Polpak

sobota, 31 grudnia 2022

Niezobowiązujący ranking najciekawszych albumów muzycznych A.D. 2022 według Stereo i Kolorowo

Krzysztof Ścierański Trio "Jazz, rock i święty spokój" to polski album roku '22 w ocenie Stereo i Kolorowo. Melodyjny i klimatyczny jazz okraszony barwnym i soczystym basem Mistrza Ścierańskiego - tego albumu znakomicie się słucha!



Już od kilku lat w Sylwestra publikuję na łamach bloga Stereo i Kolorowo "niezobowiązujący ranking najciekawszych albumów muzycznych roku". To wybór albumów wcale nie najlepszych i najambitniejszych, ale po prostu takich, których rzeczywiście słuchałem. Słuchałem często i z dużą przyjemnością. To ranking płyt wartych, w moim mniemaniu, szczególnej uwagi. Oto zestawienie za mijający rok 2022.



1. Ghostly Kisses "Heaven, Wait". To to już drugi album francusko-kanadyjskiej artystki Margaux Sauvé występującej pod tajemniczym pseudonimem Ghostly Kisses. Dominują klimaty intymne, sensualne i magnetyczne. To płyta odurzająca i enigmatyczna. Piękna.


2. Weyes Blood "And in the Darkness, Hearts Aglow", czyli kolejna artystka skrywająca się pod pseudonimem. Tym razem jest to Natalie Laura Mering z Santa Monica (Kalifornia, USA). Nowy album to druga część tryptyku muzycznego (pierwsza to album "Titanic Rising" z 2019 roku). Muzyka konceptualna, osobista, melancholijna, nasycona symfonicznym podkładem.


3. Ron Trent "What Do the Stars Say to You". Amerykański DJ nagrał płytę house-jazzową będącą owocem współpracy z takimi artystami jak Khruangbin, Jean-Luc Ponty czy Gigi Masin, a także Ivan Conti i Alex Malheriros z Azymuth. Oprócz wersji standardowej albumu jest też dostępna edycja "mixed by François Kevorkian" - w mojej ocenie nawet ciekawsza niż oryginał!


4. Arctic Monkeys "The Car". Zespół konsekwentnie kroczy drogą wyznaczoną przez poprzedni album "Tranquility Base Hotel & Casino". To barokowy pop / orkiestrowy rock z elementami jazzu - całość sowicie podlana aranżacjami smyczkowymi. Wysmakowana i melodyjna płyta. Czuć inspiracje twórczością Davida Bowie.


5. Warhaus „Ha Ha Heartbreak”. Maarten Devoldere to belgijski piosenkarz, autor tekstów i producent muzyczny - oraz połowa indie-rockowego duetu Balthazar. Od kilku lat nagrywa też własne płyty jako Warhaus. Nowy album "Ha Ha Hartbreak" to niesamowity wokal, melancholia i klimaty noir. Ta muzyka nikogo nie pozostawia obojętnym.


6. Beach House "One Twice Melody". Amerykańskie duo grające muzykę z pogranicza dream-popu i neo-psychodelii, czyli innymi słowy melodyjną alternatywę. Subtelna elektronika, porozciągane gitary elektryczne i zakręcone wokandery. Po prostu niepodrabialny Beach House. 


7. Lindsey Webster "Reasons". Wyrafinowany jazzowy wokal plus wysmakowane kompozycje. Album nagrany przy pomocy takich znakomitych gości jak Brian Culbertson, Nathan East, Randy Brecker i Nicholas Payton. Mam dużą słabość do głosu Lindsey Webster.


8. Harry Styles "Harry’s House". Tak, to pop czystej wody. Ale jakże przyjemny, estetyczny i melodyjny! A do tego gładko, sprawnie i powabnie zaśpiewany. Radosna płyta do słuchania nie tylko w w niepogodne dni.


9. Khari Cabral & Jiva "5". Na albumie Khariego z zespołem z Atlanty dominuje soulowo-jazzowy nastrój z okazjonalnymi wpływami latynoskimi. Prosta muzyka, ale z szeroko sformułowanymi harmoniami. Gościnne pojawiają się takie głosy jak Lizz Wright, Brendy Nicole Moorer, Lindsey Webster i Cleveland Jones.


10. Daniel Vangarde "The Vaults Of Zagora Records Mastermind (1971-1984)". Daniel Vangarde jest ojcem Thomasa Bangaltera z francuskiego zespołu Daft Punk - to pierwszy album, w którym muzyk zebrał swój materiał z lat 70-tych i 80-tych XX wieku w jedno wydawnictwo. Szalone klimaty funkowo-elektroniczne. Słuchając tej płyty można też dużo się dowiedzieć o "rodzinnej genezie" muzyki Daft Punk...

Ranking najciekawszych albumów muzycznych A.D. 2019 - TUTAJ.
Ranking najciekawszych albumów muzycznych A.D. 2020 - TUTAJ.
Ranking najciekawszych albumów muzycznych A.D. 2021 - TUTAJ.



piątek, 30 grudnia 2022

Musical Fidelity MX-Stream, cyfrowy transport strumieniujący

Dwa zdjęcia ze strony Musical Fidelity

 



Wstęp
Ostatnio dość często opisuję na Stereo i Kolorowo rozmaite streamery. Dzieje się tak, ponieważ wciąż więcej i więcej pojawia się ich na rynku, co jest oczywistą i bezpośrednią pochodną rosnącej popularności / powszechności strumieniowania dźwięku z zasobów Internetu. Po prostu znacznie łatwiej, nam melomanom, słuchać "muzyki na życzenie", niżli kupować i magazynować liczne fizyczne nośniki typu płyty CD, winylowe i inne. Tym bardziej, że jakość strumieniowanego dźwięku stale wzrasta, poszerza się ilość serwisów streamingowch, zaś ich zasoby katalogowe przyrastają w postępie wręcz geometrycznym.

W ubiegłych miesiącach opisywałem takie streamery jak: Volumio Rivo, Taga Harmony TWA-10B, NuPrime Omnia Stream Mini, iFi Audio ZEN Stream, Silent Angel Munich M1, AVM Inspiration CS 2.3 czy TEAC UD-710N (a dodatkowo właśnie testuję Octavio AMP, Esoteric N-05XD, Silent Angel Bremen B1T i NuPrime Omnia A200). Każdy z nich oparty jest o nieco inne rozwiązania układowe i systemowe, obsługiwany są przez różne aplikacje (choć były też wyjątki, czyli podobne konstrukcje / aplikacje). Chcę przez to napisać, że choć różnorodność technologiczna jest tutaj dość spora, acz cel ostateczny wspólny - optymalne, czyli maksymalnie sprawne i wysokojakościowe strumieniowanie dźwięku pobieranego z Internetu. Sporo firm wypracowuje własne rozwiązania, niektóre korzystają z gotowych OEM, a jeszcze inne działają pół na pół - trochę biorą od innych, trochę konstruują same.

Kilka miesięcy temu brytyjska marka Musical Fidelity (należąca wraz z Pro-Ject Audio Systems do austriackiej firmy Audio Tunning Vertriebs GmbH) oznajmiła, że wprowadza swój pierwszy streamer do oferty produktowej. To Musical Fidelity MX-Stream (zobacz TUTAJ), czyli cyfrowy transport strumieniujący. Opracowany w partnerstwie z włoską firmą Volumio - uznanego specjalisty ds. streamingu (Volumio współpracuje też z bliźniaczym Pro-Ject Systems).

Nazwa "transport" oznacza, że odtwarzacz MX-Stream nie zawiera wewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego - wymaga podłączenia do zewnętrznego DAC-a, bo jest to tzw. most sieciowy. Jego konstytucyjną funkcją jest odbieranie z zewnętrznego środowiska (z przede wszystkim Internetu, ale też z fizycznych nośników) plików audio PCM do rozdzielczości maksymalnej 32 bitów i 352,8 kHz lub DSD do DSD256, a następnie zamiana na cyfrowy, zero-jedynkowy sygnał audio. MX-Stream czyni to w sposób "bit-perfect", czyli dostarcza taki sygnał cyfrowy, który w żadnym miejscu układów nie był modyfikowany - po to, aby był absolutnie zgodny z bitowym oryginałem. Innymi słowy, odtwarzacz w żaden sposób nie ingeruje w strumień danych, przekazując na wyjście cyfrowe dokładnie to samo, co otrzymuje na źródle (m.in. brak resamplingu, bez zmian wartości poszczególnych próbek).

Wrażenia ogólne i budowa
MX-Stream dostarczany jest w niedużym opakowaniu typowym dla Musical Fidelity - estetyczne kartonowe pudło z nasuwaną papierową obwolutą oraz z poręcznym uchwytem. W zestawie znajduje się zasilacz impulsowy 18 V/1 A DC oraz antenka WiFi. Jest jeszcze instrukcja obsługi oraz gwarancja producenta. To wszystko.

Streamer ma wzornictwo charakterystyczne dla serii MX Muscial Fidelity - obudowa o kompaktowych wymiarach z wytłoczeniami po obu bokach à la mini-radiatory. Front to aluminiowa płyta o bardzo ograniczonej ilości regulatorów i diod. Po lewej stronie zamontowano jedynie dwa mini-przełączniki hebelkowe: pierwszy z nich to włącznik zasilania, a drugi to przełącznik PC / USB aktywujący gniazda USB dla pamięci masowej (frontowe i tylne USB-A, bądź tylne USB-B PC-Detox). Stosowne ostawienia sygnalizowane są odpowiednią diodą. Dioda umieszczona pomiędzy dwoma przełącznikami to dioda NET, czyli wskazująca aktywne połączenie stremeara z Internetem.

Jedna dygresja. Co raz częściej streamery to po prostu minimalistyczne skrzynki / pudełka pozbawione jakiegokolwiek wyświetlaczy na frontowym panelu - przedmiotowy MX-Stream jest tego trendu najlepszym przykładem. Ale czy takie rozwiązanie na pewno jest w pełni praktyczne? Użyteczne? Oczywiście, zdecydowaną większość działań funkcyjnych procesu strumieniowania przeprowadza się w urządzeniu peryferyjnym (smartfon, tablet, komputer), ale jakiś, nawet prosty, wyświetlacz by się przydał. Po to, aby łatwo oczytać tytuł utworu, numer ścieżki, bieżący bit-rate, bez konieczności sięgania po np. iPada...

Ale wracając do opisu MX-Stream. Z tyłu, po lewej, zamontowano gniazdo zasilania 18 V / 1 A DC (dołączany zasilacz jest dość słabej jakości!). Po prawej umieszczono gniazdo cyfrowe USB-B PC-Detox (dla przyłączenia komputera), a tuż nad nim gniazdo anteny WiFi. Zaraz obok jest gniazdo HDMI Video, do którego można podłączyć ekran, w tym dotykowy (służący do bezpośredniego sterowania urządzeniem). Następnie można znaleźć gniazdo Network (Ethernet, Wifi 802.11 b/g/n/d/e/h/i). Na lewo od niego zamontowano dwa gniazda cyfrowe USB-C - pierwsze wyjściowe dla podłączenia zewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego, z drugie wejściowe dla podłączenia pamięci masowej. Co ciekawe, do USB można podłączyć również komputerowy czytnik CD, z którego to można ripować sygnał na zewnętrzny nośnik. Jak widać, MX-Stream jest dość bogato zaopatrzony w różne gniazda - i są one uniwersalne.

Na tylnym panelu jest też umieszczony tajemniczy mini-przycisk opisany jako "Boot". Przycisk ten przełącza MX-Stream w tryb, w którym można go sflashować z wybranym systemem operacyjnym w taki sam sposób, jak flashuje się kartę SD, aby uruchomić Raspberry Pi. Możliwe jest zatem uruchomienie dowolnej platformy na sprzęcie MX-Stream - na przykład MoodeAudio lub PiCorePlayer, jeśli zainstalowany Volumio komuś nie odpowiada. MX-Stream to dzieło otwarte, przygotowane na eksperymenty użytkownika.

Jak można przeczytać na firmowej stronie, w nowym streamerze Musical Fidelity szczególną uwagę przyłożono do zaawansowanego systemu taktowania, z oddzielnym zegarem dla procesora, tym samym redukując poziom jittera do "nieomal zera". Zastosowano również układ resynchronizacji, w którym układ głównej jednostki CPU (Central Processing Unit) zarządzany jest przez zegar optymalizowany pod kątem aplikacji audio. Wprowadzono "czyszczenie" wszystkich przychodzących sygnałów cyfrowych celem tłumienia szumów, co uzyskano przez oddzielne zasilanie dla poszczególnych obwodów, wszystkie podzespoły mają swoje własne układy stabilizujące napięcie. Z kolei wyjście cyfrowe USB-A zostało specjalnie przygotowane "pod audio". 

Producent nie podaje żadnych informacji na temat pochodzenia wbudowanego mikroprocesora i jego architektury w MX-Stream, jednakże w sieci można znaleźć informacje, że zawiera czterordzeniowy procesor ARM Cortex, zaś oprogramowanie / interfejs pochodzi oczywiście z Volumio. To jest bardzo dobry adres. Znakomity!

Musical Fidelity MX-Stream został też zaopatrzony we własną aplikację obsługującą streaming - to appka "MX-Stream" oparta, jak już pisałem, o rozwiązanie Volumio. Konfiguracja to bułka z masłem. Aplikacja działa responsywnie i gładko. Zupełnie bezproblemowo. Ze swych konstytucyjnych funkcji wywiązuje się poprawnie, jest estetyczna graficznie i logiczna. Jest jednak dość standardowa, nie ma więc zbytnio o czym pisać. Typowe rozwiązanie, ale fantastyczne w swej klasie Volumio. Można tu poustawiać mnóstwo rzeczy, zarządzać głośnością, poszerzać funkcjonalność o nowe wtyczki, indywidualizować system etc. Można też dostać się do obszaru przeznaczonego dla programistów...

Urządzenie obsługuje całą rzeszę serwisów streamingowych (m.in. Spotify, Tidal, Qobuz, HighResAudio, TuneIn), na wbudowaną łączność WiFi, AirPlay i Bluetooth. Jest też "Roon Ready". Obsługuje pliki PCM i DSD. Nie obsługuje MQA. Nie ma Tidal Connect i Spotify Connect. Z kolei bliźniaczy iFi Audio ZEN Stream (bliźniaczy, bo też na Volumio) śmiga to wszystko jak ta lala. Jest też tańszy od MX-Stream - i dość znacznie. 4 000 PLN versus 2 000 PLN. Natomiast "oryginalny" transport strumieniujący Volumio Rivo droższy jest zaledwie o kilkaset złotych. Mam z tym kłopot. 

Specyfikacja techniczna
Serwisy streamingowe: Spotify, Tidal, Qobuz, HighResAudio, TuneIn
Fully Roon Ready and certified
Shareport(Airplay) UPNP/DLNA, Bluetooth
Wejścia:
2 x USB-A
1 x Micro USB-B (PC-Detox)
Network (Ethernet, WiFi 802.11 b/g/n/d/e/h/i)
Bluetooth (Bluetooth Classic + EDR v2.1, v3.0, v4.0 and Low Energy)
Formaty audio: PCM 32 bit/352,8 kHz, DSD256
Pamięć wewnętrzna: 16 GB
Wyjścia: audio zoptymalizowane USB-A
HDMI (video)
Akcesoria: antena WiFi 
Zewnętrzne zasilanie: 18 V/1 A DC (w zestawie zasilacz)
Wymiary (szer. x wys. x gł.): 220 x 53 x 215 mm
Masa: 1,75 kg.



Skromny, acz estetyczny design

Bardzo ograniczona ilość regulatorów...

Solidna, aluminiowa obudowa to znak rozpoznawczy brytyjskiego Musical Fidelity



Podłączam MX-Stream do DAC-a / wzmacniacza słuchawkowego Ferrum ERCO (wraz z zasilaczem Ferrum HYPSOS)


Na pierwszy ogień poszły słuchawki Monoprice Monolith AMT

A zaraz potem słuchawki Meze 109 PRO

Tył urządzeń - MX-Stream i Ferrum

Tu słucham na Ollo Audio Reference S4R; wzmacniacz i DAC to ponownie Ferrum ERCO (z zasilaczem HYPSOS)

Kilka par różnych słuchawek

A tutaj porównanie z Volumio Rivo




Kilka zrzutów ekranu firmowej aplikacji z iPad Air 4; Volumio rulez!


Dwa spojrzenia na duży system hifi wykorzystywany w czasie testów





Wrażenia dźwiękowe
Musical Fidelity MX-Stream porównywałem z kilkoma streamerami: Silent Angel Munich M1, Silent Angel Bremen B1T, Rose RS150, Esoteric N-05XD, NuPrime Omnia A200, Octavio AMP oraz Volumio Rivo. Używane przetworniki cyfrowo-analogowe to: NuPrime DAC-10H, Esoteric N-05XD, Ferrum ERCO z zasilaczem Ferrum HYPSOS, Canor DAC 2.10, Rose RS150, Topping G5, iFi Audio GO bar i Lampizator Amber 3 DAC. Urządzenia peryferyjne to: iPad Air 4, iPhone XR oraz DELL Latitude 7390. Strumieniowany sygnał cyfrowy pochodził z serwisów Tidal Plus, Spotify Premium oraz Apple Music. Pełna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona została na końcu niniejszego tekstu.

