Polpak

środa, 17 lutego 2016

Wzmacniacz słuchawkowy Audeze Deckard


Wstęp
Po serii testów czterech par słuchawek magnetoplanarnych amerykańskiej firmy Audeze (czytaj TUTAJ) przyszła wreszcie pora na najnowszy firmowy wzmacniacz słuchawkowy (z wewnętrznym DACiem USB) - Audeze Deckard. Oczywiście, każdemu wielbicielowi filmu "Blade Runner" (pol. Łowca androidów) nazwa Deckard jednoznacznie kojarzy się z nazwiskiem głównego bohatera granego przez Harrisona Forda (Rick Deckard).

Wzmacniacz został wypożyczony z warszawskiej firmy Audiomagic.pl.

Audeze LLC
Myślę, że nie ma potrzeby zanadto rozpisywać się o amerykańskiej firmie Audeze LLC, bo przy okazji opisów słuchawek uczyniłem to dość dokładnie. Przypomnę jedynie, iż zlokalizowana jest w mieście Fountain Valley w stanie Kalifornia. Słowo „Audeze” to fonetyczny zapis angielskiego słowa „Oddysey”, czyli po polsku „Odyseja”. Odyseja zaś to oczywiście jeden z mitów greckich, zaadaptowany przez Homera do eposu o tym samym tytule. Przedsiębiorstwo zostało założone w 2009 roku przez słuchawkowych entuzjastów – dziś załoga liczy kilkanaście osób (zobacz TUTAJ). Wszelkie prace projektowe i technologiczne wykonywane są w Kalifornii. Pierwszymi modelami były LCD-1, dziś już nieprodukowane. W 2010 roku zadebiutowały LCD-2, a potem LCD-3, LCD-XC (typu zamkniętego) oraz LCD-X (otwarte). Niedawno pojawiły się słuchawki EL-8, zaś najnowsze to Sine, które niebawem będą miały oficjalną premierę. Audeze zapowiada również wprowadzenie referencyjnych słuchawek LCD-4 kosztujących, bagatela – około 7 000 USD, czyli gdzieś 28 000 PLN.

Co ciekawe, Audeze do niedawna produkował wzmacniacz słuchawkowy The PanAm – aktualnie już niewytwarzany. Czyli przedsiębiorstwo ma już doświadczenie w tej materii. W zeszłym roku pojawił się w ofercie tytułowy Deckard oraz poinformowano o rychłej premierze topowego wzmacniacza nazwanego dość „skromnie”, bo The King.

Wrażenia ogólne i budowa
Na początek kilka istotnych informacji. Audeze Deckard to tranzystorowy wzmacniacz słuchawkowy klasy A, ale także pełnoprawny DAC i przedwzmacniacz. Obudowa została zaprojektowana (podobnie jak słuchawki Audeze EL-8) przez studio BMW Design Works USA. To pięknie wykończona, aluminiowa obudowa, która zapewnia intensywne odprowadzanie ciepła i jednocześnie tłumienie zakłóceń. Zaimplementowany wewnętrzny przetwornik obsługuje pliki audio o rozdzielczości od 16 do 32 bitów i częstotliwości próbkowania od 44.1 do 384 kHz. Co istotne, wzmacniacz obsługuje impedancję słuchawek od 8  do 600 Ohm.

Wzmacniacz dostarczany jest w niewielkim kartonie. Wewnątrz, pośród dwóch gąbkowych form, spoczywa Deckard. Oprócz niego nabywca otrzymuje także przewód sieciowy, USB, płytkę instalacyjną i oczywiście gwarancję i instrukcję, czyli wyposażenie jest standardowe.

Deckard to dość estetyczna, nieduża, spłaszczona bryła w całości wykonana z czystego, szczotkowanego aluminium. Trudno nie przyznać, iż solidnie to wygląda, choć nie każdemu taka bardzo surowa, stricte metalowa estetyka musi odpowiadać. Ascetycznie i przemysłowo to prezentuje się – od studio projektowego BMW Design Works USA można by spodziewać się większej kreatywności i finezji. Choć ostatecznie nie jest źle. 

W zasadzie nie byłoby, czego tu zbytnio opisywać, gdyby nie jeden, dość szczególny element designu wzmacniacza. Jak napisałem, słuchawkowy Audeze całą obudowę ma wykonaną z czystego aluminium, lecz po obu bokach wmontowano, także aluminiowe, radiatory. Są one spłaszczone, wyglądają jak jakieś części od kosiarki albo łuski pancernika. Mają nieco inną strukturę niż pozostała część obudowy, są jakby piaskowane lub odlewane. Metalowa obudowa wraz z radiatorami pełni funkcję odprowadzacza ciepła, bowiem urządzenie pracuje w klasie A, więc mocno grzeje.

Na aluminiowym froncie, po prawej stronie, umieszczono stosunkowo duże pokrętło wzmocnienia wytoczone z aluminium. Obraca się lekko i dostojnie. Na przednim panelu wymalowano firmowe logo i nazwę wzmacniacz. Po środku zamontowano dwa przełączniki hebelkowe. Pierwszym z lewej dokonuje się wyboru źródła (USB lub wejście analogowe), a prawym – wyboru trybu wzmocnienia (Gain): niski, średni i wysoki. Po lewej stronie wmontowano gniazdo słuchawkowe 6,3 mm (w lekkim zagłębieniu panelu) i zaraz obok niebieską diodę sygnalizującą pracę urządzenia. Trochę dziwi brak gniazda symetrycznego XLR, bo przecież większość słuchawek Audeze wyposażana jest w przewód zakończony takim wtykiem. Mało praktyczne jest również przeniesienie włącznika sieciowego na tył urządzenia.

Z tyłu zamontowano rzeczony włącznik sieciowy, tuż przy gnieździe sieciowym IEC. Po lewej stronie umieszczono wejście USB (do wewnętrznego DACa), a obok dwie pary gniazd RCA – pierwsza to wejście analogowe, a druga – regulowane wyjście z przedwzmacniacza. Za jego pośrednictwem można sterować głośnością np. aktywnych kolumn.
 
Wnętrze kryje kość XMOS odbiornika USB oraz układ konwertera cyfrowo-analogowego PCM5102A (32 bit/192 kHz) firmy Texas Instruments. Sekcja analogowa oparta jest na konstrukcji, pracujących w topologii push-pull, tranzystorów Toshiba A1358 + C3421. Sprzęt nie obsługuje plików DSD. Szkoda, bo w zasadzie to obecnie już światowy standard.

Dane techniczne
Konstrukcja: klasa A, Single-Ended
Impedancja słuchawek: 8 - 600 Ohm
Gain: Niski = 0 dB, Średni = 10 dB, Wysoki = 20 dB
Pasmo przenoszenia: 5 Hz - 100 kHz, -1 dB
THD: > 0.1 %, 20 Hz – 20 kHz, przy 4 W i obciążeniu 20 Ohm
Obsługiwane częstotliwości próbkowania DAC: 44.1 kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz 176.4 kHz, 192 kHz




Aluminiowa obudowa wykonana jest więcej niż solidnie; uwagę zwraca industrialny design


Po środku dwa przełączniki hebelkowe; lewy to selektor źródeł (USB i RCA), prawy to trójstopniowy regulator Gain

Przy zastosowaniu wtyku 3,5 mm niezbędny jest adapter na 6,3 mm

Boczne żebra-radiatory

Czyste aluminium aż razi oczy 


Estetyczna obudowa z radiatorami

Wzmacniacz podatny jest na kabel zasilający; dobrze używać lepszy niż zwykłą sieciówkę komputerową; tu KBL Sound Fluid


Słuchawki Final Audio Design Pandora Hope VI


Oppo PM-3




Firmowe słuchawki Audeze LCD-3

Wrażenie dźwiękowe
Do testów używałem przede wszystkim pięć par słuchawek: magnetoplanarne Audeze LCD-3 i Oppo PM-3, dynamiczne Final Audio Design Pandora Hope VI (obecnie zwane jako Final Sonorus VI) oraz AKG K545, a także douszne RHA MA750. Porównawcze wzmacniacze słuchawkowe to wewnętrzne we wzmacniaczach Hegel H160, Cayin CS-55A i Audia Flight FL Three S oraz stacjonarny Divaldi AMP-01, Taga Harmony THDA-500T, a także Olasonic Nano-UA1 wraz z adapterem słuchawkowym Olasonic Nano NA-BH1. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Oczywiście, podczas testu wzmacniacza rutynowo przeczesałem Internet celem odszukania i zapoznania się z rozmaitymi informacjami o wzmacniaczu Deckart, w tym i z jego recenzjami. Ze zdumieniem przeczytałem kilka opisów, które wskazywały na jego wyjątkowe „dedykowanie” słuchawkom ze stajni Audeze, bo te rzekomo mają się z nim najlepiej, a nawet synergicznie zgrywać, a te z innych firm - słabiej lub w ogóle (!). Poprosiłem więc salon Audiomagic.pl o przesłanie jednej pary Audeze (otrzymałem LCD-3), aby upewnić się, że to, co słyszę i czytam to prawda. Otóż, nie wiem dlaczego, ale nie stwierdziłem jakiegoś wybitnego uprzywilejowania wzmacniacza względem słuchawek Audeze. To po prostu bardzo dobry, równy i wydajny wzmacniacz, który doskonale napędza chyba wszystkie dostępne światowe słuchawki, w tym naturalnie i Audeze. To w pełni autonomiczne urządzenie, które bezproblemowo może zasilać szeroką gamę słuchawek: zarówno magnetoplanarne, dynamiczne oraz IEM. Do wyboru, do koloru. A ze wszystkimi gra na sto procent możliwości, żywo i żwawo – kompletnie. Umożliwia to również bardzo uniwersalny przełącznik „Gain”, który pozwala na używanie słuchawek o impedancji od 8 do 600 Ohm, co jest znakomitym rezultatem. Albowiem częstą wadą amplifikacji stacjonarnej jest ograniczenie w odniesieniu do modeli o skuteczności poniżej 32 Ohm, przez co utrudnione jest używanie słuchawek typu IEM (dousznych monitorów) lub tych o wyjątkowo niskiej impedancji – na przykład Final Audio Design Pandora Hope VI (i Sonorus IV oraz VI) z 8 Ohm. A Deckard przyjmuje je bezproblemowo i bez ograniczeń jakościowych dźwięku.

Wzmacniacz pracuje w czystej klasie A, w tranzystorowym układzie typu „Single-Ended” – i to bezsprzecznie słychać. Brzmienie jest nie tylko szybkie, dynamiczne, soczyste i pełne oraz równolegle plastyczne, bogate w niuanse, ale także wybitnie wypielęgnowane i kulturalne. Dominują ogólna harmonia i nasycenie tonalne. Należy zwrócić uwagę na fakt, iż Deckard nie ma tendencji do upiększania i koloryzowania dźwięku. Jest żarliwy i dosadny, aczkolwiek nie uzupełnia braków (niedoborów) w brzmieniu, jak i nie podkreśla specjalnie niedoskonałości nagrań, nie uwypukla brudów i sybilantów. Jest neutralny – gra, tak jak mu na to pozwala źródło. Nie popada w intymne i ciepłe relacje z dźwiękiem. Dzięki temu jest szczery i wyraźny, a nie zawoalowany i nie niedopowiedziany. Bliżej mu do głębszej analizy, niż generalnej syntezy. Uwaga! Zwolennicy brzmienia organicznego, ciepłego i aksamitnego nie będą pocieszeni. To nie ten adres.

Co istotne, urządzenie generuje wyjątkowo mało szumów – po założeniu słuchawek i aktywowaniu zasilania następuje cisza jak makiem zasiał. Zaleta niskiego poziomu szumów jest bardzo imponująca i spektakularna. Po włączeniu źródła wszelkie dźwięki, nawet te najcichsze i najsubtelniejsze, pojawiają się czysto i równo na atramentowo czarnym tle. Łatwo je usłyszeć i zlokalizować, bo są bliskie i bezpośrednie. Dobrze odciśnięte w przestrzeni. Dzięki temu wzmacniacz potrafi wydobyć wiele delikatności dźwięku, a także linię basu, czy strukturę melodii z bardziej chaotycznych realizacji. Czuć powietrze i pogłos. Separacja i szczegółowość stoją na wysokim poziomie, a przejrzystość i klarowność brzmienia są doskonałe

Audeze nieźle organizuje przestrzeń - jest ekspansywna, komunikatywna i przejrzysta. Każdy instrument łatwo usłyszeć, jest dobrze oddzielony od sąsiedniego, nie daje się odczuć żadne rozmycie, sklejanie, czy zamazanie w poszczególnych dźwiękach nagrania. Otwartość brzmienia jest fenomenalna - to pierwszorzędnie dopełniony dźwięk z dużą ilością powietrza, swobody oraz oddechu. Obraz dźwiękowy jest ekspansywny, wychodzi zarówno do przodu, jak i do tyłu, nieco gorzej na boki, ale w granicach normy. Słuchacz ma poczucie realnego uczestnictwa w spektaklu i to pomimo faktu, że ma przecież słuchawki na głowie, ale nie duże kolumny przed sobą. Innymi słowy, Deckard ma umiejętność kreowania dużej i realistycznej sceny z precyzyjnie ułożonymi na niej instrumentami i wokalami. Bezpośredniość i dźwięczność brzmienia są wysokogatunkowe. To dźwięk pięknie klarowny, ale z dużym rozmachem - z siłą i wiernością jednocześnie. Proporcjonalny. Łączy naturalność z jasnością i szczegółowość z dynamiką.

Kilka słów o wewnętrznym DACu. Jak wiadomo, odbiornik USB oparty jest na kości XMOS odbiornik USB, a sekcja konwersji c/a na układzie PCM5102A Texas Instruments. Jego aplikacja jest co najmniej dobra. Zapewnia wyraźną poprawę komputerowego dźwięku - sygnał otrzymuje większe nasycenie, lepsze wyrafinowanie, przyjemniejsze i pełniejsze brzmienie. Pozwala w bardziej przekonujący sposób nakreślić przestrzeń, dodać instrumentom masę i dźwięczność, zaprezentować wibracje strun gitar, podmuchy powietrza w saksofonach i trąbkach, osiągnąć wyższe stany energii i dynamiki, a także zapewnić więcej subtelności i wysublimowania. Doświetlić i dodać rozmach. Tchnąć więcej życia. Aczkolwiek dla uczciwości należy podkreślić, że wewnętrzny DAC choć jakościowo stojący na przyzwoitym poziomie, to jednak nie na najwyższym. Raczej jest dodatkiem, niż osobnym, suwerennym tworem. Pozwala poprawić komputerowy cyfrowy sygnał, ale nie zapewni referencyjnej jakości. Pisząc wprost, analogowe układy wzmacniacza potrafią o wiele więcej zdziałać dla dobra dźwięku (jeżeli oprowadzić doń optymalny zewnętrzny analogowy sygnał) niż sekcja cyfrowa DACa, która ma dość spore ograniczenia, co nie oznacza, że nie jest w stanie zapewnić żyznego i zdrowego dźwięku, bo jest. Niemniej jednak jest to brzmienie, w porównaniu do droższych DACów, uproszczone i mniej wyrafinowane. Nie odchudzone, a mniej wysublimowane.

Podsumowanie
Audeze Deckard do bardzo solidny wzmacniacz słuchawkowy pracujący w klasie A i tranzystorowej topologii "Single-Ended". Więcej niż rzetelna budowa, choć design może być uznany za kontrowersyjny. 

Urządzenie zapewnia szybki i dynamiczny dźwięk. To brzmienie soczyste i pełne, a także plastyczne, bogate w niuanse, jak i wypielęgnowane i kulturalne. Dominują ogólna harmonia i nasycenie tonalne. Pogłębiona analiza, lecz bez przesady. Barwa podąża w kierunku neutralności, a nie ciepła i pluszu.

Wszelkie testowe słuchawki optymalnie współpracowały z opisywanym wzmacniaczem, który nie różnicuje ich na firmowe (Audeze) i na inne. Deckard równo i kompletnie gra z wieloma słuchawkami, choć oczywiście w różnych sygnaturach brzmieniowych. Jest uniwersalny.

Wewnętrzny USB DAC reprezentuje niższy poziom jakościowy niż sekcja analogowa wzmacniacza, choć jest miłym i przyjemnym dopełnieniem. Wartością dodaną.

Cena w Polsce - 2 950 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Fezz Audio Silver Luna (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), Pioneer A-70DA (test TU), Dayens Ecstasy III (test TU) i Audio Analogue Fortissimo (test TU).
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Triangle Esprit Antal EZ (test TU), AudioSolutions Overture O203F (test TU), Pylon Audio Diamond 25 (test TU), Zingali Zero Bookshelf (test TU), Zingali Client Nano + Sub, Guru Audio Junior (test TU), Taga Harmony Platinium One (test TU) i Studio 16 Hertz Canto Three SE (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, odtwarzacz CD/DAC Audio Analogue Fortissimo, DAC Audio Analogue Vivace, Musical Fidelity MX-DAC i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Asus Pro P43E i Toshiba Satellite S75.
Gramofony: Clearaudio Emotion z wkładką Goldring Legacy (test TU) i Nottingham Analogue Horizon z Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi Phono (test TU), Primare R32 (test TU), Egg-Shell Prestige PS5 (test TU) i Ri-Audio PH-1 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test TU), Audeze LCD-3, Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Oppo PM-3 (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Audeze Deckard, Cayin C6 DAC (test TU), Taga Harmony THDA-500T i Divaldi AMP-01 (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory serie Red i Gray, DC-Components (test TU) oraz Harmonix CI-230 Mark II (test TU). Przewód zasilający KBL Sound Fluid (test TU). Kabel zasilający, przewody głośnikowe i interkonekty RCA Perkune Audiophile Cables. Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test TU), Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU) i Taga Harmony Platinium-18 (test TU).
Akcesoria: podstawa pod gramofonem to Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację