Wstęp
Od początku XXI wieku obserwować można gwałtownie rosnącą
ponowną popularność techniki analogowej w audio-stereo. Przybywa na nowo
zwolenników płyt winylowych oraz gramofonów – czarny krążek jest obecnie nośnikiem, który najszybciej zdobywa rankingi sprzedaży pod względem przyrostu
procentowego - zaraz obok plików cyfrowych. Wraz z taką popularnością winyli
przyrasta także powszechność urządzeń służących do ich odtwarzania czyli
gramofonów, wkładek gramofonowych, przedwzmacniaczy gramofonowych, etc. Jednak
powrót do techniki analogowej dotyczy także dziedziny amplifikacji – stąd renesans wzmacniaczy lampowych. Odrodzenie się zastosowania lamp elektronowych widać
również w rozmaitych sprzętach klasy hi-fi począwszy od przedwzmacniaczy
gramofonowych, poprzez przetworniki cyfrowo-analogowe i odtwarzacze płyt CD, a
kończąc na buforach lampowych i wzmacniaczach słuchawkowych.
Obecnie idąc
do salonu audio trudno nie napotkać urządzeń typu gramofon, czy wzmacniacz lampowy – a
10 lat temu wydawało się, że ten segment nigdy już nie odrodzi się; będzie
niszowy – przeznaczony wyłącznie dla największych pasjonatów (osobnym
zagadnieniem jest zapis i odtwarzanie dźwięku na taśmach magnetofonowych – to
temat na odrębny esej). Wiele firm, które kiedyś produkowały gramofony lub
urządzenia lampowe, dziś już tego nie robi, bo zmieniło profil działalności,
wiele takich przedsiębiorstw przestało istnieć (na przykład polskie), inne –
cudem przetrwały. Na szczęście pojawiają się także nowe – aby wymienić tylko
winylowego Pro-Jecta i lampowego Ayona. Do tego zaszczytnego grona dołączają
także firmy z Polski – niedawno opisywałem gramofony Ad Fontes z Włocławka
(czytaj TUTAJ), teraz przyszła kolej na wzmacniacze lampowe PhonoGraph z Poznania.
PhonoGraph
Do mojego pierwszego kontaktu z marką PhonoGraph doszło
trochę przez przypadek. Byłem w zeszłym roku w zaprzyjaźnionym gdańskim salonie audio Premium Sound na odsłuchach nowych kolumn
Studio 16 Hertz - załoga
podłączyła je do wzmacniacza, który przykuwał uwagę zarówno pięknym wyglądem,
jak i niepospolitym dźwiękiem. Zapytałem co to za wzmacniacz tak wspaniale gra
– pomyślałem, że to na pewno włoska lub japońska robota (i z pewnością bardzo
droga). W odpowiedzi usłyszałem, że to polski wzmacniacz z Poznania – nazywa
się PhonoGraph PG60 i niedawno przyjechał do salonu na testy. Potem poszło już
szybko – kontakt do producenta, miła rozmowa telefoniczna z konstruktorem i
uzgodnienie terminu wypożyczenia wzmacniacza. I tak, na początku lutego, PhonoGraph PG60 stanął w moim pokoju odsłuchowym.
Za projektem PhonoGraph, kryje się osoba (na razie
pragnąca pozostać anonimowa), która od wielu lat konstruuje najróżniejsze
urządzenia lampowe. Jednak stosunkowo niedawno zdecydowała się założyć własną
firmę z myślą o komercyjnym wytwarzaniu wzmacniaczy. Tak powstał pierwszy
produkt PhonoGraph PG60, który jest skończonym i można rzec – dopieszczonym
dziełem. Wiele czasu zabrało dopracowanie konstrukcji wewnętrznej, która wykorzystuje klasyczny układ Williamsona push-pull – technologia montażu
oparta jest na połączeniu montażu przestrzennego i techniki obwodów
drukowanych, co zapewnia pełną powtarzalność parametrów wzmacniaczy. Z kolei
obudowa PG60 to istne dzieło sztuki użytkowej – wspaniale ukształtowana stalowa
blacha – wytrawiana i polerowana. Do szczegółowego opisu wyglądu wzmacniacza
wrócę później.
Idea, jaka przyświecała twórcy PhonoGraph PG60, było
zbudowanie klasycznego wzmacniacza opartego o sprawdzone wzory i rozwiązania
techniczne, najwyższej klasy komponenty, tak aby uzyskać ortodoksyjną jakość i
dźwięk, który cechował solidne urządzenia lampowe wytwarzane w latach 50-tych
XX wieku. Zadanie karkołomne i godne podziwu, lecz projekt PhonoGraph PG60
okazał się być sukcesem – do tej pory powstało kilkadziesiąt egzemplarzy
wzmacniacza, który znalazł odbiorców zarówno w Polsce, jak i w Niemczech, Holandii i
Wielkiej Brytanii.
Kilka słów o wzmacniaczu Williamsona oraz o konstrukcji
PhonoGraph PG60
Wzmacniacz Wiliamsona to opisany przez D.T.N. Williamsona w 1947
w Wireless World wysokiej jakości wzmacniacz. Jego stopień mocy ma
charakterystyczną konstrukcję, dał bardzo znaczący wkład do rozwoju techniki
hi-fi. Jest to jeden z pierwszych opisanych w literaturze przykładów
konstrukcji zmierzającej do uzyskaniu jak najlepszych parametrów odtwarzania
dźwięku. Można go uznać za pierwszy wzmacniacz klasy hi-fi.
Techniczne zalety układu Williamsona to:
- bardzo małe zniekształcenia nieliniowe i intermodulacyjne stopnia wyjściowego, przy dużej sprawności energetycznej.
- mała oporność wewnętrzna, duża odporność na zmiany impedancji obciążenia.
Ma to ogromne znaczenie przy współczesnych kolumnach głośnikowych, które
posiadają skomplikowane zwrotnice i ich impedancja zmienia się mocno w funkcji
częstotliwości.
- nadmiarowo zaprojektowane transformatory, zwiększające wprawdzie masę
urządzenia, lecz pozwalające na doskonałe przenoszenie niskich częstotliwości.
Wzmacniacz PhonoGraph PG60 składa się z czterech podstawowych bloków
funkcjonalnych. Stopień wstępny oraz inwerter (odwracacz fazy) zbudowane są na lampie ECC 82. Stopień
wstępny jest bezpośrednio sprzężony z odwracaczem fazy pracującym w układzie
dzielonego obciążenia charakteryzującym się bardzo dużą symetrią. Sygnały z
odwracacza fazy nie są podawane bezpośrednio na stopień końcowy, ale
zastosowano stopień pośredniczący w układzie symetrycznego wzmacniacza
różnicowego zbudowanego na lampie ECC 99 (tzw. driver). Takie rozwiązanie
gwarantuje dostarczenie do stopnia wyjściowego sygnału o dużej amplitudzie, a
niewielkich zniekształceniach.
Stopień końcowy
zbudowany jest na legendarnych tetrodach strumieniowych 6L6 GC i pracuje w
klasie AB1 (siatki pierwsze pracują tylko w zakresie napięć ujemnych). Do mocy
wyjściowej 10 W lampy pracują w czystej klasie A. Stopień końcowy jest
sprzężony z transformatorem wyjściowym w układzie ultra liniowym (ultra linear).
Układ ultra linear został opatentowany w
1936 przez Alana Blumleina, a po raz pierwszy zastosowany praktycznie w 1951
roku przez D. Haflera i H.I. Keroesa. Jego charakterystyczną cechą jest lokalne
sprzężenie zwrotne poprzez połączenie siatki ekranującej do odczepu uzwojenia
pierwotnego transformatora wyjściowego. Odczep jest umieszczony tak, że na
siatkę trafia 20 - 50 % składowej zmiennej napięcia anodowego. W ten sposób lampa
pracuje w trybie pośrednim pomiędzy triodą (100 % sygnału na siatce
ekranującej) i pentodą (0 % sygnału na siatce ekranującej). Taki układ zapewnia
bardzo małe zniekształcenia nieliniowe i intermodulacyjne oraz mały opór
wewnętrzny nieco tylko gorszy od triody przy nieporównywalnie wyższej
sprawności energetycznej.
Transformatory
wyjściowe wykonywane są wielowarstwowo na kształtkach EI o odpowiednio dobranym
przekroju rdzenia zapewniającym bardzo dobre przenoszenie zarówno niskich jak i
wysokich częstotliwości.
Lampy stopnia
końcowego pracują z automatyczną stabilizacją prądu spoczynkowego (auto bias)
co zapewnia stabilne funkcjonowanie wzmacniacza w całym okresie eksploatacji ,
eliminując całkowicie konieczność jakichkolwiek regulacji i kontroli przez użytkownika w całym okresie tzw. życia lamp.
Technologia montażu jest oparta na połączeniu montażu przestrzennego i techniki
obwodów drukowanych. Zapewnia to pełną powtarzalność parametrów produkowanych
wzmacniaczy.
Układ elektryczny
toru audio został wykonany jako całkowicie lampowy w technologii dual-monoblok,
co eliminuje przesłuchy i przenikanie zakłóceń pomiędzy kanałami. Elementy
półprzewodnikowe zostały zastosowane tylko w obwodach miękkiego startu
transformatora sieciowego i opóźnienia załączenia zasilania lamp stopnia
końcowego wzmacniacza. Jako elementy sprzęgające zostały zastosowane
kondensatory polipropylenowe MKP.
W zasilaczu
wzmacniacza , dla osiągnięcia prawidłowej odpowiedzi impulsowej, pracuje bateria nisko impedancyjnych (LOW ESR) kondensatorów elektrolitycznych o bardzo dużej pojemności rzędu 2000 mF.
Wrażenia ogólne
PhonoGraph PG60 to piękny sprzęt audio. Obudowa nie
przypomina tradycyjnych wzmacniaczy lampowych, a raczej najwyższej klasy design
typu Marantz. Obudowa wykonana jest techniką cięcia laserowego w całości z wytrawianej
kwasoodpornej blachy stalowej polerowanej – wygląda to bardzo monumentalnie. Przy
czym jest to dość duże urządzenie (430 x 375 x 120 mm – bez lamp) i piekielnie
ciężkie (30 kg). Front to gruba pyta stalowa – przecięta dwoma pionowymi
wgłębieniami, w których zainstalowane niebieskie prześwity wraz z oświetleniem
(od wewnątrz). W taki sposób te dwie pionowe szczeliny świecą się łagodnym
niebieskim światłem podczas pracy wzmacniacza.
Po środku panelu przedniego znajduje się okrągłe okienko
(obramowane dodatkowo chromowanym pierścieniem) z nazwą wzmacniacza PG60 – podświetlane na niebiesko. Powyżej wygrawerowany jest napis „Williamson
Ultralinear Amplifier”. Po bokach zamontowano dwie duże gałki – także wytoczone
ze polerowanej stali. Pokrętło z lewej strony to selektor wejść (cztery), a z
prawej – regulator siły głosu.
Z tyłu zamontowano trzy pary terminali głośnikowych dla
obciążeń 4 Ohm, 8 Ohm i 16 Ohm. Po środku znajdują się cztery pary wejść
analogowych RCA, zaś po prawej gniazdo sieciowe. Obok znajdują się dwa
bezpieczniki. Z tyłu zamontowano również główny włącznik sieciowy – takie
rozwiązanie jest mało ergonomiczne, bo użytkownik musi daleko sięgnąć ręką aby
uruchomić sprzęt. Kiedy włączyć przycisk sieciowy, zapalają się niebieskie
światełka na froncie – następuje proces wygrzewania lamp elektronowych. Po
około 40 – 50 sekundach wzmacniacz zaczyna grać. Tego typu opóźnienie ma
kolosalny wpływ na długość życia lamp – świetnie, że konstruktor
zaimplementował takie rozwiązanie.
PhonoGraph używa przede wszystkim lampy elektronowe
produkcji JJ-Electronics lub (rzadziej) Electro-Harmonix. Do mnie przyjechała
wersja wyposażona w lampy słowackiej JJ-Electronics – jak mi powiedział
konstruktor, „ma do nich największe zaufanie, bo najrówniej trzymają
parametry”. Zastosowane lampy to 2 x GZ34S, 4 x 6L6GC, 2 x ECC99, 2 x ECC82 i 2
x EM84. Te dwie ostatnie to tzw. magiczne oczka (są to lampy NOS), czyli
elektronowy wskaźnik strojenia – sygnalizuje aktualny poziom napięcia dwoma
zbiegającymi się do siebie świecącymi na zielono paskami. Kiedy paski stykają
się wzajemnie, oznacza to iż wzmacniacz osiągnął maksymalny poziom wzmacniania
sygnału dźwiękowego – przy wyższym poziomie głośności będą następować już
zniekształcenia. Od siebie dodam, że aby dokonać powyższego, trzeba naprawdę
postarać się i nastawić dźwięk na bardzo wysoki poziom głośności.
Płyta czołowa to dzieło sztuki użytkowej
Masywne gałki wytoczone są w stali
Podświetlane logo PG60
Przecięcia na froncie podświetlane są delikatnym niebieskim światłem
Williamson Ultralinear Amplifier
Front wykonany jest perfekcyjnie z wyciętej laserowo płyty stalowej
Obudowa z polerowanej stali
Obudowa transformatora
12 lamp elektronowych - dominują kultowe tetrody strumieniowe 6L6 GC
Większość lamp pochodzi ze słowackiej JJ Electronics
Na przedzie górnej pokrywy znajdują się dwa tzw. magiczne oczka, czyli lampy NOS EM84
Aby włączyć/wyłączyć PG60 należy sięgnąć ręką do włącznika znajdującego z tyłu
Uwaga prąd!
Trzy pary odczepów głośnikowych dla impedancji 4, 8 i 16 Ohm
Wewnątrz panuje szyk i porządek (zdjęcie dzięki uprzejmości PhonoGraph)
Na górze, po prawej gramofon Clearaudio Emotion; na dole magnetofon Nakamichi Cassette Deck 1 - PG60 bardzo lubi dźwięk analogowy
Komputer jako źródło dźwięku - sygnał wyprowadzany jest poprzez M2Tech HiFace DAC
Od lewej - kolumny Vienna Acoustics Mozart Grand i Dayens Grande Mini
Dźwięk
Jak napisałem we wstępie, PhonoGraph już wcześniej mnie
zachwycił swoim dojrzałym i obfitym dźwiękiem podczas odsłuchów w salonie
audio, jednak dopiero we własnym systemie odsłuchowym mogłem odkryć jego cały
bogaty potencjał.
Nie ulega wątpliwości, że dźwięk poznańskiej konstrukcji
jest z gatunku eufonicznych – jest bardzo rozbudowany, masywny i bezpośredni.
Trudno mu jednak zarzucić agresję, czy nachalność - jest imponujący i potężny, lecz wybornie
spójny i rytmiczny. Brzmienie jest natchnione i szczere – całkowicie pozbawione
sztuczności, muzyka ukazywana jest naturalnie i dźwięcznie, angażująco i
spontanicznie – jest to wysoka klasa wyrafinowania.
Jednocześnie przekaz jest
ciepły i bogaty tonalnie. Co istotne, brzmienie jest bardzo szybkie – tempo
stoi na doskonałym poziomie. Być może niektórym tzw. lampowy dźwięk kojarzy się
z osłodzeniem, brakiem bezpośredniości, tzw. „woalkami”, czy miękkim pluszem –
w PG60 nic takiego nie ma miejsca. Tak spektakularny i jednocześnie kulturalny
dźwięk wzmacniacza PhonoGraph jest typowy dla sprzętu z pogranicza high-end –
nie mam żadnych wątpliwości.
Co ciekawe, PG60 prawie w ogóle nie brzmi jak typowa "lampa", a bardziej jak klasyczny wzmacniacz tranzystorowy. Trudno tu znaleźć jakieś rozmycia czy rzewności dźwięku lub, nie daj Boże, rozlazłości i buczenia zaokrąglonego basu. Nie ma również żadnej słodkiej średnicy, jej ponad naturalnego podgrzania, dodatkowej ekspozycji - jaskrawości. Zamiast tego jest typowo tranzystorowa potęga dźwięku, szybki i dynamiczny bas, soczysta średnica oraz kapitalnie zorganizowana przestrzeń. Z lampowych cech można wyróżnić jedynie swobodną gładkość przekazu oraz pomrukujące głębią niskie tony.
Co ciekawe, PG60 prawie w ogóle nie brzmi jak typowa "lampa", a bardziej jak klasyczny wzmacniacz tranzystorowy. Trudno tu znaleźć jakieś rozmycia czy rzewności dźwięku lub, nie daj Boże, rozlazłości i buczenia zaokrąglonego basu. Nie ma również żadnej słodkiej średnicy, jej ponad naturalnego podgrzania, dodatkowej ekspozycji - jaskrawości. Zamiast tego jest typowo tranzystorowa potęga dźwięku, szybki i dynamiczny bas, soczysta średnica oraz kapitalnie zorganizowana przestrzeń. Z lampowych cech można wyróżnić jedynie swobodną gładkość przekazu oraz pomrukujące głębią niskie tony.
Oprócz potęgi i masywności przekazu zwraca uwagę także
jego finezja, umiejętność ujawniania detali i szczegółów nagrań. Dźwięk
nasycony jest wieloma subtelnościami, które wyraźnie słychać – bez problemu
można zagłębić się w bardzo rozbudowane partie instrumentalne, usłyszeć
pojedyncze nuty, poszczególne tony, kolory i barwy. Fascynująca rzecz. Słuchacz
ma poczucie wysokiego stężenia muzyki w przekazie, jej dużego zagęszczenia i
koncentracji – tak to zjawisko obrazowo można opisać.
Dynamika dźwięku zarówno w skali makro, jak i
mikro jest doskonała – przestrzeń odsłuchowa napełniana jest mocnym i żywym
brzmieniem aż po sam sufit. I to pomimo faktu iż wzmacniacz ma nominalną moc jedynie 2 x 25 Wat.
PhonoGraph ujmuje swobodą jaką cechuje się przy budowaniu
przestrzeni - ukazywaniu jej dalekiej głębi, sporej rozległości, a także gradacji
poszczególnych planów. Instrumenty mają dużą masę, czuć ich dociążenie,
dźwięczność oraz finezyjną barwę. Rzadko spotyka się (w pułapie poniżej
10 000 zł) wzmacniacz, który tak naturalnie jak PG60 oddaje piękno dźwięku
instrumentów, wierny ich kontur i blask.
Niejednokrotnie PhonoGraph zaskakiwał
mnie jakimś wybrzmieniem, dalszym tonem, dłużej drgającą struną, pokazaniem
pełniejszego dźwięku czyneli, jakich wcześniej nie było słychać na innych
wzmacniaczach porównawczych. Można napisać, że PhonoGraph ujawnia więcej
dźwięków lub lepiej je eksponuje w przestrzeni odsłuchowej. Podobnie rzecz ma
się z głosami ludzkimi – wzmacniacz z Poznania ukazuje je bardzo plastycznie i
wielokolorowo – słuchacz ma je podane blisko i wyraźnie, z dużą energią oraz
wręcz charyzmatycznie.
Wokale są nieco ocieplone, co pozwala na dokładniejszą
analizę ich kolorytu i tekstury. Lekkie podgrzanie sprzyja także przyjemności
odsłuchów – wokalistyka otrzymuje dzięki temu niepodważalny walor muzykalności,
co zapewnia pełną radość odsłuchów.
Osobny akapit należy poświęcić
tonom niskim. Bezkompromisowa konstrukcja wzmacniacza (między innymi transformatory wyjściowe
wykonywane wielowarstwowo, bateria nisko impedancyjnych
kondensatorów elektrolitycznych o bardzo dużej pojemności rzędu 2000 mF, etc) przynosi pierwszorzędną odpowiedź impulsową, zapewnia bardzo
dobre, równe przenoszenie basów. PhonoGraph to doskonała dynamika i fenomenalne
prowadzenie niskich tonów – są rzetelne i uczciwe, a ponadto pulsują energią i
mocą.
Niskie tony są bardzo zróżnicowane, czuć ich złożoność i głębię, wyraźnie
słychać poszczególne warstwy, ale także mniejsze detale i subtelności. PG60
sięga również po bardzo niskie poziomy basów – byłem zaskoczony faktem, że
PhonoGraph bez problemu generował tak głęboki i niski bas, o jakim mojemu
wzmacniaczowi Hegel H100 nigdy nawet nie śniło się. Niskie tony są konturowe i
masywne, lecz zdyscyplinowane i rytmiczne, a także szybkie i wyjątkowo
finezyjne. Rozbudowane i sowite, ale rześkie i sprężyste. Lekko zaokrąglone
dzięki lampowej proweniencji. Przez to kontrabas i gitara basowa mają bardzo
przekonujący obraz – czysty i klarowny, głęboki i muskularny.
Na pewno Drogi Czytelnik
zastanawia się czytając powyższe zachwyty, czy PhonoGraph PG60 ma jakieś wady,
niedociągnięcia, słabsze strony? Owszem, można przyczepić się do mniejszej
selektywności sopranów (niż to potrafią uczynić konstrukcje droższe); można
wytknąć małą moc, co nie pozwala perfekcyjnie napędzić bardziej wymagające jednostki
głośnikowe; można wreszcie zarzucić lekkie ocieplenie i osłodzenie średnicy, co
powoduje przybliżenie tego pasma do słuchacza.
Owe zarzuty bledną i stają się nieważne kiedy holistycznie spojrzeć na ogólne umiejętności tej konstrukcji. W moim przekonaniu PhonoGraph to
przykład wzmacniacza, który zapewnia harmonijny i spójny dźwięk, o fascynującej
masie i potędze, a jednocześnie oferuje brzmienie kulturalne i muzykalne. Brzmienie, które urzeka barwą i uwodzi wysublimowaniem - jest magiczne. Szczerze mówiąc, jest
to jeden z najlepszych wzmacniaczy (w cenie do 10 000 zł) jakie ostatnio słuchałem!
Konkluzja
1. PhonoGraph PG60 to ortodoksyjna
konstrukcja wzmacniacza ultralinearnego według koncepcji Williamsona i
Blumleina z pierwszej połowy XX wieku. Projekt, wykonanie oraz montaż na
najwyższym poziomie jakościowym. Piękna obudowa z wytrawianej stali. Niebanalny
design płyty czołowej podświetlanej w kilku miejscach niebieskim światłem.
2. Dźwięk wzmacniacza zaskakuje
dojrzałością oraz spójnością. Jest potężny i masywny, bardzo wiarygodny.
Przekaz jest jednocześnie obfity i wysublimowany - bogaty jest w smaki i aromaty. Sposób prezentacji muzyki
bardzo przekonuje treścią - autentycznie i obrazowo pokazuje to, co zawiera
nagranie. Można rzec – fenomenalnie.
3. Średnie tony zawierają bardzo
dużo informacji, są gęste i plastyczne. Lekko ocieplone. Z kolei basy są
wyśmienicie dynamiczne, kipiące energią oraz schodzące bardzo nisko – fascynują
potęgą oraz dużym ciężarem jakościowym.
4. PhonoGraph PG60 to polska produkcja,
która zasługuje na duże uznanie i szacunek. Rzadki przykład wybornej i
estetycznej konstrukcji, która zapewnia doskonałe wrażenia odsłuchowe. Polecam
posłuchać, bo w cenie poniżej 10 000 zł (PG60 w Polsce kosztuje 8 500
zł) mało jest tak zaawansowanych i dojrzałych wzmacniaczy zarówno pod względem dźwięku, jak i budowy. Moja szczera i pełna
rekomendacja!
Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Myryad Z240, Dayens Ampino (test TU), a także komplet przedwzmacniacza i dwóch monofonicznych końcówek mocy Rotel RC-03/Rotel RB-03/Rotel RB-03.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Studio16 Hertz Canto Two (test TU), Indiana Line Diva 255, Pylon Topaz 15 (test TU), Usher S-520 i Pylon Topaz Monitor (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, odtwarzacz CD Myryad Z210, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU), Myryad Z20 , DR.DAC3 (test TU), Audinst HUD-mx2 (test TU) oraz M2Tech HiFace DAC (test TU).
Źródła przenośne: iPod nano 3G oraz iPhone 5S i iBasso DX50 (test TU).
Komputery: McBook Apple, Toshiba Satellite S75 i Lenovo ThinkPad X230.
Słuchawki: Harman Kardon CL, Creative Aurvana Live!, HiFMan HE-300 (test TU), Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU), Sennheiser PX100 i Koss PortaPro (test TU), a także douszne EarPods Apple.
Komputery: McBook Apple, Toshiba Satellite S75 i Lenovo ThinkPad X230.
Słuchawki: Harman Kardon CL, Creative Aurvana Live!, HiFMan HE-300 (test TU), Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU), Sennheiser PX100 i Koss PortaPro (test TU), a także douszne EarPods Apple.
Okablowanie: Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU) i Nameless (test TU).
Link na stronę PhonoGraph TUTAJ.
Wszystko OK tylko niech ktoś mi wyjaśni co znaczy "Na przedzie" w jednym z podpisów pod zdjęciami.
OdpowiedzUsuńWkradł się błąd w wymiarach wzmacniacza, są cm a powinny byc mm :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Jarek
Dzięki. Poprawione!
OdpowiedzUsuńKtóry był pierwszy bohater powyższego testu czy Unitra Edward? Wyglądają jak bliźnięta... dwujajowe, ale zawsze :)
OdpowiedzUsuńPierwszy był PhonoGraph, na jego bazie powstał Unitra Edward. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńUwielbiam te opisy "złotych uszów". Notabene po co kupować ten sprzęt lampowy skoro gra jak rasowy tranzystorowiec? Przecież z lampą same problemy - krotka żywotność i rozjeżdżające się z czasem paramerty... Na szczęście sam wykonałem kilka wzmacniaczy lampowych (choćby na 18sto sekcyjnych trafo głośnikowych) i mogłem sam dostroić system do własnych potrzeb. Często okazywało się, że tak zachwalane lampy czy kondensatory renomowanych firm miały wpływ tylko na mój portfel. Ludzie, którzy słyszą różnicę dźwiękubpo wymianke przewodu pomiędzy CD a DAC powinni się już leczyć.... Zachęcam do obejrzenia cyklu AUDIO VOODO na YT.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zostaje szczęśliwym posiadaczem Edwarda o numerze seryjnym 001 w kolorze „Czorny jak wungel „ nie mogę spać ze szczęścia 😃
OdpowiedzUsuńGratuluję!
UsuńBardzo dziekuje i pozdrawiam.
Usuń