Polpak

piątek, 30 listopada 2018

Przewody słuchawkowe Final Audio/Junkosha do słuchawek Final Audio Sonorous/Pandora Hope - zapowiedź testu



Na tegorocznej warszawskiej wystawie Audio Video Show odwiedziłem stoisko Fonnex, gdzie miałem przyjemność spotkać i porozmawiać z panem Nobumasą Morim, czyli szefem firmy. Fonnex to polski dystrybutor takich japońskich firm jak Final Audio, Olasonic i ostatnio Egretta. Tamże, na stoisku, zauważyłem nowe przewody do słuchawek Final Audio wykonane z miedzi OFC pokrytej warstwą srebra. Oczywiście, natychmiast poprosiłem pana Moriego o wypożyczenie przewodów na testy...

W rezultacie powyższego, kilka dni temu otrzymałem dwa przewody: zwykły, półtorametrowy z wtykiem jack 3,5 mm (zobacz TUTAJ) oraz symetryczny, trzymetrowy z czteropinowym wtykiem XLR (zobacz TUTAJ). Przewody będę używać wraz z moimi słuchawkami Final Audio Design Pandora Hope VI. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.

Warto wiedzieć, że przewód OFC pokryty srebrem dla słuchawek Final Audio powstał przy współpracy z inną japońską firmą - Junkosha (zobacz TUTAJ), znanej m.in. z produkcji super-szybkiego przewodu do komputera Kei, charakteryzującego się natychmiastowym przekazem sygnału. Junkosha posiada ogromne doświadczenie w produkcji powłok izolacyjnych pod nazwą Junflon. Firma użyła przy produkcji przewodów dla Final Audio specjalny teflon PFA, czyli materiał o najniższej przenikalności prądu. Zaś w powłoce zewnętrznej użyto materiału PVC - po to, aby zwiększyć elastyczność. W rezultacie tego powstał bardzo elastyczny i łatwy w użyciu przewód, nie powodujący efektu mikrofonowego. Przewód jest odpinany z wtyczkami zamykanymi pod kątem 90 stopni - pasuje po wszystkich słuchawek serii Sonorous (i dawnych Pandora Hope) oraz do topowego modelu D8000.












niedziela, 25 listopada 2018

Wzmacniacz lampowy Feliks Audio Arioso 300B - zapowiedź testu



Nie ukrywam, że uwielbiam testować wzmacniacze lampowe na lampach elektronowych 300B. Tym razem trafiła mi się nie lada gratka, a mianowicie nowy polski wzmacniacz Feliks Audio Arioso 300B (czytaj TUTAJ). Warto wiedzieć, że Feliks Audio (zobacz TUTAJ) to manufaktura z Lublińca w województwie śląskim (Lubliniec położony jest w połowie drogi pomiędzy Częstochową a Zabrzem). Feliks Audio ma swojej ofercie kilkanaście wzmacniaczy lampowych - zarówno słuchawkowych jak i zintegrowanych. Sprzedaje swoje produkty na całym świecie, polskim dystrybutorem jest firma 4HiFi z Gliwic.

Wzmacniacz Arioso 300B to najnowsza propozycja lampowca o konstrukcji SET (Single-Ended Triode) z Feliks Audio. Zbudowany został na bazie kultowych lamp 300B i wykonany w technologii “punkt w punkt” - pracuje w klasie A. Dzięki mocy wyjściowej 2 x 8 Wat oraz wysokiej skuteczności, jest w stanie napędzić nawet wymagające kolumny. Jak podaje producent, Arioso 300B cechuje się bardzo przejrzystym, detalicznym i lekkim brzmienie i jest całkowicie pozbawiony “brumów”, co pozwala w pełni cieszyć się wspaniałym lampowym dźwiękiem.

Arioso 300B otrzymałem wraz z firmowym kompletem lamp Psvane: dwie lampy sterujące 6SN7, dwie lampy mocy 300B oraz lampa prostownicza 5U4G. Dodatkowo, dystrybutor 4HiFi dosłał mi dwie ekskluzywne lampy Psvane PS-WE300B. To repliki lamp 300B Western Electronics - ich koszt kształtuje się na poziomie około 3 300 PLN za parę (zobacz TUTAJ).

Dodam, że tytułowy wzmacniacz grał na ostatniej wystawie Audio Video Show w Warszawie w pokoju 4HiFi z kolumnami Buchardt Audio 400S na zmianę z AudioSolutions Figaro L i, moim zdaniem, był to jeden z najlepszych "dźwięków" wystawy. U mnie Feliks Audio Arioso 300B będzie grał z Living Voice Auditorium R3 oraz z monitorami Mauro Clementi M12a. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.

Dane techniczne
Lampy sterujące: 6SN7
Lampy mocy: 300B
Lampa prostownicza: 5U4G
Selektor wejść: trzy wejścia RCA - wybierane przełącznikiem na tylnym panelu
Moc wyjściowa: 2 x 8 Wat
THD = 0,15 % 1 W
THD = 1,0 % 8 W
Pasmo przenoszenia: 15 Hz - 65 000 Hz ( +/- 3 dB)
Czułość: 0,7 V
Poziom szumów: max 1 mV RMS/8 Ohm
Wymiary ( z lampami): 410 x 330 x 210 mm
Masa: 18 kg
Gwarancja: 36 miesiące (12 miesięcy na lampy)













czwartek, 22 listopada 2018

[Audio vintage]: magnetofon kasetowy Tandberg TCD 320



Kilka zdjęć z oryginalnego katalogu Tandberg USA 1977/1978
 
 
Opisywany magnetofon pochodzi z warszawskiego salonu hi-fi i serwisu Nomos Audio Vintage.

Od zawsze interesowały mnie sprzęty hi-fi norweskiej firmy Tandberg, lecz nigdy jeszcze nie pojawiły się na moim blogu. Tandberg zasłynął z bardzo solidnych, a nawet wręcz niezniszczalnych, sprzętów klasy hi-fi o masywnym designie i ponadprzeciętnym dźwięku. Z dużą więc przyjemnością przedstawiam magnetofon kasetowy Tandberg TCD 320 pochodzący z 1977 roku. Ale zanim o nim, najpierw kilka słów o przedsiębiorstwie Tandberg, albowiem jego historia jest na równi ciekawa, co i niestety dramatyczna.

Historia Tandberg w skrócie
Pan Vebjørn Tandberg (z wykształcenia inżynier-elektronik) w 1933 roku w Oslo założył przedsiębiorstwo, które zarejestrował jako Tandbergs Radiofabrikk. Już we wczesnych latach 30-tych powstało pierwsze firmowe radio - otrzymało nazwę "Tommeliten". Nie miało własnego głośnika, należało doń przyłączyć słuchawki. Następnie pojawiła się "Corona" - już z wbudowanym głośnikiem. W 1934 r. zaprezentowano radio "Huldra", a następnie w 1936 r. "Sølvsuper". We wczesnych latach głównym źródłem produkcji były radia, głośniki i mikrofony. Ale to dopiero radiotelefony "Sølvsuper" i "Huldra" stały się podstawą sukcesu Tandberga.

Wartym podkreślenia jest fakt, iż pan Vebjørn Tandberg już w 1937 roku wprowadził w swoim przedsiębiorstwie 42-godzinny tydzień pracy oraz trzytygodniowe urlopy. Od 1938 roku obowiązywał darmowy program świadczeń emerytalnych i ubezpieczeń zdrowotnych dla wszystkich zatrudnionych. Cztery tygodnie urlopu dla pracowników powyżej 40-go roku życia wprowadzono w 1947 r., zaś tydzień pracy skrócono z 42 do 39 godzin w 1948 r. W trakcie tygodnia obowiązywał pięciodniowy tydzień pracy - najpierw jedynie w letnie miesiące od 1955, a przez cały rok od 1969 r.

Tuż po II-giej Wojnie Światowej, w 1951 roku, uruchomiono w Oslo (w dzielnicy Kjelsås) duży nowy zakład, w którym zaczęto produkować magnetofony szpulowe. Pierwszy magnetofon wprowadzono na rynek już w roku 1952 i był to model TB 1. W roku 1956 zaprezentowano TB 2 z trzema prędkościami przesuwania taśmy, co pozwalało na lepszą odpowiedź wysokoczęstotliwościową. 1957 to rok, w którym zadebiutował pierwszy firmowy szpulowy magnetofon stereo - TB 3. W latach sześćdziesiątych Tandberg wprowadził technikę zapisu krzyżowego w modelu TB-6X, tym samym umożliwiając swoim rejestratorom lepsze radzenie sobie z zapisem wysokich częstotliwościami niż modele konkurencyjne. Co ciekawe, Tandberg sprzedał licencję na ten patent japońskiej firmie AKAI, która używała jej szeroko w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych w swoich rejestratorach AKAI i Roberts.

Magnetofony Tandberg dominowały na rynku norweskim, jak i i cieszyły się światową renomą dzięki zaawansowanej technologii i wysokiej jakości w rozsądnych cenach. W 1960 roku rozpoczęło produkcję telewizorów, a w 1966 roku uruchomiono drugą fabrykę telewizorów w Kjeller w Skedsmo. W 1972 roku przejęto dużą firmę elektroniczną Radionette (następnie znaną jako Tandberg Television). Można napisać, że lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte to czas najwyższego prosperity firmy Tandberg. Niestety, rok 1978 okazał się być dla Tandberg dramatyczny, a nawet tragiczny, po którym już nigdy firma nie wróciła do wcześniejszej kondycji.

Rok 1978 to czas poważnego światowego kryzysu gospodarczego związanego z nieustabilizowanymi cenami ropy naftowej i kryzysem walutowym. W Norwegię kryzys ten uderzył ze zdwojoną siłą. Owe zawirowania gospodarcze poważnie zakłóciły działalność firmy Tandberg, która w 1978 r. stała się niewypłacalna. Zebranie akcjonariuszy w atmosferze skandalu usunęło jej szefa, założyciela i konstruktora Vebjorna Tandberga spod kontroli spółki. W wyniku tego pan Vebjørn w sierpniu '78 popełnił samobójstwo. W grudniu 1978 Tandberg ogłosił bankructwo.

W następnym roku w wyniku głębokiej restrukturyzacji firma została rozczłonkowana na trzy niezależne. Pierwotna firma podzieliła się na Tandberg, Tandberg Data (istnieje do dziś, choć jest obecnie własnością Niemców) i Tandberg Television (później wchłonięta przez szwedzkiego Ericssona). Oryginalny Tandberg z biegiem czasu coraz bardziej angażował się w systemy telekonferencyjne i nawet stał się liderem w tej dziedzinie. Niestety, równolegle powoli wygaszano produkcję sprzętu audio hi-fi, choć jeszcze w 1984 r. został wyodrębniony dział sprzętu audio nazwany jako Tandberg Audio. Ostanie sprzęty hi-fi serii 3000 i 4000 zjechały z linii produkcyjnych w 1994 roku. Ostateczny kres pierwotnego Tandberga nastąpił 19 kwietnia 2010 roku, kiedy to korporacja Cisco Systems nabyła firmę...

Tandberg TCD 320
Magnetofon kasetowy TCD 320 po raz pierwszy został zaprezentowany w roku 1977, czyli jeszcze w latach złotego prosperity Tandberga i najwyższego jego rozwoju technologicznego. Był przedstawicielem magnetofonów linii 300, do której przynależało też kilka innych. Historycznie pierwszym był model TR 300 z 1970 roku (produkowany od 1970 do 1974), potem TR 310 (1974-1977) zastąpiony w 1977 roku właśnie tytułowym TR 320 (1977-1979). Równolegle były jeszcze TR 330 (1976-1977) oraz TR 340 (1977-1979), czyli trzygłowicowy w odróżnieniu od TR 320, który był klasycznym dwugłowicowcem. Jednocześnie w katalogu Tandberg proponował masę innych komponentów hi-fi takich jak wzmacniacze (TA 300), amplitunery (TR 20XX), głośniki (w tym też typowo studyjne) i wciąż magnetofony szpulowe.

TCD 320 wyposażany był w dwie głowice, system Dolby Stereo, filtr MPX, dopasowanie do dwóch rodzajów taśm, wyjścia na dwa mikrofony (lewy i prawy) oraz oddzielne dla nich ustawienie poziomu nagrywania. Było to pochodną faktu, że Tandberg z powodzeniem penetrował także rynek profesjonalny, więc również w sprzętach konsumenckich aplikował takie rozwiązania. Cała obsługa magnetofonu oparta jest na tzw. twardej mechanice. Nie ma tu żadnych elektronicznych wspomagań klawiszy, w rezultacie aby wcisnąć klawisz np. "Play" należy to uczynić z odpowiednią siłą. Owszem, nie ma tu galanterii znanej z m.in. "miękkich" japońskich klawiszy, lecz norweskie rozwiązanie pomimo jego pozornej toporności jest niezawodne i wręcz niezniszczalne. Nie do zdarcia.

Design magnetofonu typowy jest dla Tandberga - mocarna bryła oszczędna w zdobienia i o umiarkowanej, stonowanej kolorystyce. Dominują kolory ciemne - czarny, szary i szaro-granatowy. Pokrywa to aluminiowa płyta. A na niej kilka rzędów suwaków (2 x Input Level i 2 x Output Level), dwa rzędy czarnych klawiszy i dwa podświetlane okienka ze wskaźnikami wychyłowymi. Kieszeń kasety zamontowana jest prostopadle, ma niewielkie okienko. Dodatkowo zainstalowano trzy gniazda 6,3 mm: dla dwóch mikrofonów i jedno słuchawkowe. Jest jeszcze mechaniczny licznik przesuwu taśmy. To wszystko. Magnetofon można postawić na sztorc lub położyć na płasko.

Mechanicznie wszystko działa bez zarzutu, zaś obsługa jest prosta i intuicyjna. Dźwiękowo TC 320 plasuje się po dynamicznej stronie mocy. Magnetofon nie ma problemów z przekazywaniem dużych różnic dynamiki - czyni to jednoznacznie i bezproblemowo. Świetnie radzi sobie też z rozdzielczością sopranów, co nie jest wcale częste wśród kasetowców z lat 70-tych XX wieku. Ogólnie brzmienie można nazwać jako plastyczne i bogate. Ciekawe. Warte uwagi.

Podczas opracowywania powyższego tekstu korzystałem z następujących źródeł: 1. Wikipedia/Tandberg, 2. hifiengine.com, 3. museumofmagneticsoundrecording.org, 4. Vebjørn Tandberg. Store norske leksikon. Retrieved January 1, 2017.


 
 
 
 
 




 

wtorek, 20 listopada 2018

Kolumny podłogowe Pylon Pearl 27

Pearl 27 w czarnym wykończeniu (zdjęcie ze strony Pylon Audio)

Wstęp
Pod koniec października br. dotarły do mnie premierowe kolumny głośnikowe Pylon Pearl 27 (zobacz TUTAJ). No, cóż - to już kolejna z rzędu recenzja jarocińskich głośników na stronach Stereo i Kolorowo, a dokładniej czternasta (!). Wcześniej opisywałem (w kolejności alfabetycznej): Pylon Amber, Pylon Diamond 25, Pylon Diamond 28, Pylon Opal 23, Pylon Pearl 20, Pylon Pearl 25, Pylon Pearl Monitor, Pylon Sapphire, Pylon Sapphire 25, Pylon Ruby 25, Pylon Topaz 15, Pylon Topaz 20 oraz Pylon Topaz Monitor. Można więc napisać, że znam jarocińskie głośniki jak mało kto. Zdecydowana większość modeli Pylona to bardzo udane konstrukcje, często wręcz wybitne w relacji cena/jakość. Przed planowanym zakupem innych, warto zawsze posłuchać Pylony, albowiem najczęściej w cuglach wygrywają wspomniany ranking jakość/cena.

Ostatnio do gustu bardzo przypadły mi nowe Pylon Ruby 25 (czytaj test TUTAJ), a wcześniej Pylon Diamond 28 (czytaj test TUTAJ). Wspaniałe wykonanie, piękny design oraz barwny i zaawansowany dźwięk. Ale wracając do tytułowych Pylonów, czas na tradycyjny opis wrażeń ogólnych i budowy.

Wrażenia ogólne i budowa
Pearle 27 dostarczane są w dwóch dużych kartonowych pudłach dodatkowo zszytych dużymi metalowymi klamrami. Aby dostać się do środka należy te klamry zdjąć niszcząc niestety równocześnie ściany kartonów. Kolumny unieruchomione są styropianowymi formami, które przy wyjmowaniu głośników kruszą się i mocno sypią styropianowymi drobinami. Na szczęście od przyszłego roku Pylon Audio ma wreszcie zacząć używać formy z gąbek do unieruchamiania skrzynek. Najwyższy czas!

W komplecie ze skrzynkami znajdują się także płócienne maskownice oraz dwa komplety kolców wraz z podkładkami (to jest opcja). Kolce te należy wkręcić do spodu podstaw. Koce są wydłużone, zaś podkładki po środku mają dziurki w związku z tym nieważne z jakiej strony je położyć na podłodze a kolce zawsze znajdą się idealnie we właściwym miejscu. Pomysłowe i praktyczne rozwiązanie.

Nowe jarocińskie Pylony prezentują się całkiem nieźle, choć w stylu typowym dla budżetowych Pearli. Przed wszystkim pomimo, że stosunkowo tanie (cena poniżej 2 000 PLN), to nie wyglądają na "tanie" - a to już coś. Skrzynki pokryte są folią winylową skutecznie imitującą drewno - trzeba bliżej jej się przyjrzeć, aby rozpoznać że nie jest to prawdziwy drewniany fornir. Całość wygląda bardzo schludnie i czysto. Jest wykończone bez najmniejszego zarzutu.

Skrzynki to klasyczne prostopadłościany bez żadnych ścięć, żłobień czy innych udziwnień. Jedynym zabiegiem dekoracyjnym są przednie fronty, na które dookoła nachodzą ranty bocznych ścianek tworząc niejako ich obramowanie. (Taki chwyt zastosowano także w innych modelach Pearl, choć tam ścianki wystają, zdaje się, ciut więcej). Dzięki temu uzyskano nie tylko efekt zdobniczy, ale także nadano skrzynkom lekkości oraz upodobniono je do głośników z segmentu PRO.

Na samym dole frontów, pod rzędem czterech głośników i rury bass-reflexu, przyklejono metalowy stylizowany napis "PYLON". Z tyłu skrzynek umieszczono pojedyncze terminale głośnikowe we wnęce. To zwykłe terminale, ale dobrej jakości. Technicznej.

Kilka słów od producenta: "Zestaw głośnikowy Pearl 27 to konstrukcja 3-drożna, wyposażona w dwa 6,5 calowe głośniki niskotonowe Pylon Audio PSW 18.8 FGS znane z mniejszych modeli linii Pearl oraz głośnik średniotonowy Pylon Audio PSM 18.8 FGS profilowany dla lepszego odtwarzania tonów średnich. Układy magnetyczne przetworników posiadają otwór wentylacyjny, mający na celu zwiększenie wytrzymałości mocowej głośnika oraz redukujący zjawisko kompresji przy większych poziomach wysterowania. Górę pasma powierzono 1-calowej jedwabnej kopułce, wyposażonej w specjalnie profilowaną komorę wytłumiającą. Dodatkowo na froncie umieszczony jest pierścień redukujący zjawiska dyfrakcyjne. Głośnik ten cechuje się ciepłym, barwnym i rozdzielczym brzmieniem.

Obudowy posiadają specjalnie dobrane wytłumienie oraz wzmocnienia w newralgicznych miejscach, zapewniające odpowiednią sztywność konstrukcji oraz minimalizację niepożądanych rezonansów własnych. Tunel bass-reflex umiejscowiony na froncie obudowy pozwolił na swobodniejsze ustawienie kolumn w trudnych pomieszczeniach. Kolumny adresowane są pomieszczeniom o powierzchni od 20 do 45 m2, w których odnajdą się optymalnie.

Pearl 27 charakteryzują się brzmieniem z dobrze zaznaczonym i kontrolowanym basem, plastyczną średnicą i precyzyjną górą pasma, gdzie wszystkie detale oraz niuanse zawarte w muzyce, są podane w bardzo wyrazisty sposób, perfekcyjnie łącząc się w jedną, zgraną całość. Pearl 27 oferują mocny oraz uporządkowany dźwięk gdzie scena jest głęboka, a całość prezentacji dokładnie artykułowana". Koniec cytatu.

Specyfikacja techniczna
- Impedancja 4 Ohm
- Pasmo przenoszenia 32 Hz - 20 000 Hz
- Moc nominalna 100 W
- Moc maksymalna 160 W
- Efektywność 88 dB
- Głośnik niskotonowy 2 x Pylon Audio PSW 18.8 FGS
- Głośnik średniotonowy Pylon Audio PSM 18.8 FGS
- Głośnik wysokotonowy Pylon Audio PST T-80/8
- Mufy pod kolce
- Maskownica: opcja
- Wymiary [W x H x D] 200 x 1 020 x 280 mm
- Masa 18 kg / sztuka

Duże pudło z Pearl 27

Głośniki zabezpieczone są styropianowymi formami; na górze w folii zapakowane są maskownice

Kolce

Na zdjęciu powyżej, w lewym dolnym rogu, widoczne jest gniazdo z gwintem służące do wkręcenia kolca 

Wkręcone kolce






Pylon Pearl 27 to bardzo estetyczne kolumny

Głośnik średniotonowy produkcji Pylon Audio

Kolce na talerzykach

Duże logo "PYLON" na froncie


Odsłuchy

Pylon Pearl 27 grały w pomieszczeniu o powierzchni 30 m2 - dźwięk był soczysty i obfity


Wrażenia dźwiękowe
Pearl 27 przyłączałem do następujących wzmacniaczy: Pathos One Classic MKIII, Hegel H160, Haiku-Audio Bright MK4 oraz SPEC RSA-G3EX. Przewody głośnikowe to za każdym razem XLO UltraPLUS U6-10. Źródło to przede wszystkim streamer Auralic Aries Mini wraz z DAC Pioneer U-05 połączone przewodem USB i dalej do wzmacniacza przewodami Perkune Audiophile Cables Ultimate XLR 1,5 m lub Perkune Audiophile Cables Elite RCA 2 m. Pozostała część sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Ponieważ model Pearl 25 (czytaj test TUTAJ) opisywałem na blogu już ponad cztery lata temu, do odsłuchów nowego Pearl 27 podszedłem jak do "dziewiczego", albowiem trudno coś z czymś porównywać po takim długim czasie. Tym bardziej, że w Pearl 27 zastosowano głośniki średnio- i nisko-tonowe własnej produkcji Pylon Audio w miejsce dawnych OEM-owych w Pearl 25. Można więc wnosić, że oba modele różnią się w sposób znaczny (nie piszę tu o obecnych 25 versus 27). Ponadto "dwudziestki siódemki" to pierwsze zestawy Pylona wykorzystujące cztery głośniki w układzie trójdrożnym, a taki układ musi zagrać nieco inaczej niż dwudrożny w "dwudziestkach piątkach". Ale do rzeczy.

"Dwudziestki siódemki" grają wspaniale prężnym, mocnym i rozciągniętym dźwiękiem o sporej gęstości i efektywności. Zapewniają wręcz realistyczny muzyczny spektakl - bliski koncertowego. Jednak przekaz pomimo, że muskularny i pełny, to nie jest przesadzony, czy zbyt nachalny. Właściwe proporcje pomiędzy energią grania a muzykalnością są prawidłowo utrzymane. Peral 27 dostarczają taki dźwięk, w którym "wszystko słychać" i który jest fantastycznie harmonijny. To brzmienie uniwersalne i całościowe dające pełen wgląd w substancję i strukturę nagrań, bo te zawsze są reprodukowane jako kompletne i wyraźne. Owszem, jarocińskie skrzynki nie są aż tak analityczne i selektywne jak droższe konstrukcje, ale podczas odsłuchów to w ogóle nie przeszkadza. Pylony sprytnie maskują te niedociągnięcia esencjalną i rozbudowaną średnicą, dodatkowo wzmacnianą mięsistym basem o przyjemnej i przyjaznej fizjonomii. W rezultacie przekaz jest nasycony, potoczysty i energiczny - i z organicznym posmakiem.

Konstruktorom Pylon Audio udało się w ramach założonego budżetu zbudować takie kolumny, które nie tylko całościowo i uniwersalnie grają (tzn. równie dobrze reprodukują każdy gatunek muzyczny), ale również dysponują fizjologiczną barwą o wysokim poziomie nasycenia kolorami. Dzięki temu odsłuchy są niezmiernie przyjemne - wokale mają odpowiedni pierwiastek ciepła i aksamitu, zaś instrumenty równoważną dźwięczność zaprawioną głębią tonalną i strukturalną miąższością zapewniającą pełne i okrągłe nuty.

Dużym atutem jest także równowaga i spójność barwy z ogólnym przekazem Pylonów. Barwa jest tu dopełnieniem substancji i masy dźwięku. I odwrotnie. Można napisać, iż całość dźwięku jest perfekcyjnie zszyta - jest w ciągłym muzycznym kontakcie i wzajemnych korzystnych interakcjach. To jest największa siła Pearl 27, albowiem pomimo umiarkowanej ceny i związanych z tym naturalnymi ograniczeniami technologicznymi udało się inżynierom Pylona dostarczyć taki produkt, który po prostu optymalnie gra. Jest wzorowo dostrojony i zestrojony. Gra całym ciałem, pełną duszą oraz gorącym sercem.

Co istotne, tytułowe głośniki łatwo i bezproblemowo zgrywają się z rozmaitymi wzmacniaczami. Nie są ani trudne w doborze, ani jakoś specjalnie wybredne. Przypięte do wzmacniacza zapewniają obfity i plastyczny dźwięk kapitalnie rozprowadzający się nawet po dużej kubaturze pomieszczenia odsłuchowego. Równo i harmonijnie. Warto też podkreślić, iż Pearl 27 niekoniecznie przeznaczone są dla budżetowych wzmacniaczy (choć i z takimi symbiotycznie grają), bo nawet z droższymi pierwszorzędnie brzmią. U mnie najtańszym wzmacniaczem używanym podczas testów był polski Haiku-Audio Bright MK4 (cena 6 900 PLN) a podczas odsłuchów nie stwierdziłem jakichś artefaktów czy ubytków w przekazie. Dźwięk był mocny, pełny i jędrny. Zdrowy. 

Konkluzja
Jeżeli ktoś ma przeznaczone na kolumny podłogowe 2 000 PLN, to ich wydatek na parę Pylon Pearl 27 będzie optymalnym i uniwersalnym posunięciem. Najlepiej zainwestowanymi dwoma tysiącami na głośniki, bez troski o to, że "nie zgrają się" ze wzmacniaczem i pozostałą częścią systemu hi-fi audio.   

Cena w Polsce - 1 999 PLN (za dwie sztuki).

System odsłuchowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), SPEC RSA-G3EX, Haiku-Audio Bright MK4 (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), AudioSolutions Figaro S (test TU), Davone Studio VSA (test TU), Martin Logan Motion 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU) oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU), Goldring 2500 (test TU) i Goldring Ethos (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofony kasetowe: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU) i Nakamichi 700.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.