Wstęp
W maju br.
opisywałem premierowy firmowy wzmacniacz Ming Da MC34-ASE (czytaj TUTAJ). Jest to
przedstawiciel nowej linii Ming Da, obudowy tej serii wycinane są na japońskich
obrabiarkach numerycznych CNC marki Fanuc. Przedsiębiorstwo powoli wycofuje stare modele i
zastępuje je całkowicie nowymi, które mają design dopasowany do gustu
zachodniego odbiorcy. Trochę szkoda, bo chińskie wzornictwo „imperialne” ma
swój niezaprzeczalny urok i swoisty styl. Ale co robić, idzie nowe, tak więc na
rynku pojawił się następca egzemplarza MC34-A, oznaczony jako MC88-C (póki co, oba modele znajdują się równolegle w ofercie). Oczywiście, Szanowny Czytelnik
doskonale wie, iż nieco z nim się przekomarzam pisząc: „szkoda, że
idzie nowe”, bo postęp bez wątpienia jest potrzebny światu, a także i audio-stereo.
Rok temu miałem
sposobność TUTAJ testować „polski” model (specjalnie budowany na rynek polski) Ming Da MC88-PL, teraz
przyszła kolej na najnowszy MC88-C. Wzmacniacz został wypożyczony od polskiego
dystrybutora marki Ming Da – firmy Elektropunkt z Bydoszczy.
Wrażenia
ogólne i budowa
Wzornictwo
wzmacniacza reprezentuje nowy firmowy styl Ming Da – w takim designie
wykonywane są wszystkie premierowe modele urządzeń. Przedsiębiorstwo kilka lat
temu zakupiło ultranowoczesne japońskie obrabiarki numeryczne CNC i to na nich
wycinane są metalowe obudowy. Korpus MC88-C wykonany jest z
wycinanego aluminium i stali (6 mm), ranty są zaokrąglone. Stal obudowy anodowana jest na czarno –
bardzo efektownie to wygląda. Generalnie można napisać, że wzornictwo Ming Da
nieco przypomina austriackiego specjalistę od lamp – firmę Ayon, ich obudowy są
bardzo podobne. Oczywiście, nie chcę napisać, ża Ming Da to stylistyczne
zapożyczenie od Ayon, ale pewnego rodzaju wzorem dlań na pewnie jest. I bardzo
dobrze.
Na froncie
zamontowano, po obu jego skrajach, dwie duże gałki (wytoczone w aluminium) z
pokrętłem w kształcie trójkąta (wskazówki?). Lewa odpowiada za wzmocnienie głośności, a
prawa za wybór źródła. Gałki nadają ciekawy wygląd urządzeniu; dzięki nim front
(i cały wzmacniacz) świetnie prezentuje się. W MC88-C, w odróżnieniu od innego
niedawno testowanego przeze mnie wzmacniacza o symbolu MC34-ASE, owe gałki
zamontowane są na froncie, a nie na górze pokrywy. Dlatego nieco skrytykowałem
takie rozwiązanie w MC34-ASE – a to z uwagi na to, iż po nałożeniu ochronnej
klatki na lampy, blokowany jest dostęp do pokręteł. Tu, w MC88-C, pierwotnie również zaimplementowano takie rozwiązanie, na szczęście konstruktorzy Ming Da
nie są głusi na krytykę i w obecnych wzmacniaczach gałki montowane są już na
froncie. Na froncie, centralnie, umieszczono wskaźnik wychyłowy UV (lekko
podświetlany), którego wskazówka faluje wraz z natężeniem dźwięku.
Po wciśnięciu przycisku sieciowego (z boku urządzenia) gałka wzmocnienia
automatycznie przekręca się do pozycji minimalnej, wzmacniacz rozpoczyna rozżarzać lampy
elektronowe. Dopiero po około 30 sekundach gałka wzmocnienia ponownie wraca do
poprzedniej pozycji (ustawionej przez słuchacza przed wyłączeniem sprzętu) –
Ming Da zaczyna grać. W związku z tym proces uruchamiania MC88-C prezentuje się
bardzo intrygująco i przyjemnie. Dodatkowym tudzież bonusem jest ...aromatyczny zapach
lamp, który rozsiewa się po całym pokoju. Nie wiem, czym taka woń wzmacniaczy
lampowych jest spowodowana, lecz jest to swoista wartość dodana, która
szczególnie wieczorami stanowi o dużej przyjemności odsłuchów (poza światłem
żarzących się lamp, oczywiście).
Na górze
obudowy, z tyłu umieszczono dużą puszkę pokrywy transformatorów wyjściowych i
sieciowego. Przed puszką sterczy rząd czterech niebieskich lamp elektronowych
KT88 osadzonych tradycyjnie na sztorc. KT88 wyprodukowane są przez chińską
firmę Jinvina, która wchodzi w skład przedsiębiorstwa Mei Xing, czyli
właściciela marki Ming Da. Z przodu, bliżej frontu znajduje się kolejny rząd
lamp elektronowych – to niewielkie dwie 12AX7 i dwie 12AU7 marki Ruby. Lampy elektronowe
można zabezpieczyć klatką ochronną, która wykonana jest z zabarwionego na lekko żółto tworzywa sztucznego – kratownicy z pleksi. Klatka przymocowywana jest za
pomocą czterech punktów mocujących w obudowie. Montaż lub demontaż klatki to
czynność bardzo łatwa i szybka. Bezproblemowa.
Z tyłu, po
prawej stronie osadzono gniazdo sieciowe IEC wraz z zintegrowanym szklanym
bezpiecznikiem. Mniej więcej po środku panlu tylnego zamontowano sześć
solidnych terminali głośnikowych – osobne dla impedancji kolumn 4 Ohm i 8 Ohm.
Po lewej stronie znajdują się dwa rzędy czterech wejść źródłowych RCA – są to
gniazda już nie wysokiej jakości lecz bardzo wysokiej jakości. Podobne można
spotkać w bardzo drogich urządzeniach. Gniazda RCA zabezpieczone są specjalnymi
wkręcanymi plastikowymi zatyczkami, które demontuje się po prostu odkręcając je
jednym ruchem ręki. Bardzo pożyteczna sprawa.
W komplecie
znajduje się pilot zdalnego sterowania – wycięty jest z jednego bloku stali,
wewnątrz wydrążonego. Do środka można dostać się po odkręcenia denka. Sterownik
obsługuje tylko trzy funkcje: ciszej, głośniej i wycisz (Mute). Nie ma dostępu
do selekcji źródeł.
Masa
wzmacniacza to 24 kg, czyli niemało, ale dla urządzeń lampowych to normalny standard.
Wymiary 20 x 39,8 x 34 cm (W x S x G). MC88-C wyposażony jest w autobias. Dokładne dane techniczne dostępne są TUTAJ.
Obudowa wycięta jest z grubego aluminium (6 mm)
Bardzo efektowne regulatory z metalu
Rząd niebieskich lamp KT88 marki Jinvina, przed nimi po dwie 12AX7 i 12AU7 firmy Ruby
Zbliżenie na lampy elektronowe KT88 marki Jinvina
Na pokrywie wygrawerowane jest logo Ming Da
Zbliżenie na logo Ming Da
Na pokrywie transformatorów wytłoczona jest nazwa Mei xing, czyli przedsiębiorstwa produkującego sprzęt marki Ming Da
Przykładny, typowy dla Ming Da montaż typu "point-to-point" - widok jak z obrazka
Na spodzie pokrywy zamontowano cztery solidne stopy antywibracyjne
Pilot zdalnego sterowania
Głos Marii Callas słuchany z winylu na wzmacniaczu Ming Da brzmi wręcz bajecznie...
Gra gramofon Clearaudio Emotion, przedwzmacniacz to 1ARC Arrow
Grają kolumny AudioSolutions Guimbarde
Rzut ogólny na sprzęt odsłuchowy - kolumny to Vienna Acoustics Mozart Grand i Polk Audio TSx550T
Przekrój słuchanej muzyki z serwisu streamingowego WiMP HiFi
Wrażenia
odsłuchowe
Wzmacniacz
ma niemałą moc jak na urządzenie skonstruowane w oparciu o lampy elektronowe,
bo aż 2 x 50 Wat – i pisząc krótko – od razu to słychać. Brzmienie jest
masywne, sugestywne i obfite. Nasycone tonalnie. A jednocześnie plastyczne i
spójne, lekko (a w zasadzie: leciutko) osłodzone. Przy czym owe „osłodzenie”
jest charakterystyczne dla lamp KT88 i objawia się w całym paśmie. Nie ma tu
przy tym żadnej przykrej lepkości dźwięku, czy kleistości, która powodowała by
jego zbrylenie lub skawalenie. Pisząc obrazowo: jest przyjemna słodycz, ale nie ma cukierkowatej waty cukrowej. Niskie tony bowiem otrzymują nie tylko
dociążenie, ale również niejaką akcelerację typową dla lamp KT88, czyli
zaokrąglenie najniższych składowych, a przyśpieszenie wyższych. Uwidacznia się to dosadnym
dopchnięciem, a także równoległym głębokim „pyknięciem” (przepraszam za te kolokwializmy) odczuwanym jakby bas pochodził wprost z wzmacniacza bardzo
wysokiej klasy (czytaj: znacznie droższego). Generalnie niskie tony, ich rasowy ton,
głębokie zejście oraz wyjątkowe zróżnicowanie stanowią o silnej stronie Ming Da
MC88-C w tym wymiarze.
To, że basy
stanowią o dużej atrakcyjności wzmacniacza nie wyklucza faktu, iż pozostałe
pasma nie warte są uwagi i opisu, a wręcz przeciwnie. Można tu i ówdzie przeczytać, że tzw. lampy dostarczają brzmieniu „ciepłe i słodkie wokale”. Owszem, jest to pewnego rodzaju uproszczone wyobrażenie, aczkolwiek nie wszystkie wzmacniacze lampowe taką cechę mają.
Kilka razy słuchałem urządzenia lampowe, które mogły uchodzić za tranzystorowe –
nie było w nich odczuwanego żadnego lampowego ciepła. I odwrotnie, niektóre tranzystory mają dużo słodyczy i gorąca w przekazie. W Ming Da MC88-C te proporcje są
wypośrodkowane. Nie ma tu niechcianej lepiącej się słodyczy, nie ma również zanadto podgrzanej
temperatury dźwiękowej. Jest lekkie (bardzo niewielkie, ale jest) posłodzenie,
jak i ocieplenie. Można rzec, że są one odczuwane jako organiczne i
naturalne, jako bezpośrednio związane z fizjologicznym, dobrze skonstruowanym
brzmieniem, które jest atrakcyjne, składne i niemęczące. Ming Da posiada
dźwięk, który dodatkowo eksponuje średnicę, lekko wypycha wokale, czyni
instrumenty dobrze słyszalnymi – nasyca je ciepłem i masą, a jednocześnie
powoduje, iż brzmią eufonicznie, kompletnie oraz komplementarnie. Ujemną stroną
tego zjawiska jest nieco mniejsza rozdzielczość i detaliczność, bo najmniejsze
szczegóły są zamazane, ale jest to cena, którą konstruktorzy wzmacniacza świadomie zapłacili za duże nasycenie tonalne dźwięku. Moim zdaniem, warto było uczynić
taki krok, bo dzięki temu bardzo zyskuje ogólna muzykalność, a jest to cecha jak najbardziej pożądana.
Do
wzmacniacza przyłączałem kilka par kolumn: Vienna Acoustics Mozart Grand,
Studio 16 Hertz Canto Two, AudioSolutions Guimbarde, Amphion Ion+ oraz Polk Audio TSx550T. Najbardziej przypadła mi do gustu kompozycja ostatnia, czyli z głośnikami Polk Audio TSx550T. Trzeba
pochwalić to zestawienie za wręcz zjawiskową lekkość brzmienia, nienachalny
dźwięk, więcej niż poprawne wyważenie tonalne, dobrą wzajemne porozumienie, które można
podsumować jednym słowem: synergia. A dwoma słowami: pełna synergia. Warto przy okazji
zauważyć, że kolumny Polk Audio mają bardzo wysoką skuteczność 91 dB, która
wręcz zachęca i namawia do łączenia ich ze wzmacniaczami lampowymi (lub mniej
wydajnymi tranzystorowymi). Ming Da choć nie ułomek pod względem mocy (2 x 50
Wat), to wysoko skuteczne kolumny wyjątkowo lubi. Przejmuje kontrolę nad ich
membranami wprost stuprocentowo. Włada nimi niepodzielnie niczym monarcha absolutny. Dźwięk
Polk Audio jest potoczysty, masywny i sugestywny. Zachęcający do
wielogodzinnych odsłuchów – zharmonizowany i przyjemny.
Krytyki Ming Da nie będzie, bo chociaż wzmacniacz ma swoje naturalne ograniczenia oraz "nie gra jak high-endowa zachodnia lampa za 30 000 PLN", to przedstawia sobą bardzo uczciwą propozycję zarówno wykonawczą, jak i dźwiękową. Czego tu więcej chcieć i oczekiwać?
Krytyki Ming Da nie będzie, bo chociaż wzmacniacz ma swoje naturalne ograniczenia oraz "nie gra jak high-endowa zachodnia lampa za 30 000 PLN", to przedstawia sobą bardzo uczciwą propozycję zarówno wykonawczą, jak i dźwiękową. Czego tu więcej chcieć i oczekiwać?
Konkluzja
1. Wzmacniacz Ming Da
MC88-C jest pięknie zaprojektowany, solidnie zbudowany, ma obudowę powycinaną
na najnowszych japońskich obrabiarkach numerycznych CNC.
2. Ming Da oferuje
duży dźwięk – masywny i potoczysty, bardzo sugestywny. Na wskroś muzykalny. Dostarcza
obfite, kapitalnie zróżnicowane basy, które wysoką klasą wychodzą poza pułap cenowy
urządzenia. Średnica jest dobrze ułożona, lekko ocieplona, trochę dosłodzona –
dzięki temu wokale brzmią bajecznie. Wybujała selektywność i zaawansowana
detaliczność nie są priorytetem dla MC88-C.
3. Wzmacniacz
najlepiej gra kiedy podłączyć do niego wysoko skuteczne kolumny – w powyższym
teście bezapelacyjnie zwyciężyły Polk Audio TSx550T o czułości 91 dB.
4. Krótko
pisząc, MC88-C to kolejny udany wzmacniacz lampowy ze stajni Ming Da, a nawet
więcej – nadzwyczajnie udany. Ming Da
MC88-C to urządzenie, które zasługuje na dużą pochwałę i sowitą rekomendację,
co niniejszym szczerze czynię.
5. Cena w
Polsce – 5 500 PLN.
System testowy
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), NuForce DDA-100 (test TU), Taga Harmony HTA-700B (test TU), dwie monofoniczne końcówki mocy Rotel RB-03 oraz Dayens Ampino (test TU).
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, AudioSolutions Guimbarde (test TU), Taga Harmony Platinium One (test TU), Amphion Ion+ (test TU) i Studio16 Hertz Canto Two (test TU)
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, NuForce Air DAC (test TU), Audinst HUD-mx2 (test TU) oraz M2Tech Young DAC z zasilaczem akumulatorowym M2Tech Palmer Power Station (test TU).
Komputery: McBook Apple i Toshiba Satellite S75.
Gramofon: Clearaudio Emotion z wkładką Goldring Legacy (test TU) i Nagaoka MP-110 (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi Phono (test TU), Pro-Ject Phono Box RS, Arrow 1ARC (test TU) i Ri-Audio PH-1 (test TU).
Słuchawki: Harman Kardon CL (test TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), HiFMan HE-300 (test TU), Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU), AKG K545 (test TU), Sennheiser PX100 i Koss PortaPro (test TU), a także douszne EarPods Apple.
Gramofon: Clearaudio Emotion z wkładką Goldring Legacy (test TU) i Nagaoka MP-110 (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi Phono (test TU), Pro-Ject Phono Box RS, Arrow 1ARC (test TU) i Ri-Audio PH-1 (test TU).
Słuchawki: Harman Kardon CL (test TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), HiFMan HE-300 (test TU), Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU), AKG K545 (test TU), Sennheiser PX100 i Koss PortaPro (test TU), a także douszne EarPods Apple.
Okablowanie: Xindak serii Silver (test TU), Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU) oraz Harmonix CI-230 Mark II (test TU).
Akcesoria: podstawa pod gramofonem to Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU).
Akcesoria: podstawa pod gramofonem to Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację