klimat, żywość muzyki – mniej natomiast
koncentruje się na mikro-dźwiękach, subtelnościach – nie analizuje, nie
uwidacznia wszystkich szczegółów na siłę. Jest dzięki temu niezwykle muzykalny lub romantyczny (?). Odsłuchy winyli w jego towarzystwie to niekłamana radość, przyjemność, a nawet
ekstaza. Dla mnie Xindak LP-1 to jedno z najbardziej ekscytujących odkryć tego
roku. Jedyną jego wadą (dla mnie) jest fakt, że nie obsługuje wkładek
gramofonowych typu MC. Wielka szkoda. W ramach eksperymentu przyłączyłem jednak LP-1 do wkładki MC - dźwięk był nieco cichszy jak z MM, lecz na akceptowalnym poziomie. Szumów nie było słychać - wydaje się, że dla bardziej efektywnych MC LP-1 jak najbardziej nadaje się.Niektórym melomanom może przeszkadzać, ze LP-1 nie pokazuje całego bogactwa dźwięków np. fortepianu, bo giną gdzieś jego detale, przekaz jest mniej wyrafinowany niż przy innych phono-stage, słyszalnych jest mniej warstw muzyki. Taka jest cena kompromisu - albo ma być żywiołowo i koncertowo, a także plastycznie i muzykalnie albo szczegółowo, bardziej detalicznie i kunsztownie. Coś za coś.
Podsumowanie
1. Xindak LP-1 to świetna budowa - dedykowane sekcje zasilania i wzmocnienia. Oddzielone osobnymi obudowami - łączą się tylko przewodami. Montaż wewnętrzny wysokiej próby, zastosowane dobre komponenty, 4 lampy elektronowe - dwie 12AX7 i dwie 12AU7. Przedwzmacniacz przeznaczony jest do wkładek typu MM. Nie ma możliwości regulacji żadnych parametrów.
2. Dźwięk jest bardzo obfity, nasycony i plastyczny. Koncertowy. Z dużym akcentem na rozbudowaną średnicę i silnie lampowe basy. Przekaz dzięki temu jest ekspansywny i muzykalny. Świetny timeing, dobry rytm, wspaniałe niskie tony. Uwaga! Ten sprzęt może uzależniać, bowiem brzmienie ma piękną barwę i zapewnia ekscytujące doznania muzyczne. Odsłuchy wokalistyki to prawdziwa przyjemność. Sprzęt nie jest przeznaczony dla zwolenników dokładności, analizy i neutralności. Takich przymiotów trzeba szukać gdzie indziej (i za znacznie większe pieniądze).
3. W jednym zwrocie: Xindak LP-1 to fascynujący przedwzmacniacz gramofonowy. Polska cena około 2 500 zł jest atrakcyjna i racjonalna.
Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Dayens Ampino (test TU), a także komplet przedwzmacniacza i dwóch monofonicznych końcówek mocy Rotel RC-03/Rotel RB-03/Rotel RB-03.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Studio16 Hertz Canto Two (test TU), Pylon Topaz 15 (test TU), Martin Logan ElectroMotion ESL i Pylon Topaz Monitor, a także AudioSolutions Euphony 40 (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz Musical Fidelity A1 CD-PRO, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU), a także Hegel HD25 (test TU) oraz Schiit Bifrost (test TU).
Serwer muzyczny: CocktailAudio X30 (test TU).
Komputery: McBook Apple i Lenovo ThinkPad X230.
Serwer muzyczny: CocktailAudio X30 (test TU).
Komputery: McBook Apple i Lenovo ThinkPad X230.
Gramofony: Clearaudio Emotion i Pro-Ject RPM 5.1 (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Ri-Audio PH-1 (test TU) i Pro-Ject Phono Box S.
Wkładki gramofonowe: Audio-Technica AT-F3/III (test TU), Ortofon 2M Blue oraz Clearaudio Aurum Classic Wood.
Słuchawki: Marshall Major Black (test TU), HiFMan HE-300 (test TU) oraz Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU) i Harman Kardon CL.
Wzmacniacz słuchawkowy: Musical Fidelity X-Can v.3 (test TU) z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU) i Nameless (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Ri-Audio PH-1 (test TU) i Pro-Ject Phono Box S.
Wkładki gramofonowe: Audio-Technica AT-F3/III (test TU), Ortofon 2M Blue oraz Clearaudio Aurum Classic Wood.
Słuchawki: Marshall Major Black (test TU), HiFMan HE-300 (test TU) oraz Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU) i Harman Kardon CL.
Wzmacniacz słuchawkowy: Musical Fidelity X-Can v.3 (test TU) z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU).
Akcesoria: podstawki pod monitory Solid Tech, panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (10. sztuk) na ścianach (test TU), podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, stopy antywibracyjne BW40 Rogoz-Audio (test TU) pod wzmacniaczem oraz zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps RCA (test TU), a także reduktor zakłóceń sieci elektrycznej DC-Blocker DCB1 firmy Tomanek (test TU).
Dane techniczne dostępne na stronie polskiego dystrybutora marki Xindak - firmy Polpak TUTAJ.
Dane techniczne dostępne na stronie polskiego dystrybutora marki Xindak - firmy Polpak TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację