Materiały prasowe
Kari Bremnes ze swoim systemem audio hi-fi (zdjęcie ze strony Tidal)
19 stycznia br. ukazała się nowa płyta norweskiej wokalistki i kompozytorki Kari Bremnes zatytułowana "Det Vi Har" (zobacz TUTAJ). Co ciekawe, w Norwegii premiera miała miejsce już 22 września 2017 r. Od czasu koncertu artystki (w którym miałem przyjemność uczestniczyć) w szczecińskiej Trafostacji Sztuki w sierpniu 2013 roku, jestem więcej niż jej zagorzałym zwolennikiem. Jestem jej podległym wielbicielem. Wyznawcą. Piękny, charyzmatyczny głos, niebanalne poetyckie teksty, jak i surowa, bo inspirowana skandynawską przyrodą, muzyka. Zresztą Kari na stałe mieszka na północnych Lofotach, więc surowość muzyki jest niejako wkomponowana weń genetycznie.
Pani Bremnes próbowała zdobyć świat anglojęzycznym albumem "Norwegian Moods" wydanym w 2000 roku, a potem, przez następnych kilka lat, nagrywała równolegle wersje angielskie i norweskie płyt. Z podboju świata anglojęzycznego za wiele nie wyszło, może i lepiej, bo Kari najlepiej słuchać kiedy śpiewa oryginalnie po norwesku. Wówczas jej głos i muzyka brzmią najbardziej przekonująco, wręcz magnetycznie.
Album "Det Vi Har" zawiera 11 kompozycji utrzymanych w typowym stylu dla Kari, czyli mieszanki melancholii, zadumy i elegii, podpartej pięknymi melodiami i dość żwawym rytmem. Całość muzyki osadzona jest na instrumentach akustycznych, ale bogato wspieranych elektroniką - co jest nowością w twórczości pani Bremnes. Taka fuzja dla mnie, jako zwolennika elektroniki, jest łatwostrawna, lecz dla ortodoksów może nie być. Wartym podkreślenia jest fakt, że produkcja, realizacja i tłoczenie albumu jest doskonałe - strice audiofilskie. Jakość nagrania to referencja. Nie dziwota zresztą, albowiem Kari jest koneserem dobrego dźwięku. W domu na Lofotach posiada bardzo zaawansowany system high-fidelity. Składa się on z kolumn Bowers&Wilkins 802D, wzmacniacza Lyngdorf TDAI-2170 oraz końcówki mocy Classe CA-M600. Jak podaje Internet, pani Bremnes głównie streamuje muzykę z Tidal HiFi (zobacz TUTAJ).
Jak napisałem, "Det Vi Har" to realizacja w pełni audiofilska - dwa winyle 180 gram. Brzmią głęboko, plastycznie, z dużym nasyceniem. Referencyjnie. Wielki bas, gęsta średnica, wyraźna góra. Wspaniała, bardzo żyzna produkcja. Zresztą i oprawa graficzna też jest doskonała. Edycja również. Lekkim rozczarowaniem jest fakt, iż winyle wsunięte są w zwykłe, papierowe koperty, a nie w takie zawierające folie antystatyczne. (Po zakupie płyty, od razu przełożyłem płyty do kopert z foliami). W zestawie oprócz winyli znajduje się też płyta kompaktowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację