Polpak

czwartek, 27 sierpnia 2020

Wkładka gramofonowa Pro-Ject Pick-it DS2 MC


Dwa zdjęcia ze strony Pro-Ject Audio Systems


Wstęp
Razem z dostawą mini-urządzeń austriackiego Pro-Jecta, czyli wzmacniacza MaiA DS2 oraz streamera DS2 T (czytaj recenzję TUTAJ), z cieszyńskiego Voice Sp. z o.o. przyjechała do mnie też najnowsza wkładka gramofonowa marki Pro-Ject. To wkładka Pro-Ject Pick-it DS2 MC (zobacz TUTAJ), a została opracowana wspólnie z renomowaną duńską firmą Ortofon. Premierę rynkową miała na wiosnę tego roku. (Wkładka jest zapisywana jako Pick-it lub Pick It - dalej piszę o niej jako "Pick It").

Zastosowana igła ma szlif typu "naked elliptical", czyli cała wykonana z diamentu szlifowanego eliptycznie 8 x 18 µm (0,3 x 0,7 mil). Wydaje się, że Ortofon musiał stworzyć dla Pro-Jecta całkowicie nową konstrukcję wkładki MC, albowiem w katalogu Ortofona nie widnieje zbliżona wkładka. Pick It DS2 MC wydaje się być modelem pośrednim pomiędzy MC Quintet Blue a którymś z serii Cadenza. Testowałem ją ponad dwa miesiące, poniżej rezultat owych testów.

Wrażenia ogólne i budowa
Do testów cieszyński Voice Sp. z o.o. wysłał mi bardziej elegancką wersję Pick It DS2 MC, bo taką zapakowaną w drewnianą szkatułkę (dodatkowo opakowaną w kartonowe pudełko). Tańsza wersja "bulk" takowej szkatułki nie ma, ale jest też o kilka stówek tańsza. W zestawie znajdują się jedynie dwa komplety śrubek montażowych oraz mini-klucz imbusowy, czyli raczej skromnie. Jest też instrukcja obsługi oraz gwarancja producenta.

Po wyjęciu wkładki ze szkatułki widać, że ma się do czynienia z nietypową konstrukcją i dość oryginalnym wykonaniem. To nie jest jakaś udziwniona, techniczna wkładka MC jakich wiele. Pick It to po prostu twardy, czarny, jednorodny i błyszczący kawałek tworzywa sztucznego (poliamid) o zwężających się do dołu krawędziach. W zasadzie jedynie wystająca od spodu igła sygnalizuje, że jest to wkładka gramofonowa, a nie coś innego. Taki "kosmiczny" wygląd otrzymano w wyniku specjalnego procesu. ​Obudowa i osłona igły zostały wykonane przy użyciu selektywnego spiekania laserowego (SLS), który polega na zastosowania lasera w celu stopienia materiału obudowy do określonego kształtu. Jak podaje producent: "Podczas tego procesu dochodzi do powolnego topienia materiału (proszku) za pomocą lasera. Powoduje to powstanie materiału prawie pozbawionego rezonansu, co jest niezwykle ważnym aspektem dla odtwarzania analogowego. Rezultatem jest optymalna dbałość o szczegóły i pozbawione zniekształceń, muzykalne brzmienie".

Pick It ma cztery złocone piny do podłączenia nasadek okablowania ramienia. Z kolei gwintowane otwory na grzbiecie obudowy pozwalają na szybki i łatwy montaż eliminując tym samym potrzebę stosowania skomplikowanych nakrętek (co za ulga!). Masywna metalowa płytka umieszczona na górnej płaszczyźnie wkładki posiada trzy punkty kontaktowe, co zapewnia najlepszy możliwy kontakt z głowicą ramienia.

Najważniejsze cechy
- Niskopoziomowa wkładka z ruchomą cewką (MC)
- Prosty i szybki montaż
- Wyjątkowo żywe brzmienie
- Detaliczna, z niskimi zniekształceniami
- Wymaga wejścia dla wkładek MC
- Solidne body wkładki z poliamidu
- Bezrezonansowa konstrukcja za sprawą procesu selektywnego spiekania laserowego (SLS)
- Masywna płaszczyzna montażowa
- Gwintowane otwory montażowe
- Optymalny kontakt z głowicą ramienia za pomocą trzech punktów stycznych

Specyfikacja techniczna
Szlif igły "naked elliptical"
Stylus tip radius 8/18 μm
Pasmo przenoszenia 20 - 24 000 Hz
Napięcie wyjściowe 0,5 mV
Separacja kanałów 25 dB @ 1 kHz
Podatność wkładki 14 μm/mN
Zakres siły nacisku 2,0 - 2,5 g
Rekomendowany nacisk 2,2 g
Kąt nachylenia igły 20°
Materiał cewki Pure 4N Cu
Rekomendowane obciążenie 20 Ω
Masa własna: 9 g



Do testów otrzymałem wersję zapakowaną w elegancką szkatułkę


Wkładka zabezpieczona jest grubą warstwą gąbki

Wyposażenie jest dość skromne...


Wkładka przykręcona jest do dna szkatułki dwoma śrubkami

Tworzywo obudowy to laserowo spiekany poliamid

Kalibracja


Rekomendowany nacisk igły to 2,2 g




Wkładka na winylu prezentuje się dostojnie i stabilnie



Galeria pięciu porównawczych przedwzmacniaczy gramofonowych


Dwa spojrzenia na cały system odsłuchowy


Wrażenia dźwiękowe
W trakcie odsłuchów używałem dwa gramofony: Nottingham Analogue Horizon oraz MoFi UltraDeck. Wkładki porównawcze to Ortofon 2M Black oraz MoFi MasterTracker MM. Przedwzmacniacze gramofonowe to: Musical Fidelity MX-VYNL, Audiokultura Iskra 1, MoFi UltraPhono, Fidelice Precision Phono Pre-Amplifier oraz Exposure XM3. Używałem też akcesoria gramofonowe typu mata gramofonowa Harmonix TU800-EXi oraz docisk Clearaudio Clever Clamp. Pozostała część sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Szczerze pisząc, to nie jestem zbyt wielkim zwolennikiem wkładek typu Moving Coil (MC), ale ich przeciwnikiem też nie jestem. Po kilkunastu latach wielu porównań, poszukiwań i przesłuchań rozmaitych wkładek, postanowiłem na stałe osiąść z wkładką typu Moving Magnes (MM) - i to wcale nie z najdroższą. Mój aktualnie optymalny typ to Ortofon 2M Black (cena to około 2 500 PLN). Cenię ten kartridż za niesamowitą muzykalność i fizjologiczną ciepłotę brzmienia przy jednoczesnej świetnej rozdzielczości oraz dużej głębi tonalnej.

Naprawdę dobre wkładki MC, jeżeli chcieć je używać z podobną przyjemnością odsłuchów (jak MM), potrafią kosztować duże pieniądze. Tu trzeba iść w high-end. Zaś te tańsze MC najczęściej nie dostarczają aż tak wyrafinowanych wrażeń brzmieniowych jak porównywalne MM - i wymagają odpowiednich przedwzmacniaczy gramofonowych, a te też sporo kosztują. (Pomijam już fakt, że wkładki MC należy o wiele precyzyjniej kalibrować w gramofonie niż te MM). Oczywiście, są też wśród MC chlubne wyjątki. Ostatnio u mnie taka sytuacja zdarzyła się z doskonałą japońską wkładką Hana SH (czytaj test TUTAJ), a teraz z tytułową Pro-Ject Pick It DS2 MC! Nie kosztują majątku, są "łatwo-ustawialne" - i co najważniejsze - wspaniale grają. To dynamiczny i szczegółowy dźwięk o doskonale niskich zniekształceniach i praktycznie nie odczuwalnych szumach tła.

Po nastawieniu płyty w gramofonie od razu czuć, że wkładka MC Pro-Ject przynosi nagraniom sporo energii i masywności potrzebnej, a nawet niezbędnej dla optymalnego "ożywienia" muzyki, dla sprawienia, iż brzmi ona ekscytująco, prawdziwie i angażująco, a jednocześnie wyjątkowo głęboko i selektywnie. Z wiarygodnym bitem, z ugruntowanym podkładem oraz z przyjemną delikatnością - wymuskaną emocjonalnością. Wkładka dostarcza muzyce dodatkową energię i rozmach, które powodują, że przekaz jawi się jako wiarygodniejszy i bogatszy. Bardziej wnikliwy i intensywniejszy. To dźwięk zwinny i głęboki, acz precyzyjny.

Nowa Pick It DS2 ma tendencję do pragmatycznego odkrywania średnicy, ujawniania jej niuansów i złożoności. Nawet oryginalnie zagęszczona i skomplikowana średnica (zapisana podczas procesu nagrywania) zostaje przez wkładkę "rozrzedzona i rozplątana", czyli strukturyzowana, rozklejona i uwidoczniana w całej rozciągłości. Innymi słowy, gęste tony są rozbrylane, mają więc szansę zaistnieć samodzielnie a nie być w konglomeracie jednej dźwiękowej plamy. Można nawet napisać, iż wszystkie informacje wyciągane przez igłę są optymalnie porządkowane w spójną i muzyczną całość, która wydaje się być doskonała. Bezpośrednia, lecz usystematyzowana.

Co istotne, również poszczególne barwy zyskują na różnicowaniu, albowiem wkładka jest w stanie rozróżnić rozmaite kolory tonalne i je właściwie zaprezentować. Choć po owej transformacji barwy przyjmują nieco cieplejsze odcienie, jak i zostają trochę zaokrąglone. Po względem tonalności taki dźwięk oczywiście nie jest całkowicie neutralny, bo jest nieco podrasowany. Ale to jest w stu procentach analogowe działanie sprzyjające fizjologicznym i harmonijnym odsłuchom na gramofonie. Poza tym Pro-Ject decydując się na współpracę z duńskim Ortofonem musiał świadomie wybrać taki charakter dźwięku, albowiem jest on immanentny dla tej firmy.

Jaki przedwzmacniacz gramofonowy będzie najbardziej właściwy dla Pick It DS2? Przypomnę, że podczas odsłuchów używałem aż pięć (Musical Fidelity MX-VYNL, Audiokultura Iskra 1, MoFi UltraPhono, Fidelice Precision Phono Pre-Amplifier oraz Exposure XM3). Najbardziej do gustu przypadło mi granie z Exposure XM3 oraz z Fidelice Precision Phono Pre-Amplifier, przy czym najekonomiczniejsze było zestawienie z tym pierwszym. Fidelice Precision to niestety wydatek aż 6 000 PLN, natomiast Exposure - około 4 000 PLN. Zaś tonalnie są to podobne przedwzmacniacze - stawiające na pierwszym planie eufonię i plastykę dźwięku, jego wybitną ekstensywność o wysokim poziomie energii i zaangażowania emocjonalnego.

W dźwięku czuć tę wspaniałą kompletność brzmienia analogowego, świetną wydajność i bogatą ekspresję. Wkładka "przerobiona" przez Exposure (ale i przez Fidelice Precision!) pierwszorzędnie oddaje bas, a jednocześnie ma wystarczająco dużo zwinności i precyzji, by porządkować wszystkie informacje w pełną i jednorodną strukturę muzyczną. Tak właśnie powinna brzmieć prawdziwa muzyka reprodukowana z winyli. Tu równowaga tonalna kładzie akcent na żywiołowość muzyki i jej właściwą ekspresję, a nie proponuje wprost otwartej szczegółowości czy zbyt naturalistycznych obrazów. To racjonalnie wyważone względem siebie spójność i harmonia, co sprawdza się w szerokim repertuarze - niezależnie od gatunku muzycznego, doskonale ekstrahowane oraz manifestowane są substancjalność nagrań, jak i głębokie emocje czy subtelności tam zawarte.

Na drugim miejscu pod względem synergii grania z Pro-Ject postawiłbym pre Musical Fidelity XM-VYNL. Lubię ten brytyjski przedwzmacniacz, wybrałem go po wielu odsłuchach dla swojej wkładki MM Ortofon 2M Black. No właśnie dla MM. Zaś z wkładkami MC jest ciut mniej przekonujący, ale dalej fantastyczny. Dobrze się z zgrywający. Z kolei przedwzmacniacze Audiokultura Iskra 1 oraz MoFi UltraPhono, moim zdaniem, są typowo skonstruowane pod wkładki MM. Owszem, mają opcję współpracy z MC, ale jest to granie nie na całej parze - nieco oddalone i rozrzedzone. Innymi słowy, nie polecam  Audiokultura Iskra 1 i MoFi UltraPhono do współpracy z zaawansowanymi wkładkami MC, a za taką uważam tytułową Pro-Ject Pick It DS2.

Konkluzja
Wkładka gramofonowa Pro-Ject Pick It DS2 MC to udany mariaż wiedzy z praktyką oraz dźwięku i technologii dwóch niezależnych firm - Pro-Ject, czyli konstruującej znakomite gramofony oraz Ortofon opracowującej referencyjne wkładki gramofonowe. W rezultacie tejże współpracy ich produkt jest optymalnie dopracowany i dodatkowo rozsądnie wyceniony, a przez to bardzo konkurencyjny względem innych. Pro-Ject Pick It DS2 to jest wkładka gramofonowa, która "ożywia" muzykę z winyli, dostarcza im wiele energii, rasuje barwy, dba o selektywność i o harmonię dźwięku. W swojej cenie referencyjny kartridż - gorąco polecam!

Cena testowanej powyżej wkładki - 3 190 PLN. (Wersja "bulk" dostępna w cenie 2890 PLN - plastikowe opakowanie, wkładka + śrubki montażowe).

System odsłuchowy
Pomieszczenie: 30 m2 z częściową adaptacją akustyczną, ustroje Vicoustic Wave Wood - 10 sztuk.
Wzmacniacze: Pier Audio MS-300 HD (test TU), Bladelius Tyr III (test TU), Gato Audio DIA-400S NPM (test TU), SPL Performer s800 (test TU), Haiku-Audio Origami 6550 SE (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU),  Cabasse Murano Alto (test TU), Amphion Argon 7LS, Martin Logan Motion 35XTi (test TU), Guru Audio Junior (test TU) i Studio 16 Hertz Canto One New SE (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacze sieciowe: Auralic Aries Mini, Matrix Audio Element M i CocktailAudio X45.
DAC-i i przedwzmacniacze: NuPrime DAC-10H (test TU), SPL Director MkII (test TU), Lampizator Amber 3 DAC (test TU) oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: Dell Latitude 7390 i MacBook Apple Pro.
Smartfon/tablet: iPhone XR i iPad Air 2.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test TU) i MoFi UltraDeck+ M (test TU).
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU) i MoFi MasterTracker.
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Fidelice Precision Phono Pre-Amplifier, Exposure XM3 (test TU), MoFi UltraPhono (test TU) i Audiokultura Iskra 1 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Głośnik bezprzewodowy Bluetooth: Mooer Silvereye 10 (test TU).
Słuchawki: Fostex TH610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), Final Audio D8000 (test TU), Monoprice Monolith M1060 (test TU) i Austrian Audio Hi-X55 (test TU).
Kondycjonery sieciowe: Xindak PC-200V (test TU) i Taga Harmony PC-5000 (test TU).
Listwy sieciowe: Solid Core Audio Power Supply (test TU) i ZiKE Labs Powerbox (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech Radius Stand, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy QAR S-15 (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper oraz adaptery głośnikowe bi-wire Perkune Audiophile Cables (test TU).



poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Przewód USB Atlas Cables Mavros Grun USB A-B 1 m. - zapowiedź testu





Altlas Cables to firma ze Szkocji, a konkretniej z miejscowości Kilkmarnock w East Ayrshire. Jest przedsiębiorstwem całkowicie niezależnym, nie należy do żadnej azjatyckiej grupy kapitałowej, nie korzysta także z podzespołów używanych do produkcji kabli innych producentów. Sama opracowuje przewodniki, izolacje, wtyki i technologie terminowania, co pozwala jej uzyskać założone parametry elektryczne, a także łączyć ze sobą komponenty sumujące się w optymalny produkt w danym przedziale cenowym.

Atlas Cables szczególną uwagę przykłada do szybkości propagacji fal audio w przewodach, zwracając uwagę na znaczące różnice między kablami od różnych producentów (Velocity of Propagation). Czynnikiem decydującym o różnicach jest pojemność elektryczna, zaś prace badawcze Atlasa zmierzają w kierunku jej konsekwentnego obniżania, głównie za pomocą dielektryków nowej generacji. np. mikro-porowej pianki PTFE w ramach technologii HighV.

Białostockie Rafko właśnie zostało polskim dystrybutorem marki Atlas Cables. W ubiegłym tygodniu, razem z najnowszym DAC-iem i wzmacniaczem słuchawkowym NuPrime Alita (czytaj TUTAJ), do odsłuchów otrzymałem także przewód USB z uziemieniem - Atlas Cables Mavros Grun USB A-B 1 m. (zobacz TUTAJ i TUTAJ). Mavros został wyposażony w firmowy system uziemienia "GRUN", który wyrównuje potencjały między dwoma urządzeniami i redukuje zakłócenia do niesłyszalnych wartości. Ciekawa konstrukcja, referencyjne wykonanie.















niedziela, 23 sierpnia 2020

Słuchawki Monoprice Monolith M650




Wstęp
Niedawno na Stereo i Kolorowo recenzowałem fantastyczne słuchawki magnetoplanarne Monoprice Monolith M1060 (czytaj TUTAJ). Razem z nimi do odsłuchów otrzymałem też inne słuchawki firmy Monoprice (bo tak się nazywa producent) - oczywiście są to Monolith M650 (zobacz TUTAJ). To słuchawki nauszne o konstrukcji otwartej, oczywiście z klasycznymi przetwornikami dynamicznymi, a nie planarnymi (a takie są we wspomnianym egzemplarzu M1060). Model ten został wyposażony w nowo zaprojektowany 50-milimetrowy dynamiczny przetwornik berylowy z otwartym tyłem. Jak podaje producent, M650 wyróżnia się przestrzennym obrazowaniem, gładką średnicą i szczegółowymi wysokimi tonami. M650 ma większy nausznik niż siostrzany model M600, oferując tym samym więcej basów i większą scenę dźwiękową.

O samej marce Monoprice napisałem już całkiem sporo przy okazji testu słuchawek Monolith M1060, tak więc nie będę tych informacji powtarzać. Zainteresowanych zapraszam pod link przytoczony powyżej. Dodam jedynie, że Monoprice to przedsiębiorstwo formalnie zarejestrowane w USA, acz będące własnością kapitału tajwańskiego, zaś produkcja odbywa się na Tajwanie lub częściej w Chinach kontynentalnych. Dzięki temu koszt produkcji jest obniżony, co ostatecznie wpływa na bardzo konkurencyjne ceny produktów.

Wrażenia ogólne i budowa
Słuchawki dostarczane są w super-eleganckim pudełku z czarnego kartonu o matowo-połyskujących powierzchniach (podobne, ale większe pudło mają planarne Monolith M1060). Zdaje się, że ma się do czynienia ze słuchawkami za circa 4 000 PLN, a nie z takimi poniżej 1 000 PLN... Po otwarciu pudełka okazuje się, że wewnątrz spoczywa twarde etui (solidne, o anatomicznym kształcie). Pokrowiec ten zamykany jest na zamek błyskawiczny wszyty dookoła. Wnętrze etui podklejone jest miękką tkaniną. W zestawie ze słuchawkami nabywca otrzymuje przewód słuchawkowy zakończony wtykiem 3,5 mm oraz, z drugiej strony, dwoma wtykami 2,5 mm (wpinanymi do muszli). Co istotne, w komplecie są aż dwa zestawy padów - z ekologicznej skóry i z weluru. Są też niezbędne dokumenty typu certyfikat i gwarancja producenta.

M650 wykonane w całości wykonane są z metalu (aluminium lub stal w elementach konstrukcyjnych), prawdziwego drewna (muszle) oraz ekologicznej skóry (pady muszli i obszycie pałąka), co jest oczywistym ewenementem w tym przedziale cenowym. Pałąk to stalowa listwa wygięta w półokrąg i obciągnięta sztuczną skórą, pod którą znajduje się gąbka - od spodu grubsza, to poduszka osiadająca na czaszce. Pałąk z muszlami łączy się wysuwanym mechanizmem regulacji objętości po obu osiach. Widełki łączące pałąk z muszlami wykonane są z aluminium (podobnie jak końcówka pałąka skrywająca mechanizm regulacji). Wykonanie słuchawek oceniam na stopień bardzo dobry, ale nie premium.

Muszle wytoczone są w drewnie (to twarde, egzotyczne drewno) - polerowanym i malowanym bezbarwnym lakierem. Na zewnątrz muszli zamontowano grille w postaci stalowej siateczki malowanej na czarno. Przetworniki są przykręcone do płytek z czarnego tworzywa sztucznego (przykręcane śrubkami, a nie przyklejane), dodatkowo przykryte celulozowymi wstawkami. Muszle skrywają 50-milimetrowe przetworniki wykonane z berylu (sic!), co wydaje się być nieprawdopodobne, a jednak! Berylowe głośniki do tej pory wydawały się być niesamowicie drogie, stosowane jedynie w urządzeniach stricte high-endowych. Beryl jest przecież pierwiastkiem ziem rzadkich i wielokrotnie droższy od złota. Na przykład taki głośnik Scan Speak Revelator z berylu to koszt około 2 400 PLN. Berylowa membrana stosowana w głośnikach charakteryzuje się znakomitymi walorami akustycznymi, lepszymi od tytanu czy znacznie lepszymi od aluminium (zainteresowanych odsyłam pod TEN link).

Muszle mają wymienne pady - można zastosować pady z ekologicznej skóry bądź z weluru (są w zestawie). Do obu muszli doprowadzany jest przewód słuchawkowy - na ich dole umieszczono złocone gniazda 2,5 mm. Wtyki słuchawkowe 2,5 mm są doń wciskane z dość sporym oporem, nie ma więc możliwości przypadkowego ich wysunięcia. Przewód słuchawkowy 1,5 m jest raczej cienki, pokryty tekstylnym, czarnym oplotem. Jest giętki i lekki. Zakończony wtykiem 3,5 mm osadzonym w metalowej tulei z nakręcanym adapterem 6,35 mm.

Ergonomia
Muszle mają dość duże rozmiary, więc małżowiny uszne mieszczą się w nich bezproblemowo. Pady są grube i miękkie, delikatnie opierają się na powierzchni czaszki dookoła uszu, zaś poduszka pod pałąkiem miękko osiada na sklepieniu głowy. Słuchawki są lekkie, acz mają solidną konstrukcję. Na pewno są wygodne w użytkowaniu i nie są męczące nawet podczas długich odsłuchów. Regulacja jest optymalna w każdej płaszczyźnie, muszle obracają się w dowolnym kierunku precyzyjnie dopasowując się do krzywizny czaszki. Pałąk mieści nawet duże głowy, choć z tymi mniejszymi może być problem, bo regulacja kończy się gdzieś na rozmiarze L. Dzieci i filigranowe kobietki na Monolith M650 raczej nie posłuchają...

Generalnie ergonomię oceniam na stopień bardzo dobry, choć nie znakomity (minus za pałąk nie przystosowany dla mniejszych głów i za przewód wpinany do obu muszli, a nie do jednej). To są wygodne w użytkowaniu słuchawki, choć są na świecie też inne, bardziej komfortowe. 8/10.

Specyfikacja techniczna
• Projekt: Otwarty
• Typ przetwornika: Dynamiczny
• Przetwornik: Berylowy 50 mm
• Pasmo przenoszenia: 15 Hz ~ 20 000 Hz
• Impedancja nominalna: 64 Ohm
• Czułość: 100 dB



Dostawa Monoprice Monolith M650 i M1060

Efektowne pudełko...

...a w nim równie efektowne etui


Słuchawki w etui




Naprawdę niezły design i wykonanie


Berylowe przetworniki i stalowa siateczka grilla

Przewód słuchawkowy i dodatkowe pady z weluru

Porównanie z Monolith M1060

Po zdjęciu pada...

...i po odkręceniu płytki ochronnej 

Tu widać, że muszla w całości wykonana jest z drewna

Przetwornik - brak jakichkolwiek napisów czy oznaczeń


NuForce Alita




FiiO M11 z Tidal HiFi/MQA


Komputer i Hidizs AP80PRO


iFi Audio hip-dac



iFi Audio ZEN DAC


Monolith M650 w otoczeniu (części) słuchawek porównawczych


Wrażenia dźwiękowe
M650 podłączałem do kilku wzmacniaczy i przenośnych playerów, były to: Hidizs AP80PRO, FiiO M11, NuPrime Alita, NuPrime DAC-10H, Matrix Audio Element M, S.M.S.L. SP200, CocktailAudio X45, Pier Audio MS-300 HD, iFi Audio ZEN DAC, iFi Audio hip-dac i Encore mDSD oraz SPL Director MkII. Za źródło (oprócz wymienionych odtwarzaczy) robił też zestaw streamer Auralic Aries Mini oraz Lampizator Amber 3 DAC połączone przewodem USB Fidata HFU2-1M (zobacz TUTAJ). Używałem też smartfon iPhone XR oraz tablet iPad Air 2. Słuchawki porównawcze to Ultrasone Edition 8 Classic Ruthenium, Final Audio D8000, Monoprice Monolith M1060, Austrian Audio Hi-X55, Fostex TH610, Focal Elegia, MrSpeakers AEON 2 Closed oraz Meze 99 Neo. Muzyka w 95% pochodziła z serwisu streamingowego Tidal HiFi/MQA, zaś w pozostałych 5% z plików FLAC i DSD.

Jak wspominałem we wstępie, dystrybutor MIP Sp. z o.o. razem z tytułowymi słuchawkami przysłał mi także magnetoplanarne Monoprice Monolith M1060 (czytaj moją recenzję TUTAJ). W rezultacie tego, głównie skupiłem się na fantastycznych M1060, zaś M650 poszły nieco w kąt. Trochę na nich posłuchałem, a potem na kilka tygodni powędrowały na półkę. W międzyczasie magetoplanary wróciły do dystrybutora, więc już nic mnie nie rozpraszało - na dobre sięgnąłem po M650 (przy okazji testu playera Hidizs AP80PRO, o którym więcej wkrótce). I to był wstrząs! Ludzie, jak te taniuśkie słuchawki dobrze grają! Po prostu "szok i niedowierzanie". Ostatnio "coś" takiego przeżyłem przy okazji recenzji zupełnie niepozornych Encore RockMaster Live (czytaj TUTAJ), które całkowicie rozbiły dźwiękowy bank.

Uwagę zwraca przede wszystkim niespotykana klarowność i wyrazistość brzmienia (niespotykana w tym pułapie cenowym), harmonijne osadzenie muzyki na całej przestrzeni, jaki i przyjemnie gładka średnica oraz szczegółowe wysokie tony. To dźwięk nasycony, pełny i bogaty, a jednocześnie lekki, zrównoważony oraz dokładny. Dobrze wyrażony, tonalny i masywny. Bez napastliwej ostrości czy rażących kantów. Scena jest dobrze uporządkowana i bezwzględnie widoczna, zaś słuchawki nie grają "w głowie", a na zewnątrz. I jest to dość duża scena, acz ograniczona do szerokości, bo głębia jest dość problematyczna. Płytka, ale dostrzegalna.

Najwyższą wartością (po wspomnianej powyżej klarowności) tytułowych Monoprice jest ich doskonała średnica. Czegoś takiego w słuchawkowym przekazie należy sobie życzyć zawsze - to szczegółowe, czyste i naturalne wokale o wspaniale ciepłej tonacji. Świetna mikro-dynamika, przykładna złożoność barw, a także zupełnie niezła rozdzielczość (berylowy przetwornik robi swoje?). Głosy ludzkie mają tu fascynującą gładkość, rozbudowaną substancję i zróżnicowaną fakturę zapewniające stuprocentową wiarygodność i autentyczność brzmienia, ale i potrzebną intymność oraz wyraźną emocjonalność. Odsłuchy na Monolith M650 przynoszą tym samym sporo satysfakcji i przyjemności. To jest to!

Co istotne, M650 nie są zbyt wymagające względem amplifikacji. Już zwykły smartfon (u mnie to iPhone XR) z nimi dobrze gra dostarczając głęboki, efektowny i dość mocny dźwięk z rozbudowanym i wzbudzonym basem. Podczas odsłuchów na smartfonie przekaz jest pełny i wiarygodny, nic w nim nie przeszkadza, wydaje się, że wszystkiego w brzmieniu jest akuratne i niczego nie brakuje. To subiektywnie dźwięk kompletny i harmonijny. Jednakże po przełączeniu na odtwarzacze cyfrowe typu FiiO M11 czy Hidizs AP80PRO okazuje się, że dźwięk może być jeszcze lepszy - bardziej nasycony, o głębszej strukturze, jak i o wyraźniejszej selektywności. Bardziej plastyczny i autentycznie namacalny. W zasadzie te dwa odtwarzacze wyczerpują poszukiwania optymalnych dla M650 towarzyszy. Oraz stuprocentowo tonalnie synergicznych. To dźwięk w pełni hi-fidelity o zdrowej substancji i bogatej emocjonalności. Naprawdę, więcej nie potrzeba, aby przenieść się do prawdziwej muzycznej nirwany. Ale jeżeli ktoś potrzebuje jeszcze więcej, to można pójść w iFi Audio ZEN DAC lub iFi Audio hip-dac, a nawet we wzmacniacz S.M.S.L. SP200 plus dobre (czytaj - selektywne) źródło.

Oczywiście, mógłbym w niniejszej recenzji powybrzydzać na różne ułomności i niedoskonałości M650 (np. niezbyt rozbudowane i nieco utwardzone basy względem konkurencji, spiłowane soprany, czy ciut ściśnięta scena), ale przy więcej niż umiarkowanej cenie Monolith M650 i przy ich, w ogólnym rozrachunku, zaawansowanych umiejętnościach dźwiękowych, po prostu mi nie wypada. Przy cenie 750 PLN to są niuanse nie wpływające na całościowo dobry, a nawet bardzo dobry profil dźwiękowy Monoprice.

Konkluzja
Monoprice Monolith M650 to wybitne słuchawki w swojej cenie. Wzorowe wykonanie (m.in. muszle z naturalnego drewna, berylowe przetworniki 50 mm) plus fantastyczny dźwięk o ponadnormatywnych walorach brzmieniowych typowych dla rasowego high-fidelity. Pełna rekomendacja dla M650!

Cena w Polsce - 749 PLN.