Przedmiotowy MX-Stream to tak zwany "most sieciowy", który przesyła treści do wybranego zewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego (DAC-a). Najpierw pobiera sygnał cyfrowy z czeluści Internetu (z serwisów streamingowych), bądź z przyłączanych pamięci zewnętrznych, a następnie po jego oczyszczeniu przekazuje adresowanym wyjściem USB-Audio do zewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego. Przy czym czyni to w sposób absolutnie "bit-perfect" - dostarcza taki sygnał cyfrowy, który w żadnym miejscu układów nie jest modyfikowany - po to, aby był wierny i zgodny z bitowym oryginałem.

Inaczej mówiąc, odtwarzacz MX-Stream w żaden sposób nie ingeruje w strumień danych, przekazując na wyjście cyfrowe dokładnie to samo, co otrzymuje na źródle. Brak we wnętrzu transportu funkcji resamplingu, nie dokonywane są zmiany wartości poszczególnych próbek. Ale równolegle wbudowano weń zaawansowany system taktowania (z oddzielnym zegarem dla procesora) tym samym redukując poziom jittera do "nieomal zera". Zastosowano również układ resynchronizacji, w którym układ głównej jednostki CPU (Central Processing Unit) zarządzany jest przez zegar optymalizowany pod kątem aplikacji audio hifi.

Powyższe działania mają błogosławiony wpływ na ostateczną jakość / czystość sygnału cyfrowego wprowadzanego do przetwornika cyfrowo-analogowego. Sygnał jest możliwie maksymalnie czysty i pozbawiony interferencji. Ale to sygnał "zero-jedynkowy" - surowy, pierwotny i dziewiczy - przeznaczony do dalszej obróbki przez układy DAC-a. Zaś co z tym sygnałem dalej tam się stanie, to już zależy od umiejętności technicznych danego urządzenia. Od kości DAC, od odbiornika cyfrowego, od aplikacji systemowej, oprogramowania, od jakości zastosowanych podzespołów i układów, od zasilania itp, itd... Możliwości jest wiele - i są one dość zmienne. Obiektywne.

W czasie testów używałem szerokie armamentarium DAC-ów, bo aż osiem różnych egzemplarzy (patrz opis na początku rozdziału). Ma się rozumieć, że natywny sygnał cyfrowy przeprowadzany przez poszczególne używane konwertery cyfrowo-analogowe ostatecznie transferował w dźwięk analogowy o różnej charakterystyce (nieco inne brzmienie, barwa, selektywność, przestronność etc.) - to oczywista rzecz. Bezdyskusyjna. Ale jednocześnie miał też kilka cech jednakowych - wspólny mianownik dźwięku. To wysoka energia grania i spore zaangażowanie tonalne, dobre różnicowanie brzmienia, piękna płynność oraz soczystość. Dźwięk zawsze był uspokojony, nie nerwowy - przekazywany bez napięć oraz pozbawiony naprężeń. Całkowicie swobodny, stabilny i zrelaksowany. W 100% naturalny.

Konkluzja
Musical Fidelity MX-Stream to cyfrowy transport strumieniujący "bit-perfect", most sieciowy z wyjściem USB-Audio. Zbudowany dla przesyłania ultra-czystego i super-transparentnego sygnału cyfrowego zasysanego z zasobów Internetu (lub z nośników fizycznych). MX-Stream oparty został na systemie operacyjnym Volumio, nie dekoduje standardu MQA, nie działa w trybie Tidal Connect i Spotify Connect. Ma otwartą architekturę. Urządzenie zapewnia płynny, soczysty i neutralny dźwięk wysokiej klasy high-fidelity. Przeznaczone jest przede wszystkim do budowy zaawansowanych systemów audiofilskich.

Cena w Polsce - 3 999 PLN.

Rekomendacja


System odsłuchowy
Pomieszczenie: 30 m2, z częściową adaptacją akustyczną, ustroje Vicoustic Wave Wood - 10 sztuk.
Wzmacniacze: Esoteric N-05XD / Esoteric S-05, Yaqin MS-2A3 (test TU), Haiku-Audio Origami 6550 SE (test TU), NuPrime Omnia A200, Octavio AMP i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny podłogowe: Living Voice Auditorium R3 (test TU) i Revival Audio Atalantic 5.
Kolumny podstawkowe: Martin Logan Motion 35XTi (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-Pro (test TU).
Odtwarzacze sieciowe: Rose RS150 (test TU), Volumio Rivo (test TU), Silent Angel Bremen B1T, Esoteric N-05XD i Silent Angel Munich M1 (test TU).
DAC-i/wzmacniacze słuchawkowe: NuPrime DAC-10H (test TU), Ferrum ERCO z zasilaczem Ferrum HYPSOS (test TU), Canor DAC 2.10 (test TU), Rupert Neve Designs RNHP (test TU) i Lampizator Amber 3 DAC (test TU).
Komputer: Dell Latitude 7390.
Smartfon / tablet: iPhone 13 oraz iPad Air 4.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test TU) i TEAC TN-5BB (test TU).
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU) i Ortofon 2M Red (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i TEAC PE-505 (test TU).
Radioodbiorniki: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Głośnik bezprzewodowy: Mooer Silvereye 10 (test TU).
Odbiornik Bluetooth/DAC: iFi Audio ZEN Blue + zasilacz iFi Audio iPower X (test TU).
Słuchawki: Fostex TH610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), OLLO Audio Reference S4X (test TU), RØDE NTH-100, SIVGA SV023 (test TU), Meze 109 PRO (test TU), Monoprice Monolith AMT i Final Audio UX3000 (test TU).
Listwy sieciowe: Solid Core Audio Power Supply (test TU) i ZiKE Labs Powerbox (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech Radius Stand, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). I wiele innych.

środa, 28 grudnia 2022

OLLO Audio Reference S4X, słuchawki dynamiczne otwarte

Uśmiechnięty zespół OLLO Audio i słuchawki Reference S4X (zdjęcia z facebookowej strony OLLO Audio)




Wstęp
Jak po raz pierwszy usłyszałem o słuchawkach OLLO Audio, pomyślałem, że są wytwarzane w Finlandii. Jakoś tak mi ich nazwa przypasowała do języka fińskiego. A tymczasem są one produkowane w ...Słowenii. Laboratorium R&D firmy OLLO Audio zlokalizowane jest w mieście Šempeter pri Gorici (tuż przy granicy z Włochami), zaś "kwatera główna" w nieodległym Šempas. 

Historia przedsiębiorstwa sięga roku 2016, kiedy to pan Rok Gulič (muzyk i producent muzyczny) niezadowolony z fabrycznych słuchawek używanych do miksów zdecydował się samemu skonstruować optymalne słuchawki. Wkrótce pan Rok dołączył do Primorskiego Parku Technologicznego, lokalnego hubu startupowego, gdzie, wraz z dobrym przyjacielem Mitją Sajoviciem, założył firmę OLLO Audio.

Aktualnie słoweńskie OLLO Audio oferuje trzy modele słuchawek: Immersive S5X, Recording S4R oraz Reference SRX. Te ostatnie dotarły do mnie na testy jakiś miesiąc temu. (zobacz TUTAJ i TUTAJ). Uwaga! To są wyjątkowo ciekawe słuchawki. Nie dziwota, że w ostatnim czasie jest o nich tak głośno w słuchawkowym świecie...

Wrażenia ogólne i budowa
Słuchawki Reference S4X są rozwinięciem modelu S4R. Zostały ulepszone o nowe strojenie, pady i pałąk. Jak podaje OLLO Audio: "Słuchawki S4R były opracowywane przy ścisłej współpracy z profesjonalnymi inżynierami miksu i masteringu, którzy wiedzą, że dźwięk i komfort to dwa najważniejsze składniki naprawdę dobrych słuchawek studyjnych. Rezultatem tego są otwarte słuchawki referencyjne do domowego studia, jak również do profesjonalnego studia dźwiękowego lub dla audiofila, który do słuchania muzyki wymaga tego, co najlepsze".

S4X są dostarczane w zgrzebnym, ekologicznym pudełku z recyklingowego kartonu (co za brzydactwo!). Nawet wewnętrzne ochraniacze słuchawek (unieruchamiające je w pudle) zostały wykonane z papierowych kopert napełnianych papierowymi skrawkami. Pałąk osadzony jest dookoła papierowego walca, a przewód owinięty również papierową nakładką. W zestawie można znaleźć skróconą instrukcję obsługi, certyfikat autentyczności oraz zaświadczenie przeprowadzenia właściwych "pomiarów odpowiedzi częstotliwościowej. Jest też przewód słuchawkowy 2 m., adapter na wtyk 6,35 mm oraz woreczek ochronny ze skaju.

Przewód słuchawkowy ma długość 200 cm; jest pleciony, pokryty cienką ochronną warstwą silikonową, zawiera rdzeń z miedzi OFC. Przewód ma dwa kolory - czarny i jaskrawo-czerwony. Kabel został zakończony z jednej strony wtykiem stereo 3,5 mm typu TRS i podwójnymi wtykami mono 2,5 mm TRS z drugiej. Posiada zewnętrzny oplot od gniazda 3,5 mm do rozgałęźnika Y, który chroni przewód przed przypadkowym uszkodzeniem i zużyciem. Wtyki 2,5 mm mają oznaczenia L/R, ale muszle czegoś takiego nie mają - nie są oznaczone symbolami L/R. Można więc doprowadzać przewód do dowolnej muszli - po wetknięcia wtyku typu L staje się ona lewą muszlą. I odwrotnie. Takie zabiegi są możliwe w przypadku słuchawek, kiedy obie muszle mają taką samą konstrukcję i wyprofilowania padów. Niby fajnie i prosto, ale z ostateczną ergonomią różnie niestety bywa.

Design i wykonanie przedmiotowych OLLO najłatwiej określić jako retro zmieszanie z DIY. Albo nazwać surową estetyką przemysłową. To proste i nieskomplikowane wzornictwo sięgające początków techniki słuchawkowej połączone z lekko "topornym" wykonaniem, za co między innymi odpowiedzialne są przykręcone do muszli (śrubami z dużymi główkami) czarne stalowe płytki grillów z dużymi otworami, które wyglądają niczym sitka wzięte z maszynki do mielenia mięsa...

Korpusy muszli zostały precyzyjnie wycięte z efektownego drewna orzecha amerykańskiego, mają niezwykle uproszczony cylindryczny kształt bez żadnych zdobień czy żłobień. Przekrój pionowy muszli to okrąg. Drewno muszli nie jest jest lakierowanie, a jedynie delikatnie impregnowane. Nauszniki mają średnicę 90 mm i są pokryte sztuczną skórą, ale powierzchnia styczna z głową użytkownika zawiera nakładki z aksamitu (czyli są to tzw. pady hybrydowe). Nauszniki / pady są wypełnione pianką PU z efektem pamięci, a przestrzeni między nausznikami i siatką ochronną znajduje się okrągły skrawek materiału syntetycznego.

Ciekawym elementem konstrukcyjnym jest duży stalowy pałąk. Wykonany został ze stali sprężynowej (AISI 301) malowanej proszkowo na czarno. Jest rozdwojony, giętki i lekki. Pod pałąkiem znajduje się samodopasowująca się podkładka (uszyta z żeglarskiego materiału), która dociska czubek głowy podczas zakładania słuchawek. Obrotowe w pionie jarzma muszli są duże i przymocowane do metalowej ramy pałąka za pośrednictwem dużej śruby z główką z radełkowanymi bokami.

Ważną cechą S4X jest ich modułowa konstrukcja, skręcana, a nie klejona. Każdy poszczególny element w dowolnej chwili można zdemontować, by go wyczyścić lub wymienić, przy czym okręcenie odbywa się przy pomocy zwykłych narzędzi typu śrubokręt czy klucz imbusowy. Miłą informacją jest też to, że każdą część wymienną można swobodnie kupić w sklepie internetowym OLLO Audio (zobacz TUTAJ) - i to w racjonalnej cenie! Lub odesłać do naprawy do producenta. Aczkolwiek ponieważ producent udziela aż pięcioletniej gwarancji na swoje słuchawki, więc chyba nie będzie trzeba korzystać z serwisowej wymiany części zbyt prędko.

OLLO Audio transparentnie upublicznia szczegółowy przebieg, proces i wyniki wszelakich pomiarów słuchawek - ostatni raport za październik '22 dostępny jest na stronie producenta TUTAJ. Nieczęsto można spotkać aż tak pełną, dokładną i precyzyjną "wiwisekcję" słuchawek... Dodatkowo OLLO Audio dokonuje pomiaru odpowiedzi częstotliwościowej każdej pary słuchawek wprowadzanej do obrotu handlowego, zaś nabywca otrzymuje indywidualny pomiar dla zakupionego egzemplarza. Wraz z datą pomiaru, sygnaturą inżyniera i odpowiednim numerem seryjnym, a także informacją o ciśnieniu i temperaturze otoczenia, wilgotności w miejscu pomiaru oraz zastosowanej konfiguracji, w tym mikrofonach, interfejsie audio i oprogramowaniu. No, no - szacunek!

Ergonomia
Z opisem ergonomii Reference S4X mam lekki problem. Bo słuchawki zostały wykonane wyjątkowo rzetelnie i trwale. Niezawodnie. Ich odporność na ewentualne uszkodzenia / zniszczenia oraz długowieczność pracy są niekwestionowane. Budowa modułowa - łatwa do bieżącej naprawy. Materiały zastosowane do budowy - rzetelne, solidne i wysokiej jakości. Ale produkt ostateczny, jakim są słuchawki OLLO Audio, jest produktem pozbawionym pożądanej subtelności. Wzorniczo są dość niewyszukane - proste i zgrzebne. I raczej przyciężkawe (350 gramów masy). Do pracy w studio jak znalazł, ale do domowego hifi trochę mniej (przy czym określenie "trochę" jest tutaj metaforą).

Stalowy pałąk jest giętki i sprężysty, łatwo układający się na sklepieniu głowy, ale równolegle jest odpowiedzialny za regulację ułożenia bocznego muszli na czaszce, bo ów mechanizm regulacji działa jedynie w płaszczyźnie bocznej lewo-prawo (o 360 stopni!). Nie działa w ogóle w pionie (albo jedynie w mocno ograniczonym zakresie). Dlatego dłuższe sesje odsłuchowe mogą być niekomfortowe, bo nacisk sprężynującego pałąka wciąż i wciąż czuć na głowie. Poza tym pady muszli mimo że wypełnione pianką i pokryte miłą w dotyku alcantarą, to w żaden sposób nie są wyprofilowane względem krzywizny czaszki. Są płaskie jak stół. Owszem, dzięki temu mogą być swobodnie używane zamiennie jako lewe bądź prawe muszle (i to jest plus), ale przez to są mniej wygodne.

Załączany przewód słuchawkowy jest łatwo wymienialny (klasyczne wtyki 2,5 mm). Ma długość 2 metrów, do pracy w studio to za mało (zazwyczaj potrzebny jest przewód 3 metrowy), zaś do odsłuchów mobilnych za dużo (optimum to 1,2 - 1,5 metra). Odpowiedni na pewno będzie tylko dla laptopów. Poza tym producent może winien pomyśleć do przewodzie symetrycznym na wtyk 4,4 mm Pentaconn? To by znacznie poszerzyło krąg potencjalnych użytkowników.

Ostatecznie, ważąc zalety i wady, ergonomię OLLO Audio oceniam na poziom 3,5/5, czyli na poziom średni z plusem. Umiarkowany.

Specyfikacja techniczna
Typ magnesu: neodymowy
Typ przetwornika: dynamiczny
Cewka: dwuwarstwowa
Materiał membrany: PET 25u
Pasmo przenoszenia: od 20 Hz do 20 000 Hz ~13,7 dB SPL
SPL: 108 dB
Impedancja: 32 ohm
Materiał nauszników: Orzech amerykański
Materiał pałąka: stal nierdzewna i sztuczna skóra
Materiał nauszników: pianka akustyczna, elastyczna poliskóra i welur
Rozmiar nauszników: średnica zewnętrzna 90 mm, średnica wewnętrzna 55 mm, głębokość 20 mm
Kabel: odłączany 2-metrowy mini jack Y 2,5 mm
Złącze: gniazdo 3,5 mm z przejściówką na gniazdo 6,35 mm
Masa: 350 g



Ekologiczny sposób pakowania - tylko papier i tektura, żadnych tworzyw sztucznych

Certyfikat autentyczności oraz zaświadczenie przeprowadzenia właściwych "pomiarów odpowiedzi częstotliwościowej"

Słuchawki w pudle

Woreczek ochronny

Zaraz po wyjęciu z opakowania


Solidny przewód słuchawkowy

Design w stylu retro / DIY


Zewnętrzna metalowa płytka z perforacjami


Muszle wykonane zostały z drewna orzecha amerykańskiego

Pady z alcantary


Przetwornik (widok po zdjęciu padu)



Zbliżenie na elementy konstrukcyjne - przemysłowa radełkowana śruba i opaska z tkaniny żeglarskiej

Podłączam OLLO do wzmacniacza / DAC-a Topping G5

A tutaj do zestawu Ferrum ERCO / HYPSOS wraz ze streamerem Musical Fidelity MX-Stream

Porównanie z SIVGA SV023 i Meze 109 PRO


Porównanie z dwiema innymi parami słuchawek



Ferrum ERCO / Ferrum HYPSOS i Silent Angel Bremen B1T / Silent Angel Forester F1 - słuchawki przyłączone przewodem symetrycznym do gniazda symetrycznego

Esoteric N-05DX - połączenie przewodem symetrycznym, ale tym razem do gniazda niesymetrycznego




Wrażenia dźwiękowe
OLLO Reference S4X podłączałem do kilku wzmacniaczy słuchawkowych - przenośnych i stacjonarnych. Były to przede wszystkim Ferrum ERCO (wraz z zasilaczem Ferrum HYPSOS), Esoteric N-05XD (to także streamer), Rupert Neve Designs RNHP, NuPrime DAC-10H, Yaqin MS-2A3, Topping G5 oraz iFi Audio GO bar. Streamery to Silent Angel Bremen B1T, Rose RS150 i Musical Fidelity MX-Stream. Używałem też iPad Air 4 oraz iPhone XR, jak i laptop DELL Latitude 7390. Słuchawki porównawcze to Fostex TH610, Meze 99 Neo, RØDE NTH-100, SIVGA SV023, Meze 109 PRO i Monoprice Monolith AMT. Muzyka pochodziła z serwisów Tidal Plus (MQA) i Apple Music.

Słoweńskie słuchawki grają bardzo wyrównaną charakterystyką częstotliwościową - nie barwią, nie ocieplają, nie podbijają basów. Są harmonijne, płynne i gładkie. Wysmakowane oraz wyrafinowane. Całą swą uwagę skupiają na rzetelnym i optymalnym oddawaniu wiernego dźwięku oraz barwy. Dbają o wysoki poziom wyrazistości brzmienia, selektywności i rozdzielczości. Są analityczne i detaliczne, acz równolegle nie powodują przykrych następstw owych działań, czyli dodatkowej napastliwości czy drażliwości sopranów (sybilanty lub metaliczność są jedynie minimalnie odczuwalne - zawsze zgodnie z oryginalnym zapisem źródłowym).

OLLO Audio są dokładne, przejrzyste i neutralne. Są też szybkie, responsywne i dynamiczne. Budujące spektakularną, choć ograniczoną przestrzeń dźwięku (o czym więcej potem). OLLO Audio Reference S4X to wyborne słuchawki typu monitorowego - idealne do pracy w profesjonalnym studio, ale przeznaczone też dla melomanów-audiofilów, którzy poszukują obiektywnej prawdy w nagraniach. Czystość i przezierność dźwięku tych słuchawek jest wprost fantastyczna. To perfekcyjne high-fidelity.

Reference S4X znakomicie oddają pełen zakres średnicy, pokazują mnóstwo szczegółów i niuansów, fantastycznie obrazują przełomy energii oraz warstwowanie sceny. Robią to z wzorcową dokładnością tonalną, acz przy zachowywaniu intensywnej obecności substancji / głębi dźwięku i poszanowaniu bytu wszelakich subtelności / ziarnistości. Zabiegają o wysoką przejrzystość, natlenowanie, precyzyjną definicję brzmienia oraz o wyszukaną rozdzielczość z dużą ilością fakturowania. Innymi słowy, średnica w OLLO Audio jest selektywna i skrupulatna. Zgodna z rzeczywistością. Fotograficzna i czysta. Dzięki temu nagrania brzmią autentycznie - w 100% wiarygodnie.

Co ważne, OLLO Audio oprócz wyszukanej precyzji i dokładności grania charakteryzują się także wysoką energią grania. To zdecydowana dynamika, świetne wypełnienie oraz masywny podkład tonalny. Dźwięk jest obfity i nasycony. Spektakularny, acz wyważony. Proporcjonalny. Słuchawki łatwo prezentują uderzenia dźwięku, przyrost (i spadek) głośności, naprężenie masy tonalnej etc. Można na nich słuchać głośno, można słuchać cicho, a dźwięk nieodmiennie jest pełny, zrozumiały i kompletny. Żywy.

Bas jest wyraźny, kształtny i spójny - sprężysty, prężny oraz giętki, lecz nie zanadto rozbudowany. Jest raczej krótki, niż długi. Ma dużą siłę przebicia i spory rozpęd, ale mieści się z normie / definicji basu neutralnego. Nie przeskalowanego - symetrycznego. Niskie mocno wspierają średnicę, są jej rzetelnym fundamentem, a jednocześnie nie dominują, nie ciążą i nie zasłaniają swym ciałem jej przezroczystości, nie zamazują selektywności. Przyznam, że dynamizm grania oraz wysoka jakość basowych zakresów, jakimi posługują się Reference S4X stawiają je na poziomie, nomen omen, referencyjnym. Rewelacja!

Przestrzeń odsłuchowa jest skupiona w obrębie niewielkiego trójkąta, który wyznaczają poszczególne boki: 1) półokrąg sceny rozkładający się tuż przed czołem / twarzą słuchacza oraz 2) obręb lewego i 3) prawego ucha. Tak, przestronność jest ograniczona, ale nie jest wcale mała. Jest typowa dla słuchawek z klasycznymi przetwornikami dynamicznymi. Scena budowana jest przede wszystkim "w głowie", mało wychodzi na jej zewnątrz. Acz stereo jest wyśmienite, instrumenty są pierwszorzędnie lokowane i ogniskowane na scenie, choć - jak napisałem - głównie na jej froncie, a nie w głębi. Konstrukcja otwarta słuchawek dodatkowo sprzyja odciążaniu sceny na boki, wydaje się, że więcej jest tu powietrza i swobody. Szerszego rozmachu i rozpędu. Akceleracji.

Sporo dobrego do brzmienia przynosi wymiana firmowego przewodu OLLO Audio na przewód symetryczny (tym bardziej, że gniazda słuchawkowe w muszlach to standardowe 2,5 mm). Trzeba przyznać, że przewód firmowy bez wątpliwości jest przyzwoicie wykonany; jest wysokiej jakości. Ale nie jest symetryczny! Zaś wiele wzmacniaczy (czy to mobilnych, czy stacjonarnych) ma budowę symetryczną bądź dysponuje wyjściem symetrycznym (często o lepszych parametrach niż równolegle montowane wyjście niesymetryczne!). Zamontowałem do Reference S4X przewód od słuchawek SIVGA SV023 zakończony wtykiem 4,44 mm Pentaconn. Poprawa dźwięku nie tyle była spektakularna, co wyraźnie dostrzegalna. Dźwięk był dynamiczniejszy (ale to oczywistość przy wyjściu zbalansowanym), ale także nieco więcej selektywny i rozdzielczy. Bardziej nasycony i obecny.

Jaki wzmacniacz będzie optymalny dla OLLO Audio Reference S4X? W czasie testów używałem sporą ilość wzmacniaczy, DAC-ów i źródeł (zobacz dokładny opis na początku niniejszego rozdziału). Na pewno OLLO Audio nie są słuchawkami przeznaczonymi dla smartfonów - zapomnijcie o tym. One do optymalnej pracy i poprawnego wysterowania przetworników potrzebują wydajny i efektywny wzmacniacz. Najlepiej bateryjny bądź prądowy, nie żaden typu "dongle". Może to być wzmacniacz typu Topping G5, może być stacjonarny jak np. Ferrum ERCO, może być wzmacniacz wbudowany w DAC np. Esoteric N-05ND. Ostateczny wybór zawsze będzie zależeć od indywidualnych preferencji słuchacza - i ewentualnie od zasobności jego portfela. Jednakże OLLO Audio wcale nie wymagają drogiego wzmacniacza, a po prostu produktywnego i skutecznego. 

Wiele przyjemności i satysfakcji przyniosło mi połącznie z przenośnym, bateryjnym wzmacniaczem Topping G5 (wzmacniacz dokładniej opisałem TUTAJ). Wzmacniacz ten zapewnia dużą moc 1,2 watów przy obciążeniu 32 omów. OLLO Audio powiązane z G5 oferują dźwięk transparentny, szczegółowy i przyjemny. Nasycony i energetyczny. Wysokojakościowy. To pełna synergia grania przy zachowaniu rozsądnej ceny dobranego wzmacniacza. Tym bardziej, że Topping G5 może pracować zarówno jako klasyczny wzmacniacz analogowy, jako DAC ze wzmacniaczem, a także w trybie bezprzewodowej transmisji sygnału Bluetooth.

Na koniec refleksja, która przyszła mi do głowy w czasie przeprowadzania bieżącej recenzji. Testowałem przedmiotowe słuchawki OLLO Audio Reference S4X słuchając je w sposób standardowy, czyli w taki, jaki zazwyczaj traktuję wszystkie słuchawki. Podpinając je pod wzmacniacz słuchawkowy, doprowadzając źródło (najczęściej streamer), porównując z innymi moimi "audiofilskimi" słuchawkami. Natomiast Reference S4X zostały stworzone i skonstruowane z odmiennym z gruntu zamysłem i przeznaczeniem. Do codziennej pracy w studio nagrań, do odsłuchów profesjonalnych, do miksowania, masteringu, monitorowania i odsłuchu ścieżek z nagranymi instrumentami, wokalami itd. Zaś poddając je wnikliwym badaniom, ale szkiełkiem i okiem audiofila, nie zaś profesjonalisty, można im nieumyślnie uczynić krzywdę. Opisać coś opacznie i fałszywie. Bo cechy brzmieniowe, które są bardzo korzystne, pożądane i dobrze odbierane w świecie profesjonalnym, niekoniecznie muszą być tak samo mile widziane (słyszane) pośród zwolenników domowego słuchawkowego hifi...

Konkluzja
OLLO Audio Reference S4X to słuchawki dynamiczne o konstrukcji otwartej, przeznaczone na rynek profesjonalny, ale nie tylko. Mają budowę modułową - skręcana, a nie klejoną. Muszle wykonane zostały z drewna orzecha amerykańskiego, przykryte stalowymi grillami, pałąk ze sprężynowej stali przemysłowej. Design słuchawek prosty (a nawet surowy!), ale konstrukcja wyjątkowo solidna i rzetelna - chyba wręcz niezniszczalna. Każdy egzemplarz słuchawek przed opuszczeniem zakładu produkcyjnego poddawany jest wielu testom jakościowym i pomiarom akustycznym, w tym szczegółowej charakterystyki częstotliwościowej. Pod względem dźwięku OLLO Audio sytuują się w obszarze neutralnym, bez wyróżniania jakiegokolwiek pasma. Są transparentne, czyste i precyzyjne, ale i energetyczne. Bardzo rozdzielcze i selektywne, bo pozwalają dużo i głęboko usłyszeć w dźwięku - niuansują, przesiewają i monitorują. Ale jednocześnie nie drażnią i nie kaleczą uszu - są całkowicie naturalne. Wymagają efektywnej amplifikacji, nie są ultra-wygodne. W ogólnym rozrachunku, polecam OLLO Audio Reference S4X, ale z rozwagą i rozsądkiem. To są bardzo oryginalne słuchawki - i warte są swej ceny!

Cena w Polsce - 1 790 PLN.


 OLLO Audio Reference S4X otrzymują rekomendację subiektywną Ludwika Hegla oraz obiektywną Stereo i Kolorowo

Specjalna odznaka "Vegan-Friendly" dla OLLO Audio Reference S4X!