Polpak

niedziela, 30 grudnia 2018

Wzmacniacz/odtwarzacz sieciowy iEAST StreamAmp AM160 - zapowiedź testu




Jeszcze w starym roku zapowiadam kolejną nowość, którą otrzymałem do testów od warszawskiego dystrybutora MIP Sp. z o.o. Tym razem anonsuję ciekawy sprzęt, który trudno nazwać jednym słowem, albowiem łączy w sobie kilka różnych funkcji. Tym sprzętem jest iEAST StreamAmp AM160 (zobacz TUTAJ). Producent określa go jako "bezprzewodowy wzmacniacz i streamer stereo multi-room". Wewnętrzny wzmacniacz to klasa D o mocy 2 x 80 Wat. Urządzenie może streamować (przewodowo lub bezprzewodowo) w zasadzie w dowolny sposób wykorzystując wiele źródeł, uwzględniając w to takie serwisy i protokoły jak Tidal, Deezer, AirPlay, Spotify, Qobuz, DLNA i wiele innych. Do AM160 wystarczy podłączyć parę kolumn spiąć urządzenie np. ze smarfonem - i można na nim grać całą muzykę świata!

Kilka słów od producenta: "iEAST AM160 to bezprzewodowy wzmacniacz stereo multi room. Potężny wzmacniacz cyfrowy WiFi zapewnia niesamowite brzmienie w każdym pomieszczeniu. Łącząc się z pasywnymi głośnikami o odpowiedniej mocy, iEAST StreamAmp AM160 zmienia tradycyjny system audio w bezprzewodowy, co pozwala na łatwiejsze sterowanie bezprzewodowym systemem audio. iEAST StreamAmp AM160 nie wymaga specjalistycznej wiedzy technicznej o łączności bezprzewodowej. Podłącz urządzenie iEAST StreamAmp AM160 do pasywnych głośników w pomieszczeniu, w którym chcesz słuchać muzyki, połącz się z domową siecią WiFi za pomocą aplikacji iEAST Play postępując zgodnie z prostymi komunikatami na ekranie oraz głosowymi. Już po kilku minutach będziesz odtwarzał swoją ulubioną muzykę". Koniec cytatu.

Rzeczywiście, aplikacja systemu na np. iPada przebiega błyskawicznie, łączenie jest bezproblemowe, zaś sama apka iEAST - łatwa i przyjemna w obsłudze. Tidal "śmiga" jak szalony. A jak AM160 gra? Zapraszam do lektury recenzji za kilkanaście dni.













piątek, 28 grudnia 2018

Przewody słuchawkowe Final Audio/Junkosha do słuchawek Final Audio Sonorous/Pandora Hope

Skan ze strony Final Audio

Mistrz Yoshihisa Mori 1941-2018 (zdjęcie Ingstram/Final)

Poniższy tekst chciałbym zadedykować panu Yoshihisa Moriemu, inżynierowi i konstruktorowi Final Audio, który odszedł 26 grudnia br. Pan Mori miał olbrzymi wkład w rozwój światowego audio hi-fi. Po ukończeniu w 1964 roku Tokyo Denki University kolejno pracował dla Nippon Gramophone Co., Grace i NHK Research Laboratories jako badacz systemów nagrywających i odtwarzających. W 1973 roku dołączył do Sony Corporation, gdzie opracowywał m.in. projekty kaset, mikrofonów i głośników. Później pełnił funkcję dyrektora generalnego ds. planowania produktów w dziale audio. Był też dyrektorem generalnym w jednostce biznesowej SACD firmy Sony, gdzie pracował nad rozwojem formatu SACD. W latach 2001-2009 był wykładowcą historii technologii nagrywania dźwięku na Tokyo Fine Arts University. Autor wielu publikacji na temat zagadnień technologii zapisu dźwięku. W firmie S'NEXT (Final Audio) pracował m.in. nad opracowywaniem przetworników słuchawek, projektem referencyjnych słuchawek Final Audio D8000, jak i nad nową wkładką gramofonową Final Audio, która ma zapowiedzianą premierę na rok 2019 (tekst za Ingstram/Final).

* * *

Wstęp
Na tegorocznej warszawskiej wystawie Audio Video Show odwiedziłem stoisko Fonnex, gdzie miałem przyjemność spotkać i porozmawiać z panem Nobumasą Morim, czyli szefem firmy. Fonnex to polski dystrybutor takich japońskich firm jak Final Audio (a dokładnej - S'NEXT), Olasonic i ostatnio Egretta. Tamże, na stoisku, zauważyłem nowe przewody do słuchawek Final Audio wykonane z miedzi OFC pokrytej warstwą srebra. Oczywiście, natychmiast poprosiłem pana Moriego o wypożyczenie przewodów na testy...

W rezultacie powyższego, pod koniec listopada otrzymałem dwa przewody: 1) zwykły, półtorametrowy z wtykiem jack 3,5 mm (zobacz TUTAJ) oraz 2) symetryczny, trzymetrowy z czteropinowym wtykiem XLR (zobacz TUTAJ). Przewody testuję wraz ze słuchawkami Final Audio Design Pandora Hope VI (czytaj mój test TUTAJ), które uważam za jedne z najlepszych konstrukcji słuchawkowych w swoim przedziale cenowym (m.in. w muszlach zainstalowano po dwa przetworniki: 50 mm dynamiczny średnio-niskotonowy oraz wysokotonowy armaturowy (z kotwicą zrównoważoną) - oba firmowej produkcji Final Audio Design). Niedawno firma zmieniła nazwę systematyczną słuchawek Pandora Hope VI na Sonorous VI. Zmieniła się jedynie nazwa, konstrukcja pozostała identyczna. Właścicielem marki Final Audio jest firma S'NEXT z Kawasaki.

Od siebie dodam, że podczas pierwszych testów słuchawek Final Audio Desgn Pandora Hope VI przeprowadzanych jeszcze w 2014 roku, okropnie marudziłem panu Moriemu, że Final Audio Design nie przewidział do nich przewodów zbalansowanych, ani żadnych innych wymiennych. Jak widać, marzenia się spełniają, choć często po latach. W tym przypadku po czterech.

Wrażenia ogólne i budowa
Za dużo o samej budowie przewodów nic nie napiszę, bo Japończycy, jak to Japończycy, zazwyczaj okrutnie skąpią informacji na ten temat. Ujawnianie są jedynie "konkrety ogólne", jak to kiedyś mawiał Andrzej Lepper. Skupię się więc bardziej na temacie opakowania i wrażeń ogólnych.

Warto wiedzieć, że przewód OFC pokryty srebrem dla słuchawek Final Audio powstał przy współpracy z inną japońską firmą - Junkosha (zobacz TUTAJ), znanej m.in. z produkcji super-szybkiego przewodu do komputera Kei, charakteryzującego się natychmiastowym przekazem sygnału. Junkosha produkuje także przewody wykorzystywane w kosmonautyce (zobacz TUTAJ), militariach, urządzeniach ultra-precyzyjnych, czy planowanej 5G-komunikacji. Posiada też ogromne doświadczenie w produkcji powłok izolacyjnych pod nazwą Junflon. Firma użyła przy produkcji przewodów dla Final Audio specjalny teflon PFA, czyli materiał o najniższej przenikalności elektrycznej prądu. Zaś w powłoce zewnętrznej użyto materiału PVC - po to, aby zwiększyć elastyczność. W rezultacie tego powstał bardzo elastyczny i łatwy w użyciu przewód, nie powodujący efektu mikrofonowego. Przewód jest odpinany z wtyczkami zamykanymi pod kątem 90 stopni - pasuje po wszystkich słuchawek serii Sonorous (i dawnych Pandora Hope) oraz do topowego modelu D8000.

Kable Final Audio/Junkosha wytwarzane są w kilku odmianach i długościach (zobacz TUTAJ). Osobne są do serii F, osobne do Sonorous (d. Pandora Hope)/D8000. Do Sonorous/D800 dostępne są zbalansowane z wtykiem 2,5 mm 4-polowe, 4,4 mm 5-polowe oraz z wtykiem XLR 4-PIN. Dodatkowo są dostępne niesymetryczne z wtykiem 6,3 mm lub 3,5 mm. Dostępne długości to 1,5 metra lub 3 metry. Przewody prezentują się bardzo korzystnie - są bardzo precyzyjnie wykonane i są też bardzo ładne. Mają pięknie obrobione wtyki o galanteryjnym wykonaniu. Kable w całości wykonywane są w Japonii.

Przewody dostarczane są w czarnych pudełkach. Dość ascetycznych pudełkach, należy dodać. Oprócz przewodów brak jakichś dodatkowych informacji, etc. Na próżno też szukać jakichś szczegółowych danych technicznych. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak przystąpić do odsłuchów.


Estetyczne opakowania

Przewód niesymetryczny z wtykiem 3.5 mm

Przewód XLR 4-PIN



Oba testowe przewody

Przewód zbalansowany XLR

Przewód fabryczny do Pandora Hope/Sonorous jest także wysokiej klasy


Pandora Hope VI jeszcze przed aplikacją nowego przewodu


Słuchawki podłączone do Cayin N5 II

Pandora Hope VI z przewodem niesymetrycznym


Odsłuchy na NuPrime DAC-10H



Odsłuchy via Pioneer U-05







Kilka przykładów słuchanej muzyki z Tidal HiFi/MQA


Wrażenia dźwiękowe
Testowałem dwa przewody Final Audio/Junkosha: półtorametrowy z wtykiem jack 3,5 mm (zobacz TUTAJ) oraz 2) symetryczny, trzymetrowy z czteropinowym wtykiem XLR (zobacz TUTAJ), przypinając je do moich słuchawek Final Audio Design Pandora Hope VI (obecna nazwa to Final Audio Sonorous VI). Słuchawki z przewodem z wtykiem 3,5 mm używałem w połączeniu z następującymi urządzeniami: smartfony iPhone 6S i XR (niekiedy także w połączeniu z DAC Encore mDSD), odtwarzacz cyfrowy Cayin N5 II oraz wzmacniacz słuchawkowy/DAC Woo Audio WA8 Eclipse (ze źródłem Auralic Aries Mini). Zaś słuchawki z przewodem XLR używałem w połączeniu ze wzmacniaczami słuchawkowymi (i DACami jednocześnie): Pioneer U-05 i NuPrime DAC-10H. Słuchawki porównawcze to przede wszystkim Fostex TH-610 i MrSpeakers Aeon Flow Closed.

Oba przewody mają bardzo podobną charakterystykę brzmieniową, co nie jest zaskoczeniem, bowiem mają przecież identyczną budowę. Na plan pierwszy wysuwa się przede wszystkim trudna do jednoznacznego zdefiniowania czystość i transparentność. To, można napisać, krystaliczna przezroczystość ocierająca się wręcz o absolut! To tego typu transparentność, która nie ujmuje z dźwięku niczego prawdziwego - niczego nie dodająca, niczego nie przeinaczająca, ale także niczego nie ukrywająca. Ma się do czynienia z przewodnikiem totalnie neutralnym, wyizolowanym wręcz od otoczenia - takim przenoszącym jedynie najczystszą prawdę od źródła do przetwornika słuchawek. Jednocześnie dźwięk nie jest sztucznie wysterylizowany, czy nadmiernie wypłukany. Jest w pełni fizjologiczny i kolorowy. Zapewniający rozdzielczość, która idzie w parze ze spokojem i zrównoważeniem. Doprawdy, owa transparentność przewodów Final Audio/Junkosha jest szokująca. Coś takiego słyszałem jedynie w interkonektach za jakieś 20 000 - 30 000 PLN!

Po dłuższych odsłuchach, można stwierdzić, iż kable Final Audio wprowadzają do brzmienia dodatkową rozdzielczość, wysoką harmonię tonalną i podnoszą nieco energię własną grania (dynamikę). I czynią to doskonale - w słuchawkach Pandora Hope VI dobrze słychać, że niczego nie wyostrzają, nie rozcieńczają, a potrafią w optymalny sposób wykazać zespół i symbiozę wszelkich elementów brzmienia oraz nakreślić jego idealnie czarne tło. Pokreślić tonalność, zadbać o równowagę, odkryć głębię i pokazać masywność dźwięku. Fenomen ten przyrównać można do napływu krystalicznie czystej źródlanej wody do lekko już zmętniałego zbiornika przynoszącej jaśniejsze kolory i większą ekspresję barw wynikające z polepszenia przezroczystości, ale paralelnie również wyraźniejszy rysunek konturów dźwięków i wnętrza zjawisk muzycznych - przy zachowaniu należnych proporcji i symetrii całego układu fizycznego.

Ponadto japońskie kable wyraźnie poszerzają scenę dźwiękową, co jest także dużym ich sporym atutem. I atutem wcale nie oczywistym, bo wiele przewodów słuchawkowych czegoś takiego nie czyni, a Final Audio - jak najbardziej tak! Przestrzeń nieco rozciągana jest na boki, jak i w głąb (w porównaniu do kabla standardowego). Nie są to duże zmiany, acz odczuwalne (szczególnie na przewodzie zbalansowanym XLR). Pojawia się przenikliwa holografia i piękna przestrzeń, na której precyzyjnie i wiarygodnie umiejscawiają się źródła pozorne. Zresztą słuchawki Pandora Hope VI konstytucyjnie mają ową doskonałą przestrzeń wpisaną do swego DNA, zaś przewody Final Audio/Junkosha pomagają ją jedynie szerzej odkryć - powiększyć i porozciągać. Co istotne, Pandora Hope VI nie "grają w głowie" a scena rozkłada się półkoliście przed słuchaczem - i tę cechę japońskie przewody również akcelerują i akcentują.

Oczywiście, słuchawki Pandora Hope VI mają swoje immanentne ograniczenia - nie są aż tak analityczne i wnikliwe jak wyższy model Sonorous VIII, ani tak fantastycznie klimatyczne i zrównoważone jak flagowe D8000. Trzeba mieć tego świadomość. Lecz przewody Final Audio/Junkosha optymalizują i uefektywniają brzmienie Pandora Hope VI przenosząc je na wyższy stopień jakościowy, masywniejszy stan substancji oraz na referencyjny wręcz poziom dźwięczności. Najprościej napisać, że aplikacja tytułowych przewodów będzie najpełniej słyszalna w słuchawkach Sonorous VIII, potem Sonorous VI poprzez IV i III - aż do II. Ale to jest zrozumiałe. Podobnie rzecz ma się ze źródłami - u mnie najlepiej Pandora Hope VI zagrały na przewodzie symetrycznym Final Audio podłączone do wzmacniacza słuchawkowego NuPrime DASC-10H, ale też zupełnie dobrze (i ze słyszalną poprawą!) na przewodzie niezbalanspwanym z iPhone'm...  

Konkluzja
Japońskie przewody Final Audio/Junkosha do słuchawek Sonorous/Pandora Hope/D8000 to przewodniki, które niezwykle korzystnie wpływają na brzmienie. Są przezroczyste niczym kryształ górski oraz neutralne i fizjologiczne jak woda źródlana. Pomagają słuchawkom Pandora Hope VI uwypuklić przestrzeń, ujawnić głębsze szczegóły, jak i zaakcentować oraz nasycić barwy. Warte są każdych pieniędzy - polecam z pełnym przekonaniem!  

Przewód Final Audio 1,5 m z wtykiem 3,5 mm, cena w Polsce - 1 800 PLN.
Przewód Final Audio 3 m w wtykiem XLR 4-PIN, cena w Polsce - 2 300 PLN.


środa, 26 grudnia 2018

Cyfrowy odtwarzacz przenośny Cayin N5 II

Grafika ze strony Cayin Audio (a właściwie Zhuhai Spark Electronic Equipment Co., LTD)

Wstęp
Dawno nie opisywałem na blogu sprzętów dalekowschodniej marki Cayin (należącej do firmy Zhuhai Spark Electronic Equipment Co., LTD). Ostatnio był to duży wzmacniacz zintegrowany Cayin CS-120SA (czytaj test TUTAJ), a było to prawie rok temu. Zaś przenośne urządzenia Cayin opisywałem jeszcze dawniej. Dlatego bardzo ucieszyłem się kiedy warszawski dystrybutor Cayin, firma Audiomagic.pl, zaproponował mi test nowego urządzenia. (Przy okazji przypomnę, że polskim dystrybutorem "dużych Cayinów", czyli m.in. wzmacniaczy lampowych jest tyskie Studio 16 Hertz). Tym bardziej, że Cayin od kilku lat bardzo intensywnie rozwija swój dział urządzeń przenośnych - obecnie jest ich prawdziwym światowym potentatem. Ma w ofercie kilkanaście odtwarzaczy cyfrowych, DACów i wzmacniaczy słuchawkowych. Wybór jest przeogromny! Od prostych i tanich konstrukcji aż do bardzo zaawansowanych i znacznie droższych (np. Cayin N8).

Ostatecznie do testów przyjechał do mnie nowy odtwarzacz cyfrowy i DAC Cayin N5 II (zobacz TUTAJ, pisany często także jako Cayin N5 MKII), to odświeżona wersja poprzedniego N5. Oficjalną premierę miał jeszcze w grudniu 2017, lecz fizycznie dostępny w Polsce stał się dopiero na wiosnę 2018.

Wrażenia ogólne i budowa
N5 II to cyfrowy odtwarzacz audio z DAC DSD ESS9018k2m, oparty na systemie operacyjnym Android v.5.1, mogący pracować także jako klasyczny streamer dla takich serwisów jak Tidal, Spotify, etc. Co istotne, ma dwa niezależne wyjścia słuchawkowe, w tym zbalansowane 2,5 mm. Ma też 32 GB wbudowanej pamięci, dwa sloty na karty microSD, wsparcie do 2 x 400 GB, umiejętność odtwarzania muzyki bezpośrednio z zewnętrznej pamięci USB. Może być używany jako zewnętrzny DAC dla np. komputerów. Obudowa i pokrętło regulacji głośności wykonane zostały w technologii CNC z aluminium lotniczego i stali nierdzewnej. Trudno wiec nie skonstatować, że technologia budowy i aplikacji przenośnych odtwarzaczy audio w ostatnich dwóch - trzech latach ogromnie poszła do przodu. Ten malusi Cayin N5 II jest kapitalnie wykonany, bardzo bogato wyposażony i jest wręcz "wszystkomogący"!

Odtwarzacz zapakowany jest w niewielkie, estetyczne pudełko z nasuniętą nań szufladkowo nakładką. Po otwarciu klapki widać N5 II spoczywający w czarnej gąbkowej otulinie. Obok, w kartonowej przegródce z klapką znajduje się przewód USB do ładowania akumulatora oraz silikonowe etui. Etui jest koloru szaro-brązowego i prezentuje się bardzo korzystnie - do odtwarzacza pasuje idealnie. Nic nie odstaje, nie wisi, nie przesuwa się. Naprawdę dobra robota.

W zestawie, umieszczone w kopercie pod klapką pudełka, jest jeszcze instrukcja użytkowania (w języku angielskim i chińskim) oraz dwie naklejki "high-res", jakby ktoś chciałby sobie nimi ozdobić korpus odtwarzacza. Oprócz wspomnianego przewodu USB w komplecie nie ma żadnych innych. A przydałaby się chociażby przejściówka USB-wtyk koaksjalny dla wyprowadzania sygnału cyfrowego z DACa na zewnątrz.

O samym wykonaniu N5 II i jego designie mogę napisać, że są bardzo dobre. Nie rewelacyjne, ale właśnie bardzo dobre. Odtwarzacz prezentuje się solidnie i ładnie. Obudowa została wycięta metodą CNC z aluminium, zaś samo pokrętło głośności ((duże i walcowate)) jest stalowe. Tylna aluminiowa ścianka zaopatrzona jest w dekoracyjne mini-wytłoczenia w kształcie wachlarzy albo fal. Wszystkie elementy konstrukcyjne są równiusieńkie i kapitalnie spasowane. Nie ma się do czego przyczepić. Dużo urody dodaje kolorowy wyświetlacz zajmujący około 90% przedniego panelu. To wyświetlacz dotykowy wykonany w technologii IPS. Ma przekątną 3,65” i otaczają go dosyć wąskie, aluminiowe ramki oraz, od góry, szersza ramka z wkomponowanym doń regulatorem głośności.

Wyświetlacz mogę określić, iż jest dostateczny - i w sumie nic więcej. Dziś, w czasach supremacji smatrfonów z bardzo zaawansowanymi wyświetlaczami o super-rozdzielczości, pięknych kolorach i wysokiej czułości na dotyk, ten w Cayin N5 II to jakiś relikt przeszłości. Ani nie jest specjalnie rozdzielczy (480×848 pikseli), ani z większą głębią kolorów, ani specjalnie precyzyjnie czuły na dotyk palca. Nie wiem, może się czepiam, ale na co dzień używam dwa iPhone'y (6S i XR), więc trudno mi się było przyzwyczaić do wyświetlacza Cayina (jak i jego obsługi, o czym dalej).

Aluminiowe boczki są matowe i lekko chropowate. Fajnie to wygląda. Na lewym boku umieszczono jedynie niewielki okrągły przycisk sieciowy, a na prawym zainstalowano trzy identyczne przyciski służące do sterowania. Dolną część prawej ścianki zajmują dwa sloty kart microSD wraz z zaślepkami. Na spodzie znajduje się gniazdo USB typu C, zaś na górnym boku zaimplementowano dwa wyjścia: zbalansowane 2,5 mm oraz wyjście słuchawkowe/liniowe 3,5 mm. Obecność gniazda zbalansowanego oceniam bardzo korzystnie. Nie każdy producent, nawet w sprzęcie wyższej klasy, coś takiego montuje, lecz w czasach powszechnej dostępności słuchawek z przewodami zbalansowanymi gniazdo symetryczne jest wręcz koniecznością.

Ergonomia i obsługa
Odtwarzacz ma idealne rozmiary - doskonale mieści się w dłoni, łatwo i bezpiecznie można nim się posługiwać np. podczas spaceru, bez niebezpieczeństwa wyślizgnięcia się z ręki. Tym bardziej, że boki są chropowate, a dodatkowo zawsze można zainstalować etui. Obsługa na Androidzie jest w miarę intuicyjna i raczej prosta, choć nie wszystkie funkcje działają gładko. Mnie denerwowała dość skomplikowana obsługa streamingu via Tidal. Nie dość, że zakładka serwisu jest jakoś dziwnie ukryta w menu, to trzeba się było więcej naklikać przy jego obsłudze niż przy iPhone. (Obsługa Tidala na iPhone jest znacznie prostsza i szybsza). Ponadto sam wyświetlacz pozostawia wiele do życzenia (o czym pisałem już wcześniej). Jest dość rozdzielczy, ale mniej precyzyjny i czuły niż w moim starym iPhone 6S (2015 r.), o nowym iPhone XS już nie wspominając. Generalnie rzecz biorąc, wyświetlacz swoją funkcję wypełnia poprawnie i ma całkiem ładne kolory, choć bladawe.

Jeśli chodzi o długość czasu pracy na baterii, to producent deklaruje do 12 godzin odtwarzania muzyki z wyjścia 3,5 mm i około 9 godzin z wyjścia zbalansowanego. W rzeczywistości, jeśli rzadko sięgać po obsługę Wi-Fi lub Bluetooth, to czas ten wydłużyć można nawet do około 10 godzin. Strumieniowanie rzeczywiście skraca czas pracy, to jakieś 7-8 godzin słuchania przez Wi-Fi, czyli dość nieźle. Ładowanie akumulatora trwa kilka godzin.

Dane techniczne
Mikrokontroler: Rockchip RK3188
Wyświetlacz: dotykowy 3,65", 854 x 482 TFT
DAC: ESS9018K2M
Op-Amp: OPA1622 x 3
Pamięć RAM: 1 GB DDR3
Wbudowana pamięć: 32 GB + 2 sloty microSD
Wi-Fi: 802.11 b/g/n 2.4 GHz
Bluetooth: v4.0
Pojemność baterii: 3 000 mAh, do 12h ciągłych odsłuchów, ładowanie w 3,5h (2.1A)
System: Custom Android 5.1
Wyjścia słuchawkowe 3,5 mm i zbalansowane 2,5 mm
Wyjście liniowe: 3,5 mm
Wyjścia cyfrowe: Coaxial, USB (in/out)
USB: Typ C (2.0), ładowanie, OTG
Wymiary: 115x57x15.3 mm
Masa: 150 g
Wyjście 3,5 mm
Moc: 130 mW + 130 mW (przy 32 Ohm)
Pasmo przenoszenia: 20 - 20 000 Hz (+/- 0,2 dB, Fs = 192 kHz); 5 - 50,000 Hz (+/- 1 dB, Fs=192 kHz)
THD+N: 0,002% (1 kHz, Fs = 44,1 kHz; 20 - 20,000 Hz, A-Weighted)
Zakres dynamiczny: 116 dB (20 - 20 000 Hz, A-Weighted)
SNR: 116 dB (20 - 20 000 Hz, A-Weighted)
Separacja kanałów: 76 dB
Impedancja wyjściowa: 0,4 Ohm
Gniazdo: 3,5 mm TRS (dzielone z wyjściem liniowym)
Wyjście zbalansowane 2,5 mm
Moc: 250 mW + 250 mW (przy 32 Ohm)
Pasmo przenoszenia: 20 - 20,000 Hz (+/- 0,2 dB, Fs=192 kHz); 5 - 50 000 Hz (+/- 1dB, Fs=192 kHz)
THD+N: 0,002% (1 kHz, Fs = 44,1 kHz; 20 - 20 000 Hz, A-Weighted)
Zakres dynamiczny: 117 dB (20 - 20,000 Hz, A-Weighted)
SNR: 117 dB (20 - 20 000 Hz, A-Weighted)
Separacja kanałów: 92 dB
Impedancja wyjściowa: 0,8 Ohm
Gniazdo: 2,5 mm TRRS
Wyjście liniowe
Poziom wyjściowy: 2,0 V (przy 10 kOhm)
Pasmo przenoszenia: 20 - 20 000 Hz (+/- 0,2 dB, Fs = 192 kHz); 5 - 50 000 Hz (+/- 1dB, Fs = 192 kHz)
THD+N: 0,003 % (1 kHz, Fs = 44,1 kHz; 20 - 20 000 Hz, A-Weighted)
Zakres dynamiczny: 116 dB (20 - 20 000 Hz, A-Weighted)
SNR: 116 dB (20 - 20 000 Hz, A-Weighted)
Separacja kanałów: 92 dB
Dopasowanie impedancji: 10 kOhm
Gniazdo: 3,5 mm TRS (dzielone z wyjściem słuchawkowym)
Wejście USB
Tryb DSD: DSD64/DSD128, DoP
Tryb PCM: do 24 Bit/192 kHz
Wyjście USB
Tryb DSD: DSD64/DSD128, DoP lub D2P
Tryb PCM: do 24 Bit/384 kHz
Wyjście S/PDIF
Tryb DSD: DSD64, DoP lub D2P
Tryb PCM: do 24 Bit/192 kHz, konwersja wyższych rozdzielczości do 176,4 kHz lub 192 kHz
Zalecana impedancja słuchawek: 16 - 200 Ohm
Odtwarzane formaty: DSF, DSDIFF, SACD-ISO, WAV, AIF/AIFF, FLAC, ALAC, APE, APE (Extra High), WMA Loseless, WMA, MP3, AAC, OGG




Estetyczny i bezpieczny sposób pakowania

Więcej niż przyzwoity design i wykonanie - tip-top

Wejście USB

Po boku trzy przyciski sterujące i dwa sloty kart pamięci

Stalowe pokrętło głośności w kształcie walca

Dużo rozmaitych ustawień, korekcji i funkcji

Polskie menu

Aplikację Tidal należy zainstalować we własnym zakresie - jest z tym trochę zabawy

Kolorowy wyświetlacz o przyzwoitych parametrach

Plecki - zdjęcie ze strony Cayin Audio

Jakość matrycy wyświetlacza w iPhone 6S z 2015 roku i nowego Cayin N5 II (zdjęcie wykonane iPhone'm XR, w którym jakość wyświetlacza jest jeszcze lepsza)

Final Audio Design Pandora Hope VI wraz z Cayin N5 II to zestawienie na wskroś synergiczne


Final Audio Design Pandora Hope VI zaopatrzone w przewód Final Audio/Junkosha (zobacz TUTAJ)


Cayin N5 II ze słuchawkami Meze Audio 99 Neo to połączenie doskonałe

Wrażenia dźwiękowe
Jako odtwarzacze porównawcze używałem po prostu dwa iPhone'y: modele 6S oraz XR. Używałem je też w połączeniu z DAC Encore mDSD (czytaj TUTAJ) oraz S.M.S.L. M8A. Stosowałem także streamer Auralic Aries Mini w połączeniu ze wzmacniaczami słuchawkowymi i DACami Pioneer U-05, NuPrime DAC-10H i Woo Audio WA8 Eclipse. Słuchawki to: MrSpeakers Aeon Flow Closed, Final Audio Design Pandora Hope VI, Meze Audio 99 Neo, Fostex TH-610 oraz Koss PortaPro.

No cóż. Nie mogę napisać, że Cayin N5 II źle gra, bo gra bardzo dobrze, ale mimo wszystko nie od razu powalił mnie na kolana. Zaraz wyjaśnię dlaczego, ale najpierw kilka zdań o samym dźwięku zaproponowanym przez dalekowschodni odtwarzacz. Nowy N5 II dysponuje ciekawym, bo pogłębionym brzmieniem o lekkim ociepleniu i przyjemnej aksamitnej gładkości, jak i delikatnym zaokrągleniu. Całość jest dobrze nasycona muzyką oraz więcej niż dostatecznie zaopatrzona w precyzję i selektywność. Cayin gra muzykę z odpowiednim zaangażowaniem i dobrym wglądem w nagrania. Średnica jest dźwięczna i dogęszczona, soprany - wystarczająco widoczne i barwne, zaś basy - sprężyste i porozciągane. Plastyczne. Bez oznak przerysowania czy zaburzeń właściwych proporcji brzmieniowych.

Dynamika grania stoi na przyzwoitym poziomie, słuchawki otrzymują dużo energii i masy, ale audiofilskiego szału nie ma. Instrumenty rysowane są pewnie i stabilnie, choć nie są jakoś specjalnie super precyzyjnie lokalizowane. Uprzestrzennienie nagrań jest solidne, ale nie rewelacyjne. Poprawne. Generalnie mogę napisać, że nowy Cayin stawia nacisk głownie na miłe odsłuchy - relaksacyjne i muzykalne. Dźwięk przez niego proponowany jest atrakcyjny i bezproblemowy. Ale mam z tym jeden istotny problem. Mój iPhone XR zaopatrzony w DAC Encore mDSD gra bardzo porównywalnie, a czasem może nawet i nieco lepiej (?). Po co więc ładować dodatkowe pieniądze w urządzenie, które oferuje bardzo podobny dźwięk, a ma gorsze parametry np. ekranu i jest mniej ergonomiczne? Uzasadnienie może być takie, że N5 II to także pełnoprawny odtwarzacz plikowy i zaawansowany DAC, a nie tylko streamer (choć mój iPhone XR też ma niezłą pamięć 128 GB). Nie wiem, może się czepiam, ale dla mnie nowy odtwarzacz musi odznaczać się rewelacyjnym brzmieniem oraz doskonałą ergonomią i wygodą użytkowania, zaś tych cech Cayin N5 II po prostu ciut brakuje lub są one niezadowalające. Tym bardziej, że jego cena nie jest niska (2 490 PLN), więc powyższe proporcje jeszcze bardziej wyostrzają się.

Jeśli chodzi o współpracę ze słuchawkami, to N5 II radził sobie dzielnie ze wszystkimi testowymi (MrSpeakers Aeon Flow Closed, Final Audio Design Pandora Hope VI, Meze Audio 99 Neo, Fostex TH-610 oraz Koss PortaPro). Jednak, gdybym miał wskazać zwycięzców tego eksperymentu odsłuchowego, to wskazałbym dwie pary słuchawek: Meze Audio 99 Neo, które pierwszorzędnie wstrzelały się w muzykalność i ogładę Cayina, dając przykład niezłej symbiozy, a nawet synergii. Zaś drugi model na podium to Final Audio Design Pandora Hope VI. Za lekkość dźwięku (ale nie jego odchudzenie) oraz za pogłębienie analityczności, którą one natywnie mają, a brakuje jej Caynowi. Zaś w duecie połączenie tych walorów przyniosło ładny komplet dźwiękowy. Wielce satysfakcjonujący. 

Konkluzja
Nowy Cayin N5 II to perfekcyjnie wykonany DAP, z ciekawym designem i doskonałymi zastosowanymi materiałami do budowy wewnętrznej i zewnętrznej. Dużym plusem jest obecność zbalansowanego wyjścia słuchawkowego (4-polowe 2,5 mm). Ergonomia użytkowania i intuicyjność obsługi na średnim poziomie. Odtwarzacz oferuje harmonijne i płynne brzmienie o lekkim ociepleniu i zaokrągleniu średnicy. Z dogęszczeniem tonalnym i niezłą dynamiką pozwalającą na optymalną współpracę ze wszelkimi słuchawkami. Polecam przed zakupem posłuchać nowy N5 II, bo nie każdemu jego struktura dźwiękowa przypadnie do gustu, szczególnie osobom przyzwyczajonym do charakternego brzmienia nowych iPhonów (w tym połączonych z jakimś zewnętrznym hi-fi device). W ogólnym rozrachunku - nowy Cayin N5 II to mocna czwórka z plusem. Fajna maszynka do odtwarzania muzyki na wiele sposobów.

Cena w Polsce - 2 490 PLN.

(Edycja 27 grudnia 2018 r.) Jak mnie poinformował przedstawiciel Audiomagic.pl, polska cena Cayin N5 II wynosi od pewnego czasu nie 2 490 PLN, a 1 390 PLN, co jest kapitalną sprawą. I poniekąd w dużym stopniu stępia lub nawet unieważnia moje powyższe marudzenia na różne tematy dźwięku, ergonomii, obsługi N5 II. Cena 1 390 PLN jest bardzo atrakcyjna i stawia tytułowy odtwarzacz na wyjątkowo korzystnym miejscu pośród konkurencji.