Polpak

niedziela, 5 stycznia 2020

Słuchawki Kennerton Magni

Reklama słuchawek Magni z firmowej strony Kennerton



Trzy, z trzynastu odmian drewna stosowanego w modelu Magni do budowy muszli; na ostatnim zdjęciu widoczne są muszle z dwóch gatunków drewna (zdjęcia ze strony Kennerton) 


Wstęp
Jakieś pięć miesięcy temu opisywałem na blogu świetną wkładkę gramofonową typu MC pochodzącą z Rosji, z uralskiego Jekaterynburga. Była to wkładka Sensitive Sound Splash X3 (czytaj moją recenzję TUTAJ). Jak się okazuje, nasi bliscy wschodni sąsiedzi mają w zasobach znacznie więcej firm wytwarzających dobre (lub znakomite) urządzenia i akcesoria audio high-fidelity - i wcale nie chodzi mi tu o lampy elektronowe, bo o tym nawet każde dziecko wie. W Sankt Petersburgu ulokowała się manufaktura Kennerton Audio Equipment (zobacz TUTAJ) produkująca bardzo interesujące słuchawki. Brand należy do firmy Fisher Audio (zobacz TUTAJ).

Kennerton Audio Equipment
Rosyjski Kennerton (niem. "koneserski dźwięk") w tej chwili w ofercie ma kilka modeli dostępnych w różnych, kilkunastu wykończeniach drewnianych muszli i kolorach. Nazwy pochodzą z mitologii nordyckiej, bo przecież pierwszy słynny carski ruski ród Rurykowiczów najprawdopodobniej wywodzi się wprost od skandynawskich Waregów. I tak - topowe to Thror, nieco niższe Thekk, Odin Thridi i Odin - wszystkie zaopatrzone w magnetoplanarne przetworniki. Potem są Vali i Magni - te ostatnie z grafenowymi przetwornikami i dostępne w aż 13. odmianach drewnianych wykończeń muszli, w tym bardzo nietypowych (np. brzoza karelska). Następnie są jeszcze modele M12s i Jord. Jak widać, wybór słuchawek oraz ich wariantów kolorystycznych jest szokująco przeolbrzymi. 

Trzeba przyznać, żee Kennerton na fantastycznie zbudowaną stronę internetową. Dużo na niej zamieszczono informacji o słuchawkach, dużo zdjęć i wiele ujęć konkretnych modeli. Jednocześnie działa na stronie sklep, w którym można nabyć nie tylko słuchawki, ale także rozmaite doń akcesoria. Przewody słuchawkowe, stojaki, wymienne pady, ale także i wzmacniacz słuchawkowy (z wbudowanym DAC) oparty, a jakże, o lampy elektronowe - zwie się Atlas (zobacz TUTAJ).

Do mnie, z warszawskiego Audiomagic.pl, przyjechały najnowsze słuchawki Kennerton Magni (zobacz lub  TUTAJ) z mylarowo-grafenowymi membranami przetworników i w drewnianym wykończeniu muszli. Oficjalna ich światowa premiera miała miejsce w czerwcu/lipcu 2019 roku.

Grafen, czyli alotropowa odmiana węgla i jej zastosowanie w słuchawkach
Na pewno informacją elektryzującą świat hi-fi było to, że w nowych Magni zaaplikowano mylarowo-grafenową membranę o średnicy 50 mm. Nie chodzi tu oczywiście o mylar, bo to tworzywo sztuczne jest już dość zadomowione w słuchawkach, a o grafen - nim napylane są mylarowe membrany. Skąd pochodzi ów grafen, jak jest otrzymywany i jak konkretnie to napylanie w Kennerton robią, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że grafen (podaję za Wikipedia) to płaska struktura złożona z atomów węgla, połączonych w sześciokąty. Materiał kształtem przypomina plaster miodu, a ponieważ ma jednoatomową grubość, w przybliżeniu jest strukturą dwuwymiarową. Co istotne, jego wytrzymałość na rozciąganie wynosi 130 GPa, w porównaniu do ok. 0,4 GPa dla stali konstrukcyjnej lub kevlaru. To są znakomite osiągi. Innymi słowy, grafen jest 300 razy wytrzymalszy/mocniejszy niż stal, nie ma wewnętrznego oporu i jest niesamowicie lekki.

Za badania nad grafenem dwaj Rosjanie (albo precyzyjnej - Brytyjczycy rosyjskiego pochodzenia) Andriej Gejm i Konstantin Nowosiołow z Uniwersytetu w Manchesterze otrzymali w 2010 Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki.

Wracając do słuchawek Magni. Pojawia się pytanie - co ma zmieniać/ulepszać w brzmieniu słuchawek dodatek grafenu na mylarowych membranach ich przetworników? Odpowiedź jest dostępna na stronie Kennerton. Cytuję poniżej.

"Innowacyjny przetwornik. Słuchawki Magni są próbą podniesienia jakości brzmienia słuchawek dostępnych w średnim segmencie cenowym. By to osiągnąć inżynierowie tej rosyjskiej firmy postanowili wykorzystać grafen do produkcji membran w przetwornikach. Jednak z racji tego, że wyprodukowanie membrany z czystego grafenu jest bardzo trudne i kosztowne, Kennerton opracował nowe, hybrydowe membrany, które są połączeniem popularnego w przetwornikach słuchawkowych mylaru i napylonego na niego sproszkowanego grafenu, który następnie został utwardzony w wysokiej temperaturze.

Takie rozwiązanie pozwala na uzyskanie większości zalet grafenu (wysoka sztywność i wytrzymałość membrany) przy zachowaniu niskiego kosztu produkcji. Konstrukcję przetwornika dopełniają ultra-lekka aluminiowa cewka (CCAW) pokryta cienką warstwą miedzi i potężny magnes neodymowy (stop NdFeB), którego rozmiar, moc i siła pola magnetycznego przewyższają magnesy użyte w słuchawkach konkurencji co najmniej trzykrotnie. Dzięki połączeniu tych trzech elementów inżynierom Kennertona udało się stworzyć przetwornik z wysokim zakresem dynamiki, bardzo detalicznym brzmieniem z niskimi zniekształceniami i tym samym udało się uzyskać jakość i cechy bliskie przetwornikom planarnym (ortodynamicznym)". Wszystko jasne.

Wrażenia ogólne i budowa
Jak podaje producent, nowe Kennerton Magni to zamknięte, wokółuszne słuchawki hi-fi z unikalną membraną grafenową 50 mm o wysokiej czułości i klasycznej impedancji (33 Ohm), które doskonale pasują do większości istniejących źródeł, ale mają dość wysokie wymagania dotyczące jakości przewodu. Konstrukcja słuchawek jest bardzo wygodna i lekka, zapewniając optymalny komfort podczas długich sesji odsłuchowych. Trudno się z tym opisem nie zgodzić, choć mam kilka uwag - o czym za chwilę w rozdziale "Ergonomia".

Słuchawki Magni dostarczane są w ekologicznym pudełku ze zwyczajnego, ale sztywnego i twardego kartonu. Na jego powierzchniach (bocznych, dolnej i górnej) białą farbą nadrukowane są informacje o słuchawkach i duże nazwy modelu. Bardzo oldskulowo to wygląda, ale trudno odmówić stylu i pomysłu.

W pudełku znajduje się elegancji pokrowiec transportowy z brązowej sztucznej skóry, u nasady zamykany na zamek błyskawiczny. Pokrowiec na górnej klapie ma wszytą rączkę. Całość przypomina etui na lornetkę lub jakiś inny przyrząd optyczny. (W zestawie jest też pasek do przewieszenia przez ramię). Wnętrze etui obszyte jest delikatnym materiałem, pod którym można wyczuć warstwę gąbki. W pokrowcu znajdują się oczywiście słuchawki - są włożone na sztorc. Przewód słuchawkowy umieszczony jest w siateczce wszytej do górnej klapy. Przewód ma 2 metry długości i jest zaskakująco wysokiej jakości. W komplecie jest też adapter 6,3 mm, certyfikat oryginalności i gwarancja (na trzy lata). Brak krótszego przewodu 1,2 m. dla odsłuchów mobilnych.

Nowe Kennerton Magni prezentują się na pewno bardzo ciekawie i oryginalnie. Ładnie. Ale jest to innego rodzaju estetyka niźli reprezentuje wiele innych modeli, innych producentów. Magni to nie jest maszynowa produkcja seryjna, a w 100% ręczna. Dlatego Kennerton przypominają bardziej rękodzieło niż wytwór fabryczny. To są, można napisać, "słuchawki kraftowe". Podobnie zresztą jak np. amerykańskie Audeze (większość modeli - zobacz TUTAJ) czy ukraińskie Verum Audio (zobacz TUTAJ). Czy to dobrze, czy to źle? Nie mi oceniać. Mogę jedynie napisać, że takie ręcznie robione słuchawki rzemieślnicze mają swój niewątpliwy urok, a pewnie i niepowtarzalną duszę. Zaś Magni są wykonane znakomicie.

Obudowy muszli Magni wykonane są z drewna szlachetnego - można wybierać w kilkunastu jego gatunkach (a nawet w kombinacji dwóch lub trzech odmian drewna!) - m.in. zebrano, dąb, jesion, brzoza karelska, mahoń, orzech (do mnie dojechała wersja Dark Ash). Drewno to jest perfekcyjnie obrobione, wypolerowane i polakierowane. Eksponowane jest naturalne usłojenie drewna. Co istotne, naturalne drewno nie tylko jest przyjemne wizualnie i w dotyku, ale ma także zapewniać dodatkowe walory akustyczne, czyli naturalne i ciepłe brzmienie. Generalnie Magni są po prostu piękne.

Muszle na zewnątrz mają przykręcone metalowe, czarne płytki. Muszle są połączone stalowym pałąkiem z bardzo niewieloma, acz solidnymi elementami ruchomymi. Co istotne, duży stalowy pałąk sam dopasowuje się do głowy użytkownika dzięki zawieszeniu go na elastycznych opaskach. Nauszniki (pady) wykonane są z owczej skóry, mają wszytą grubą gąbkę. Dlatego zapewniają wysoki poziom komfortu i dodatkową pasywną izolację akustyczną od zewnętrznego środowiska. Wszytko jest przyzwoicie dopasowane i obrobione. Nie mam uwag. Ale po słuchawkach widać, że jest to stuprocentowo ręczna robota, a nie maszynowa lub nawet pół-maszynowa.

Dobrym rozwiązaniem, bo poprawiającym wygodę użytkowania, są gniazda 3,5 mm zamocowane w obudowach, które pozwalają na bezproblemowe odpięcie i wymianę kabla. Inna sprawa, że tego kabla nie ma na co wymienić, bo producent dołącza tylko jeden - 2 metrowy. Skąd taka długość? Ani nie nadaje się do domowych odsłuchów, bo tu wskazana jest długość 3 metrowa, ani do odsłuchów mobilnych, gdzie przyjęło się używać przewody 1,2 metrowe. Poza tym firmowy przewód Kennertona jest wykonany solidnie i z dobrych materiałów - gruby oplot, metalowe korpusy wtyków. Niestety, jest nieco sztywny, co nie jest korzystne. Przewód słabo się układa, plącze się w dziwaczne wzory. Po stronie plusów napiszę, że można się do tego przyzwyczaić, a nawet zaakceptować.

Ergonomia
Pomimo dość sporej masy 440 gram, słuchawek nie czuć zbytnio na uszach i głowie. Ich ciężar jest równomiernie rozprowadzany na części skroniowe czaszki i na jej sklepienie, a to dzięki miękkim i układnym skórzanym padom pałąka i muszli. Magni pewnie i bezpiecznie trzymają się na głowie. Pałąk automatycznie dostosowuje się do objętości głowy, choć jest dość sztywny. 

Muszle mogłyby mieć jednak nieco precyzyjniejszy stopień dopasowywania się do płaszczyzny/krzywizny części skroniowej czaszki (czyli tej dookoła małżowin usznych). Jak w pionie ta regulacja jest zadowalająca, tak w poziomie już nie, bo praktycznie nie ma jej wcale (sztywne połącznie z pałąkiem). Podczas odsłuchów czułem tu pewnego rodzaju lekki dyskomfort.

Ergonomię psuje także długi (2 m.) i sztywny przewód słuchawkowy, który w odsłuchach "na wynos" jest po prostu nie do przyjęcia, a w domowych za krótki. Ogólnie wygodę użytkowania i ergonomię nowych Magni oceniam na słabe cztery (w pięciostopniowej skali), czyli ogólnie nieźle, ale są na świecie inne słuchawki, w których można poczuć wyższy komfort.

Specyfikacja techniczna
Przetwornik: dynamiczny, mylarowo-grafenowa membrana 50 mm
Pasmo przenoszenia: 15 - 50 000 Hz
Czułość 114 dB
Impedancja: 33 Ohm
Maksymalna moc wejściowa: 250 mW
Przewód: odpinany, 2 m, OFC, pozłacane wtyki mini jack 3,5 mm (Adapter jack 6,3 mm w zestawie)
Masa: 440 g



Opakowanie to pudło ze zwykłego kartonu

Wewnątrz pudła znajduje się etui transportowe, a dopiero w nim słuchawki

Certyfikat autentyczności, gwarancja na trzy lata


Jedno z najlepszych etui transportowych, z jakim się spotkałem


Magni w pełnej krasie




Drewniane wykończenie muszli - wersja "Dark Ash"


Przewód słuchawkowy na dwa metry długości i zakończony jest wtykiem 3,5 mm; w komplecie brak krótszego przewodu


Słuchawki Kennerton Magni i lampowiec Little Dot MKIV to zestaw marzeń; pełna synergia brzmienia


Odsłuchy na SPL Phonitor xe - eufoniczny dźwięk o wyjątkowej kulturze




S.M.S.L. M500 to przykład ekonomicznego wzmacniacza słuchawkowego i DAC-a, który dźwiękowo znacznie wykracza poza rejony swojej umiarkowanej ceny 


Wrażenia dźwiękowe
Rosyjskie słuchawki podpinałem do następujących wzmacniaczy słuchawkowych: SPL Phonitor xe, Little Dot MKIV, Encore mDSD, S.M.S.L. M500 oraz NuPrime DAC-10H. Przyłączałem je także bezpośrednio do iPhone'a XR. Jako słuchawki porównawcze posłużyły: Fostex TH610, Meze 99 Neo i SoundMagic HP1000. Muzyka pochodziła głównie z Tidal HiFi/MQA strumieniowanego poprzez streamer Auralic Aries Mini połączony przewodem USB Fidata HFU2-1M z przetwornikiem cyfrowo-analogowym Lampizator Amber 3 DAC.

Nowych Magni słuchałem przez prawie miesiąc, więc miałem dość czasu, aby dobrze wyrobić sobie opinię o ich brzmieniu. Muszę też napisać, że początkowo dość sceptycznie podchodziłem do wszelkich produktów marki Kennerton. Bo pojawiła się "nie-wiadomo-skąd" i jakoś nie pamiętam, aby Rosjanie mieli jakąkolwiek tradycję konstruowania słuchawek dla sprawy hifi. Ale odrzucając uprzedzenia i konwenanse, muszę szczerze przyznać, że Magni grają dobrze. A nawet bardzo dobrze.

W dźwięku Magni przede wszystkim dominuje duża kultura brzmieniowa - takie trudno definiowalne, acz przyjemne zaawansowanie i rasowość przekazu. A nawet pewnego rodzaju szlachetność. To wysoki poziom plastyczności i wierności zaprawione dużą głębią tonalną oraz smagnięte delikatnym (podkreślam - delikatnym) ociepleniem. Wszystko tu brzmi bogato, płynnie i muzycznie, ale ma lekko "ciemnawy" charakter. Basy, średnie i wysokie tony są gładkie, zniekształcenia wyjątkowo niskie, a scena dźwiękowa jest szeroko otwarta i dość głęboka. Całość brzmienia jest mocna, ale równolegle ze słodkawym i łagodnym charakterem. Dlatego na pewno Magni nie można nazwać neutralnymi, bo takimi nie są. Są za to bezwarunkowo ultra-przyjemne w odsłuchach. Otaczają uszy jakąś tajemniczą gładkością. Trudno nie ulec tej magii...

Co istotne, brzmienie tytułowych słuchawek jest homogeniczne i spójne - wyraziste i punktualne. Z tendencją do zaokrąglania tonalnego, ale wysycone i nasycone. Zrównoważone. Każda frakcja i podfrakcja dźwięku jest dobrze widoczna, jest optymalnie prezentowana, ma swój indywidualny wyraz i namacalną teksturę. Analiza stoi na przyzwoitym poziomie, rozdzielczość zresztą także. Można usłyszeć wiele szczegółów i niuansów, lecz nie drażnią one ani natarczywością, ani ostrością. Pozostają w dystansie. Jednakże istnieją w przestrzeni, są dostrzegalne i wiszą na horyzoncie. Ma się poczucie ich obecności, ale nie są wydobywane na wierzch. Droższe słuchawki mogą umiejętniej ukazywać różnorodność i rozdzielczość nagrań, ale w Kennerton i tak jest więcej niż dostatecznie.

Budowana scena jest przejrzysta i rozbudowana, zaś panorama stereo - naprawdę doskonała i proporcjonalna. Bez uwag. Słuchawki nie mają problemów z osadzaniem zjawisk pozornych na scenie, dobrze je symetryzują, warstwują i ogniskują. Dokładnie i wiarygodnie. Instrumenty i wokale mają soczysty obrys i miąższyste wypełnienie. Cała przestrzeń jawi się jako autentyczna i zarazem imponująca pod względem wymiarów. Jest wystarczająco szeroka i głęboka jak na słuchawki, choć trzeba też przyznać, iż Magni nieco "grają w głowie", a nie wychodzą do przodu i nie otwierają się na zewnątrz. Przez to scena może wydawać się ciut ścieśniona, a selektywność stłoczona.

Czy Kennerton Magni dobrze zagrają już ze smartfonem czy też potrzebują w tym celu porządny wzmacniacz? Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Zależy co, jaki efekt chcieć uzyskać i jaką jakość odtwarzanej muzyki. Jak napisałem we wstępie do niniejszego rozdziału, używłem Magni zarówno z pełnowymiarowymi wzmacniaczami (m.in. Little Dot MKIV i SPL Phonitor xe), jaki i z małymi przenośnymi (Encore mDSD), a także ze zwykłym smartfonem (iPhone XR). Oczywiście, jakość dźwięku słuchawek była dość mocno uwarunkowana jakością samego wzmacniacza (i ewentualnie źródła).

Nie będzie dla Czytelnika zaskoczeniem, jeżeli napiszę, że optymalne, zaangażowane i całościowe zgranie można uzyskać dopiero przy zastosowaniu stacjonarnych wzmacniaczy (tu świetnie sprawdziły się np. Little Dot MKIV czy SPL Phonitor xe, ale także S.M.S.L. M500). Ale, co istotne, nawet przy użyciu jedynie małego wzmacniaczyka przenośnego (Encore mDSD) czy pospolitego iPhone'a jakość brzmienia uzyskiwanego z Kennertonów okazywała się być całkiem dobra, więcej niż przyzwoita. Ładna panorama, dobre różnicowanie tonalne, zrywne basy, ogólnie plastyczne brzmienie z brakiem ciągliwości. Innymi słowy, kiedy stosować Magni do tego typu urządzeń, dźwięk jest dobry, satysfakcjonujący, ale nie wybitny. Aby taki poziom uzyskać, należy posiłkować się lepszym wzmacniaczem.

Konkluzja
Nowe słuchawki Kennerton Magni są bardzo solidnie zbudowane z pierwszorzędnych i naturalnych materiałów (drewno muszli, stal, aluminium, owcza skóra). Design nieco vintage'owy, ale to pozory. Technologicznie słuchawki przynależą do bardzo wysokiej ligi. A to przez zastosowanie alotropowej odmiany węgla grafenu do napylania mylarowych błon przetworników. Tego jeszcze nikt w audio hi-fi nie próbował, nie produkował. W rezultacie uzyskano dźwięk niezwykle spójny i wyrazisty, manifestujący się dużą plastycznością tonalną i świetną ekspozycją energetyczną. Wyższy stopień nasycenia dźwiękowego, jak i ogólnie dojrzalsze brzmienie uzyskać można dopiero po zastosowaniu pełnowymiarowych wzmacniaczy słuchawkowych (w czasie testu był to np. lampowy Little Dot MKIV i tranzystorowy SPL Phonitor xe). Podsumowując, można napisać, że rosyjskie słuchawki Kennerton Magni to rasowy dźwięk high-tech ukryty w old-school'owej powłoce.

Cena w Polsce - 2 990 PLN.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację