Polpak

wtorek, 16 lutego 2021

Musical Fidelity M6x Vinyl, przedwzmacniacz gramofonowy


Trzy zdjęcia ze strony Musical Fidelity
 


Wstęp
Brytyjska firma Musical Fidelity (a division of Audio Tuning Vertriebs GmbH Vienna) pod koniec roku 2020 wypuściła na rynek nową wersję swojego utytułowanego wieloma nagrodami przedwzmacniacza gramofonowego Musical Fidelity M6 Vinyl. To Musical Fidelity M6x Vinyl (zobacz TUTAJ i TUTAJ). Jak podaje firma, aktualny model M6x Vinyl (oryginalnie pisany jako "M6x ViNYL") to rozwinięcie koncepcji wcześniejszego M6 Vinyl na dwóch obszarach i potrzebach: 1) stworzenia bardziej uniwersalnego urządzenia, zdolnego do współpracy nawet z najdroższym wkładkami na rynku oraz 2) zbliżenia jakości brzmienia do referencyjnego Musical Fidelity NuVista Vinyl.

Przypomnę, że testowałem już na Stereo i Kolorowo dwa przedwzmacniacze gramofonowe firmy Musical Fidelity - były to Musical Fidelity MX-VYNL (czytaj recenzję TUTAJ) - reprezentant klasy średniej-niższej oraz Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl (czytaj TUTAJ), czyli przedstawiciel absolutnej analogowej referencji. Ten pierwszy zresztą jest moim prywatnym przedwzmacniaczem gramofonowym, który wykorzystuję we wszystkich testach jako punkt odniesienia. Niestety, nie dane mi było testować Musical Fidelity M6 Vinyl, czyli protoplasty tytułowego, ale może to i lepiej (bo musiałbym niniejszy test oprzeć na porównaniach z nim, a tak nie muszę).

Wrażenia ogólne i budowa
Urządzenie dostarczane jest w bardzo dużym kartonie, co może nieco dziwić biorąc pod uwagę, że chodzi o przedwzmacniacz gramofonowy, a nie o wzmacniacz zintegrowany. Ale M6x Vinyl ma pełnowymiarowe gabaryty (10 cm x 44 cm x 38,5 cm) równe właśnie klasycznemu wzmacniaczowi, więc i pudło transportowo-ochronne musi być odpowiednio duże. 

Przedwzmacniacz (owinięty w elegancki atłasowy worek) w kartonie jest unieruchomiony piankowymi formami, w które to (od góry) wbudowane jest mniejsze pudełko. W pudełku tym znajduje się przewód zasilający (zwykły). W zestawie jest jeszcze instrukcja obsługi oraz gwarancja producenta. To wszystko, ale przecież nic więcej nie potrzeba. Nie wydaje się, aby pilot zdalnego sterowania był niezbędny, bo ustawień stopnia gramofonowego nie dokonuje się podczas pracy gramofonu. A przynajmniej nie powinno się tego robić.

Nowy M6x Vinyl reprezentuje design typowy dla aktualnie obowiązującego w Musical Fidelity. Symetryczne linie obudowy, prosty front - lekko tylko sfrezowany na górze, a na nim przylepione duże duże srebrne logo "MF". Uniwersalizm i elegancja w ascetycznym wydaniu. Prawie jak wzornictwo skandynawskie. Do testów otrzymałem wersję czarną, ale dostępna jest także aluminiowo-srebrna, która, w mojej ocenie, jest chyba bardziej efektowna niż czarna.

Na froncie w jednym, choć przerywanym, rzędzie umieszczono 8. mini-przycisków oraz przypisane im aż 22. diody (sic!). Uczyniono to nieprzypadkowo, a zupełnie rozmyślnie. Albowiem wszelkie regulacje i ustawienia przedwzmacniacza wyprowadzono na panel frontowy, co jest doskonałym posunięciem, bo bardzo wygodnym w codziennym użytkowaniu gramofonu i wkładek gramofonowych. Tym bardziej wygodnym, im częściej przepina się do phono-stage różne gramofony i zmienia wkładki gramofonowe.  W takim przypadku nie ma konieczności wyjmowania z szafki urządzania, odwracania go plecami albo do góry nogami i żmudnego ustawiania "czegoś tam". W Musical Fidelity wystarczy po prostu "popstrykać" przyciskami na froncie, aby dokonać odpowiedniej kalibracji do konkretnego gramofonu czy wkładki. I za to lubię i cenię Musical Fidelity. Inteligentna ergonomia zawsze przynosi dobre rezultaty.

Ale wracając do panelu frontowego. Za pomocą siedmiu mini-przycisków na nim zainstalowanych można obsłużyć wszelkie funkcje przedwzmacniacza i dokonać dowolnej kalibracji (oprócz regulacji funkcji uziemienia, ale to inna para kaloszy - o tym później). I tak, od lewej po prawej, po kolei są to: 1) przycisk zasilania, 2) przycisk wyboru rodzaju wkładki gramofonowej MM/MC, 3) przycisk selekcji jednej z sześciu ustawień pojemności wejściowej dla wkładek typu MM, 4) przycisk aktywacji filtra subsonicznego IEC, 5) przycisk wzmocnienia/Gain +6 dB, 6) przycisk ustawienia impedancji dla wkładek MC oraz 7) i 8) przyciski selekcji wejścia - jednej z trzech par wejściowych (2 x RCA i 1 x XLR). Po wyborze odpowiedniej funkcji danym przyciskiem zapala się odpowiadająca jej niebieska dioda (odpowiednio opisana). Ach, uwielbiam taką systematyczność, precyzję i prostotę...

Z tyłu znajduje się stosunkowo sporo różnych gniazd, co jak na przedwzmacniacz gramofonowy jest raczej nietypowe. Są tu gniazda liczne gniazda RCA, ale także i symetryczne XLR. Od lewej zamontowano aż trzy pary gniazd wejściowych: dwie RCA oraz jedną XLR, a tuż nad nimi adresowane im zaciski uziemienia. Innymi słowy, można tu przyłączyć równolegle aż trzy różne gramofony. Albo i np. gramofon z dwoma osobnymi ramionami z różnymi wkładkami - bo i takie niecodzienne perwersje w analogowym świecie się zdarzają. Ponadto każde wejście można skonfigurować indywidualnie, a raz skalibrowane ustawienia są automatycznie zapamiętywane. To się nazywa prawdziwa elastyczność.

Co więcej, Musical Fidelity oferuje aż trzy tryby nastawu uziemienia. Służy do tego odpowiedni trzypozycyjny przełącznik hebelkowy zainstalowany po lewej stronie od gniazd wejściowych. To tryby opisane jako Direct, Lift oraz Soft. Jak podaje producent, tryb Direct służy do bezpośredniego połączenia masy gramofonu z uziemieniem obudowy przedwzmacniacza. Drugi tryb Lift, odłącza masę gramofonu od uziemienia obudowy przedwzmacniacza, natomiast trzeci tryb Soft, umożliwia połączenie uziemienia sygnału z uziemieniem obudowy poprzez rezystor i kondensator, a więc układ eliminujący przydźwięki w zakresie niższych częstotliwości.

Po środku tylnego panelu zainstalowano dwie pary gniazd wyjściowych - jedną niesymetryczną RCA oraz symetryczną XLR. Na prawo od nich znajduje się gniazdo zasilania IEC. Należy podkreślić, że wszystkie zamontowane gniazda są bardzo wysokiej jakości. Pozłacane, solidnie odizolowane od obudowy. Zresztą Musical Fidelity zawsze z tego słynął. I, jak widać na powyższym przykładzie - nadal słynie.

A teraz, w tym miejscu, tradycyjnie oddaję głos samemu producentowi: Uniwersalność. Aby uzyskać najbardziej uniwersalne urządzenie na rynku konstruktorzy M6x Vinyl skupili się na wejściach nowego phono stage’a. Projekt obwodów pomyślany jest tak, aby nie możliwe było przesterowanie sekcji wejściowej przy jakiejkolwiek wkładce, jakichkolwiek ustawieniach, niezależnie do tego, czy skorzystamy z wyjść RCA czy XLR. Urządzenie posiada aż trzy wejścia, każde z nich może obsłużyć wkładkę MM lub MC. Każde z nich „pamięta” indywidualne ustawienia, jakie wybierzemy.

Nowe obwody. M6x Vinyl na tle poprzednika to kompletnie nowe urządzenie. Inżynierowie Musical Fidelity zdecydowali się na pójście w kierunku wyłącznie obwodów dyskretnych, co poskutkowało dużo lepszymi pomiarami, i co najważniejsze, wyższą jakością dźwięku, zbliżoną do NuVista Vinyl – trudno o lepszy komplement.

Koniec z op-ampami. Musical Fidelity uzasadnia odejście od stosowania op-ampów dwojako. Po pierwsze, wynika z ich charakteru brzmienia, które według inżynierów MF nie odpowiada aktualnej misji firmy, czyli dostarczania urządzeń o brzmieniu: neutralnym, naturalnym, dynamicznym i barwnym. Po drugie, projektowanie urządzeń na bazie obwodów dyskretnych pozwala na uzyskanie dużo precyzyjniejszego, indywidualnego efektu końcowy.

Przewaga obwodów dyskretnych. Musical Fidelity podkreśla także, że projektowanie obwodów dyskretnych to domena największych producentów w branży, których stać na poświęcenie setek godzin na dobór najlepszych kombinacji podzespołów, co wymaga odpowiedniej skali sprzedaży. Ale producenci, którzy dysponują odpowiednią skalą mogą zaoferować zaawansowane rozwiązania w autorskim wydaniu w dużo korzystniejszej cenie, niż producenci skupiający się wyłącznie na konstruowaniu urządzeń w oparciu o op-ampy.


Specyfikacja techniczna
- Typ wkładki MM/MC
- Typ tranzystorowy
- Zniekształcenia THD  < 0,005%
- Czułość wyjścia 500 mV RCA / 1 V XLR
- Pojemność wejściowa MC 470 pF
- Pojemność wejściowa MM do wyboru: 50 - 400 pF
- Napięcie wyjściowe MM 300 mV
- Napięcie wejściowe MM 2,5 mV
- Napięcie wejściowe MC 500 uV
- Napięcie wyjściowe MC 300 Mv
- Impedancja wejściowa MM 47 000 Omów
- Impedancja wejściowa MC 25 Omów
- Wzmocnienie MM 26 dB
- Stosunek sygnał/szum MM > 80 dB
- Stosunek sygnał/szum MC  > 60 dB
- Wyjścia 2 x RCA liniowe 1
- Wejścia 2 x RCA liniowe 3
- Wyjścia 2 x XLR 1
- Zużycie prądu do 20 W
- Wymiary W x S x G: 10 cm x 44 cm x 38,5 cm
- Masa 5,5 kg



"Made in Slovakia"!

Schludny i logiczny sposób pakowania - w mini-kartoniku znajduje się przewód zasilania


Wzornictwo charakterystyczne dla współczesnego Musical Fidelity

8. przycisków i aż 22. diody je opisujące!

Osobna regulacja dla wkładek MM i MC

Po prawej dwa przycisku wyboru aż trzech wejść - 2 x RCA i 1 x XLR

Jest i filtr subsoniczny IEC

Logo z nazwą modelu

Porównanie z iFi Audio ZEN Phono


Przedwzmacniacze porównawcze

Do M6x Vinyl można podłączyć aż trzy gramofony

Wyjścia zbalansowane/niezbalansowane

Główny system wzmacniaczy YBA Genesis


Gramofon Nottingham Analogue Horizon

Cały system odsłuchowy


Wrażenia dźwiękowe
W trakcie odsłuchów wykorzystywałem gramofon Nottingham Analogue Horizon, w którym instalowałem na zmianę dwie wkładki: typu MM - Ortofon 2M Black i typu MC - Pro-Ject Pick-it DS2. Przedwzmacniacze gramofonowe porównawcze to: Musical Fidelity MX-VYNL, iFi Audio ZEN Phono oraz Audiokultura Iskra 1. Pozostałe urządzenia towarzyszące wymienione są na końcu niniejszego tekstu.

Brytyjski Musical Fidelity konstruuje przedwzmacniacze gramofonowe od samych początków działalności firmy, powołanej do życia przez pana Antony'ego Michaelsona w 1982 roku, czyli nieprzerwanie nieomal przez 40 lat. Najważniejszym jej celem projektowym zawsze była dokładność i wierność muzyce (stąd też pochodzenie nazwy przedsiębiorstwa), ale firma do tego dokładała też oryginalną lekką brzmieniową słodycz (bliską tzw. lampowej), z której to słynęły jej urządzenia. Obecny katalog Musical Fidelity nie ma serii produktów (zobacz TUTAJ), w których by nie było przedwzmacniacza gramofonowego w takiej czy innej formie - jako osobnego urządzenia lub wbudowanego w inne (tym bardziej, że przecież w 2018 roku firma została przejęta przez innego "gramofonowego giganta" Audio Tuning Vertriebs GmbH Vienna, czyli właściciela Pro-Ject Audio Systems).

Według zapewnień firmy, nowy Musical Fidelity M6x Vinyl został tak skonstruowany, że ma przede wszystkim brzmieć neutralnie i naturalnie ("Making Way For Pure Music"). Ma po prostu ujawniać i pokazywać jak najwięcej oryginalnej muzyki zapisanej na płytach analogowych jednocześnie nie ingerując w jej strukturę czy kolorystykę. Innymi słowy, ma być idealnym łącznikiem i katalizatorem na linii igła-wkładka gramofonowa-wzmacniacz. Dokonywać czystej i precyzyjnej amplifikacji sygnału elektrycznego wytworzonego przez wkładkę gramofonową i podawać go dalej do głównego wzmacniacza. Niby zadanie proste, ale technicznie dość skomplikowane w przypadku zamiaru uzyskania dźwięku całkowicie neutralnego. Tymczasem Musical Fidelity z tego niełatwego zagadnienia wywiązał się znakomicie. M6x Vinyl jest neutralny jak tylko można to było fizycznie uczynić. Został powołany do życia po to, aby służyć muzyce, a nie odwrotnie.

Otóż M6x Vinyl to bardzo wydajny i niezwykle precyzyjny przedwzmacniacz, który koncentruje się na ujawnianiu potencjału muzyki zapisanej w rowkach płyt analogowych synergicznie współpracując w tym zadaniu z wkładką gramofonową. Można napisać, że phono-stage wydobywa to, co najlepsze z dostarczanych mu informacji ukazując je jako pełny i kompletny spektakl, równolegle akcelerując i regenerując te gorsze lub niepełnowartościowe. Czyni to jednak za pomocą czystej amplifikacji, a nie przy użyciu pędzla malarskiego czy grzałki. W rezultacie dźwięk zawsze jest podawany na szczycie potencjału dźwiękowego, czyli z optymalną głębią tonalną, odkrytą barwą, wydobytymi na wierzch niuansami i szczegółami nagrań. Brzmienie jawi się jako pełne, nasycone i płynne. Bogate i kompletne. Analityczne.

Brytyjski przedwzmacniacz wybornie operuje zjawiskami przestrzennymi - źródła pozorne na scenie są jednoznacznie lokalizowane i określane z zachowaniem efektu prawidłowej trójwymiarowości. Przestrzeń jest modelowo daleka i szeroka, pierwszorzędnie zorganizowana i z dalekosiężnym, jednorodnym, czarnym tłem. Wszelkie instrumenty i wokale mają precyzyjnie przyporządkowane swoje miejsce na scenie, mają wyraźny obrys oraz pełną substancjalność. W dźwięku czuć najważniejsze atrybuty dobrego 3D: są to długie pogłosy, optymalne rezonanse, dobrze oddana akustyka wnętrz czy wiarygodne tworzenie trójwymiarowych brył. Stuprocentowa holografia.

Co istotne, nowy Muscical Fidelity jest bardzo cichy, czyli "niesłyszalny" podczas pracy. Praktycznie pozbawiony jest słyszalnych szumów własnych czy innych zniekształceń, więc będzie służył tylko i wyłącznie do dostarczania muzyki w jej najczystszej formie i postaci. I to niezależnie od tego, jaka wkładka jest aktualne używana. Ponadto przedwzmacniacz nie podkreśla "pyknięć" igły lub jej trzasków na winylach. To jest nieuchronne zjawisko podczas odtwarzania płyt analogowych, dobrze więc jak przedwzmacniacz dodatkowo ich nie amplifikuje, zaś M6x Vinyl jest tej przykrej cechy pozbawiony. Owszem, trzaski występują i są czasem słyszalne, ale nie pchają się na pierwszą linię odsłuchów i "nie strzelają", a są ciche - schowane w tle.

Na koniec pytanie - jaka wkładka będzie optymalna dla tytułowego urządzenia? MM czy MC? Jak już pisałem, podczas odsłuchów używałem dwie - typu MM Ortofon 2M Black i typu MC Pro-Ject Pick-it DS2. Nie są to jakieś bardzo drogie, high-endowe wkładki, a całkiem normalne i zwyczajne - jak na standardy hi-fi (ich cena jednostkowa nie przekracza 3 000 PLN). Otóż przedwzmacniacz M6x Vinyl jest bardzo uniwersalny w dostosowywaniu się do rodzajów wkładek. Z obiema testowymi zagrał na 100% ich możliwości wydobywając maksimum potencjału dźwiękowego. Dostarczył zaangażowany, dynamiczny, żywy i szczegółowy dźwięk wysokiej klasy. Pełne high-fidelity.

Ba! W czasie odsłuchów ulegałem wrażeniu, że przedwzmacniacz chętnie by przyjął pod swoje skrzydła bardziej zaawansowane wkładki niż te przeze mnie montowane w gramofonie. Czuć było ograniczenia brzmieniowe stawiane przez moje wkładki - nie żeby coś w dźwięku było niepełne czy źle określone. Raczej chodzi o to, że phono-stage wyraźnie reprezentuje wyższą klasę niż same wkładki - pozostał spory margines do poprawy dźwięku, którego ani Ortofon, ani Pro-Ject nie był już w stanie dostarczyć. A to bardzo dobrze świadczy o samym przedwzmacniaczu - wydaje się, że bezproblemowo można z nim zestawiać wkładki z pułapu cenowego około 10 000 PLN. Lub nawet wyższego. (Oczywiście, to jest jedynie moje przypuszczenie, ale przez własne doświadczenie mogę napisać, że jest to twierdzenie bliskie pewności).

Konkluzja
Musical Fidelity M6x Vinyl to znakomity przedwzmacniacz gramofonowy. Dlaczego? Dlatego, że jest kapitalnie zbudowany oraz dobrze grający, a do tego super-uniwersalny. Ma mnóstwo nastawów, regulacji i kalibracji (które są dostępne z panelu frontowego), może współpracować z kilkoma gramofonami, ma wejścia i wyjścia zarówno symetryczne, jak i niesymetryczne, synergicznie komunikuje się z każdym typem wkładek gramofonowych. A równocześnie nie kosztuje majątku. Jest pewnego rodzaju kompromisem pomiędzy flagowym przedwzmacniaczem Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl, a przedwzmacniaczami M3x Vinyl i MX-VYNL, ale kompromisem rozsądnym i optymalnie wyważonym dla rzeczywistych potrzeb i natury dźwięku analogowego. Ode mnie Musical Fidelity M6x Vinyl otrzymuje bezwarunkową rekomendację!   

Cena w Polsce - 8 395 PLN.

System odsłuchowy
Pomieszczenie 30 m2 z częściową adaptacją akustyczną, ustroje Vicoustic Wave Wood - 10 sztuk.
Wzmacniacze: YBA Genesis PRE5A/YBA Genesis A6, PMC COR, Haiku-Audio Origami 6550 SE (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny podłogowe: Living Voice Auditorium R3 (test TU) i AudioSolutions Overture O305F (test TU).
Kolumny podstawkowe: Martin Logan Motion 35XTi (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO (test TU).
Odtwarzacze sieciowe: Auralic Aries Mini (test TU), Volumio Primo (test TU), Rose RS150, Rose RS201E, Audiolab 6000N i CocktailAudio N25.
DAC-i: NuPrime DAC-10H (test TU), Audio Analogue AAdac (test TU), S.M.S.L. M400 (test TU), Lampizator Amber 3 DAC (test TU) oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: Dell Latitude 7390 i MacBook Apple Pro.
Smartfon/tablet: iPhone XR i iPad Air 2.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU) i Pro-Ject Pick-it DS2 (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Audiokultura Iskra 1 (test TU) i iFi Audio ZEN Phono (test TU).
Radioodbiorniki: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Głośnik bezprzewodowy Bluetooth: Mooer Silvereye 10 (test TU).
Odbiornik Bluetooth/DAC: iFi Audio ZEN Blue + zasilacz iFi Audio iPower X (test TU).
Słuchawki: Fostex TH610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), Meze Empyrean i Sendy Audio AIVA (test TU).
Listwy sieciowe: Solid Core Audio Power Supply (test TU) i ZiKE Labs Powerbox (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech Radius Stand, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper oraz adaptery głośnikowe bi-wire Perkune Audiophile Cables (test TU).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację