Polpak

wtorek, 5 listopada 2013

Wzmacniacz zintegrowany Hegel H80








Wstęp
To już czwarty z rzędu wzmacniacz norweskiej firmy Hegel, jaki przyszło mi testować (czytaj testy: H70, H100 i H200), a po drodze były jeszcze dwa przetworniki cyfrowo-analogowe i odsłuchy integry H300 oraz kilku innych sprzętów. Do marki Hegel mam specyficzny stosunek, bowiem bardzo jej produkty lubię, cenię jej konstruktorów za rozsądne podejście do sprawy audio i oferowanie dźwięku klasy hi-fi urządzeń wycenianych racjonalnie. Nieprzypadkowo wybrałem dla siebie (po kilku latach poszukiwań i ciągłych zmian) wzmacniacz Hegel H100, który uważam za wybitny w swojej cenie – na razie trudno zagrozić jego stabilnej pozycji urządzeniom nawet nieco droższym, a trochę, tego i owego – tu i ówdzie, słyszałem. Hegel H100 to jest solidny wzmacniacz z dobrym, rasowym i kulturalnym dźwiękiem, a do tego sprzedawany jest w nieprzesadzonej cenie. Ponadto, bardzo mi odpowiada zewnętrzna stylistyka charakterystyczna dla Hegel – surowa, oszczędna, ale przyjazna dla oczu. Minimalistyczna.

W zeszłym roku Hegel zaprezentował topową integrę H300, na początku tego – najwyższy model przetwornika cyfrowo-analogowego HD25, a pod koniec roku 2013 nastąpi światowa premiera nowego wzmacniacza zintegrowanego oznaczonego symbolem H80 oraz wzmacniacza słuchawkowego/DACa o nazwie Hegel Super. Do mnie Hegel H80 dojechał już w połowie października, co nastąpiło dzięki uprzejmości polskiego dystrybutora Moje Audio z Wrocławia. Miałem, więc miłą możliwość zapoznawać się z osiemdziesiątką znacznie wcześniej niż inni – przedpremierowo, można rzec.

Hegel Music Systems
W zasadzie marka Hegel Music Systems jest już tak dobrze znana polskim audiofilom, że trudno o niej napisać coś nowego, odkrywczego. Dlatego mogę jedynie w skrócie przytoczyć to, co wcześniej napisałem przy okazji poprzednich testów.

Właściciel oraz główny konstruktor tej firmy – pan Bent Holter w latach 90-tych obronił tytuł magistra-inżyniera pracą na temat sprzężenia zwrotnego wzmacniaczy, a przy okazji magisterium zbudował kilka wzmacniaczy estradowych, a wcześniej (i jednocześnie) także grał w studenckim zespole rockowym o nazwie …Hegel. Stąd wzięła się późniejsza marka przedwsięzięcia, którego rynkowy start datuje się na 1994 rok, kiedy to światło dzienne ujrzał pierwszy produkt manufaktury – odtwarzacz płyt CD. W tym czasie raczkujący biznes pana Holtera solennie zasilił koronami potentat norweskiej branży telekomunikacyjnej – Telenor. Oczywiście, nie charytatywnie, lecz w zamian za stosowny udział, który w roku 2000 Bent odkupił i rozpoczął powolny, acz stanowczy oraz konsekwentny kurs na innowację i nowe projekty. I tak, przez ostatnie lata po cichu, powolutku i niepostrzeżenie Hegel zaistniał na wszystkich rynkach, a jego urządzenia zaczęły wręcz seryjnie i lawinowo zdobywać nagrody czasopism hi-fi, że aż co niektórzy, bardziej podejrzliwi audiofile zaczęli odbierać ten sukces jako spisek i nachalny marketing, bo otworzywszy strony jakiegoś branżowego magazynu audio trudno nie natknąć się było na firmowe logo… 

Budowa i wrażenia ogólne
Mówiąc szczerze, projekt zewnętrzny H80 na tle dotychczasowego firmowego wzornictwa może być uznany nieomal za rewolucyjny. Dlaczego? Bowiem zrezygnowano z trzech regulatorów umieszczonych na przednim froncie – są tylko dwa! Pierwsza gałka, po lewej stronie, tradycyjnie odpowiedzialna jest za wybór przyłączonego źródła (aż 7 opcji, o czym za chwilę), zaś lewa – to tradycyjnie pokrętło potencjometru wzmocnienia sygnału. Konstruktorzy zrezygnowali (z uwagi na szczupłość miejsca) z trzeciego środkowego przycisku, który zwykle był umieszczany w poprzednich modelach (od H70 do H300). Przycisk ten był włącznikiem/wyłącznikiem sieciowym – tym razem jest zamontowany od spodu, po lewej stronie. Niewidoczny. Trzeba wsunąć palce pod spód wzmacniacza, wymacać przycisk, a następnie wcisnąć/wycisnąć go. Mniej wygodne, lecz za to wygospodarowano więcej miejsca na duży wyświetlacz, który także jest postępowy – jak na Hegla, oczywiście. Wygląda na taki już wcześniej zastosowany w H300, jak i częściowo – w HD25. Przede wszystkim jest większy niż w H100 i H200, a przez to bardziej czytelny z dalszej odległości. Ma bardziej nasycone niebieskie symbole – jest przez to bardzo estetyczny. Wyświetla informacje o wzmocnieniu (po prawej stronie) i o wybranym źródle (po lewej). To wszystko. Niby mało, ale w zupełności wystarcza do codziennego użytkowania wzmacniacza. Jak ktoś pragnie mieć więcej świecidełek, to niech sobie kupi piecyk w stylu Accuphase lub Maca.

Pilot zdalnego sterowania w zestawie jest. Lecz jest to raczej pilocik a nie pilot, bo rozmiary ma niewielkie – maciupkie, można napisać. Jest plastikowy, ma membranowe przyciski, ściśle pokrywające cały panel sterujący. Jednakowoż pilot ten obsługuje zdalnie wszelkie funkcje wzmacniacza, a dodatkowo można nim także sterować podłączonym do Hegla H80 zewnętrznym komputerem (tak, tak!) – oczywiście nie wszystkimi funkcjami, ale na przykład przesuwanie ścieżek w You Tube, czy głośniej/ciszej – obsługuje bezproblemowo.

Z tyłu zamontowano gęstwinę wejść i wyjść. Sporo źródeł można tu „ponaprzyłączać” - trawestując pewien znany slogan z reklamy telefonicznej sieci komórkowej. Jest aż pięć wejść cyfrowych – dwa optyczne Toslink i dwa elektryczne koaksjalne, a także jedno USB. Ot, signum tempore – tym bardziej, że wejść analogowych są tylko trzy pary: dwie tradycyjne RCA i jedno zbalansowane na XLR. W tym miejscu należy zaznaczyć, że wewnętrzny DAC akceptuje sygnał o częstotliwości 24 bit/192 kHz dla wejść cyfrowych i 24 bit/96 kHz dla USB. Naprawdę nieźle! Jak można przeczytać w Internecie, wewnętrzny DAC oparty jest na konstrukcjach znakomitych przetworników Hegel HD2 i HD11. Natomiast budowa samego wzmacniacza H80 to „odchudzona” wersja flagowej integry H300.

Na zakończenie tej części jeszcze kilka szczegółów technicznych. Deklarowana moc to 2 x 75 Wat przy obciążeniu 8 Ohm. Masa – 12 kg. Dostępna jest jedynie czarna wersja obudowy.




Duży i wyraźny wyświetlacz to niewątpliwa zaleta 

Górna pokrywa, zaś pod nią (po lewej stronie) widoczny gigantyczny zasilacz toroidalny 

Pilot (pilocik?) zdalnego sterowania obsłuży wszelkie funkcje H80, a nawet pokieruje niektórymi przyłączonego doń komputera 

 Po lewej - trzy tylko wejścia analogowe (są XLR), zaś po prawej - aż pięć cyfrowych!

Pośrodku - pojedyncze terminale głośnikowe wybornej jakości 

Pięć wejść cyfrowych - można podłączyć chyba wszystkie domowe urządzenia



Hegel H100 kontra Hegel H80 

Hegel H80 dostępny jest jedynie w czarnym wybarwieniu obudowy


\
 System odsłuchowy

Norweski Hegel H80 stoi na stoliku audio Solid Tech Radius Duo 3 ze Szwecji


Wrażenia dźwiękowe
Jak napisałem wcześniej, uważam mój dyżurny wzmacniacz Hegel H100 za bardzo udane urządzenie, ze świetnie skomponowanym dźwiękiem – rasowym, a nawet koneserskim. To tak tytułem wstępu do tego podrozdziału.

Patrząc na poszczególne symbole wzmacniaczy Hegla, czyli H70 i H100 można by słusznie (i logicznie) spodziewać się, że H80 będzie to taki trochę „gorszy” H100 lub trochę „lepszy” H70 z dodatkowymi funkcjami DACa. Otóż tak nie jest – błędna to droga dedukcji, czy interpolacji. Właściwy trop soniczny prowadzi w stronę integry H300, bowiem odnoszę wrażenie, że dźwięk H80 ma dużo wspólnego właśnie z H300 – jest jego jakby „odchudzoną” wersją. Jest tu bardzo dynamiczny dźwięk – mocny i silny, muskularny, a do tego rozbudowany i plastyczny. Z silnym, motorycznym wręcz basem. To wszystko doprawione jest jeszcze niezłą separacją, dobrą szczegółowością osadzoną na bardzo rozbudowanej przestrzeni. Tak w skrócie można scharakteryzować dźwięk H80.

Każdy, kto zna firmowy dźwięk Hegla wie, że nie należy sugerować się tu zbytnio ceną sprzętu, bo firmową misją jest dostarczać wyłącznie pełnokrwiste brzmienie hi-fi w niewygórowanej cenie (jak na standardy audio-stereo, naturalnie). H80 w Polsce kosztuje niecałe 7 000 zł, ale moim zdaniem jest to dźwięk charakterystyczny dla bardzo zaawansowanych urządzeń hi-fi. Bowiem tu jest ten szlachetny porządek na skali dźwiękowej, jest piękna harmonia przekazu, jest doskonała kompozycja przestrzenna i wreszcie – jest ta fantastyczna substancja, wypełnienie dźwięku, jego miąższ i soczystość.  Do tego występuje tu przyjemne rozciągnięcie basu, spektakularność i sprężystość niskich tonów. Taki jest Hegel.

Nie inaczej jest w H80. Miałem możliwość słuchania ten wzmacniacz wystarczająco długo, aby móc przesłuchać go w rozmaitych konfiguracjach, z różnymi kolumnami, etc. Za każdym razem norweskie urządzenie wręcz czarowało spójnym dźwiękiem o bogatym wypełnieniu masą – dużym ciężarem jakościowym odtwarzanej muzyki. Przekaz zawsze był koherentny w całym paśmie, doskonale poukładany w przestrzeni, usystematyzowany niczym kantaty Jana Sebastiana Bacha. Hegel dostarcza bardzo kolorową średnicę - rozbudowaną i gęstą. Plastyczną. Niskie tony zaś są solidnym i silnym fundamentem, na którym opiera się pozostała część podzakresów. A przy tym kontrola basów jest doskonała. Natomiast góra jest lekko rozjaśniona, ale czysta i napowietrzona szczegółami (o ile takiej konstrukcji słownej można użyć). H80 oferuje bardzo rytmiczny dźwięk, o wybornej dynamice, którą należy nazwać spektakularną lub koncertową. Co istotne, każdy rodzaj nagrania Hegel potrafi „oswoić”: te słabsze – podkręci, a te lepiej zrealizowane – jeszcze bardziej upiększy, ukaże ich zalety. Jednak norweg te zabiegi czyni dyskretnie i subtelnie, bo słuchacz nie ma poczucia sztuczności, czy tzw. podrasowania dźwięku. To zjawisko wypada nazwać naturalnym realizmem lub organicznym dźwiękiem o cechach lekkiego ocieplenia albo pogrubienia nut. Ponadto, czuć, że wzmacniacz ma spory zapas mocy – przekłada się to na dużą energię dźwięku – nawet wtedy, kiedy słuchać muzyki na cichszym poziomie natężenia mocy. Przekaz jest wyraźny, dobrze zdefiniowany. Realistyczny.

Oczywiście, H80 to jedynie preludium do dźwięku wyższych modeli wzmacniaczy Hegla, ale jeżeli tak ma wyglądać wstęp do dorosłego hi-fi, czy nawet high-fidelity, to jest to doskonały przykład na to, że dobry produkt nie musi kosztować majątku, a może grać fenomenalnie. Przyjemnie, dynamicznie i angażując zmysły słuchacza. Brawo.

Wewnętrzny DAC
Wbudowany przetwornik c/a współpracuje z 32 bitowym cyfrowym filtrem. Zapewnia konwersję do 24 bit przy częstotliwości 192 kHz na wejściach cyfrowych koaksjalnych i optycznych (po dwa) oraz do 24 bit / 96 kHz przy wejściu USB. Całkiem sporo jak na pełnoprawną część wzmacniacza kosztującego mniej niż 7 000 złotych.

Brzmienie DACa, jego styl gry, umiejętność kreowania zjawisk przestrzennych bardzo przypomina mi przetwornik c/a …Hegel HD2. To taka sama zaawansowana technologia w służbie muzyki. Co tu dużo pisać – to jest bardzo dobry DAC – nie jest referencyjny, ale doskonale skomponowany, świetnie oddający przestrzeń, jej wypełnienie, masę instrumentów, dźwięczność. Dzięki temu, całkiem blisko mu ogólną architekturą dźwięku do innego firmowego DACa - HD11. Czytelnika zaś zainteresowanego dokładnym opisem przetwornika HD2 zapraszam TUTAJ, a HD11 - TU.

Konfiguracje
Do wzmacniacza przyłączałem kilka par kolumn, ale głownie grał z podłogowymi Vienna Acoustics Mozart Grand i monitorami Martin Logan Motion 15 i Studio 16 Hertz Canto Two. Każdą parę głośników H80 potraktował z właściwą atencją i kulturą. Można zaryzykować twierdzenie, że jest w stanie poprawnie wysterować swoimi 75 Watami na kanał większość kolumn. Hegel nie robi problemów - dobrze współpracuje i czyni to doskonale.

Niestety, tylko krótko słuchałem osiemdziesiątkę z polskimi kolumnami Pylon Topaz 15, ale sądzę, że jest to wielce synergistyczne połączenie. Pylony dostarczają plastykę i kolor przekazu, a Hegel niezłą moc oraz wyborną przestrzenność, a także strukturalne wypełnienie muzyką. Przyjemnie słuchać.

Hegel nie tylko dobrze przyjmuje (i obrabia) źródła cyfrowe, ale także dobrze zgrywa się z poczciwym gramofonem. Z testowymi gramofonami (Clearaudio Emotion i Roksan Radius 5.2) zapewniał wspaniały spektakl muzyczny: nasycony muzyką, gęsty od nut i rozbudowany na skali dźwiękowej. Do tego pomagał uzyskać blask (lub obrys, jak kto woli) instrumentom odtwarzanym z czarnej płyty. Hegel lubi winyl. 

Podsumowanie
1. Hegel H80 to solidna budowa, zaaplikowany firmowy patent „Sound Engine”, wyborna funkcjonalność – pięć wejść cyfrowych, trzy analogowe (w tym XLR), a także doskonały wewnętrzny DAC.

2. Wzmacniacz oferuje mocny i dynamiczny dźwięk, pięknie naturalny i plastyczny. Jest tu żywa i żwawa prezentacja. Są doskonale sprężyste basy; jest gęsta od emocji substancjalna średnica oraz świetlista i szczegółowa góra. Wszystko to odbywa się na rozbudowanej, aczkolwiek świetnie zorganizowanej scenie. Brzmienie jest spójne i harmonijnie – wybornie są ze sobą zintegrowane wszelkie podzakresy. Dźwięk jest silny, ale i łagodny jednocześnie. Kulturalny. Lekko dociążony i ocieplony. Piękny.

3. H80 zawiera wiele pierwiastków dźwiękowych pochodzących z topowej integry H300. Można nazwać H80 odchudzoną wersją H300 - to taki high-end w wersji light.

4. Wewnętrzny DAC przywodzi skojarzenia z dźwiękiem przetwornika c/a Hegel HD2, a czasami nawet Hegel HD11. Zaawansowanie brzmienia plus przyjemna przestrzenność.

5. Wspaniały wzmacniacz, wyborny wewnętrzny DAC - pełna rekomendacja. Szczerze polecam.  W cenie 6 700 zł  H80 bezproblemowo zasługuje na ocenę 6/5, czyli szóstkę w pięciostopniowej skali, bo klasa sprzętu wykracza poza ramy normalnej punktacji.

Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Dayens Ampino (test TU), a także komplet przedwzmacniacza i dwóch monofonicznych końcówek mocy Rotel RC-03/Rotel RB-03/Rotel RB-03.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Martin Logal Motion 15 (test TU), Studio16 Hertz Canto Two (test TU), Pylon Topaz 15 (test TU), Rega RS1 (test TU) i Usher S-520.
Źródła cyfrowe: odtwarzacz Musical Fidelity A1 CD-PRO, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU) i NuForce Icon DAC, a także zestaw iFi micro iDAC USB z zasilaczem oraz kablem Gemini.
Gramofony: Clearaudio Emotion oraz Roksan Radius 5.2 (test TU).
Przedwzmacniacz gramofonowy: Ri-Audio PH-1 (test TU).
Wkładki gramofonowe: Goldring 2100, 2300 i Legacy (test TU), Audio-Technica AT-F3/III (test TU) oraz Clearaudio Aurum Classic Wood.
Okablowanie: Audiomica Laboratory w tym seria Pirop Reference (test TU), DC-Components (test TU) i Nameless (test TU).
Akcesoria: stolik audiuo Solid Tech Radius Duo 3 (test TU), panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (10. sztuk) na ścianach (test TU), podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, stopy antywibracyjne BW40 Rogoz-Audio (test TU) pod wzmacniaczem oraz zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps RCA (test TU), a także reduktor zakłóceń sieci elektrycznej DC-Blocker DCB1 firmy Tomanek (test TU).

Dane techniczne
Dostępne TU i  TUTAJ.

4 komentarze:

  1. jak byś porównał dźwięk H80 do H100? jest przepaść?

    OdpowiedzUsuń
  2. dobry wieczór,
    proszę o pewną podpowiedz:
    czy wg Pana, do tego wzmacniacza jest sens (z uwagi na wysoką jakoś DAC-a) kupować bardzo wysokie żródła typu CD i cyfrowe?
    Mam dylemat pomiędzy Pioneer N-30ae - który brzmi wyjątkowo płasko, i tu brzmieniowo musiałbym inwestować w model 50 lub 70, a Yamaha NP-S303 - która brzmi dużo lepiej...
    Analogicznie CD... i podłączenie obu via gniazda cyfrowe.
    będę zobowiązany za pomoc.
    Mam kolumny Pylon Audio Diamond 28, kpione m.in dzięki Państwa rekomendacji.
    Grzegorz

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze warto kupić dobre źródło cyfrowe, zaś jakość wewnętrznego DAC w Hegel H80 jest dość ograniczona.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry. Posiadam źródło Hegel CDP2A z zbalansowanymi wyjściami XLR i w związku z brakiem zbalansowanych wejść XLR w Heglu H80 zastosować dobry kabel XLR czy RCA ?

    OdpowiedzUsuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację