Wstęp
To już czwarty z
kolei wzmacniacz Ming Da, który mam przyjemność przedstawiać P.T. Czytelnikom na łamach „Stereo i Kolorowo –
Underground”. Poprzednio były to modele (chronologicznie): MC34-A (test TU), MC84-A (test TU) oraz MC368-BSE (test TU). To jednak tylko cząstka oferty sprzętu
audio firmy Mei Xing (Ming Da to marka), bo w katalogu można znaleźć około 50
pozycji. Są tu przede wszystkim wzmacniacze lampowe, ale także i
przedwzmacniacze gramofonowe i słuchawkowe, odtwarzacze płyt CD, a od niedawna
odtwarzacz plikowy.
Przedsiębiorstwo Mei Xing/Ming Da to
własność rodzinna, prowadzone od wielu lat przez pana Jigui Xiao, który jest nie tylko prezesem tytularnym, ale przede wszystkim zapalonym melomanem i dużym
zwolennikiem dobrego dźwięku, a szczególnie technologii lampowej. Zajmuje się
osobiście projektowaniem nowych urządzeń, wdrażaniem ich do produkcji, nadzorem
nad procesem produkcji, montażu i kontroli. To prawdziwy spiritus movens marki
Ming Da.
Firma szczyci się (jak można przeczytać TUTAJ na stronie Mei Xing) następującymi
cechami swoich produktów:
1. Całe okablowanie
wewnętrzne wykonywane jest ręcznie metodą „point to point” (czyli wykluczającą
zastosowanie płytek drukowanych) za pomocą drutów miedzianych oraz srebrnych w
izolacji z oryginalnego teflonu.
2. Podzespoły
konstrukcyjne pochodzą od renomowanych dostawców takich jak: Alps, Jansen,
Philips, czy Aerovox.
3. Wykorzystywane
lampy elektronowe kupowane są wyłącznie u sprawdzonych producentów (Sovtek, JJ,
Electro-Harmonix i Shuguang) – są starannie dopasowywane, testowane, a
następnie wstępnie wygrzewane przez 60 h przed implementacją w urządzeniach
audio
4. Transformatory
wykonywane są na miejscu w firmie; są nawijane ręcznie na rdzeń z najwyższej
jakości japońskiej stali, a następnie wyprażane.
5. Terminale
wejściowe i wyjściowe produkowane są na Tajwanie. Wykonywane są z miedzi,
pokrywane galwanicznie warstwą złota zapewniającą dobre parametry styku oraz
odporność na utlenianie.
6. Produkty Ming Da
dostępne są na całym świecie – posiadają wszelkie wymagane certyfikaty, w tym i
europejskie CE i RoHS.
Polskim
dystrybutorem marki jest od kilku lat firma Elektropunkt z Bydgoszczy. Jest
równocześnie dystrybutorem i dilerem - można tu kupować sprzęty Ming Da zarówno
w ilościach hurtowych, jak i pojedynczo (istnieje też osobna strona Ming Da.pl). Dzięki temu Elektropunkt ma bardzo
atrakcyjne ceny, ale aby zwiększyć dostępność urządzeń dla szerszej grupy
odbiorców, niedawno zdecydował się na zamówienie dwóch serii wzmacniaczy w
fabryce Mei Xing specjalnie na polski rynek: MC34-PL i MC88-PL. Są identyczne
jak „światowe”, pozbawione jedynie zdalnego sterowania, a przez to tańsze o 600
- 1500 zł. Bardzo rozsądna polityka, bo za „normalny” Ming Da MC88 trzeba dziś
zapłacić w Polsce około 5 500 zł, a tak – MC88-PL kosztuje 4 000 zł. Podobnie jest z modelem MC34-A versus MC34-PL
– 3 300 zł i 2 700 zł, czyli 600 zł różnicy.
Ming Da MC88-C
Ming Da MC34-A w białej wersji
Ming Da MC368-BSE
Testowany Ming Da MC88-PL został wypożyczony od polskiego dystrybutora marki, firmy Elektropunkt z Bydgoszczy.
Budowa i wrażenia
ogólne
Generalnie,
MC88-PL jest to lekko zmodyfikowana (i „odchudzona”) wersja doskonałego
wzmacniacza MC368-BSE – przełożona także do obudowy MC34-A. Ming Da MC88-PL
kontynuuje linię wzorniczą modelu MC34-A. To identyczny panel frontowy z grubej
aluminiowej płyty anodyzowanej na czarno. Po jej środku brak jednak wskaźnika
wychyłowego (jak w MC34-A) – tu jest niebieska dioda (w moim przekonaniu, ta
wersja jest nawet ładniejsza, bo skromniejsza wizualnie). Takie same są
natomiast dwie gałki rozmieszczone na skrajach obu stron frontu – jedna
odpowiada za selekcję źródeł, druga zaś na wzmocnienie sygnału. MC88-PL
pozbawiony jest zdalnego sterowania.
Po środku pokrywy
wierzchniej zbudowanej z grubej metalowej płyty osadzono dwa rzędy lamp
elektronowych: cztery duże bańki KT88 oraz po dwie mniejsze 6N8 i 6N9 produkcji
chińskiej firmy Shuguang. Lampy przykryte są estetyczną klatką ochronną
wykonaną z żółtawego przezroczystego tworzywa sztucznego uformowanego po bokach
w szczebelki, a na górze w taflę grubego plastiku z powycinanymi otworami
wentylacyjnymi. Klatka montowana jest w obudowie kilkoma zaciskami – jej
montaż/demontaż trwa sekundę, góra dwie.
Tył obudowy okupują trzy wielgachne puszki transformatorów. Z lewego boku
umieszczono przełącznik trybu pracy wzmacniacza – ultralinearny lub triodowy.
Zaraz obok zamontowano duży włącznik sieciowy.
Z tyłu znajdują
się pojedyncze, ale solidne terminale głośnikowe a’la WBT – osobne odczepy dla
impedancji kolumn 4 Ohm i 8 Ohm. Do wzmacniacza można przyłączyć 4. źródła do
4. par złoconych gniazd RCA. Na zewnątrz nie ma wyprowadzonych punktów
regulacji BIAS – najprawdopodobniej są one umieszczone wewnątrz. W tym celu
należy odkręcić dolną pokrywę wzmacniacza.
Masa urządzenia
to 35 kg. Pobór mocy 250 Wat. Moc 2 x 35 Wat w trybie triodowym i 2 x 50 Wat w
ultralinearnym.
Od lewej: Vienna Acoustics Mozart Grand, Taga Harmony Platinium F-90 SL i Definitive Technology BP-8060 ST
Wrażenia
dźwiękowe
Od razu napiszę,
że MC88-PL zadziwia mocnym i dynamicznym dźwiękiem. Jest to jednak dźwięk,
który można bezproblemowo określić jako zdrowy, dobrze wyważony - z pełnym
pulsem, dobrym rytmem i świetnym wypełnieniem. Uwagę zwraca przede wszystkim
bardzo kaloryczny, mocny i prężny bas o pięknej, aczkolwiek typowo lampowej
strukturze – ciepły i wysycony. Okrągły i „mlaskający”. Poza intrygującymi niskimi
tonami przyciąga słuch (a nawet hipnotyzuje) wysoka jakość średnich tonów – te
wydają się być napełnione dźwiękiem aż po menisk wypukły. Kipią emocjami,
bogatą kompozycją i gorącą harmonią, która wspaniale oddaje realizm wokali i
instrumentów typu fortepian, gitara, czy saksofon. Brzmią one po prostu pięknie
i pasjonująco – piszę te słowa bez żadnej przesady. Do tego dźwięk jest nieźle
szczegółowy i selektywny (jak na lampę). MC88-PL jest mistrzem oddawania emocji
muzyki i jej ekspresji oraz naturalnej barwy dźwięku z wyeksponowanymi
parzystymi harmonicznymi.
Kiedy nastawiłem
płytę winylową Kari Bremnes „Og sa kom resten av livet” (Kirkelig
Kulturverksted – 2012) od razu stało się jasne, że wzmacniacz nie ma problemów
z ukazywaniem prawidłowej, dużej, a nawet rozbudowanej sceny, na której
odciskane są liczne detale zarówno tła, śródpola, jak i frontu. Głos norweskiej
wokalistki brzmi czysto i wyraźnie po środku przestrzeni, charyzmatycznie wręcz
– chociaż z lekkim podkreśleniem dzięki „ciepłocie” lamp. Brzmienie
instrumentów można opisać jako pełne energii i entuzjazmu, charakteryzujące się
właściwym ciężarem oraz proporcją; Ming Da potrafi zbudować realistyczną ścianę
dźwięku, koncertowy styl gry. Warto zauważyć, że czyni to bez wysiłku i zupełnie
naturalnie – swobodnie. Nuty brzmią wiernie i plastycznie – po prostu
dźwięcznie. Klasowo.
Kolejny czarny
krążek to reedycja albumu niemieckiego zespołu Kraftwerk „Techno Pop” (Kling
Klang/EMI - 2009). Bardzo ciekawy byłem jak lampy KT88 poradzą sobie z
elektronicznym, odhumanizowanym brzmieniem płyty – bądź co bądź, przecież
surowym i sterylnym, ale i niezwykle przestrzennym oraz plastycznym. Uwagę
zwraca tu mocny i zwarty bas, kapitalnie elastyczny oraz rozciągnięty - ze
słyszalnymi wieloma warstwami, o gęstej strukturze. Z lampowym drivem, czyli lekko
zaokrąglony, ale z tym nieokreślonym pięknym „czymś”, co potrafi ukazać jedynie
lampa elektronowa. To „coś” to dopełnienie basu, wyraźne jego „pyknięcie”,
nasycenie. Ming Da bez problemu
odwzorowuje elektroniczne instrumenty Kraftwerku – dźwięk jest szybki i
dynamiczny, dobrze dopełniony i odpowiednio dociążony. Góra wyraźna – gładka,
ale kolorowa. Dla sopranów najważniejszą cechą jest przejrzystość i
szczegółowość, a nieco mniej gęstość, przez co to pasmo wydaje się być mniej
nasycone tonami niż pozostałe.
Następnie
przyszła pora na płytę analogową włoskiego wokalisty Mario Biondiego „Sun”
(Sony Italy – 2013). Mario Biondi dysponuje niskim głosem, barytonem podobnym
do Barrego White’a i Isaaca Heyesa - jest ciepły, głęboki i charyzmatyczny. Ming Da
MC88-PL bardzo korzystnie eksponuje wokal Biondiego – czyni to z uczuciem, z
klasą. Dodaje blasku, koloru i piękna, tak istotnego dla właściwej sugestywności
prezentacji, ale także ukazania subtelności i niuansów wokalistyki. Podobnie rzecz ma
się z pozostałymi dźwiękami w obszarze średnich tonów: są obrazowo kreślone na szerokiej
i głębokiej scenie – mają energetyczne wypełnienie, są solidne i spójne. Co
istotne, wszystko jest na swoim miejscu, pokazane efektownie i z niezłą szczegółowością,
a wzmacniacz nie ma tendencji do efekciarstwa, nienaturalnego podkręcania
dźwięków.
Konfiguracje
Ming Da MC88-PL
podłączałem przede wszystkim do następujących kolumn: 1. Vienna
Acoustics Mozart Grand, 2. Definitive Technology BP-8060 ST i 3. Taga Harmony Platinium F-90 SL oraz sporadycznie
do 4. Studio 16 Hertz Canto Two. Przewodami głośnikowymi były na zmianę:
Audiomica Laboratory Dolomit Reference, Audiomica Laboratory Diamond Transparent oraz Nameless Black Classic Line SP.
Najbardziej do
gustu przypadło mi zestawienie wzmacniacza z Taga Harmony Platinium F-90 Slim.
Taga podkreśliły immanentnie przymgloną górę MC88-PL, otwarły ją – uczyniły bardziej
czytelną i jaskrawą, można rzec. Ponadto, F-90 Slim świetnie współpracowały z
Ming Da pod względem przekazywania dynamiki dźwięku, ukazywania naturalnej energii
nagrań, przyrostu głośności oraz koncertowej sugestywności, co miało znaczenie
szczególnie przy mocniejszym repertuarze typu płyty Depeche Mode, Bruce
Springsteena, czy Davida Bowiego. Natomiast w łagodniejszej muzyce F-90 Slim
dodawały przekazowi plastyczności i zdolności analitycznych – potrafiły
zadziwiająco sporo detali wydobyć na powierzchnię. Piszę „zadziwiająco”, bo
patrząc na umiarkowaną cenę kolumn Taga Harmony trudno było się tego po nich
spodziewać – a jednak.
Z Definitive
Technology BP-8060 Super Tower Ming Da stworzył zgrany i udany duet. Warto pamiętać, że
BP-8060 ST mają aż 92 dB skuteczności przy obciążeniu 8 Ohm, więc MC88-PL to
dla nich teoretycznie wymarzony kompan. W praktyce okazało się nie inaczej –
zestaw ów zagrał lekko i swobodnie, ale jednocześnie mocno i dobitnie. Aż chce
się użyć słowa: definitywnie. Nie trudno się domyślić, iż przestrzeń była
nieomal hektarowa i dookolna – słuchacz ma wrażenie realnego uczestnictwa w
koncercie, czy spektaklu. Przekaz jest dociążony, z mocnym bitem – gęsty od
nut. Wiarygodny.
Z kolei Studio 16 Hertz
Canto Two proponuje żywiołowy dźwięk z silnym basem, ale jest to przekaz
dojrzały, rasowy. Najwięcej uwagi Canto Two poświęca różnicowaniu średnich
tonów, bo to właśnie na nich najbardziej koncentrują się. Ujawniają je. Poza
tym Ming Da plus monitory Studio 16 Hertz to piękna stereofonia oraz nieomal
holograficzna przestrzeń. Każdy dźwięk odrywa się od powierzchni skrzynek lekko, a następnie swobodnie penetruje pokój odsłuchowy. Jest to znakomite połączenie.
Natomiast austriackie Vienna Acoustics
Mozart Grand skupiają się na średnicy: przemawiają
za jej pośrednictwem do słuchacza - są wymowne najbardziej w tym paśmie. Jest to
przekaz niezwykle plastyczny, głęboki – w klasowym stylu hi-fi, który można
określić jednym celnym słowem: audiofilski. Dużo tu powietrza, słyszalnych
subtelności, mikrotonów i niuansów dźwiękowych. Ming Da wraz z wiedeńskimi
głośnikami czarują brzmieniem – jest to dźwięk przyjemny i jednocześnie wysokiej
jakości. Obfity i bogaty strukturalnie, ale jednorodny. Esencjonalny. Piękny.
Strony ujemne
Jak Drogi Czytelnik zauważył, koncentruję się głównie na opisie zalet MC88-PL, chociaż wzmacniacz ten ma oczywiście też swoje ograniczenia jak: mniejsza selektywność, czy gorsza głębia sceny w porównaniu z droższymi urządzeniami. Jednakże w cenie 4 000 zł, jakie należy w Polsce za to urządzenia zapłacić uważam, że niesprawiedliwe by było na siłę wyszukiwać wad, czy stron ujemnych wzmacniacza, po to jedynie, aby pokazać, że jest się obiektywnym. Tym razem postanowiłem być bardziej niż zwykle subiektywny – opisywana Ming Da niezwykle podoba mi się! I koniec, kropka.
Podsumowanie
1. Ming Da MC88-PL
to „uboższa” wersja znakomitego modelu MC368-BSE – w obudowie z MC34-A, lampami
KT88 oraz pozbawiona zdalnego sterownia. Dzięki tym zabiegom nabywca otrzymuje solidny dźwięk w rozsądnej cenie.
2. Stylistyka typowa
dla wzmacniaczy lampowych – z tyłu pokrywy rząd olbrzymich puszek transformatorów,
a przed nimi stojące na sztorc lampy elektronowe. Front z grubej anodyzowanej na
czarno aluminiowej płyty, na niej zaś dwa pokrętła. Całość estetyczna i ładnie
dopasowana, poskręcana, etc. Krótko mówiąc: surowo, ale estetycznie.
3. Dźwięk wyraźny,
pięknie głęboki i nasycony - ze wspaniałą rasową barwą. Przestrzeń i stereofonia
pierwszorzędna jak na tę klasę cenową. Średnica gęsta, bogata w detale, lecz wystarczająco
selektywna. Przekaz należący do typu ciepłych, czy zwartych, jednak pomimo
mocnego dociążenia dźwięku, pozostający lekki i proporcjonalny. Żywy i swobodny
– nie lepki, czy „przesłodzony”.
4. Co istotne,
nabywca może samodzielnie ingerować w strukturę dźwięku poprzez wymianę poszczególnych lamp –
tu pole dla eksperymentu jest naprawdę spore.
5. Ming Da MC88-PL
najpełniej współpracuje z kolumnami o wysokiej skuteczności. W teście używałem wiec
przede wszystkim kolumny podłogowe o czułości ≥ 90 dB jak Vienna Acoustics
Mozart Grand (90 dB), Taga Harmony Platinium F-90 Slim (91 dB) oraz Definitive
Technology BP-8060 ST (92 dB), a także monitory Studio 16 Hertz Canto Two (86 dB).
Wszystkie pary doskonale współpracowały z Ming Da różnice dotyczyły głównie
jakości poszczególnych podzakresów, bo jedne kolumny bardziej eksponują soprany (Taga), a inne średnicę (Canto Two i
Vienna Acoustics), z kolei Definitive Technology koncentrują się na realistycznym (koncertowym) oddaniu
struktury dźwięku. Każda para przyłączanych kolumn nie pokazywała
niedoborów amplifikacji, braku mocy – grała pełnym i soczystym dźwiękiem o sporej energii.
6. Dla piszącego te słowa, Ming Da MC88-PL to wzmacniacz, który bardzo przypadł mu do gustu, cieszący uszy zdrowym i bogatym dźwiękiem o wysokiej klasie jakościowej – o wiele wyższej niż by wskazywała jego polska umiarkowana cena 4 000 zł. Pełna i zasłużona rekomendacja!
Ming Da MC88-PL to wybór roku 2013 w dziedzinie wzmacniaczy lampowych do 5 000 zł
Sprzęt używany
podczas testu
Kolumny: Vienna Acoustics
Mozart Grand, Definitive Technology BP-8060 ST (test TU), Studio16 Hertz Canto Two (test TU), Pylon Topaz 15 (test TU) i
Taga Harmony Platinium F-90 Slim.
Okablowanie: Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU) oraz Nameless Black Classic Line.
Źródła cyfrowe:
odtwarzacz Musical Fidelity A1 CD-PRO, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU).
Źródła analogowe:
gramofon Clearaudio Emotion wraz z przedwzmacniaczem Ri-Audio PH-1 (test TU), a także
magnetofon Nakamichi Cassette Deck 1.
Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (10. sztuk) na ścianach (test TU), podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, stopy antywibracyjne BW40
Rogoz-Audio (test TU) pod wzmacniaczem, DC-Blocker firmy Tomanek (reduktor zakłóceń sieci 230 V) oraz
zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps RCA (test TU).
Dane techniczne
Dostępne na stronie polskiego dystrybutora, firmy Elektropunkt TUTAJ.
Widzę, że i Tobie podpasowały Tagi. Kurde, mnie z czasem coraz bardziej się podobają.
OdpowiedzUsuńTak, kolumny Taga Harmony Platinium F-90 SL w swojej cenie są świetne - zarówno pod względem brzmienia, jak i stolarki/estetyki.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.