Polpak

sobota, 7 marca 2020

SPL Director Mk2/SPL Performer m1000/SPL Performer m1000: przedwzmacniacz/DAC i dwie monofoniczne końcówki mocy



Wstęp
Zaraz po grudniowym teście wzmacniacza słuchawkowego (z wbudowanym wewnętrznym DAC-iem) SPL Phonitor xe (czytaj recenzję TUTAJ) umówiliśmy się z polskim dystrybutorem firmy SPL , czyli z Musictoolz, na test kompletu z tej samej serii "Pro-Fi Series": przedwzmacniacz/DAC SPL Director Mk2 (czytaj TUTAJ) i dwie monofoniczne końcówki mocy SPL Performer m1000 (zobacz TUTAJ). Ów zestaw miał dotrzeć do mnie do końca grudnia '19. Niestety, z różnych powodów (m.in. brak dostępności przedwzmacniacza SPL Director Mk2) ostatecznie dojechał dopiero po około dwóch długich miesiącach cierpliwego oczekiwania, czyli gdzieś w połowie lutego br.

Ale od razu napiszę, że owo wydłużone czekanie jak najbardziej opłaciło się, albowiem zestaw SPL reprezentuje bardzo wysoką ligę wykonawczą i dźwiękową, choć silnie zanurzoną w segmencie profesjonalnym audio, co zresztą ma jedynie dobre strony. To, można powiedzieć, bezkompromisowa studyjna jakość zaprzęgnięta do służby dla high-fidelity. Bez audiofilskiego zadęcia, ale reprezentująca bardzo wysoki poziom brzmienia, jak i sporą uniwersalność zastosowania. Może być używana w studio nagrań (m.in. mnóstwo wejść i wyjść typu PRO), ale równie dobrze w domowym systemie audiostereo.

Przedwzmacniacz/DAC SPL Director Mk2 przyjechał do mnie pocztą kurierską, ale po dwie końcówki mocy SPL Performer m1000 musiałem pojechać autem do warszawskiej siedziby Musictoolz na Mokotowie. A to dlatego, że owe końcówki są bardzo ciężkie i dodatkowo zapakowane w wielgachne pudła. Jedno pudło waży ponad 30 kg, jest więc co dźwigać!

Dystrybutor Musictoolz w komplecie ze sprzętem SPL dorzucił także przewody XLR szwajcarskiej marki VOVOX AG. Otrzymałem kable VOVOX excelsus direct S (zobacz TUTAJ) o długości 1 metr. Kosztują 440 CHF, czyli jakieś 1 750 PLN. Będę chciał je opisać w osobnej recenzji.

Wrażenia ogólne i budowa - SPL Director Mk2
Zarówno przedwzmacniacz/DAC SPL Director Mk2, jak i końcówki mocy SPL Performer m1000 należą do firmowej rodziny "Pro-Fi Series", czyli, jak łatwo to rozszyfrować, do serii profesjonalno-audiofilskiej. Urządzenia te z powodzeniem mogą być używane/stosowane zarówno w np. w studio nagrań, ale również np. salonie uświadomionego audiofila (czyli, powiedzmy, takiego, który nie obawia się sięgać po urządzenia studyjne).

Pochodną studyjnej proweniencji "Pro-Fi Series" jest ich oczywisty studyjny design, z którego zresztą urządzenia SPL słyną. Jest to styl studyjny, ale nie całkiem ortodoksyjny, a z dużymi doń nawiązaniami. Nieodłączną cechą SPL jest umieszczenie dużych, owalnych okien z wskaźnikami wychyłowymi - nieco wintadżowo to się prezentuje. Nie inaczej jest w Director Mk2 - tu też dominuje taki element stylistyczny. Dużą innowacją, jak na SPL, jest zaproponowanie trzech opcji kolorystycznych "Pro-Fi Series". Tradycyjnie srebrnej lub czarnej oraz awangardowej czerwonej, którą to przysłał mi na testy Musictoolz. Proszę wierzyć, że zabójczo to wygląda! Na żywo jeszcze lepiej niż na fotografiach.

SPL Director Mk2 to kolejna generacja konstrukcji Director serii "Pro-Fi" łączącej w sobie przedwzmacniacz, wyposażony w sześć analogowych wejść (dwa zbalansowane na złączach XLR oraz cztery typu RCA) z referencyjnym, wysoko napięciowym konwerterem cyfrowo-analogowym, działającym z prędkością 32-bit i częstotliwością próbkowania na poziomie 768 kHz oraz wspomagającym transmisję DSD4. Jest też u pętla Tape Monitor. W porównaniu z poprzednią wersją, powiększona została również obudowa urządzenia celem zapewnienia właściwej przestrzeni dla dużego, a przez to łatwo dostępnego, aluminiowego potencjometru głośności z podświetleniem oraz dwóch mechanicznych mierników wychyłowych VU.

Director Mk2 jest w pełni wyposażonym, stereofonicznym przedwzmacniaczem, do którego można podłączyć aż 10. źródeł wejściowych, z czego sześć pracuje w domenie analogowej, udostępniając dwa zbalansowane wejścia XLR oraz cztery stereofoniczne wejścia RCA. Domena cyfrowa to cztery wejścia: AES/EBU, USB, COAX oraz OPTICAL. Z kolei wzmacniacze mocy lub aktywny system PA można podłączyć za pomocą zbalansowanych gniazd XLR, a wzmacniacz słuchawkowy przez port Direct Out.

Centralne miejsce na froncie zajmuje dość spora gałka potencjometru - aluminiowa, malowana na czarno i z punktową diodą sygnalizującą poziom nastawionej głośności. Po jej lewej stronie umieszczono diodowy wyświetlacz informujący o wybranym źródle i częstotliwości próbkowania, zaś tuż pod nim znajduje się czarna gałka wyboru źródła. Po prawej stronie zamontowano dwa podświetlane na żółto, mechaniczne mierniki wychyłowe VU. Całości dopełniają przełączniki: 'Tape Monitor', 'VU' - decydujący o poziomie wejściowym miernika oraz 'On', aktywujący urządzenie (główny włącznik zasilania umieszczono na tylnym panelu).

Tylny panel zajmuje aż sześć analogowych wejść (dwa symetryczne XLR i cztery niesymetryczne RCA), pętla Tape Monitor oraz wejścia cyfrowe: AES, koaksjalne, optyczne i USB. W sekcji wyjściowej znajdują się RCA Direct Out, wyjście z przedwzmacniacza Pre-Out oraz AMP CTL - przeznaczone do kontroli połączonych szeregowo wzmacniaczy lub mono-bloków. Umieszczony tu również został gniazdo IEC dla  kabla zasilającego, główny włącznik urządzenia oraz przycisk Learn II-Remote, który wspomaga zdalne sterowanie z poziomu sparowanego z konwerterem urządzenia. Urządzenia posadowiona jest na aluminiowych nóżkach antywibracyjnych zapewniających pełną stabilizację podczas studyjnej pracy i audiofilskich odsłuchów.

Jak podaje producent, głośność urządzenia jest kontrolowana w domenie analogowej, ponieważ w sytuacji kiedy ten parametr jest zintegrowany z chipem DAC, pełna rozdzielczość bitowa jest słyszalna tylko podczas odsłuchu z maksymalną głośnością. W praktyce rzadko się zdarza żeby ktoś słuchał materiału tak głośno, przez co odsłuch jest nieco gorszy ze względu na niższą rozdzielczość. Mediana podczas odsłuchu wynosi około 30 dB poniżej maksymalnego poziomu (0 dBfs), a przy każdym obniżeniu głośności o 6 dB, rozdzielczość zmniejsza się o jeden bit, więc taki odsłuch charakteryzuje się gorszą rozdzielczością o 5 dB. To wyliczenie pokazuje, że słuchanie z wykorzystaniem technologii 'high-resolution' mija się trochę z celem. I tu na ratunek przychodzi analogowa kontrola głośności, zapewniająca odsłuch w pełnej rozdzielczości, niezależnie od poziomu tego parametru. Sama kontrola odbywa się za pomocą doskonale wyważonego potencjometra ALPS RK27 “Big Blue”, który w pełni kontroluje stopień głośności, zapewniany przez autorską technologię firmy SPL - VOLTAiR 120V Rail. Warto dodać, że jest to potencjometr motoryczny, dzięki czemu możliwa jest zdalna kontrola z poziomu wyposażonego w funkcje pilota urządzenia.

Na pokładzie Director Mk2 znajduje się zupełnie nowy, cyfrowo-analogowy konwerter wyposażony w chip AK4490 Velvet Sound® DAC japońskiej firmy AKM. Konwerter umożliwia odtwarzanie PCM audio w częstotliwości aż do 768 kHz z prędkością 32-bitów oraz odsłuch audio DSD do DSD4 lub DSD256, pobierając przy tym sygnał z 4 cyfrowych wejść: AES/EBU, USB, COAX i OPTICAL. Analizując różnego typu konwertery DAC, pracownicy SPL doszli do wniosku, że większość innowacji odbywa się w domenie cyfrowej, czego rezulatem może być fakt, że wielu inżynierów projektujących sprzęt pro-audio wyrosło właśnie z tego środowiska, stosując przy tym pewne standardowe rozwiązania jeżeli chodzi o domenę analogową.

Wyjście chipu DAC jest filtrowane przy pomocy filtra dolnoprzepustowego. Ten stopień jest zazwyczaj zaprojektowany z tym samym referencyjnym woltażem, w jakim pracuje chip DAC, np. 5V. Warto się chwilę zastanowić nad tym, że pierwszy stopień jaki napotyka na swojej drodze fala audio ma tak znikomy headroom! A co w sytuacji zwiększenia napięcia aż do 120V? Ta topologia przyświecała konstruktorom SPL podczas tworzenia Director Mk2, jak i wcześniejszego pierwowzoru. Dzięki temu filtr dolnoprzepustowy jest zasilany technologią VOLTAiR, bazującą na napięciu 120V Rail. Przekłada się to na niesamowicie szeroki headroom i niczym nie poskromiony zakres dynamiki, dzięki czemu wchodząca fala dźwiękowa zaczyna wreszcie żyć, nie podlegając technicznym limitacjom. Tyle podaje producent.

Wrażenia ogólne i budowa - SPL Performer m1000
Jak już napisałem we wstępie, końcówki mocy Performer m1000 to są wyjątkowo duże urządzenia. I bardzo ciężkie. Sztuka ma masę przekraczającą 25 kg, więc dwie w sumie ważą około 50 kg. To naprawdę sporo. Lecz przy tej swojej dużej masie ich rozmiary można nazwać kompaktowymi (szerokość to jedynie 278 cm zamiast klasycznych 43 cm). Jest przecież na świecie mnóstwo znacznie większych końcówek mocy.

Końcówki mocy zarówno stylistycznie, jak i rozmiarowo odpowiadają pozostałym elementom serii "Pro-Fi" SPL. Lekko zaokrąglone aluminiowe płyty czołowe, design typowo studyjny, choć lekko złamany high-endowym. Dużo uroku nadaje czerwień frontów. To na żywo prezentuje się wręcz zabójczo.

Same fronty są dość monumentalne. Powierzchnie są płaskie. Jedynym elementem dekoracyjnym są aluminiowe płytki nasadzane magnetycznie w miejsca ich mocowań w centralnym miejscu frontów. Co ciekawe i nietypowe, producent w komplecie z każdą końcówką mocy dostarcza trzy wersja owych płytek - czarną, srebrną i czerwoną. Użytkownik indywidualnie decyduje jaki kolor płytki przymocować do frontu. Kiedy znudzi się czarna, można przyczepić srebrną bądź czerwoną, itd. Fantastyczne rozwiązanie.

Poza ozdobną aluminiową płytką na froncie znajduję się także trzy czerwone diody. Środkowa informuje o przyłączeniu wzmacniacza do zasilania, a kolejne dwie o włączeniu trybu chroniącego wzmacniacz (protect) oraz o wzroście temperatury ukladów powyżej 50 st. C (temperature).

Z tyłu każdej kocówki mocy zamontowano po dwa gniazda XLR - jedno wejściowe i drugie wyjściowe (to tzw. przelotka).  Poziom sygnału wejściowego może zostać obniżony przełącznikiem, pracującym w zakresie od 0 dB do -5,5 dB w 0,5 dB krokach - służy to tego odpowiedni regulator umieszczony tuż obok gniazd XLR. Po środku tylnego panelu znajduje się para terminali głośnikowych o bardzo wysokiej jakości. Z lewej strony zamontowano gniazdo zasilające IEC zintgrowane z komorą bezpiecznika oraz centralnym włącznikiem zasilania. Z tyłu jest jeszcze gniazdo typu jack służące do zintegrowania końcówki mocy z przedwzmacniaczem.

W tym miejscu ponownie oddaję głos producentowi: "SPL Performer m1000 to wzmacniacz mocy, który jest kontynuacją świetnie odebranej w środowisku pro audio, nieco mniejszej konstrukcji, Performer s800. Jego monolityczna budowa, wykorzystuje autorską technologię VOLTAiR, która umożliwia budowanie wzmacniaczy zawierających mniejszą ilość komponentów w torze sygnałowym, niż inne urządzenia tego typu. Do zasilenia bipolarnych tranzystorów urządzenia wystarcza tylko jeden układ op-amp w preampie, a uzyskany sygnał jest niesamowicie szybki, bezpośredni oraz bardzo wydajny, a co najistotniejsze - gwarantuje doskonałe brzmienie. Performer m1000 dostarcza 1 000 Watów przy oporności 2 Ohm lub 750 W przy 4 Ohm, korzystając przy tym z liniowego zasilacza z masywnym transformatorem toroidalnym.

Ultra kompaktowy wzmacniacz. Dzięki technologii VOLTAiR wzmacniacz zapewnia absolutną kontrolę nad zestawem odsłuchowym, aż do maksymalnego poziomu dopuszczalnego przez producenta głośników. Kontrolę ułatwia wyjściowy port XLR slave-through oraz przełącznik trymu w torze wejściowym.

Toroidalny transformator. Performer m1000 został wyposażony w toroidalny transformator 1 375 VA. Po niezliczonej ilości testów, inżynierowie SPL stwierdzili zgodnie, że w pełni analogowy wzmacniacz mocy z zasilaczem zbudowanym w oparciu o toroidalny transformator plasuje się wyżej niż cyfrowe końcówki, napędzane zasilaczem z możliwością wyboru trybu pracy. Zasilacz może pochwalić się pojemnością 54 400 µF dla ekranowania i magazynowania prądu oraz odpowiedniej reprodukcji wierzchołków impulsowych. Toroidalny transformator został zamontowany na osobnej płytce montażowej, osadzonej na 8 gumowych tłumikach aby zniwelować szum.

Ochrona. Ochronę urządzenia zapewnia obwód zabezpieczający sekcję wyjściową przed napięciem DC oraz limiter chroniący ją przed przeładowaniem. W sytuacji kiedy napięcie DC pojawi się na wyjściu, obwód ochronny automatycznie wyłącza wzmacniacz. Tego typu napięcie może być oznaką defektu w stopniu mocy lub może powstać w wyniku podłączenia innego urządzenia do sieci. W celu jeszcze lepszego zabezpieczenia wzmacniacza, Performer m1000 nie włącza się automatycznie - aby powrócić do trybu pracy, należy wyłączyć urządzenie, a następnie je włączyć. O aktywowaniu się obwodu ochronnego i wyłączeniu stopnia mocy informuje paląca się na czerwono lampka umieszczona na panelu przednim urządzenia. Z kolei limiter chroni sekcję wyjściową przed przeładowaniem, w sytuacji kiedy sygnał wejściowy jest tak mocny, że stopień wyjściowy może zostać przeładowany. Praca limitera opiera się na technologii LDR, czyli wykorzystuje wrażliwy na światło rezystor, dzięki czemu cały proces zachodzi w domenie foto-optycznej i nie ma wpływu na sygnał audio. Dopiero rezultat tego procesu oraz wartość rezystora ma wpływ na sygnał. Podczas aktywacji układu limitera, wskaźnik świetlny LED pali się na żółto, jednak urządzenie nie przestaje pracować.

Specjalnie zaprojektowana cewka. Wzmacniacz został wyposażony w customową cewkę 3,8 µH, zbudowaną przez niemiecką firmę Mundorf, dobrze znaną w branży high-end. Jej konstrukcja zapobiega możliwości oscylacji stopnia mocy, która może pojawić się w wyniku specyfikacji niektórych głośników. Z zamontowaną cewką firmy Mundorf, urządzenie może współpracować z wszelką maścią dostępnych zestawów głośnikowych, nie sprawiając przy tym żadnych problemów.

Chłodzenie kontrolowane procesorem. Za wymianę ciepła i utrzymanie odpowiedniej temperatury odpowiada sterowany procesorem wentylator. wiatrak kontrolowany, który aktywuje się tylko wtedy, kiedy wewnętrzna temperatura przekroczy określony limit. Podczas standardowej pracy wentylator może nawet w ogóle nie pracować, a jego prędkość i powstający w trakcie działania szum jest zawsze zależny od temperatury. Kiedy temperatura radiatora osiągnie wartość 50°C, mikroprocesor automatycznie aktywuje wentylator. W celu dodatkowego zabezpieczenia lub w sytuacji gdyby wentylator się nie aktywował, wzmacniacz samoistnie wyłączy się w momencie kiedy radiator osiągnie temperaturę 85°C, a przegrzanie się urządzenia zostanie zasygnalizowane odpowiednią lampką na panelu przednim. Kiedy temperatura radiatora spadnie poniżej 55°C, wzmacniacz włączy się automatycznie.

Połączenia In/Out. Obie sekcje wzmacniacza zostały wyposażone w porty bazujące na złączach Neutrik, zapewniając przy tym zbalansowany sygnał dla obydwu torów. Sygnał wejściowy, który został pasywnie skierowany do złącza wyjściowego, umożliwia zasilanie drugiej końcówki mocy przy pomocy dwóch równoległych przewodów. Poziom sygnału wejściowego może zostać obniżony przełącznikiem, pracującym w zakresie od 0dB do -5,5 dB w 0,5 dB krokach. Sprawdza się to w sytuacjach potrzeby znalezienia optymalnego, stereofonicznego sweet-spotu w pomieszczeniach nie do końca do tego przystosowanych. W połączeniach wykorzystujących dwa równoległe przewody lub podczas pracy studyjnej opartej na multi-głośnikowych zestawach, potencjometr trymu umożliwia wyrównanie pasm driverów o różnej wydajności. Zaciskowe złącza głośnikowe są pozłacane i pozwalają na połączenia wtyczkami typu „banana”, jak również przewodem o średnicy 4 mm". Koniec cytatu.










Na powyższych zdjęciach SPL Director Mk2 ze stereofoniczną końcówką mocy SPL Director s800, którą opiszę innym razem




Trzy rodzaje metalowych nakładek na front końcówki mocy SPL

Końcówka mocy bez przyczepionej ozdobnej płytki












Kilka rzutów okiem na cały system odsłuchowy


Wrażenia dźwiękowe
Przedwzmacniacz i końcówki mocy zostały połączone kablami XLR VOVOX excelsus direct S. Do końcówek mocy SPL w czasie testów przyłączałem przede wszystkim dwie pary głośników: Fyne Audio F702 oraz Gato Audio F-30. Przewody głośnikowe to za każdym razem Vermouth Audio Rhapsody. Sygnał do DAC-a pochodził z transportu sieciowego Auralic Aries G2, zaś do przedwzmacniacza z sytemu streamującego Auralic Aries G2, Auralic Vega G2 oraz Auralic Leo GX, czyli zestawu transportu strumieniującego z DAC-em i generatorem zegara. Pełna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Do podłączenia głośników do końcówek mocy SPL podchodziłem z lekkim niepokojem - przecież nie na co dzień przyłącza się sprzęt o dużej mocy 2 x 1 000 Watów (przy obciążeniu 2 Ohm oraz 2 x 750 W przy 4 Ohm i 2 x 420 W przy 8 Ohm). Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. SPL zabezpieczył końcówki przed ewentualnym przeciążeniem głośników.  Dzięki technologii VOLTAiR wzmacniacz zapewnia absolutną kontrolę nad zestawem odsłuchowym, aż do maksymalnego poziomu dopuszczalnego przez producenta głośników. Ponadto został tu, w każdym Performer m1000, zainstalowany specjalny limiter. Chroni on sekcję wyjściową przed przeładowaniem, w sytuacji kiedy sygnał wejściowy jest tak mocny, że stopień wyjściowy może zostać przeładowany. Praca limitera wykonana została na technologii LDR wykorzystując wrażliwy na światło rezystor, dzięki czemu cały proces zachodzi w domenie foto-optycznej i nie ma wpływu na sygnał audio. Dopiero rezultat tego procesu oraz wartość rezystora ma wpływ na sygnał. 

Dlatego nie ma co się obawiać podłączania do SPL Performer m1000 nawet kolumn o wysokiej skuteczności czy niskiej impedancji (testowe Fyne Audio F702 mają 92 dB skuteczności, a Gato Audio FM-30 - 87 dB, ale przy rekomendowanej mocy wzmacniacza nie większej niż 300 Watów!). Dźwięk po włączeniu końcówek jest dynamiczny i żywy, ale nie następują żadne "eksplozje" w przekazie. A wręcz odwrotnie - końcówki łagodnie traktują głośniki, lecz jednostajnie i powoli, wraz z przyrostem głośności, następuje zdecydowany przyrost energii i mocy dźwięku. Choć równolegle czuć i słychać duży zapas mocy, jakąś taką potencjalną olbrzymią efektywność wciąż gotową do zaistnienia, w dyspozycji do natychmiastowego użycia i działania (o czym jeszcze napiszę za chwilę).

Najpierw opiszę dźwięk całego systemu SPL, a na koniec napiszę kilka zdań o DAC-u SPL Director Mk2, bo to bardzo interesujący przetwornik cyfrowo-analogowy. Jeśli chodzi o brzmienie całego systemu to mogę je opisać jednym słowem - "high-endowe". Wspaniale muskularny dźwięk o wspaniałym rozciągnięciu i nieprawdopodobnej dynamice. Szybki, namacalny i wyrazisty. Esencjonalny. Ale nie przeładowany, równy i z dużą dozą elegancji. Uwagę przede wszystkim zwraca: 1) doskonała głębia, wielopłaszczyznowość dźwięku, bez problemu słychać poszczególne warstwy, 2) drzemiąca podskórna siła, która w każdej chwili jest gotowa do zwiększenia natężenia brzmienia, a nawet eksplozji, a także 3) rewelacyjna namacalność dźwięku, którego chce się wręcz dotknąć, bo jest bardzo fizyczny i autentyczny. Bliski. A do tego nacechowany gigantycznymi emocjami. Wrażenia odsłuchowe zestawu SPL można porównać jedynie do "live performance" (przepraszam za angielszczyznę, ale takie sformułowanie najprecyzyjniej opisuje dźwięk).

Zestaw SPL bardzo precyzyjnie wyznacza, opisuje i renderuje przestrzeń - organizacja sceny jest bardzo dokładna i super-wyraźna. Stereo - w 100% idealne. Instrumenty mają ściśle przypisane miejsce na siatce 3D, brzmią autentycznie i muskularnie. Mają dużą głębię, sowite wysycenie oraz znakomicie obrysowany kontur muzyczny. Mają też bogaty kontent - kapitalnie dźwięczny i materialny. Podczas odsłuchów ma się wrażenie, iż grają prawdziwie instrumenty, a nie takie odtwarzane via system muzyczny hi-fi. To są cechy określające realny high-end. Zresztą podobnie realistycznie jak instrumenty brzmią głosy ludzkie. Mają świetną teksturę, bogactwo tonalne, cielesne brzmienie i jednocześnie sensualne - są perfekcyjnie wykrajane z przestrzeni, autentycznie istnieją i żyją na tle (i w porozumieniu) z akompaniamentem instrumentalnym. Wokale brzmią blisko i namacalnie, acz żaden sposób nie przekraczają linii naturalności i obiektywności.   

Chcę wyraźnie podkreślić, że tytułowy zestaw pomimo faktu, iż dysponuje bardzo dużą mocą muzyczną i ma w swych zasobach bardzo dużo "prądu", to nie ma tendencji ani do przesadnego wzmacniania naturalizmu dźwięków, ani do "przemocy" dźwiękowej, ani tym bardziej do eksplozywnego grania (afektownego). Innymi słowy, nie jest to dźwięk "przewalony", pisząc kolokwialnie. Panuje pełna harmonia i symetryczność, choć w warunkach sporej ekspansywności. Dodatkowo barwy są oddawane neutralnie i naturalnie. Mają podkreśloną ciepłotę i słodycz tylko wówczas, kiedy rzeczywiście takie cechy są zapisane w nagraniu. Podobnie basy są zaokrąglane czy rozciągane, kiedy wymaga tego oryginalna muzyka, a nie widzimisię wzmacniacza. Pragnę przez to napisać, iż zestaw SPL gra tylko i wyłącznie prawdziwe dźwięki. A czyni to dogłębnie, mocarnie i wiernie. Do sześcianu precyzyjnie i dobitnie. Żarliwie i uważnie.

Na koniec kilka osobnych słów na temat przetwornika cyfrowo-analogowego SPL Director Mk2. Ten konwerter został wyposażony w chip AK4490 Velvet Sound® DAC japońskiej firmy AKM. Konwerter umożliwia odtwarzanie PCM audio w częstotliwości aż do 768 kHz z prędkością 32-bitów oraz odsłuch audio DSD do DSD4 lub DSD256. To jest doskonała kość oraz równie doskonałe parametry. Zresztą niemiecki SPL zna się na aplikacji DAC-ów jak mało kto. Przecież od wielu, wielu lat konstruuje i wytwarza studyjne przetworniki c/a i a/c. Ale wracając do rzeczy, czyli do opisu brzmienia Director Mk2.

Najlepiej określić brzmienie Director Mk2 jako ultra-transparentne i dogłębnie analityczne. Ale odbywa się to w warunkach wyśmienitej neutralności, przez którą swobodnie i gładko przechodzi analityczność. Dzieje się to w takim wydaniu, które nie ma w sobie nic z przejaskrawienia, prześwietlenia czy wyostrzenia. To bezwzględna lekkość i czytelność najwyższej próby. Można by napisać "studyjna", ale takie określenie może źle zabrzmieć w sensie pejoratywnego rozumienia tego słowa. Lecz owa studyjna neutralność i analityczność w wydaniu SPL nie ma złego zabarwienia znaczenia. Director Mk2 dysponuje pełnym wachlarzem rozpiętości barw i dynamiki, ma spory zapas ekspresji i energii. Jest bardzo, ale to bardzo dźwiękowo zrównoważony. Nie wzbudza nadmiernych (dodatkowych) emocji w nagraniach, ani nie doświetla ich, ale też nie ma tendencji do wynaturzonej krzykliwości czy metaliczności. Stoi po optymalnej stronie dźwięku. Precyzyjnego, dogłębnego i selektywnego, bez cyfrowych naleciałości. 100 % analogu. Piękny i eufoniczny dźwięk wysokiej klasy.

Konkluzja
Zestaw SPL Director Mk2/SPL Performer m1000/SPL Performer m1000, czyli przedwzmacniacz/DAC i dwie monofoniczne końcówki mocy to produkt firmy produkującej przede wszystkim na rynek profesjonalny. Zestaw ten przynależy jednak do serii semi-profesjonalnej, czyli "Pro-Fi Series". Dlatego trudno doń przyłożyć tradycyjną miarę, jaką przykłada się do systemów stricte audiofilskich. Jednakże gdyby to uczynić, to należało by napisać, że zestaw SPL znacząco wykracza poza owe ramy. Przebija audiofilski sufit i miażdży wszystko dookoła. Gdyby chcieć nabyć porównywalny sprzęt ze stajni firm high-fidelity, to należało by zapłacić za podobną jakość budowy i dźwięku znacznie większe pieniądze. Piszę to bez przymusu i całkowicie świadomy na umyśle. Po prostu zestaw SPL Director Mk2/SPL Performer m1000 to jest bez wątpliwości best-buy w wydaniu high-endowym, choć o studyjnej proweniencji. Rekomendacja roku Stereo i Kolorowo!

Ceny w Europie - końcówka mocy SPL Performer m1000 - 4 199 EUR (za sztukę), przedwzmacniacz/DAC SPL Director Mk2 - 3 499 EUR, czyli cena całego zestawu wynosi 11 897 EUR (około 52 000 PLN).

System odsłuchowy
Pomieszczenie: 30 m2 z częściową adaptacją akustyczną, ustroje Vicoustic Wave Wood - 10 sztuk.
Wzmacniacze: Haiku-Audio Origami 6550 SE (test TU), Naim Supernait 3 (test TU), Musical Fidelity M5si i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Pylon Diamond 30 (test TU), Gato Audio FM-30, Fyne Audio F702, Martin Logan Motion 35XTi (test TU), Guru Audio Junior (test TU) i Studio 16 Hertz Canto One New SE (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
System strumieniowania sieciowego: Auralic Aries G2, Auralic Leo GX i Auralic Vega G2 (transport, generator zegara i DAC).
DAC-i i wzmacniacze słuchawkowe: NuPrime DAC-10H (test TU), CocktailAudio HA500H, Lampizator Amber 3 DAC (test TU) oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: Dell Latitude 7390 i MacBook Apple Pro.
Smartfon/tablet: iPhone XR i iPad Air 2.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Fezz Audio Gaia MM (test TU), Chord Huei (test TU) i Audiokultura Iskra 1 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), Focal Elegia i MEE Audio Matrix 2 (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Listwy sieciowe: Solid Core Audio Power Supply (test TU) i ZiKE Labs Powerbox (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech Radius Stand, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy QAR S-15 (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper oraz adaptery głośnikowe bi-wire Perkune Audiophile Cables (test TU).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację