Polpak

czwartek, 2 maja 2019

Kolumny podstawkowe Studio 16 Hertz Canto Grand New

Canto Grand - przykład opcji okleiny (zdjęcie ze strony Studio 16 Hertz)


Wstęp
Na łamach Stereo i Kolorowo opisywałem nieomal wszystkie po kolei modele kolumn podstawkowych pochodzących z tyskiej manufaktury Studio 16 Hertz a prowadzonej przez pana Grzegorza Rogalę. Były to modele Canto z rozmaitymi oznaczeniami: One, One New, Two, Three, Three SE oraz Grand (czytaj recenzje TUTAJ). Niedawno pan Rogala poinformował mnie, że właśnie pracuje nad kolejną reinkarnacją renomowanego modelu Canto Grand, który otrzymał nazwę Canto Grand New (poprzednia wersja zobacz TUTAJ). Od razu więc poprosiłem o parę  głośników do testów. Przyjechały do mnie na samym początku kwietnia br. Dziś zapraszam do lektury recenzji.

Wrażenia ogólne i budowa
Przez ostatnie ponad 20 lat prowadzenia firmy Studio 16 Hertz pan Grzegorz Rogala przyzwyczaił swoich klientów do bardzo wysokiej jakości wytwarzanych kolumn; do dobrego dźwięku uzyskiwanego ze skrzynek, które w porównaniu z zachodnią konkurencją nie kosztują majątku, bo są rozsądnie wyceniane (choć najnowsze konstrukcje np. Ethos Ultimo to już duże pieniądze, ale dalej o wiele mniejsze, niż porównywalne pochodzące m.in. z Danii czy Niemiec). Kiedy kiedyś odsłuchiwałem duże podłogówki Minas Anor IIIs (czytaj mój test TUTAJ), miałem wrażenie obcowania ze skrzynkami, które dźwiękowo nawiązują do pełnej referencji, a ich cena wówczas w 2012 roku wynosiła zaledwie ...6 500 PLN. Takie jest właśnie Studio 16 Hertz.

Ponadto pan Rogala w zasadzie z każdym ze swoich klientów jest w ciągłym kontakcie - zawsze można zwrócić się do niego o jakieś ulepszenie głośników, apgrejd wnętrza czy nawet przemalowanie skrzynek lub wymianę całej obudowy. Wiem, bo sam z czegoś takiego korzystałem w pewnych skrzynkach Studio 16 Hertz. Ale wracając do głównego przedmiotu recenzji.

Nowe Canto Grand dostarczane są w sporym podwójnym kartonie. Bardzo solidnym i twardym kartonie, odpornym na wszelkie zewnętrze urazy. Skrzynki unieruchomione są w piankowych formach. (Co także jest sporym postępem w działalności Studio 16 Hertz, bo jeszcze niedawno korzystano tu z prostszych rozwiązań zabezpieczających transport głośników).

To trzeba napisać jasno. Głośniki prezentują się bardzo korzystnie - do testów otrzymałem monitory w wersji dębowego forniru barwionego na czarno. Bardzo czysto i równo położona okleina, a do tego pięknie wybarwiona z wyraźnym zaznaczeniem słojów drewna. Moje zdjęcia (patrz poniżej) nie do końca oddają to naturalne piękno, na żywo skrzynki wyglądają wręcz rewelacyjnie. Super-efektownie.

Jeśli chodzi o zmiany/poprawy w stosunku do wersji poprzedniej (czyli Canto Grand), to od razu rzuca się w oczy dość spore nachylenie frontów do tyłu - aż pięć centymetrów różnicy szczytu frontu od jego podstawy. Taki zabieg ma oczywiście wyrównywać zgodność fazową obu głośników - wysokotonowego (Morel) oraz nisko-średniotonowego (Scan Speaka serii Discovery). Na frontach zamontowano także metalowe płytki z nowym logo Studio 16 Hertz. Zaś z tyłu zauważalne są wysokojakościowe pojedyncze metalowe terminale głośnikowe (poprzednio były to dwie pary terminali).

Myślę że nie ma co tu silić się na zbytnią oryginalność, czyli na wymyślne opisy nowych Canto. Po prostu niniejszym przekazuję głos panu Rogali, który tak opisał Canto Grand New w liście skierowanym do mnie: "Po siedmiu latach od debiutu modelu kolumn Canto Grand mamy nowe jej wcielenie mianowicie Canto Grand New. Nowy model wizualnie różni się od poprzednika kilkoma cechami. Po pierwsze ścianka frontowa jest pochylona i to widać przy pierwszym kontakcie z kolumną, po drugie promień sfazowania na frontowej ściance jest szerszy, po trzecie tylny terminal to panel aluminiowy a na nim solidne złocone nakrętki w miejsce podwójnego terminala z tworzywa w poprzedniej wersji.

A co w środku? Tu również zmiany. Mamy nowe płytki drukowane miedziowane i cynowane niemieckiego producenta. Mamy ulepszoną zwrotnicę a w niej wyższej klasy komponenty takie jak cewka powietrzna niemieckiego Intertechnika nawinięta drutem o przekroju 1,4 mm2 w miejsce rdzeniowej poprzedniej wersji kolumn. To nadal kondensatory polipropylenowe, poliestrowe i metalizowane rezystory.

Przetworniki pochodzą od Morela (wysokotonowy) oraz Scan Speaka (nisko-średniotonowy). Wysokotonowy to miękka tekstylna membrana, ferrytowy pierścień magnetyczny oraz aluminiowy front panel. Midwoofer to seria Discovery, aluminiowy kosz, membrana z włókna szklanego a jego zaciski są złocone.

Skrzynka Canto One New to MDF grubości 19 mm, posiada wewnętrzne wzmocnienie, fornir to dąb barwiony na czarno. Wykończenie lakier półmat satyna. Kolumny posiadają maskownice, tradycyjnie mocowane za pomocą magnesów neodymowych. Kolumny dostarczane są w podwójnym opakowaniu, a same kolumny w solidnych 40 mm opakowaniu z pianki poliuretanowej. Gwarancja 24 miesiące". Koniec cytatu.

Dane techniczne
Pasmo przenoszenia: 48 - 25 000 Hz (+/-3 dB)
Moc nominalna/muzyczna: 110/170 W
Zalecana moc wzmacniacza: 20 - 180 W
Impedancja: 4 Ohm
Efektywność: 89 dB
Wymiary: 36 x 21 x 27,5 /32,5 cm
Masa jednej sztuki: 7,2 kg.


Podwójny karton

Głośniki opatulone są pianką poliuretanową


Skrzynki dodatkowe zabezpieczone są folią




Do testów otrzymałem skrzynki w naturalnej dębowej okleinie barwionej na czarno - piękna rzecz!



Na górze wysokotonówka od Morela; na dole Scan Speak serii Discovery

Logo "Studio 16 Hertz"


Zbliżenie na Scan Speak serii Discovery

Głośnik wyskotonowy to izraelski Morel

Na tylnej ściance, na górze - duże otwory tuneli bass-reflexów

Pojedyncze terminale głośnikowe, ale wysokiej jakości





Canto Grand New postawiłem na szwedzkich podstawach Solid Tech Radius


Nowe Canto Grand napędzałem głównie dwoma wzmacniaczami: szwedzkim tranzystorowym Primare I35 Prisma oraz polskim lampowym Haiku-Audio Origami 6550 SE


Wrażenia dźwiękowe
Canto Grand New przyłączałem głównie do dwóch wzmacniaczy: Primare I35 Prisma oraz Haiku-Audio Origami 6550 SE. Głośnikowe przewody połączeniowe to XLO UltraPLUS U6-10. Porównawcze głośniki podstawkowe to: Guru Audio Junior oraz Martin Logan Motion 35XT. Podstawki do głośników to szwedzkie Solid Tech Radius Stand (zobacz TUTAJ). Pozostała część sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Poprzednią wersję Canto Grand New, czyli Canto Grand (czytaj test TUTAJ), testowałem około cztery i pół lat temu, nie mogę więc napisać, że porównywałem je bezpośrednio. Trochę tu czasu jednak minęło. Ale że miałem wówczas je dość długo u siebie, sporo z ich dźwięku pamiętam (zapamiętałem). O samym porównaniu technicznym obu edycji napisałem już wcześniej, ale dla porządku rzeczy powtórzę. Jak same głośniki pozostały identyczne (Morel na górze i Scan Speak Discovery na dole), tak zmiany w Grand New dotyczą nachylenia frontów do tyłu - to aż pięć centymetrów różnicy szczytu frontu od jego podstawy. Zaś z tyłu zauważalne są wysokojakościowe pojedyncze metalowe terminale głośnikowe (zamiast dotychczasowych podwójnych, ale nieco gorszej jakości). Ulepszono także zwrotnicę. Owe zmiany konstrukcyjne w dużym stopniu wpływają na brzmienie Canto Grand New, o czym za chwilę.

Pan Grzegorz Rogala tak konstruuje i stroi swoje kolumny podstawkowe, aby grały obfitym i spontanicznym dźwiękiem o dużym rozmachu, ale jednocześnie nie pozbawione były ani głębi tonalnej, ani wyrafinowania. Zarówno poprzednie, tak i obecne Canto Grand to granie skalą przywodzące kompaktowe kolumny podłogowe (tytułowe głośniki Studio 16 Hertz mają 36 cm wysokości przy około 30 cm głębokości). Sporo tu muzycznej masy, dużo energii i mnóstwo zawiesistej substancji brzmienia. Średnica jest bardzo rozbudowana względem esencjonalności i amplitudy grania, zaś basy mocne i energetyczne. Bardzo głębokie i rozciągnięte. Nasączone stuprocentową muzyką po same brzegi. Jednocześnie cały przekaz jest harmonijny, bardzo transparentny i czysty jak łza - a do tego przyjemnie rozdzielczy i nieźle selektywny.

Uderzenie i szybkość basów są na tyle optymalne, by wiarygodnie oddawać takie instrumenty jak kontrabas, gitara basowa czy nawet saksofon i klarnet basowy. Może nie jest to przekaz gigantyczny lub atomowy, ale niskie tony generowane przez skrzynki Studio 16 Hertz zasługują na sporą pochwałę. Nawet organy brzmią okazale i soczyście, choć oczywiście duże kolumny zrekonstruują je lepiej. Niemniej jednak ogólna jakość niskich tonów w wartościach bezwzględnych jest bardzo dobra, o ile nie wyśmienita. Dużo tu sprężystości, spójności i efektywności. Owszem, niskie są ciut podgrzane, ale nie znacząco dla całościowej naturalności przekazu. Są łatwe w odbiorze, komfortowe - nawet na dłuższą metę, a do tego nie są w ogóle napastliwe. Nie dominujące. Korespondujące z pozostałymi zakresami - ze śpiewną górą i z miąższystą, acz ciepławą średnicą.

Uwagę zwraca zaawansowany sposób, w jaki Canto budują przestrzeń, jak szeroko i głęboko jest ona definiowana, a także jej wysoka skala skonkretyzowanej precyzji. Instrumenty i wokale są punktowo rozkładane na scenie. Mają bardzo wyraźnie obrysowane kontury, bogaty kontent oraz stoją precyzyjnie zogniskowane w przestrzeni. Definicja i znaczenie holografii w przypadku Canto Grand New jest w pełni uprawniona i stricte profesjonalna. Dawno nie słyszałem aż tak trójwymiarowej głębi w dobrze znanych mi utworach jak np. Pink Floyd ("Time", "Comfortably Numb" lub "Hey You") czy kapitalnie dźwiękowo dookreślonych i skadrowanych gitar Becka (na albumie "Morning Phase" z 2014 roku). Rewelacja.

Ułuda przestrzenności jest doskonale wysublimowana i wydestylowana. Dlatego też nie dziwota, że skrzynki głośników całkowicie "znikają" z pomieszczenia odsłuchowego, natomiast poszczególne dźwięki lekko i swobodnie odrywają się od ich krawędzi. Zaś scena pozorna rozciąga się szerzej niż one rozstawione na podłodze. O jakiś metr, a nawet półtora na oba boki. Z kolei stereofonię można bez kozery nazwać perfekcyjną. Pierwszorzędnie wyważoną i symetryczną do kwadratu.

Tytułowe głośniki dobrze się komunikują zarówno ze wzmacniaczem tranzystorowym (u mnie to przede wszystkim był Primare I35 Prisma, a potem Hegel H160) oraz lampowym (Haiku-Audio Origami 6550 SE i Line Magnetic LM-845IA). To naturalny dźwięk bez cienia fałszu, z wyjątkowo obszerną dynamiką, mocnym uderzeniem, drobiazgową selektywnością i bogatą barwą (o której mógłbym zresztą napisać osobny poemat). Z bliską i daleką głębią tonalną, fascynującą przestrzenią i plastyczną artykulacją. Odsłuchy wszelkich instrumentów akustycznych i towarzyszącym im wokalom (lub nie) to w pełni sensualny seans na pograniczu hipotetycznej baśniowości.

A jakie są tu słabsze strony - być może zapyta Czytelnik? Otóż mocne rockowe grania na Canto Grand New mogą mieć (i mają) mniej pazura i ostrości. Blachy mniej odczuwalnego metalu, większe bębny pozostają bez rozwiniętego pełnego rozmachu i silnego bitu. Czy to wada? Ależ skąd! To immanentna cecha głośników podstawkowych, a tytułowe i tak nieźle dają radę w tej kategorii.

Konkluzja
Co tu dużo podsumowywać? Kolumny podstawkowe Studio 16 Hertz Canto Grand New to są rewelacyjne konstrukcje w swojej cenie. Zarówno pod względem zastosowanych materiałów do budowy, samego wykonania, jak i oczywiście - brzmienia. Brzmienia charyzmatycznego, dużego, barwnego oraz nad zwyczaj przestrzennego. Rekomendacja na 5/5!

Cena w Polsce - 6 590 PLN (cena za parę, w komplecie znajdują się maskownice).

System odsłuchowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Line Magnetic LM-845IA (test TU), Primare I35 Prisma, Haiku-Audio Origami 6550 SE (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Audiovector SR 3 Avangarde (test TU), Martin Logan Motion 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU), a także Pylon Audio Pearl 27 (test TU).
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO i Primare CD35 Prisma.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), NuPrime DAC-10H (test TU), S.M.L.S. M8A (test TU) oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i Audiokultura Iskra 1.
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), HiFiMAN HE5se (test TU), MrSpeakers Aeon Flow Closed (test TU), Pioneer DHJ-X10 C, MEE Audio Matrix 2 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Listwa sieciowa: Solid Core Audio Power Supply (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech Radius Stand, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper oraz adaptery głośnikowe bi-wire Perkune Audiophile Cables (test TU).



4 komentarze:

  1. A jak Canto Grand New radzą sobie poza główną osią odsłuchu? Czy po wychyleniu się o kilkanaście / kilkadziesiąt centymetrów na bok od sweet spotu zachowują prawidłową barwę i przestrzeń? (chodzi mi głównie o przestrzeń w głąb, bo ta bardzo często się gubi poza osią).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Canto Grand New radzą sobie całkiem nieźle z dźwiękiem poza główną osią odsłuchu. Może nie jest to pełne stereo, ale nie jest to także jakieś straszne obniżenie głębi charakterystyczne np. dla elektrostatów Martin Logan.

      Usuń
  2. witam....czy yamaha a s2200 to bedzie dobre polaczenie z tymi kolumnami a moze hegel h190 ?

    OdpowiedzUsuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację