Dwa zdjęcia ze strony Vermouth Audio
Wstęp
Jakieś półtora miesiąca temu odebrałem z sopockiego salonu audio hi-fi Premium Sound nowe kable symetryczne Vermouth Audio Rhapsody XLR (zobacz TUTAJ oraz TUTAJ). Poprosiłem o te kable, bo potrzebowałem wypożyczyć jakieś ciekawe do testu "przedwzmacniaczo-DAC-a" SPL Director Mk II oraz stereofonicznej końcówki mocy SPL Performer s800 (zobacz TUTAJ) - wraz z głośnikami Cabasse Murano Alto. Uznałem, że kable te okażą się być optymalne w tym przypadku. Piszę to na podstawie swoich wcześniejszych pozytywnych doświadczeń z kablami Vermouth Audio Rhapsody, ale głośnikowymi (czytaj moją recenzję TUTAJ). Poza tym odsłuchiwałem też u siebie inne przewody tej firmy, a mianowicie interkonekty Vermouth Audio Red Velvet MK III RCA (czytaj TUTAJ), choć są one oczywiście z innej, nieco wyższej serii Red Velvet.
Wrażenia ogólne i budowa
Na początek tego akapitu zaznaczę, że tytułowe przewody w Polsce kosztują około 1 300 PLN, więc jak na standardy audiofilskie, nie jest to jakoś szalenie wygórowana cena, a dość przyjazna. Zaś interkonekty te są zbudowane więcej niż przykładnie, z doskonałych komponentów, a do tego są po porostu ładne i estetyczne. I nie są wytwarzane w Chinach Ludowych, co dla niektórych też może być atutem.
Przewody dostarczane są, jak to już Vermouth Audio przyzwyczaił konsumenta, w bardzo eleganckim pudełku. Na jego wieku widnieje napis Vermouth Audio (wklęsły druk). Wewnątrz, w dwóch ekologicznych, płóciennych woreczkach, zapakowane są kable. Wtyki XLR dodatkowo zabezpieczone są papierowymi nakładkami ochronnymi (czarnymi lub czerwonymi). W zestawie znajduje się także certyfikat oryginalności z podpisami osób odpowiedzialnymi za wytworzenie przewodu oraz data produkcji. Zupełnie jak w kablach high-endowych...
Już w poprzednich recenzjach pisałem, że przewody Vermouth Audio są wyjątkowo precyzyjnie, estetycznie i czysto wytwarzane. Wyglądają na znacznie droższe niż w są w rzeczywistości. Można by za nie zawołać i z 10 000 PLN, choć naprawdę przecież nie kosztują więcej niż 1 300 PLN... Prezencja, budowa i jakość wykonania naprawdę budzą duży szacunek i spory respekt! Tak zawsze powinny wyglądać porządnie i trwale skonstruowane kable.
Wtyki XLR zamawiane są przez Vermouth Audio w jednej z tajwańskiej wytwórni specjalizującej się w tego typu wyrobach. Są wytwarzane według wymogów i życzeń Vermouth Audio. Należy przyznać, że prezentują się bardzo korzystnie i solidnie. W całości zbudowane są z metali, żadnego tworzywa sztucznego. Tuleje pokryte są czarnym lakierem, konektory są złocone. Z kolei przewody pokryte są niebieskim oplotem ochronnym. Całość, powtórzę, wygląda rewelacyjnie.
Jeśli natomiast chodzi o budowę wewnętrzną przewodów Rhapsody XLR, to za dużo nie wiadomo. Producent ujawnia bardzo mało informacji na ten temat. Oto one. Cechy: 1) miedź UPOCC z izolacją teflonową, 2) dystans Airtube, 3) powłoka Almylar, 4) pleciona miedź OFC. Nic więcej.
Wrażenia dźwiękowe
Jak już napisałem we wstępie, tytułowe przewody wypożyczyłem z myślą o łączeniu przedwzmacniacza SPL Director MkII ze stereofoniczną końcówką mocy SPL Performer s800 - i takie ich zastosowanie dominowało podczas odsłuchów. Ale używałem je także do połączenia odtwarzacza sieciowego Matrix Audio Element M ze wzmacniaczem Bladelius Tyr III, a także serwera muzycznego CocktailAudio X45 (z tym samym wzmacniaczem Bladelius). Pełna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.
Vermouth Audio Rhapsody XLR są doskonale i solidnie wykonane - to już wiadomo. A jaki wpływ mają na brzmienie systemów hi-fi? Otóż jest to wpływ daleko neutralny, obojętny - nie podgrzewający, ani nie ochładzający przekazu, nie przeciągający go, ale też nie skracający, nie dosładzający i nie rozrzedzający. To działanie odkrywające potencjał i energię dźwięku, ujawniające zasoby średnicy oraz wydobywające szczegóły i niuanse nagrań. To, można napisać, przewód w większości obiektywny i niezaangażowany. Dzięki temu pozwala istnieć muzyce, taką jaką jest, bez zakłamywania i naginania rzeczywistości, a jednocześnie oddychać pełnią jej możliwości, całą "piersią". Takie cechami zazwyczaj charakteryzują się zaawansowane przewody z segmentu profesjonalnego audio - i takimi właśnie cechami odznaczają się przewody zbalansowane Vermouth Audio Rhapsody XLR.
Jeżeli by chcieć kilkoma słowami określić brzmienie Rhapsody XLR, to najprecyzyjniejszymi będą: neutralność (już opisywana), czystość, szybkość i kompletność, ale również wiarygodność i racjonalność. Nie ma tu tendencyjnego koloryzowania dźwięków, choć czasem zdarza się lekkie rasowanie, acz odbywa się ono w granicach normy obiektywizmu, co sprzyja lepszej widoczności instrumentów na scenie, określaniu wyraźniejszych ich konturów i słyszalności ich akustycznego tła. Instrumenty niejako zyskują dodatkową energię, kaloryczność i moc, acz jest to akceleracja bez wpływu na ich autentyczność i szczerość brzmienia. Co ciekawe, przewody głośnikowe Rhapsody tej racjonalnej obiektywności miały mniej niż opisywane przewody XLR, a przecież pochodzące z tej samej serii...
Kilka słów o wpływie Rhapsody na przestrzeń odsłuchową. Przy okazji opisu głośnikowych Rhapsody napisałem: "Przewody mają >poluzowujący< wpływ na scenę odsłuchową. Dźwięk jest mniej na niej ściśnięty, bardziej otwarty, z większymi odstępami od poszczególnych instrumentów, a także mniej sklejony, mniej zbrylony, mniej lity. A za to bardziej płynny, o lżejszej konsystencji oraz bardziej strukturalny w znaczeniu ujawnionej muzykalności". I właściwie, przy przewodach XLR, pod tym stwierdzeniem mógłbym się podpisać obiema rękoma. Rzeczywiście kable te mają takie "działanie", że nieco poszerzają przekaz, czynią go lżejszym i bardziej napowietrzonym, a jednocześnie nie ingerują w substancję nagrań. Ułożenie instrumentów (i wokali) na scenie przekonuje precyzją i harmonią. Co więcej, każdy instrument ma dookoła siebie wyraźną akustyczna aureolę, a wewnątrz - zdrowe mięsiste wypełnienie, które jednak nie jest obciążeniem a jedynie synergicznym dociążeniem. Podsumowując akapit, Phapsody mają dobroczynny wpływ na aranżację i jakościowy wyraz przestrzeni odsłuchowej. To spory atut!
Na koniec parę obserwacji dotyczących preferowanych połączeń przewodami Vermouth Audio. Do źródła czy jako łączówka przedwzmacniacz-końcówka mocy (u mnie to SPL Director MkII ze stereofoniczną końcówką mocy SPL Performer s800). Odpowiedź jest bardzo prosta. Kable te są tak uniwersale i przyjazne z aplikacji, że z powodzeniem mogą być używane w obu konfiguracjach. Nie zauważyłem większych różnic w odsłuchach testowych iż takich zniuansowanych, drugoplanowych, a więc mogę z powodzeniem polecić Rhapsody XLR dla dowolnie wybranych zastosowań.
Konkluzja
Jeżeli Czytelniku poszukujesz rzetelnych i "dobrze-grających" przewodów zbalansowanych na wtykach XLR, które jednocześnie nie zrujnują Twojej kieszeni, to wybór tytułowych Vermouth Audio Rhapsody XLR będzie optymalnym i racjonalnym. To kapitalne kable o przyjaznym brzmieniu i o uniwersalnym zastosowaniu. A do tego wyjątkowo solidne i estetyczne. Rekomendacja!
Już w poprzednich recenzjach pisałem, że przewody Vermouth Audio są wyjątkowo precyzyjnie, estetycznie i czysto wytwarzane. Wyglądają na znacznie droższe niż w są w rzeczywistości. Można by za nie zawołać i z 10 000 PLN, choć naprawdę przecież nie kosztują więcej niż 1 300 PLN... Prezencja, budowa i jakość wykonania naprawdę budzą duży szacunek i spory respekt! Tak zawsze powinny wyglądać porządnie i trwale skonstruowane kable.
Wtyki XLR zamawiane są przez Vermouth Audio w jednej z tajwańskiej wytwórni specjalizującej się w tego typu wyrobach. Są wytwarzane według wymogów i życzeń Vermouth Audio. Należy przyznać, że prezentują się bardzo korzystnie i solidnie. W całości zbudowane są z metali, żadnego tworzywa sztucznego. Tuleje pokryte są czarnym lakierem, konektory są złocone. Z kolei przewody pokryte są niebieskim oplotem ochronnym. Całość, powtórzę, wygląda rewelacyjnie.
Jeśli natomiast chodzi o budowę wewnętrzną przewodów Rhapsody XLR, to za dużo nie wiadomo. Producent ujawnia bardzo mało informacji na ten temat. Oto one. Cechy: 1) miedź UPOCC z izolacją teflonową, 2) dystans Airtube, 3) powłoka Almylar, 4) pleciona miedź OFC. Nic więcej.
Bardzo eleganckie opakowanie
Certyfikat oryginalności
Każdy przewód zapakowany jest w osobny płócienny woreczek
Wtyki XLR dodatkowo chronione są papierowymi kapturkami
Wyborne wykonanie!
Wtyki XLR produkowane są na Tajwanie na specjalne zamówienie Vermouth Audio
Połączenie przedwzmacniacza SPL Director MkII ze stereofoniczną końcówką mocy SPL Performer s800
Po prawej stronie wzmacniacz Gato Audio DIA-400S NPM
Zestaw SPL versus wzmacniacz zintegrowany Bladelius Tyr III
Spojrzenie na cały system odsłuchowy
Wrażenia dźwiękowe
Jak już napisałem we wstępie, tytułowe przewody wypożyczyłem z myślą o łączeniu przedwzmacniacza SPL Director MkII ze stereofoniczną końcówką mocy SPL Performer s800 - i takie ich zastosowanie dominowało podczas odsłuchów. Ale używałem je także do połączenia odtwarzacza sieciowego Matrix Audio Element M ze wzmacniaczem Bladelius Tyr III, a także serwera muzycznego CocktailAudio X45 (z tym samym wzmacniaczem Bladelius). Pełna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.
Vermouth Audio Rhapsody XLR są doskonale i solidnie wykonane - to już wiadomo. A jaki wpływ mają na brzmienie systemów hi-fi? Otóż jest to wpływ daleko neutralny, obojętny - nie podgrzewający, ani nie ochładzający przekazu, nie przeciągający go, ale też nie skracający, nie dosładzający i nie rozrzedzający. To działanie odkrywające potencjał i energię dźwięku, ujawniające zasoby średnicy oraz wydobywające szczegóły i niuanse nagrań. To, można napisać, przewód w większości obiektywny i niezaangażowany. Dzięki temu pozwala istnieć muzyce, taką jaką jest, bez zakłamywania i naginania rzeczywistości, a jednocześnie oddychać pełnią jej możliwości, całą "piersią". Takie cechami zazwyczaj charakteryzują się zaawansowane przewody z segmentu profesjonalnego audio - i takimi właśnie cechami odznaczają się przewody zbalansowane Vermouth Audio Rhapsody XLR.
Jeżeli by chcieć kilkoma słowami określić brzmienie Rhapsody XLR, to najprecyzyjniejszymi będą: neutralność (już opisywana), czystość, szybkość i kompletność, ale również wiarygodność i racjonalność. Nie ma tu tendencyjnego koloryzowania dźwięków, choć czasem zdarza się lekkie rasowanie, acz odbywa się ono w granicach normy obiektywizmu, co sprzyja lepszej widoczności instrumentów na scenie, określaniu wyraźniejszych ich konturów i słyszalności ich akustycznego tła. Instrumenty niejako zyskują dodatkową energię, kaloryczność i moc, acz jest to akceleracja bez wpływu na ich autentyczność i szczerość brzmienia. Co ciekawe, przewody głośnikowe Rhapsody tej racjonalnej obiektywności miały mniej niż opisywane przewody XLR, a przecież pochodzące z tej samej serii...
Kilka słów o wpływie Rhapsody na przestrzeń odsłuchową. Przy okazji opisu głośnikowych Rhapsody napisałem: "Przewody mają >poluzowujący< wpływ na scenę odsłuchową. Dźwięk jest mniej na niej ściśnięty, bardziej otwarty, z większymi odstępami od poszczególnych instrumentów, a także mniej sklejony, mniej zbrylony, mniej lity. A za to bardziej płynny, o lżejszej konsystencji oraz bardziej strukturalny w znaczeniu ujawnionej muzykalności". I właściwie, przy przewodach XLR, pod tym stwierdzeniem mógłbym się podpisać obiema rękoma. Rzeczywiście kable te mają takie "działanie", że nieco poszerzają przekaz, czynią go lżejszym i bardziej napowietrzonym, a jednocześnie nie ingerują w substancję nagrań. Ułożenie instrumentów (i wokali) na scenie przekonuje precyzją i harmonią. Co więcej, każdy instrument ma dookoła siebie wyraźną akustyczna aureolę, a wewnątrz - zdrowe mięsiste wypełnienie, które jednak nie jest obciążeniem a jedynie synergicznym dociążeniem. Podsumowując akapit, Phapsody mają dobroczynny wpływ na aranżację i jakościowy wyraz przestrzeni odsłuchowej. To spory atut!
Na koniec parę obserwacji dotyczących preferowanych połączeń przewodami Vermouth Audio. Do źródła czy jako łączówka przedwzmacniacz-końcówka mocy (u mnie to SPL Director MkII ze stereofoniczną końcówką mocy SPL Performer s800). Odpowiedź jest bardzo prosta. Kable te są tak uniwersale i przyjazne z aplikacji, że z powodzeniem mogą być używane w obu konfiguracjach. Nie zauważyłem większych różnic w odsłuchach testowych iż takich zniuansowanych, drugoplanowych, a więc mogę z powodzeniem polecić Rhapsody XLR dla dowolnie wybranych zastosowań.
Konkluzja
Jeżeli Czytelniku poszukujesz rzetelnych i "dobrze-grających" przewodów zbalansowanych na wtykach XLR, które jednocześnie nie zrujnują Twojej kieszeni, to wybór tytułowych Vermouth Audio Rhapsody XLR będzie optymalnym i racjonalnym. To kapitalne kable o przyjaznym brzmieniu i o uniwersalnym zastosowaniu. A do tego wyjątkowo solidne i estetyczne. Rekomendacja!
Cena w Polsce - 1 295 PLN (za komplet dwóch odcinków 1 m.).
System odsłuchowy
Pomieszczenie: 30 m2 z częściową adaptacją akustyczną, ustroje Vicoustic Wave Wood - 10 sztuk.
Wzmacniacze: Pier Audio MS-300 HD (test TU), Bladelius Tyr III (test TU), Gato Audio DIA-400S NPM (test TU), SPL Performer s800 (test TU), Haiku-Audio Origami 6550 SE (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Cabasse Murano Alto (test TU), Martin Logan Motion 35XTi (test TU), Guru Audio Junior (test TU) i Studio 16 Hertz Canto One New SE (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacze sieciowe: Auralic Aries Mini, CocktailAudio X45 i Matrix Audio Element M.
DAC-i i przedwzmacniacze: NuPrime DAC-10H (test TU), SPL Director MkII (test TU), Lampizator Amber 3 DAC (test TU) oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: Dell Latitude 7390 i MacBook Apple Pro.
Smartfon/tablet: iPhone XR i iPad Air 2.
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU), Pro-Ject Pick-it DS2 (test TU) i MoFi MasterTracker (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Exposure XM3 (test TU), MoFi UltraPhono (test TU) i Audiokultura Iskra 1 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Głośnik bezprzewodowy Bluetooth: Mooer Silvereye 10 (test TU).
Słuchawki: Fostex TH610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), Final Audio D8000 (test TU), Monoprice Monolith M1060 (test TU) i Austrian Audio Hi-X55 (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech Radius Stand, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy QAR S-15 (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper oraz adaptery głośnikowe bi-wire Perkune Audiophile Cables (test TU).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację