Na firmowej stronie tak można przeczytać o Pioneer A-70DA:
"Ważący ponad 17 kilogramów A-70DA to nie tylko masa, ale przede wszystkim klasa: oddzielne transformatory sieciowe dla sektorów stopnia wejściowego i wyjściowego dają nie tylko wagę, ale i optymalne warunki pracy bez zakłóceń dla układów scalonych audio – szczególnie gdy, jak w tym przypadku, są one pojedynczo zalane i osłonięte. W przypadku A-70DA opłaca się to podwójnie, gdyż jego stopień wejściowy jest w całości symetryczny. Do symetrycznego wejścia XLR wbudowano nawet oddzielną regulację głośności minimalizującą straty. Dzięki wejściom cyfrowym, A-70DA jest przystosowany do wszystkich nowoczesnych formatów muzycznych. Za pośrednictwem USB obsługiwane są także formaty o najwyższych rozdzielczościach, jak Quad-DSD (11,2 MHz) lub PCM z 384 kHz i 32bit. Odpowiednikiem tych wysokich rozdzielczości w świecie analogowym są ekskluzywne adaptery MC, które dzięki przełączalnemu elementowi gramofonowemu zaopatrują urządzenie z taką samą precyzją, co rozpowszechnione systemy MM. Obudowa z podwójną podstawą montażową, przyciskiem regulacji głośności wykonanym z metalu i grubymi, aluminiowymi panelami z przodu i po bokach gwarantują estetyczny i elegancki wygląd". Cena w Polsce została ustalona na około 6 500 PLN.
Pioneer A-70DA po wyjęciu z kartonu prezentuje się lepiej niż bardzo dobrze, bo pierwszorzędnie. Kapitalne wrażenie wywiera panel czołowy urządzenia - estetyczny i z logicznie umieszczonymi pokrętłami, przyciskami i diodami. Prawdziwie japońska robota z lekkim nawiązaniem do vintage. Z tyłu umieszczono podwójne terminale głośnikowe o jakości wręcz ekskluzywnej. Są też gniazda symetryczne XLR, cyfrowe oraz kilka rzędów analogowych.
Przedwczoraj do wzmacniacza podłączyłem najpierw kolumny Pylon Diamond 25, a potem AudioSolutions Overture O203F. Zaś do gniazda słuchawkowego podłączyłem słuchawki Final Pandora Hope VI oraz Oppo PM-3. Oj, ta japońska maszyna chyba szybko podbije rynek... Dziś wypróbuję przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM i MC.
Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.
Trzy powyższe zdjęcia z japońskiej strony Pioneer, na którą warto zajrzeć
Czy oprocz XLRow, pelniejszego DACa rozni sie czyms od A-70?
OdpowiedzUsuńCzy oprocz XLRow, pelniejszego DACa rozni sie czyms od A-70?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie ukończyłem recenzji A-70DA, więc nie odpowiem, póki co. Muszę wgryźć się w temat.
OdpowiedzUsuńRóżnice A-70DA/A-50DA są dobrze zobrazowane tutaj: http://pioneer-audiovisual.com/components/pureaudio/a-70a_a-70da_a-50da/
OdpowiedzUsuńWynika z tego, że A-70DA ma lepsze zasilanie, bardziej zaawansowaną transmisję sygnału, wyższą masę 17 kg vs. 13 kg, lepsze terminale głośnikowe, lepsze stopy antywibracyjne (z mosiądzu) i potencjometr, wejścia symetryczne XLR, funkcję attenuator. To tak na szybko.
Mówimy o A-70 ? Bo m.in. mniejsza masa i brak attenuatora to chyba sie tyczy A-50 ?
OdpowiedzUsuńNo właśnie o tym napisałem powyżej :)
OdpowiedzUsuńNo tak ale pytanie od zarania dotyczyło różnic pomiędzy A-70 a A-70DA.
OdpowiedzUsuńWygląda że jest ten sam phono preamp , takie same terminale , taka sama masa.
Inny za to DAC (9011S vs 9016S) , XLR , Toslink - i czy coś jeszcze .... ?
A-50 nie bierze tu udziału w dyskusji.
Aaa, rzeczywiście :)
OdpowiedzUsuńChodzi o różnice A-70A vs. A-70DA. Nie zauważyłem. Ale te też są wypisane w linku, który przytoczyłem powyżej.
Teraz dopiero kojarze że jest nowy A-70A (A na końcu) a chciałem porównanie z A-70 (bez literki na końcu).
OdpowiedzUsuń